Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziewczyna z dd a porzucenie


Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim:)

 

Jestem w związku z dziewczyną, która ma poważne problemy psychiczne ze sobą. Wcześniej jeszcze zanim mnie poznała leczyła się na lękowość uogólnioną (chodziła do psychoterapeuty). Jak się poznaliśmy było wszystko ok, zaprzestała terapii, układało nam się świetnie. Bardzo ją pokochałem, wydawało mi się że ona też pokochała mnie (chociaż zawsze miała problem z okazywaniem uczuć). Wiązaliśmy ze sobą wspólną przyszłość, bo ona miała właśnie iść na studia, a ja studia skończyłem, chcieliśmy wspólnie zamieszkać.

 

Jednak na krótko po maturach dostała pierwszego ataku - zaczęła się trząść, zaczęło jej się robić sucho w gardle i generalnie takie uczucie ponoć jakby miała umrzeć. Byłem przy niej cały czas i wspierałem ją przy tym, zarówno przy konkretnym ataku jak i później. Od tego czasu zaczęło nam się gorzej układać. Ponownie odwiedziła terapeutę i okazało się że tym razem może chodzić o nerwicę lękową. Sama powiedziała mi że ma zespół dd (depersonalizacja, derealizacja). Zaczęła unikać ze mną kontaktu coraz bardziej, każda rozmowa telefoniczna przebiegała w coraz gorszej atmosferze, wyczuwałem wielką niechęć do rozmowy. Stopniowo zaczęła mnie od siebie odsuwać i zaczęła udzielać się na innym forum, na którym zaczęła szukać pomocy. Nawiązała tam kontakty z ludźmi, którzy mieli to samo, zawsze to popierałem, ale podkreślałem że warto również aby nie traciła kontaktu z rzeczywistością i przede wszystkim z bliskimi. Warto podkreślić, że nawiązała z nimi dość bliskie relacje i zaczęła z nimi rozmawiać o wszystkim, przy tym ze mną nie rozmawiała odtąd już o niczym, nawet o pogodzie.

 

Kompletny brak informacji z jej strony dotyczący jej stanu (martwiłem się bardzo, co jest oczywiste, ale nie zadręczałem jej ciągłym dopytywaniem, chciałem tylko wiedzieć co się dzieje) doprowadziły do tego że sam wszedłem na to forum, zarejestrowałem się i podejrzałem jej aktywność. To co tam ujrzałem wprawiło mnie w osłupienie. Dowiedziałem się, że ona rozważa zakończenie naszego związku, ma wielkie wątpliwości co do mnie, nic do mnie nie czuje i chciałaby "zaszaleć z innym" (cytat).

 

Po moim ujawnieniu tam zerwaliśmy kontakt na jakiś czas (przestała odbierać telefony). Później po wielu namowach udało mi się z nią spotkać, ale problemu nie udało się rozwiązać. Nic sobie nie wyjaśniliśmy, mamy status quo. Powiedziałem jej że dam jej spokój skoro ją denerwuję, nie będę do niej dzwonił ani pisał skoro mnie zwyczajnie nie potrzebuje. Spotkało się to z pełną akceptacją z jej strony - a przyznam szczerze że liczyłem chociaż na najmniejszy sprzeciw, przejaw jakiejkolwiek tęsknoty. Zupełnie zero, nic. Powiedziała mi też, że nie chce "w tym stanie" podejmować decyzji, których mogłaby żałować. Całe spotkanie przebiegało również w bardzo neutralnej atmosferze, zero jakichkolwiek czułości.

 

Obojętność boli najbardziej. Nie wiem jak długo to wytrzymam. Codziennie mam sny związane z nią, nie mogę spać po nocach. Czuję się odtrącony, a to jak pewnie każdy z nas wie nic przyjemnego. Nie daje mi to spokoju. Zastanawiam się czy taki związek ma przyszłość? Mógłbym to skończyć, ale nie potrafię. Nie chcę robić czegoś wbrew sobie, a jednocześnie jestem w patowej sytuacji. Bo ja rozumiem jej problemy i akceptuje je, potrafiłbym z tym żyć, ale nie potrafię żyć na uboczu. Gdzieś w ten sposób zatracam też swoje szczęście. Wiem że ludzie z podobnymi przypadłościami są w związkach i jakoś sobie radzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×