Skocz do zawartości
Nerwica.com

Właściwie nie wiem, co napisać.


Wilkstepowy

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem właściwie od czego zacząć.

 

Z tego, że mam ze sobą problem zdałam sobie sprawę już kilka lat temu, więc nie to jest powodem, dla którego założyłam tu konto. Powodem jest, to że zdecydowałam się w końcu coś z tym problemem zrobić.

 

Czytając niektóre wątki na tym forum, pukam się po czole, że to, z czym ja nie mogę sobie poradzić jest niczym w porównaniu z prawdziwymi problemami ludzi. I faktycznie zaczynam wierzyć, że to wszystko lenistwo, że na prawdę nie mam serca, że wszystko jest moją winą, że jestem arogancka etc.

Chodzi generalnie oto, że nie jestem zadowolona z siebie. Przez całe życie wmawiałam sobie poszczególne cechy, bo wiedziałam, że w środku jestem nudna, nijaka i nikt z taką osobą nie chce mieć nic wspólnego. I wciąż się taka czuję. Mimo, że ludzie nieustannie mówią mi o moim domniemanym potencjale, ja ich wyśmiewam. Mam wrażenie, że widzą ten potencjał, bo ja chcę, żeby go widzieli. I że cały czas ich okłamuję. A nie potrafię szczerze rozmawiać. Nigdy nie umiem powiedzieć tego, co mam na myśli, moje słowa przy słowach rozmówców brzmią infantylnie, głupio, a ja to wypieram, ja tego nie chcę, bo nie to sobie wmawiałam całe życie. W szkole, mimo że słyszę, że jestem zdolna, nigdy nie odzywam się na lekcjach. Bo nie poltrafię ubrać myśli w słowa, bo nie potrafię myśleć, bo zaraz ktoś powie że się nie zgadza, a ja nie będę potrafiła stworzyć argumentów na swoją obronę. A tak przynajmniej myślą, że jestem arogancka i wyniosła i po prostu nie chcę z nimi gadać.

 

Przez okres gimnazjum, tj 3-5 lat temu czułam się bardzo źle. Było mi wszystko jedno, płakałam całymi dniami. O ile kończąc szkołę podstawową byłam bardzo cichym, pilnym i przejmującym się absolutnie wszystkim dzieckiem, to w obliczu samotności jaka spotkała mnie na początku gimnazjum zmieniłam się diametralnie. Robiłam wtedy głupie rzeczy,nie widziałam dla siebie przyszłości, chciałam uciekać z domu i było mi wszystko jedno, co się ze mną stanie.

 

W pierwszej liceum należałam do pewnej paczki znajomych, mimo że mało się przy nich odzywałam i nie traktowali mnie w sposób, w jaki bym tego chciała, to dużo częściej się uśmiechałam i nie czułam potrzeby angażowania się w znajomości klasowe (albo inaczej-moje, powiedzmy, satysfakcjonujące życie towarzyskie pozwoliło mi trwać w mojej izolacji i unikać zawierania nowych kontaktów). Często opowiadałam znajomym z klasy o swoich przygodach z moją paczką, a oni przyznawali, że zazdroszczą mi tych przyjaźni.

Pół roku temu nagle przestałam się do wszystkich odzywać. I nie mam pojęcia dlaczego. Może to była dziecinna próba zwrócenia na siebie uwagi, przekonania się, czy faktycznie się przejmą? A może po prostu miałam dosyć ludzi. Od tego czasu są obrażeni. ja wciąż nie wiem, w jakim celu to zrobiłam. A często o nich myślę, o naszych cudownych wspólnych wspomnieniach. I przykro mi, że nie umiem ich przeprosić.

 

i czasami myślę, że to wszystko jest takie sztuczne, takie nieprawdziwe. Że ja oczekuję przyjaźni jak z filmów. I wiem, że męczę się z ludźmi, przy dłuższej obecności mam ich dosyć i staję się opryskliwa. I nie ufam nikomu i nie wierzę w niczyje "zawsze". Może chciałabym z kimś po prostu szczerze porozmawiać. Zupełnie się pogubiłam w całym tym tekście i widzę, że to zupełnie nie to, co chciałam napisać. A czuję, że mam jeszcze miliard rzeczy do napisania, ale prawdopodobnie nikomu i tak nie będzie się chciało tego czytać. Chyba nawet nie wiem, czego oczekiwałam.

