Skocz do zawartości
Nerwica.com

nadopiekuńcza matka


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mam 24 lata i jestem facetem. Piszę tego posta ponieważ mam problem z nadopiekuńcza matka, czuje ze jest to powodem wielu problemów i niepowodzeniem w moim życiu a ja sam nie potrafię sobie już z tym poradzić. Ona zawsze była nadopiekuńcza ale teraz gdy jestem coraz starszy jest coraz gorzej....jak probóję się od niej uwolnić to są szantaże ,wmawianie mi ze sobie nie poradzę itp.. do tego stopnia ze zaczynam w to wierzyć i rezygnuje z własnego życia.

Nie wiem od czego zacząć....od zawsze robiła mi problemy jak gdzieś wychodziłem (choć by do kolegi czy na imprezę ) Powiedziała ze jak będę mial18l lat to będę mógł robić co chce bo póki mniemam 18l to ona za mnie odpowiada.... ale jak skaczelem 18l lat wcale tak nie było..... wręcz gorzej.... wypytywała mnie z kim,gdzie,kiedy musiała wszystko wiedzieć, wydzwaniała po kilka razy i wypisywała sms... , jak wychodziłem na imprezę to później nie odzywała się cały tydzień, był fochy , podejrzenia,wypytywania itp. Wkoncu coraz mniej wychodziłem z domu ,az wkoncu zrezygnowałem z wychodzeniem gdziekolwiek bo miałem dość tłumaczenia się jej, i bałem się jej reakcji., Było to dla mnie upokarzające tym bardziej ze moim znajomi nie mili takich problemów ..doprowadziło to do tego ze teraz boje się jej powiedzieć ze wychodzę nawet do kolegi!:( ...wiem ze to brzmi śmiesznie jak mówi to 24 l facet ... ale ja nie potrafię się je sprzeciwić wręcz boje się jej reakcji...

Wtrąca sie dosłownie we wszystko....decyduję za mnie...robi mi śniadanie albo kolacje choć jej nawet o to nie proszę....

Niektóre sytuacje zaczynają mnie przerażać jak np rozmawiam z kimś znajomy (sąsiadem,kimś z rodziny)w jej obecności to zaczynam się stresować, plącze mi sie język ,jąkam sie , ciągle patrze na jej reakcje...

Ostatnio poruszyłem temat wyprowadzki ze chciałbym wynająć mieszkanie z kolega na pół .. to od razu zaczęła mi wmawia ze "nieporadze sobie" "ze mieszkania sż drogie" "ze będzie mi brakować pieniędzy wszystko wydam na mieskzanie""kto mi będzie gotowa.." "ze tak naprawde nie znam tego kolegi...ze moze mnie oszukać itp.." wkoncu zrezygnowałem bo uwierzyłem w to ze sobie nie poradzę, pozatym zaczolem odczuwac lek przed wyprowadzka:(

Straciłem pewność siebie niewierze we własne możliwość boje sie podjąć pracy,ze sobie nieporadze, itp.. jak znajdywałem jakaś ofertę nie w swoim zawodzie to wmawiała mi ze to nie praca dla mnie... ze ciezka.. ze sobie nie poradze...

przez te wszsytkie lata wmawiała mi ze bez niej nic nie potrafie do tego stopnia ze w to uwierzyłem.

Teraz mam problem z podejmowaniem decyzji, brak mi pewnosci siebie,nie wierze w swoje mozliwosci, jestem zrezyngowny nie wiedze sensu w niczym , na niczym mi nie zależy juz sam niewem jak sobie z tym poradzic :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

musisz się w końcu postawić mamusi. Choćby ją zabolało. Ona robi Ci krzywdę, nawet jeśli o tym nie wie. Ty zaspakajasz prawdopodobnie jej emocjonalne potrzeby,których nie zaspakaja Twój ojciec. Co z Twoim ojcem? Jaka jest jego rola w Waszej rodzinie? Opowiedz coś o ojcu. To nie jest tak że Ty się nie nadajesz, to jest tak że Twoja matka boi się żyć bez Ciebie, boi się że wyfruniesz i zostanie sama a nie myśli wcale o Tobie o Twoim życiu, jak się z tego nie wyrwiesz to zostaniesz tam na zawsze u mamusi. Jeśli nie dajesz sobie rady sam, szukaj pomocy u psychologa! To jest problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wiem ze to jest problem...........napisalem to wyzej .. mysalem ze ktos mi napsize jakas raczej rade co mam robic..z ojcem mam lepszy kontakt niz znia on nie czepia sie niczego wrecz przeciwnie

 

przecież ci poradziłam co masz robić, postaw się matce nie pozwól by zawładnęła twoim światem. Jeśli nie radzisz sobie sam możesz udać się do specjalisty, co więcej mogę poradzić? nie ma za co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

popiolidiament, uciekaj od Niej czym prędzej. Jej zachowanie jest chore.

Sama jestem matką dorosłych Synów, boję się o Nich, zamartwiam, ale nie ograniczam, a wręcz mobilizuję, doceniam.

Musisz dać sobie szansę na normalne, dorosłe zycie. Nie spróbujesz, nie będziesz wiedział.

Nie chodzi o to, byś całkowicie zerwał z Nią kontakt, ale byś ograniczył Jej wpływ na Twoje życie.

Jesli rodzice nie rozumieją, że nadszedł czas, by dziecko zaczęło życ własnym życiem, samodzielnie, należy im to uświadomić. Rozmawiać z nimi.

