Skocz do zawartości
Nerwica.com

Z fobią za pan brat


nie-smutna

Rekomendowane odpowiedzi

Hej Kontrast :)

 

Otóż mój nastrój jest zależny przede wszystkim od czynników zewnętrznych, które mają na mnie bezpośredni wpływ. Chodzi o moją rodzinę, znajomych. Co ciekawe potrafię się z nimi zwykle dogadać i nie czuje się w ich towarzystwie skrępowana. Mogę sobie nawet pozwolić na swobodne rozmowy i dowcipkowanie :) Problem pojawia się gdy mam do czynienia z osobami, których nie znam. Wtedy robię się nerwowa; pocą mi sie ręce, czuję jak zalewa mnie fala gorąca, no koszmar po prostu... W takich sytuacjach sobie ewidentnie nie radzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś identycznie, nadal czasami miewam. Takie spięcie wśród obcych osób, które powoduje ten dyskomfort, poty, nie naturalne ruchy, zastanawianie się czy dobrze siedzę, czy nie wyglądam na spiętego, takie analizowanie, brak luzu. Mi to minęło, było przejściowe, o ile wśród znajomych czy w swobodnej atmosferze można dodać sobie trochę luzu po przez alko, albo obycie z sytuacją, to może to być dużym problemem w małych dusznych pomieszczeniach i stresowych sytuacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miałem

 

Najlepszym sposobem jest chartowanie:

Na początku przysiądz się do kogoś np na ławcei sobie pisze smsy albo coś

Potem zwiękaj miejsca np idz do mcdonalda kup sobie coś do jedzenia w nagrode.Siądz w śród ludzi i skup się na jedzeniu czegoś dobrego.System nagradzania samego siebie dobrze się sprawdze wg mnie w takich sytuacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miałam taką fobię. W szkole, tak! A potem skończyłam szkołę. I przeszło mi.

I swobodnie chodzę na uczelnię i do pracy. I myślę: "hee, głupi ludzie! Gapcie się, myślcie sobie o mnie co chcecie. Mam to w głębokim poważaniu" :)

Alkoholowe imprezy pomogły. Przekonanie się, że ludzie nie są tacy źli. A jeśli są źli, to nie warto sobie nimi zaprzątać głowy!

 

Wiele osób ma problemy z ludźmi, fobią społeczną, brakiem akceptacji (nawet sławnych! Warto przejrzeć różne biografie. Z "szarej myszki" wyrasta gwiazda - jak pani, którą mam w avatarze ;) ). Może to mija? A może jest do naprawienia. Makabra i nie-smutna, głowy do góry, nie ma co się bać obcych, już lepiej "mieć ich gdzieś", niż się bać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie boję się obcych ludzi, tylko takich jakby... "znajomych". Tych z mojej szkoły, albo z okolicznych wsi itp. W każdym razie takich, którzy mogą mnie kojarzyć chociażby z widzenia. Ci mijani gdzieś w mieście na ulicy nie robią na mnie żadnego wrażenia.

 

Mam nadzieję, że i mi przejdzie po skończeniu szkoły, ale to jeszcze aż 3 lata, niestety... Nawet nie masz pojęcia, jak chciałabym pójść na taką alkoholową imprezę, ale nie dość, że nikt mnie nie zaprasza, to jeszcze nie mam z kim pójść nawet na głupią dyskotekę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, to Janis, prawda? :)

No tak. Skończyła "marnie", ale co dała światu, to dała - muzykę, która przeżyła ją na długie lata.

 

 

Makabra, czy boisz się krytyki? Albo gdzieś tam podświadomie chcesz, żeby wszyscy Cię lubili?

To nie "aż" 3 lata, to "tylko" 3 lata! :)

Czasem ciężko znaleźć znajomych. Takie społeczeństwo, tacy są ludzie, wolą się naśmiewać z "innych" (wrażliwych, mniej wygadanych itp.), żeby podbudować swoje ego. Potem im przechodzi (nie wszystkim, ale ludzie jednak dorośleją...) :D Więc rówieśnikami się nie ma co przejmować...

