Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy jesteście pogodzeni ze śmiercią swojego ciała?


liven

Rekomendowane odpowiedzi

Niby tak. Jednak lepiej za dużo o tym nie rozmyślać. Ile jeszcze wspaniałych rzeczy nas ominie, ile jeszcze nie odkrytych tajemnic naukowych... Im dłużej nad tym się zastanawiam tym większą czuję pustkę. Tzn. wolę rozmyślać o przyszłości w oderwaniu od mojej śmiertelności tak jest przyjemniej. Zastanawiam się co będzie gdy zapanujemy nad procesami biologicznymi naszych ciał, bo to nie uniknione jest, w jakim kierunku pójdzie ludzkość, czym będziemy karmić swoje zmysły. Kim/czym się staniemy (jeżeli przetrwamy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z obecnego punktu widzenia coś co gdzieś kiedyś może być sztuczne, nie naturalne jest tylko naszym wymysłem, jednak z szerszego punktu widzenia będzie całkiem naturalne, bo to po prostu będą kolejne etapy ewolucji.

 

Chyba nie o ten kierunek rozmowy chodziło założycielowi tematu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja przed śmiercią wolę jechać na biegun, zakopać się gdzieś i po kilkunastu wiekach zostać przywrócony do życia. Naprawiony, ulepszony mógłbym cieszyć się życiem ;) Gorzej jakby mnie wzięli do eksperymentów :zonk: cholera wie jakich...

 

Fantazje dozwolone w tym temacie? :D

 

-- 18 lip 2014, 00:13 --

 

Candy14, skąd wiesz że szybko nie umrze? a co z wypadkami? Chyba że w domu siedzisz ale wiesz zawsze można się zadławić :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzący mają łatwiej, świadomość tego że po śmierci ciała musi coś jeszcze być pozwala na łagodniejsze pogodzenie się z losem, nawet niepewność istnienia Boga daje nadzieję. Mnie czasem przeraża ta pustka stworzona w moim umyśle, gdybym mógł stworzyłbym sobie jakąś wiarę w "coś" po śmierci ale nie mogę, ni chu chu, więc wolę się w to nie zagłębiać.

 

-- 18 lip 2014, 01:31 --

 

Candy14, ja mam nadzieję że nie wzięłaś tego powyższego "komplementu" do siebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W depresji moja śmierć prawie w ogóle mnie nie przeraża, a wręcz jest pożądana, chciałabym umrzeć i nie mieć świadomości, zniknąć.

 

Jak mi lepiej, ale nie do końca dobrze - nie jestem pogodzona ze starzeniem się mojego ciała, z perspektywą umierania, niedołężnienia i przygnębia mnie perspektywa, jak każdy z nas skończy, taki bezsens, pojawiamy się, rozwijamy, budujemy naszą indywidualność, dbamy o ciała, a potem się rozkładamy i znikamy już na zawsze...

 

A gdy mam przebłyski zdrowia, to ten temat nie ma szczególnego znaczenia, tzn. na tyle cieszy bieżąca chwila i to, co dobrego może dać ciało:) że nie istotne jest, co z nim kiedyś będzie jak mnie nie będzie, życie tu i teraz jest ważniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzący mają łatwiej, świadomość tego że po śmierci ciała musi coś jeszcze być pozwala na łagodniejsze pogodzenie się z losem

Słyszałam takie zdanie:

 

Kiedy uświadamiamy sobie, że śmierć jest nieunikniona, boimy się. Kiedy uświadamiamy sobie, że śmierć jest naprawdę i bezwarunkowo nieunikniona, jesteśmy już spokojni.

 

Myślę, że to dotyczy tak samo wierzących i niewierzących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie przeraża śmierć ciała. Ale jako starość. To chyba nie za dobrze. Jak będę w innym stanie psychicznym to mi się zmieni.

Na razie więc nie jestem z tym pogodzona, każdego dnia mnie to boli. Jako, że mózg to też część ciała i samopoczucia i starzeje się on, to tez mnie boli. Zwłaszcza, że na razie nic nie robię, by podtrzymać jego kondycję. A kondycję duszy podtrzymuje się zdrowym ciałem i umysłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

robotnica, Ty to akurat masz jeszcze kupe lat zeby sie tym martwic :D A kiedy cialo zaczyna sie zmieiac to wierz mi ze nie jest to takie staszne jezeli lubisz siebie. Mnie najbardziej zmienila sie twarz... patrze czasami w lustro i nie poznaje siebie ale mysle wtedy walic to.. nie mam wplywu wiec nie ma sensu sie martwic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, no mi też twarz się najbardziej zmieniła, ciało nie. I w przyszłości chyba też ciało mi się za bardzo nie zmieni. Figura... nie zmienia mi się od 14 roku życia za bardzo ; p Nie lubię zmarszczek na twarzy. No, ale to nikt chyba nie lubi. Moje zmarszczki to są głównie nad łukami brwiowymi, takie sowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ezeli ktos mial w zyciu taki moment ze chcial umrzec i postrzegal ja jako wybawienie...to potem juz smerc nie straszna

Nie prawda, ja tak miałem a teraz boję się śmierci.

