Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chciałbym się przywitać...


DragonSkin

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

mam na imię Robert i od kilku lat zmagam się z depresją, a od prawie 2 lat przyjmuję leki antydepresyjne. Zauważyłem, że moja depresja nasila się szczególnie co dwa lata w drugiej połowie roku i nie wiem czy jest to podświadome, ale po raz kolejny, mimo regularnych wizyt u psychiatry i przyjmowania leków, czuję że "ta cholera" mnie dopada.

 

Najczęściej objawia się to u mnie częstym płaczem, bez konkretnego powodu, brakiem chęci do robienia czegokolwiek i wychodzenia z łóżka, naturalnie - bardzo mocno obniżonym nastrojem (kiedyś na oddziale dziennym miałem codziennie oceniać swój nastrój w skali od 1 - 10. W ostatnich dniach jest to mocne 0). Dodatkowo dochodzi do tego wszystkiego brak chęci do życia. Dwa lata temu objawiało się to poważnymi myślami, a nawet próbami samobójczymi, przez co spędziłem trochę czasu w szpitalu psychiatrycznym. Teraz jest to "jedynie" brak chęci wyglądający tak, że chciałbym umrzeć, ale nie jestem zdolny do tego, aby sam siebie skrzywdzić. Być może dlatego, że dwa lata temu przekonałem się, że nie jestem do tego zdolny, a być może moja depresja jeszcze się pogłębi.

 

W każdym razie, przyszedłem na to forum porozmawiać i poszukać wsparcia u innych osób z podobnymi problemami. Tydzień temu lekarz zwiększył mi dawkę leku (Escitil), mam nadzieję że pomoże mi to choć trochę, no ale muszę jeszcze poczekać na rezultat.

 

Najbardziej ostatnimi czasu dobija mnie taka "samotność duchowa". Gdy 2 lata temu wpadłem w depresję dziewczyna i dwójka najlepszych przyjaciół zerwało ze mną kontakt, gdyż "źle się przy mnie czuli". Od tego czasu starałem się poznać wiele nowych osób, jednak coś jest ze mną nie tak, ponieważ osoby poznane przez internet bardzo często przestają się do mnie odzywać, jeżeli ja sam nie zacznę rozmowy, a ludzie których poznałem na studiach nie wydają się mieć ochoty na kontynuowanie znajomości poza budynkiem uczelni. Na chwilę obecną mam jedynie dwóch kolegów, z którymi czasem się widuję, jednak z żadnym z nich nie jestem na tyle blisko, aby nazwać go przyjacielem, a dodatkowo jeden z nich za miesiąc wyjeżdża na rok za granicę, także obawiam się, że zostanę całkowicie samotny.

Tyle z moich strachów i żali.

 

Witam wszystkich jeszcze raz i pozdrawiam, DragonSkin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotta, w chwili obecnej na żadną terapię nie chodzę. Rok temu byłem pacjentem na dziennym oddziale psychiatrycznym, gdyż psycholog do której chodziłem zaleciła mi ten rodzaj terapii, ale niewiele mi to pomogło, co zresztą przewidział wcześniej mój psychiatra. Na koniec mojego pobytu w oddziale psychologowie polecili mi dalsze leczenie na terapii indywidualnej, ale psychiatra stwierdził, że jak chcę mogę iść na to, ale według niego w moim przypadku nic to nie da, gdyż według niego moje problemy są czysto biologiczne (nie pamiętam dokładnie jak to ujął, ale zrozumiałem go tak, że mój stan spowodowany jest zmianami w mózgu, a nie doświadczeniami życiowymi), więc taka terapia niewiele by mi pomogła, tak jak to było w przypadku oddziału dziennego, dlatego też na terapię nie chodzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DragonSkin, Słyszałem że są psychiatrzy którzy próbują wszystko wytłumaczyć na tle biologicznym. To prawda że u osób z depresją czy np. nerwicą obserwuje się obniżenie poziomu serotoniny, ale to nie znaczy że należy ją do końca życia sztucznie uzupełniać lekami. Myślę że terapia mogłaby być pomocna, a nawet wskazana. Fakt że długo potrwa zanim da efekty.

Mam nadzieję że znajdziesz bratnie dusze na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×