Ja mogę Ci powiedzieć tylko ze swoich obserwacji, rozmów ze znajomymi oraz ze swojego doświadczenia, jaką gehenną była dla mnie szkoła, a na studiach pojawili się fajni ludzie i cała moja "fobia społeczna" poszła w kąt. Oczywiście wymagało to pracy - przełamania się. Tylko że było to prostsze, gdy towarzystwo było uśmiechnięte, otwarte i zachęcało do kontaktu.

Warto pracować nad swoim poczuciem własnej wartości. Oraz nad tym, żeby mieć wiele rzeczy "w nosie" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cognac, tak, boję się krytyki i chcę, żeby mnie lubili. Może nie wszyscy, ale przynajmniej kilka osób.

 

Dla mnie zdecydowanie AŻ :(

 

Nie rozumiem, dlaczego ludzie naśmiewają się z takich, jak my. Mają wokół siebie pełno szuj, a przecież my jesteśmy idealnymi kandydatami na przyjaciół! Te największe mendy nie dorastają, przekonałam się na własnej skórze, niestety ;) Mnie towarzystwo (biorę pod uwagę ludzi z mojej wsi chociażby) nie zachęca do kontaktu, wręcz przeciwnie - przypięto mi łatkę wariatki.

 

Moje poczucie własnej wartości oscyluje w granicach zera, a wszystko dzięki moim najukochańszym kolegom z gimnazjum. Och, jakże jestem im wdzięczna za te wszystkie przepłakane godziny i psychiczną sieczkę... Trudno jest mieć w nosie samotność np. w wakacje, gdy wszyscy imprezują itp., a ja siedzę sama, czy nawet moje urodziny, w które powinnam urządzać imprezę i może nawet zrobiłabym to, gdybym miała kogo na nie zaprosić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam chyba inną odmianę takiej fobii, albo może to po prostu introwertyzm :)

Czuję się świetnie sama z sobą, ale czuję dyskomfort gdy jestem sama w miejscach pełnych ludzi (jakieś centra handlowe itd), zachowuję się wtedy bardzo nienaturalnie i się stresuję. Gdy jestem z kimś innym w miejscu publicznym czuję się dużo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makabra, ale ja Cie doskonale rozumiem, bo mimo iż lubię być sama, to czasem też bardzo chcę gdzieś wyjść, zabawić się (nie w klubach, bo tam bym chyba umarła :D), ale np na zwykłe piwo do pubu ze znajomymi:D Ale wtedy okazuje się, że za bardzo zaniedbałam kontakty, bo wolałam być sama niż narażać się na potencjalnie krzywdzące kontakty z innymi, i nie ma kto ze mną wyjść. I zostaję sama i smutna:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Technikum, a co do studiów, to nie wiem, niestety cierpię na fobię szkolną. Kurcze, jak mnie to wkurza, że nie moi "oprawcy" ponoszą karę, tylko ja :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zanim poszłam na studia byłam w takiej panice, ze myślałam, ze emocje mnie spalą. Kompletnie nie wyobrażałam sobie siebie na uczelni, uważałam, że tam zupełnie nie pasuję. Bałam się, ze się ośmieszę i tylko utwierdzę w tym, że tam nie pasuję. Czułam to podskórnie. Okazało się, że brało się to oczywiście z niskiej samooceny i braku wiary w siebie (jak zawsze u mnie:D). Wydaje mi się, że właśnie znajomi ze szkoły spowodowali niską samoocenę u Ciebie i dlatego też masz taką fobię szkolną. Dam Ci radę, która mi pomogła: idź do przodu, nawet jeśli bardzo nie chcesz, bardzo się boisz - idź. Nie odrzucaj szans, które daje Ci życie, nie pomagaj pechowi! Jeśli masz szansę studiować, rób to! Najwyżej wrócisz do swojej miejscowości. Ale jesli się uda i okaże, że to Twoje wybawienie i ucieczka od tych toksycznych ludzi? :)

 

Zapomniałam dodać,że na studiach sprawdzam się bardzo dobrze - a tak panikowałam i nie spałam po nocach :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×