Cały czas męczę się ze sobą. I miliony razy obiecywałam sobie, ze coś zmienię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaskoczę Cię, mnie się chciało to wszystko przeczytać :) Bardzo chętnie z Tobą porozmawiam :) Ja chociaż chciałabym mieć znajomych, to jakoś nie mogę się ich "dorobić" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię utrzymywać z ludźmi kontakt. Więc jak chcesz pogadać, chętnie, tylko że nie mam na razie gg ani nic z tych rzeczy, poza tym dzisiaj wyjeżdżam na tydzień. Ale po powrocie z chęcią pogadam.

 

W internecie można znaleźć naprawdę dobre kontakty. Sama nieraz się o tym przekonałam, przez internet poznałam mojego Chłopaka, więc z jednej strony uważam że internet to cudowna sprawa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię utrzymywać z ludźmi kontakt. Więc jak chcesz pogadać, chętnie, tylko że nie mam na razie gg ani nic z tych rzeczy, poza tym dzisiaj wyjeżdżam na tydzień. Ale po powrocie z chęcią pogadam.

 

W internecie można znaleźć naprawdę dobre kontakty. Sama nieraz się o tym przekonałam, przez internet poznałam mojego Chłopaka, więc z jednej strony uważam że internet to cudowna sprawa :)

 

Twój Chłopak jest z Twojego miasta, ewentualnie okolic, czy to związek na odległość? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn mieszkał 40 km ode mnie ale ze względu na mnie przeprowadził się do Radomia, gdzie ma bliżej do mnie i często się widzimy. Planujemy zamieszkać niedługo razem :D wiesz, znalazł mnie przypadkiem, oboje z okolic Radomia, nie było większego problemu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając niektóre wątki na tym forum, pukam się po czole, że to, z czym ja nie mogę sobie poradzić jest niczym w porównaniu z prawdziwymi problemami ludzi. I faktycznie zaczynam wierzyć, że to wszystko lenistwo, że na prawdę nie mam serca, że wszystko jest moją winą, że jestem arogancka etc.

Tak to wogóle nie myśl, obwinianie siebie to nie jest dobre droga.

 

Chodzi generalnie oto, że nie jestem zadowolona z siebie. Przez całe życie wmawiałam sobie poszczególne cechy, bo wiedziałam, że w środku jestem nudna, nijaka i nikt z taką osobą nie chce mieć nic wspólnego. I wciąż się taka czuję. Mimo, że ludzie nieustannie mówią mi o moim domniemanym potencjale, ja ich wyśmiewam.

Masz zaniżone poczucie własnej wartości i nad tym powinnaś pracować. Jesteś wartościową osobą, ale kiedyś w jakiś sposób Twoje otoczenie pośrednio lub bezpośrednio przekonało Cię, że jest inaczej.

 

Pół roku temu nagle przestałam się do wszystkich odzywać. I nie mam pojęcia dlaczego. Może to była dziecinna próba zwrócenia na siebie uwagi, przekonania się, czy faktycznie się przejmą? A może po prostu miałam dosyć ludzi. Od tego czasu są obrażeni. ja wciąż nie wiem, w jakim celu to zrobiłam. A często o nich myślę, o naszych cudownych wspólnych wspomnieniach. I przykro mi, że nie umiem ich przeprosić.

Czyli jednak nie czułaś się do końca dobrze w ich towarzystwie. Zastanów się czy są jakieś podstawy do takiege stwierdzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz bardzo niską samoocenę. Myślę, że starasz się udowodnić sama sobie, że nie jesteś tak beznadziejna jak sama siebie widzisz, boisz się mówić, działać "głośno", bo obawiasz się, że gdy się odezwiesz to to jaka jesteś naprawdę wyjdzie na jaw, utwierdzisz się w tym sama Ty, ale także wszyscy dookoła, ze "spadną im klapki z oczu". Jeśli nie nadinterpretuję i tak na serio jest, to doskonale Cię rozumiem, bo mam tak samo. Ciężko mi Ci radzić w tej sytuacji, bo sama sobie jeszcze nie poradziłam z tym problemem i nie mam pomysłu co z tym zrobić, ale chcę żebyś wiedziała, ze nie jesteś sama, i że to na 99% jest spowodowane błędną a nie prawidłową oceną samej siebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz zaniżone poczucie własnej wartości i nad tym powinnaś pracować. Jesteś wartościową osobą, ale kiedyś w jakiś sposób Twoje otoczenie pośrednio lub bezpośrednio przekonało Cię, że jest inaczej.