U mnie też się to zupełnie nie zgadza. W moim przypadku to nie moment, a raczej stan niemal permanentny, ale jak wychodzę z depresyjnego zobojętnienia i zaczynam lubić życie to pojawia się przerażenie śmiercią - moją, najbliższych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja akurat mam różnie. Nie wiem jak będę miała w przyszłości, ale wolalabym się nie bać śmierci, bo chciałabym robić w życiu takie rzeczy, które o śmierć fizyczną mogą się ocierać dość blisko.

 

Rok temu bałam się śmierci ważnych dla mnie osób i siebie. Po prostu wiedziałam, że mogę umrzeć, bo mogę zachorować, bo przecież śmierć jest tak blisko, wystarczy, że wyjdę na ulicę itd.

 

Teraz np. nie boję się śmierci, nie boję się zaniedbania swojego ciała. Niczego się nie boję, mam bardzo mało uczuć. Rozsądkiem bardziej się kieruje, choć to też często trudne, bo po prostu ... staje się niebytem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, to dobrze że czujesz się młodo, wizja nadchodzącej nieuchronnej śmierci wydaje się być gdzieś tam daleko w przyszłości.

 

U mnie jest tak że czasami wolę ten beznadziejny depresyjny stan, np. kiedy piłem, wtedy miałem wyebane całkowicie. Teraz znowu nie jestem niczym zamulony i odczuwam zwiększony lęk, więc czasem się trochę za dużo nad tym zastanawiam. Jak pojawia się lepsze samopoczucie rodzą się w głowie na nowo nadzieje, nowe wyobrażenia siebie w sytuacjach sprawiających radość a nadzieje to niepewność czy aby na pewno mi się uda, czy mam jeszcze na tyle siły. Najgorsze są te wahania nastrojów i ciągłe bicie się z myślami czy warto jeszcze żyć. Mnie najbardziej boli to że nie mogę pogodzić się ze stanem mojego umysłu, zmarnowanego życia i świadomość tego jaki byłem kiedyś i kim teraz mógłbym być. Jak człowiek jest zdrowy i szczęśliwy wtedy myśli o śmierci nie trwają zbyt długo, bo nie ma czasu na zmartwianie się.

Ja chciałbym jeszcze w życiu doświadczyć takiego bezgranicznego zatracenia się w radości z życia choć na kilka lat a później umrzeć niespodziewanie i bezboleśnie w nieświadomości :D

 

A z drugiej strony jestem ciekawy przyszłości, może powstanie nowa generacja leków i jeszcze doświadczę nieznanego. Może załapię się jeszcze na nieśmiertelność, he he, odpłynąłem trochę ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się pogodziłem a nawet ucieszyłem że zostało mi prawdopodobnie 10-15 lat życia a jak dożyje do 50-tki to moje serce będzie już takim wrakiem że nic nie będę mógł robić. Wypadałoby wykorzystać jakoś te ostatnie lata życia tylko brak mi odwagi no i przydałby się jakiś zastrzyk finansowy np na podróże zagraniczne. Jedne z czym bym się nie pogodził to starość i to taka jak np ma teraz mój ojciec jeszcze pare lat temu był sprawny i zdrowy a teraz ledwo zipie isię porusza z trudem mimo że prowadził bardzo zdrowy styl życia jest tak chudy że niedługo zniknie nie chciałbym żeby to stało się ze mną a przy moim trybie życia i neurotyzmie to pewnie koło 50-tki będe wrakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, no tak, spełnienie daje ci ten spokój.

 

-- 18 lip 2014, 18:12 --

 

Zobaczcie jak można manipulować (celowo lub nie) umysłami ludzi, facet założył temat o śmierci i ile teraz ludzi o tym rozmyśla, może to mieć konsekwencje w podejmowaniu przyszłych decyzji naszych i nie tylko...

 

-- 18 lip 2014, 18:21 --

 

stłumiona filozofia spuszczona z łańcucha :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×