Skocz do zawartości
Nerwica.com

Potrzebuje rozmowy ...


magdalena031083

Rekomendowane odpowiedzi

Myśle ze to jest tak ze nasza psychika nie może sobie poradzić ze zmianami naszego życia ale tez z tym ze czasem jest ono monotonne codziennie to samo taki bezsens , a jak coś sie zmienia nie mozna sobie z tym poradzić bo boimy sie co przyniesie jutro i tak w kółko , cieżko jest żyć z nerwica jak u mnie ale ostatnio zauważyłam ze często mi sie chce płakać ze nie mogę sobie poradzić z lekami które nachodzą nie wiadomo z jakiej przyczyny a czasem lęk przed tym ze będę miec lęki robi aie słabo np w dużych sklepach i już przed wejściem tam zle sie czuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

własnie w tym rzecz, że sam lęk jest objawem czegoś, co zachodzi w nas samych. ja np. zauważyłam, że ostatnio pojawiły się u mnie potrzeby działań autodestrukcyjnych. Zaczęłam myśleć skąd ten nawrót i na ten moment myślę, że po prostu tak przejawia się moje poczucie winy o to, że jestem zła na mamę. Kiedy nie skupiam się na lękach, a na ich przyczynach mam poczucie, że odzyskuję kontrolę nad sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nad napadami można zapanować i to bez leków, można je cofnąć do stanu "zerowego", chodziłaś na psychoterapię? Aby doszło do napadu naprawdę musisz w tym momencie mysleć o jakiś katastrofach. Że nie dasz rady i ani minuty dłużej nie wytrzymasz itd. Lęk osiąga swój szczyt by opaść, tak działa nasz organizm, nie jesteśmy w stanie żyć dłuższy czas w szczycie lęku. Rzadko sie zdarza by ktos przez lęki zemdlał, jeżeli ciężko ci sie z nimi uporać może warto podjąć psychoterapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalena031083, o dziwo, też mam wadę serca i to samo co ty. Jako dziecko miałam napady- nie wiem czy to lęk, czy serce, aczkolwiek lekarze mawiali o operacji. Dziś sercem sie nie przejmuję, napad jak miałam to jakis czas temu- ponad rok temu, ale pokonałam go spokojem i opanowaniem siebie. OD tamtej pory mi sie nie zdarzają. Puls od dziecka mam wysoki- 80 do 130.

Podczas silnej nerwicy przepisano mi atenolol sanofi- lek obniżający bodajże puls i cisnienie. Brałam gdy czułam sie zdenerwowana. Od 2 lat nie biorę. To psychika i nic więcej.

No i musisz udać sie do lekarza, w twoim przypadku musisz uzupełniać niedobór makro i mikroelementów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Magdalena :)

 

mówisz "moja psychika", ale gdyby ona była Twoja to miałabyś nad nią kontrolę. Dlaczego nie masz nad nią kontroli? :) Bo to nie jest coś co Ty robisz, to nie jest Twoje, to jest konglomerat myśli, całkowicie zautomatyzowany, i Ty nie jesteś tego właścicielką. Możesz próbować to kontrolować, ale to nie jest możliwe, ponieważ to nie jest "Twoje". Jednak mówiąc "moje" utożsamiasz się z tym i dzięki temu to żyje w Tobie, inaczej to nie miałoby żadnego prawa bytu, ponieważ to jest niczyje. Nikt tego nie stworzył, to się samo stworzyło, z myśli i procesów myslopochodnych. Ty to tylko podtrzymujesz, przygarniając jak bezpańskie zwierzątko. Ponieważ to pojawia się w Twoim umyśle, uznałaś, że jest to Twoje i teraz próbujesz się tego pozbyć, daremnie... po prostu tego nie przygarniaj.