 

Albo po prostu dorosłam i zamiast zrzucać odpowiedzialność za swoje porażki na innych, zaczęłam dostrzegać własne ułomności. Strasznie brzydzę się, gdy ktoś obwinia cały świat za własne nieszczęście, nie dostrzegając, że sytuacja w której się znalazł to głównie wina jego decyzji, a zwykle raczej ich braku i trwaniu w bierności. Uważam, być może błędnie, że problemu zawsze trzeba szukać najpierw w sobie.

Czyli jednak nie czułaś się do końca dobrze w ich towarzystwie. Zastanów się czy są jakieś podstawy do takiege stwierdzenia.

 

Początkowo, mimo że byłam dosyć zamknięta, oni w pełni mnie akceptowali, niemalże gloryfikowali moje wady, takie jak roztrzepanie i dziecinność. W tamtym czasie czułam się naprawdę dobrze. Pamiętając poprzedni okres, kiedy byłam strasznie samotna, starałam się czerpać całymi garściami z tego, że w końcu zaczynam się liczyć i mam z kim spędzać czas. A jednocześnie - i to być może jest problemem - obawiałam się i wierzyłam w to, że nasza przyjaźń w końcu się rozpadnie, że żyję w iluzji, że powinnam się cieszyć dopóki ich mam i w końcu ich stracę. I owszem, straciłam, z własnej woli C: może tak bardzo obawiałam się odrzucenia, że postanowiłam uprzedzić fakty? tak przynajmniej wzięłam sprawy w swoje ręce, nikt nie olał mnie, bo to ja olałam wszystkich.

 

-- 13 lip 2014, 21:41 --

 

Masz bardzo niską samoocenę. Myślę, że starasz się udowodnić sama sobie, że nie jesteś tak beznadziejna jak sama siebie widzisz, boisz się mówić, działać "głośno", bo obawiasz się, że gdy się odezwiesz to to jaka jesteś naprawdę wyjdzie na jaw, utwierdzisz się w tym sama Ty, ale także wszyscy dookoła, ze "spadną im klapki z oczu". Jeśli nie nadinterpretuję i tak na serio jest, to doskonale Cię rozumiem, bo mam tak samo. Ciężko mi Ci radzić w tej sytuacji, bo sama sobie jeszcze nie poradziłam z tym problemem i nie mam pomysłu co z tym zrobić, ale chcę żebyś wiedziała, ze nie jesteś sama, i że to na 99% jest spowodowane błędną a nie prawidłową oceną samej siebie :)

 

Doszłam do wniosku, że przede wszystkim trzeba samemu zrozumieć motywy swoich działań, swoje emocje. Postanowiłam, że od tego zacznę. Planuję na początek zacząć pisać sobie powiedzmy, stronę dziennie w wordzie "strumienia świadomości". Na pewno lepsze to, niż bezczynność. A Ty, podejmujesz jakieś działania? C:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czym jest strumień światłości? :D

Niestety, ja nawet jakbym chciała to już tak głęboko w tym siedzę, że musiałabym się porządnie zająć wygrzebywaniem z tego dołka. Tak więc nic nie robię - bo nie umie i nie wiem jak.

 

nie światłości, a świadomości.

Wikipedia:

Strumień świadomości (ang. stream of consciousness) – termin literacki, oznaczający rodzaj monologu wewnętrznego. Jest to w pierwszym znaczeniu zapis umysłowego przeżywania człowieka, nie tylko tego co aktualnie słyszy, widzi i czuje, lecz również myśli, skojarzeń, które mu się nasuwają. Wiąże się z tym zapis myśli i odczuć, narracja wyłącznie subiektywnymi odczuciami.

 

a jeśli mogę spytać, co jest powodem Twojego dołka? jakaś konkretna osoba/sytuacja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aaa, przepraszam! Źle przeczytałam. Tak, strumień świadomości znam. Wiesz co, myślę że najjaśniej to wszystko opisałam w dziale poświęconemu powitaniom: chcia-am-si-przywita-i-jednocze-nie-wygada-t51052.html do tego dodać mogę jeszcze chorobę skórną, która mnie męczy i zaniża moje poczucie wartości już kilkanaście lat...

(nie wiem, czy wstawianie linków jest zgodne z regulaminem, jeśli nie to z góry przepraszam :( )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×