Ja sama teoretycznie byłam do tego przygotowana, lecz przyznam, iż, mimo wszystko, dotknął mnie tzw. syndrom opuszczonego gniazda-bardzo nieprzyjemny stan, ale szczęście moich dzieci jest dla ważniejsze, mimo wszystko. Cały czas pracuję nad sobą, by nie być ciężarem czy też szantażystką emocjonalną wobec swoich dzieci, bo łatwo można się pogubić, zapomnieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Black, jasne że będzie Ci trudno odseparować się od matki ... jednak weź pod wzgląd również i to, że to jest twoje życie - nikt za Ciebie tego nie zrobi. A też wiecznie nie możesz na nią "zrzucać winy" ;)

Pomyśl, że może być i tak że masz 40 lat i nadal siedzisz przy jej boku, tłumacząc wszystkie swoje niepowodzenia tym faktem ...

A z każdym rokiem na prawdę będzie Ci tylko trudniej.

 

Może to jest dobry moment, żeby skorzystać z terapii ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć,

 

poznałam na terapii kilku mężczyzn posiadających podobny problem co Ty. Rozumiem jak trudno się z tego wyrwać, najciężej uwierzyć we własne siły, a po drugie "zranić" matkę. Wiesz co zrobić, ale trudno jest się do tego zabrać.

Mamy nie zmienisz, nie bez terapii, które mogą się ciągnąć w nieskończoność - ale i nie o to chodzi, by ją zmieniać. Spróbuj spojrzeć na to z tej perspektywy, jak napisał/a eesprit - niczego nie zmieni zrzucanie winy na nią; teraz mimo że ciężko, będzie Ci to łatwiej przerwać niż za dwadzieścia lat. Zakładam, że jeśli nie podejmiesz drastycznych kroków, lepiej już na pewno nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ten sam problem. Nadopiekuńczość, wścibskość, apodyktyczność. Nie tylko ja cierpię z tego powodu... Brat z żoną wyprowadzili się chyba głównie z tego powodu. Ojciec tez musi 'wysłuchiwać' matki. Ostatnio moja dziewczyna ją poznała i narzeka na 'wpieprzanie się' (rządzenie się, telefony...).

Jest to dla mnie problemem, bo cały czas boję się, że jakieś moje nadzwyczajne działanie (jak choćby wyjście wieczorem na spacer) zostanie dziwnie odebrane, skomentowane, narażę się na jakąś ostrą krytykę. To jest bardzo hamujące.

Na studiach telefony były codziennie i ciężko mi było nie odbierać, bo mógłbym się narazić na krytykę, itd.

Teraz wracam na studia. Chcę tym razem mimo wszystko dać jej do zrozumienia, że nie może mną tak rządzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nadopiekuńczość" brzmi bardzo łagodnie, tymczasem wiąże się z kontrolą, oczekiwaniami i narzucaniem swojego zdania. Oczywiście wszystko "w dobrej wierze". Podziwiam przedmówców, że potrafią mówić o problemie z dystansem.

 

Pomogłoby sprowadzenie do domu zabiedzonego czworonoga, żeby się matula mogła wykazać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam ten problem, ale częściowo bo moja jest nadopiekuńcza ale nie jest specjalnie kontrolująca i nie wydzwania jak mnie nie ma. No ale mieszkanie z rodzicami w wieku 34 lat zdrowe nie jest choć na pewno wygodne. Ale tez w jej obecności się stresuję jestem spięty gdy miałbym kogoś przyprowadzić do domu ale raczej tego unikam, bo ona ma inny obraz mnie niż bywam w rzeczywistości.

Ja przez parę lat mieszkałem i utrzymywałem się sam ale to było za granicą w Polsce jest dużo trudniej zwłaszcza jak się nie ma żadnego zawodu, umiejętności i szansę na zarobienie więcej niż 1,5 tys niewielkie choć to pewnie tylko takie moje tłumaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wiem ze to jest problem...........napisalem to wyzej .. mysalem ze ktos mi napsize jakas raczej rade co mam robic..z ojcem mam lepszy kontakt niz znia on nie czepia sie niczego wrecz przeciwnie

 

Dostałeś radę, brzmi ona UCIEKAJ JAK NAJSZYBCIEJ od matki, która jest odpowiedzialna za to, że już stałeś się niewierzącym w siebie przegranym typem. Bo taka jest prawda. Własnie dlatego tu napisales, bo przecież dobrze wiesz co masz zrobić, tylko brak Ci sił. To zasluga "kochanej " mamusi.

Wiesz ogarnij się człowieku, wynajmij z kumplem chatę, nie odbieraj telefonów, najwyżej Ci się nie uda za pierwszym razem, i co z tego? Probowac trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie posiadanie nadopiekuńczej matki jest wygodne, choć jakość mojego życia cierpi i wciąż jestem niedojrzałym unikającym odpowiedzialności smarkaczem mimo zaawansowanego wieku. Między 26 a 30 rokiem życiem mieszkałem sam ale jakoś nie do końca wydoroślałem widać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też zawsze byłem wyręczany, teoretycznie mogłem chcieć coś zrobić samemu, ale byłem zawsze zbyt leniwy, by wkładać jakiś wysiłek oraz zbyt tchórzliwy, by mierzyć się ze swoim lękiem przed krytyką, oceną działań, bo z drugiej strony byłem perfekcjonistą.

Też nie byłem wysyłany do sklepu. W wieku 23 lat byłem pierwszy raz samodzielnie poza miastem, w którym mieszkam. W wieku 18 lat matka jeszcze czasem chciała mnie za rękę przez ulicę przeprowadzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×