 

Skąd pewność, że to jest Twoje? Przecież możesz to widzieć, możesz widzieć jak przychodzi i jak odchodzi. To nie jesteś Ty, to przychodzi do Ciebie, a Ty idziesz za tym i potem mówisz: "jestem...." Nie. to nie Ty jesteś. Ty tego nie robisz, to samo przychodzi. Nie mów, że to jest Twoje, nie związuj się z tym, nie przywiązuj do tego, nie utożsamiaj się z tym. To przychodzi i zabiera Cię w podróż, w którą nie chcesz wyruszać, więc nie wyruszaj. Nie walcz z tym, nie próbuj tego kontrolować, ponieważ nie masz na to wpływu, po prostu z tym nie idź, nie romansuj z tym, nie flirtuj :) nie baw się, zostaw to w spokoju, jeśli nie przygarniesz tego, to samo umrze, tylko nie dawaj temu swojej energii, swojej uwagi. Ja żyję z wieloma nerwicami, one przychodzą i odchodzą, pozostając we mnie ułamek sekundy, nie pozostawiając śladu, ja je tylko dostrzegam jak przychodzą, i tyle ich widzę, ponieważ się z nimi nie bawię, więc nawet nie wiem gdzie znikają, i jak znikają, po prostu znikają.

W ciągu dnia przychodzą do mnie miliardy myśli, niektóre są złe, niektóre dobre, niektóre są nerwicami, depresjami, niektóre poczuciem winy, niektóre poczuciem beznadziei, nie będę wymieniać, bo jest ich cała masa. Jeśli przychodzą i widzę je i nie chcę się z nimi bawić - to się nie bawię. Po prostu nie przygarniam ich.

Oto cała kontrola jaką posiadamy nad myślami. Myśli przychodzą i odchodzą, nie mamy nad tym kontroli, natomiast to co podlega naszej woli, to zatrzymywanie ich, lub nie.

Gdy przychodziła do mnie nerwica, to nie przygarniałam jej. To wszystko. Jeśli pojawia się taka myśl w odpowiedzi na to "To zbyt proste, to nie może być takie proste" - no cóż, to tylko myśl, chcesz przygarniaj ją, nie chcesz nie przygarniaj. Te myśli, które przygarniasz i zostawiasz, one się skupiają razem i tworzą coś silniejszego, czasem to spowoduje złość i wtedy powiesz: "Jestem zdenerwowana" - ale przecież to nie prawda. Ty nie jesteś tym, to tylko myśli którym oddałaś swoją uwagę stworzyły silną emocję i potem zidentyfikowałaś się z tą emocją i powiesz, że to Ty jesteś zdenerwowana. Ale potem myśli odchodzą, bo nie są wieczne, i wtedy już nie jesteś zdenerwowana. Gdybyś tym była, to też byś zniknęła, ale Ty zostałaś, myśli Cię opuściły, i złość Cię opuściła, a Ty wciąż jesteś :)

Przyjrzyj się temu, czym naprawdę jesteś, bo w rzeczywistości nie jesteś myślami, nie jesteś emocjami, nie jesteś psychiką. To wszystko przychodzi i odchodzi, a Ty możesz się z tym bawić lub nie, wybór jest Twój. Ale nie da się wybierać myśli i emocji, czy stanów psychiki, jeśli się wierzy, że się nimi jest.

 

Gdybyś miała kontrolę nad myślami, to mogłabyś je np zatrzymać. My nie jesteśmy myślicielami, nie myślimy myśli, myśli same się myślą, a my z nich korzystamy, możemy je oglądać i wybierać. Ale jeśli uważamy, że tworzymy nasze myśli, sami je produkujemy w jakiś sposób w naszych umysłach, to mamy problem, bo wydaje nam się, że powinniśmy mieć nad tym kontrolę, ale jednak nie mamy. Otóż nikt nie ma. Za to wszyscy mamy kontrolę nad tym z jakich myśli chcemy korzystać.

 

Ja nie decyduję o tym, że pojawia się we mnie myśl "moje życie jest do chrzanu", ale to ja decyduje czy chcę za tą myślą iść. To że taka myśl przychodzi jeszcze nie oznacza, że tak jest. Myśli to myśli, a rzeczywistość to rzeczywistość, łatwo się pogubić, trudno z tego bałaganu wyjść. Ale życie jest bardzo łatwe, robią to ptaki, drzewa, słońce. Nam zycie wydaje się trudniejsza, bo my myślimy. Dzięki myślom możemy wznosić się wyżej albo upaść niżej. Umysł to najbardziej skomplikowane narzędzie na ziemi, trzeba korzystać z pożytkiem, ale nikt nie nauczył nas jak z niego korzystać, aby odnosić pożytki a nie szkody. Umiemy tak wiele rzeczy, a nie umiemy korzystać z umysłów :) Obserwujemy tak wiele rzeczy i mechanizmów aby nauczyć się jak pracują, jak działają, a nie obserwujemy jak działa umysł?

Ja obserwuję umysł mój i umysłu innych ludzi i sposób w jaki z nich korzystamy i to co mogę powiedzieć to to, że my wcale z nich nie korzystamy, to myśli wykorzystują nas, aby przetrwać w naszych umysłach. Kota nie ma, myszy grasują :)

 

Pozdrawiam Cię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hakuna1, bardzo fajny post daje dużo do myślenia coś w tym jest co piszesz , ale gdy mamy nerwobóle lub drżenie mięśni cieżko nad tym zapanować a szczególnie w pracy gdzie nie możemy sie ruszyć z miejsca np . Nie mozna uciec gdzieś sie uspokoić , raz tak miałam w poprzedniej pracy dlatego pracuje w ciągłym ruchu tzn taka prace wybieram . Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hakuna1, po części sie z Tobą zgadzam, ale człowiek to dusza i ciało, są też procesy fizjologiczne. Skąd tyle objawów somatycznych? Widocznie myśl- to nie tylko myśl. Odziedziczyłeś strach po przodkach, jak masz myśli- złe- boisz sie. Nie zawsze nad tym zapanujesz, a szczególnie osoba lękliwa. Jednak masz rację- strach ma wielkie oczy i trzeba przełamywać lęki.

Lęki są wynikiem również niskiej samooceny- człowiek uważa że sobie nie poradzi- boi sie- czy to wstydu czy odrzucenia, wysmiania itd.

magdalena031083, może warto pomyśleć o psychoterapii, gdzie poznasz przyczynę lęku, nauczysz sie go kontrolować, np dłuższe wydechy uniemożliwiają hiperwentylacje, serce nie przyśpiesza= masz o 1 powód mniej do strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko że problemem nie jest sam lęk, ponieważ on po prostu przychodzi i bierze nad nami kontrolę, ale potem on odchodzi. To co stanowi problem, to są myśli, które pojawiają się wtedy, np. "a co jeśli umrę?". Tam nie ma realnego zagrożenia, gdyby było moglibyśmy się z nim rozprawić, zareagować, zadziałać, ale jeśli widzimy zagrożenie w przyszłości, to nic nie możemy zrobić, bo jej nie ma.

Teraz jest tylko to - lęk i odpowiedź ciała na lęk. To wszystko. Ale przychodzą myśli, o tym i to te myśli strasza nas najbardziej. Bo jeśli śmierć zagraża mi teraz, to mogę coś zrobić, ale jeśli zagraża mi w przyszłości, w następnej chwili, to nie mogę nic z tym zrobić, bo tego nie ma - to jest gdzieś tam w myślach o przyszłości.

 

Więc przede wszystkim wszystko to czego się boimy nie dzieje się realnie w danej chwili tylko dzieje się w myślach o następnej chwili. Więc to nie jest realne teraźniejsze zagrożenie, tylko strach przed potencjalnym przyszłym zagrożeniem. A to znaczy, że jeśli boimy się tego co będzie, to tak naprawdę boimy sie treści myśli, a żeby to zrobić, trzeba tej myśli najpierw uwierzyć.

 

Tak jak napisała izaa wszystkie lęki są wynikiem tego, że uważamy, że sobie nie poradzimy. Ale w danej chwili zawsze sobie ze wszystkim radzimy, inaczej by nas tu już nie było :) To z czym obawiamy się, że sobie nie poradzimy to przyszłość, to co ma dopiero nadejść, a z tym nie da się nic zrobić, bo tego nie ma tutaj.

 

Ale dlaczego w ogóle boimy się tego, że sobie nie poradzimy? Ponieważ cele jakie sobie wyznaczyliśmy, są nieosiągalne. Cele jakie sobie stawiamy, to bycie kimś innym niż tym kim jesteśmy. Dopóki mamy cel bycia kimś innym, to mamy problem z samym sobą.

W ogóle ten cel bycia kimś innym, niż jesteśmy, sprawia, że nigdzie nie dochodzimy. Mamy nadzieję, że pewnego dnia tam dotrzemy, ale nigdy nie docieramy. Ponieważ nigdy nie akceptujemy tego jacy jesteśmy teraz.

 

Nie chcemy być sobą, to jest prawdziwy problem. Nie chcemy być tym czym jesteśmy. I to jest wszystko z czym nie umiemy sobie poradzić.

 

Natomiast bycie tym kim się jest, jest najłatwiejszą rzeczą na świecie, nie trzeba się starać, nie trzeba nic robić, aby być tym kim się jest. To jest takie proste, już tym jesteśmy, jest tam głęboki relaks. Ale bycie kimś innym niż się jest, jest bardzo trudne, nieosiągalne.

Więc aby być sobą nie trzeba nic robić. A żeby być kimś innym, trzeba robić wiele rzeczy i one są bardzo trudne :)

 

Nawet jeśli teraz mam lęk, jeśli teraz mam depresję, jeśli teraz mam nerwicę - to mam. Jeśli chcę nie mieć, to mam problem. Ja akceptuję moje nerwice, przychodzą i odchodzą, jak wszystko w całym wszechświecie. Nie walczę z tym, bo to ma swój własny rytm, przychodzi kiedy przychodzi i odchodzi kiedy odchodzi. To co robię to nie zatrzymuję tego, to wszystko. Jesień też przychodzi, pozwalam jej na to. Przychodzi czasem złość, też jej pozwalam przyjść, cokolwiek to jest, ja tego nie stworzyłam, ja tego nie kontroluję, to po prostu jest.

 

Jedyną chorobą umysłu jaką kiedykolwiek odnalazłam nie tylko w sobie ale w każdym człowieku to choroba wybierania i rozróżniania. Tylko to sprawia, że widzimy to czego nie ma, widzimy poprzez upodobania i niechęci, to sprawia, że nie widzę prawdziwej rzeczywistości.

Przeciwieństwa nie istnieją, nie ma granicy gdzie kończy się dzień a zaczyna noc, one się zlewają ze sobą. Jeśli wiem, że szczęście i nieszczęście współistnieją razem, to co miałabym wybierać? i po co? po co wybierać prawą nogę, albo lewą nogę, mam dwie nogi i one działają razem :)

sztuka życia to bycie po środku. Ani za ani przeciw. Miłość przeplata się z nienawiścią, radość ze smutkiem, zdrowie z chorobą. Po co trzymać kurczowo jednego, skoro wiem, że to jest rytm. Wybór odpada, nie mogę już wybierać, jeśli wiem że depresja przeplata się z brakiem depresji, jak mam wybrać jedno skoro wiem, że one działają razem, jedno istnieje dzięki drugiemu, jedno zmienia się w drugie, potem znów się zmienia w pierwsze. Coś jak jing i jang, czarna kropka wnika w białą część, a biała kropka wnika w czarną część. to jest jedno koło, ale dwa kolory ze sobą grają, jedno wnika w drugie, potem drugie wnika z pierwsze. Wybieranie jest jedyną chorobą umysłu. Wtedy nie możemy płynąć z zyciem, bo kurczowo chcemy trzymać sie tylko białej strony, ale w końcu biała strona zmienia się w czarną i wtedy stawiamy opór, walczymy, i mamy problem.

 

I wcale nie chodzi o to, aby się z tym pogodzić, chodzi o to aby zrozumieć, jak działa umysł. Dzieli. Życie jest jednością, a umysł dzieli na dwa. Ok, to fajna fukcja umsyłu, ale to że umysł dzieli, nie oznacza, że rzeczywistość można podzielić na dwa i potem wybrać sobie jedno. Nie. Życie to całość i taki podział nie jest możliwy, dlatego wybór nie jest możliwy. Kto to zrozumie, osiągnie spokój umysłu. Bo umysł nie widzi całości, widzi dwie części, a życie to całość. Więc jeśli patrzymy tylko na jedną część to nie widzimy całości i wtedy nasze postrzeganie jest zaburzone.

Noc jest ukryta w dni, a dzień w nocy, jedno zmienia się w drugie i nie znajdziesz tam granicy, gdzie kończy się dzień a zaczyna noc, one przenikają siebie. Tak jest ze wszystkim, bo wszystko jest jednym, a umysł dzieli je na dwa. Ale nie ma dwóch - jest jedno :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybór zawsze mamy , lecz nie zawsze jesteśmy w stanie zapanować nad tym ze np czegoś sie boimy , tak samo jak mozna zapanować nad lekiem gdy ginie bliska osoba , nie mozna tak poprostu nie myślec nie jesteśmy robotami zeby przełączać przycisk , uważam ze na wszystko trzeba czasu zeby nauczyć sie żyć z tym , z naszymi lękami choć czasem wracają wtedy musimy sobie przypomnieć jak z nimi Zyc .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×