Skocz do zawartości
Nerwica.com

brak porozumienia


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

 

Jest taka sytuacja: byliśmy razem, na początku było dobrze (choć później dowiedziałam się, że nigdy nie było), później przyszły problemy codziennego życia, zaczęło się tzw docieranie i dziś już właściwie czuję się starta na proch tym docieraniem. Mam do Was pytanie, bo potrzebuję chyba poczytać jakiś opinii osób patrzących z zewnątrz, sama zaczynam się gubić, mimo że wydaje mi się, że wiem jak jest. Co zrobić w sytuacji, gdy partner wmawia urojenia, zaburzenia psychiczne, kompleksy, we wszystkich moich ruchach widzi podstęp i złe intencje, właściwie podważa wszystko, co mówię, co myślę, co czuję. Kiedy tłumaczę swój punkt widzenia, wszystkie wyjaśnienia są odrzucane i słyszę, że powinnam się nad sobą zastanowić albo że widocznie nie jestem w stanie zobaczyć, jaka jestem. Nie mam problemów z określeniem tego, co myślę, czuję, jakie są moje motywacje, nie mam kompleksów, ale wszystko jest podważane - dochodzi do tego, że czuję momentami, jakbym odchodziła od zmysłów. Dochodzę do wniosku, że człowiekowi można wmówić wszystko przy odpowiednim natężeniu powtarzania. Przecież nie udowodnię tego, co mam w głowie.

 

Jakieś przeszłe kłótnie, które już (wydawałoby się) wyjaśniliśmy sobie, za każdym razem wracają w formie wyrzutów, wypomniania, coraz bardziej wyolbrzymiane. Zaczynam już wysiadać psychicznie, coraz częściej płaczę, co wywołuje tylko obojętność albo komentarze w stylu "nei ma co ryczeć". Oczywiście, nie jestem idealna, kłóciliśmy się nieraz, bo nie zgadzaliśmy się w różnych kwestiach, ale zdawało mi się, że ostatecznie zawsze dochodziliśmy do porozumienia i z czasem zaczęło być dobrze. Niestety, z czasem okazało się tylko, że każdy mój błąd został zapamiętany i będzie mi wypominany za każdym razem, kiedy dojdzie do sprzeczki. Dodam do tego, że za każdym razem, kiedy słyszę raniące słowa, to później mam jeszcze odpowiedź w rodzaju "nie, ja cię nie obrażam/ jesteś nadwrażliwa/ masz chyba problem/kompleksy". Z drugiej strony każda moja próba zwrócenia uwagi na coś, z czym jest mi źle kończy się awanturą i zarzutami, że krytykuję. Okazało się też, że mamy w wielu kwestiach różne światopoglądy, ale o ile ja potrafię to zaakceptować, to jemu czasami nawet trudno nawet udawać, że toleruje mój punkt widzenia. A to wszystko podlane sosikiem pt. "przecież cię kocham". Czasami zdarza się, że mnie przeprosi, gdy sam widzi, że przesadził z psychicznym miażdżeniem mnie, ale to się rzadko zdarza. Zresztą to niewiele zmienia.

Staram się wciąż być jak najbardziej w porządku, ale powoli tracę siły i czuję, że popadam w mega dół, coraz mniej mi się chce, zaczynam czuć się kimś beznadziejnym, choć na zdrowy rozsądek wiem, że tak nie jest. Każda rozmowa kończy się odwracaniem kota ogonem, a później słyszę, że nic nie rozumiem.

 

Nie wiem, czy to, co napisałam ma jakiś sens, ale potrzebowałam się gdzieś wygadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z psychicznym miażdżeniem mnie
Wyrwałem z kontekstu ten zwrot, bo przypuszczam, że trafnie określa to, jak się czujesz. :? A tym kontekstem jest Wasz związek...

Tak, jak radzi Inga_beta, daj sobie spokój z takim związkiem. Nie musisz wciąż udowadniać, kim nie jesteś, czego nie miałaś na myśli... nie na tym powinien polegać związek dwojga ludzi! :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyrwałem z kontekstu ten zwrot, bo przypuszczam, że trafnie określa to, jak się czujesz.
To prawda, tak się czuję.

Zdarzają się chwile, że jest dobrze, ale najczęściej jest tak wtedy, gdy cały czas mam się na baczności i pilnuję się z każdym zdaniem, by nie powiedzieć czegoś, co go sprowokuje do słownego ataku. Tylko że od jakiegoś czasu im bardziej staram się uważać, tym bardziej absurdalne zarzuty słyszę. Zaczynam się tłumaczyć, a wtedy zaczyna się łapanie za słówka, przeinaczanie moich słów, przepraszam za to, że może nieodpowiedniego słowa użyłam, proszę, by uwierzył, że naprawdę mam na myśli to, co mówię, ale nie ma szans, jak gdyby z góry miał założenie, którego nie zamierza zmienić.

 

Dziękuję za Wasze odpowiedzi!

 

Tak, rozważam to poważnie, aby dać sobie spokój, bo nie mam już sił, pomimo że mi zależy.

Nie wiem, dlaczego do tej pory tego nie zrobiłam, chyba przez to, że jest uczucie. Nawet wtedy, gdy miałam w końcu powiedzieć "dosyć" zaczynałam się na nowo zastanawiać, czy faktycznie nie zawiniłam, czy nie mogłam zachować się lepiej, a jeśli mogłam, to zaczynałam mieć poczucie winy, a jeśli nie mogłam, to zaczynam tłumaczyć sobie jego zachowanie i jakoś brakuje mi odwagi. Ale chyba w końcu zbiorę się w sobie. Zdaję sobie sprawę, że nie tak to powinno wyglądać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od razu zareagowałam tak kategorycznie bo znam na pamięc to co opisujesz. I wiem że będzie tylko gorzej. To doprowadzi do tego że zaczniesz się tak bać wszystkiego że nie dasz rady od niego odejść. A im dłużej to trwa tym ciężej jest odejśc.

Ratuj się póki jeszcze masz siłę.

To jest zmasowany atak na ciebie aby cię coraz bardziej osłabiać i czynić zależną.

Ja przypuszczam że on może być psychopatą, bo to co robi wygląda na zaplanowane.

 

Zacznij od tego że nie będziesz się mu tłumaczyć i przepraszać. I tylko go obserwuj. Ale nie daj się zwieść jeżeli on zacznie się zmieniać i być dla ciebie lepszym. To tylko gra.

 

-- 01 lip 2014, 16:32 --

 

Sama byłam w podobnym związku. Chciałam odejść ale nie miałam na to siły. To było tak jakby on mnie złapał do klatki, omotał sidłami i podciął skrzydła. I ciągłe zapewnienia że mnie kocha i żyć beze mnie nie może.

 

-- 01 lip 2014, 16:35 --

 

I uważaj. Gdy w końcu zdecydowałam sie na odejście to on mi zrobił dziecko.

Tego typu ludzie są zdolni do wszystkiego aby zatrzymać ofiarę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A im dłużej to trwa tym ciężej jest odejśc.
Jest dokładnie tak jak mówisz. Gdyby kiedyś ktoś mi powiedział, że będę w takiej sytuacji, to pewnie bym nie uwierzyła...

 

To było tak jakby on mnie złapał do klatki, omotał sidłami i podciął skrzydła. I ciągłe zapewnienia że mnie kocha i żyć beze mnie nie może.
Właśnie, te zapewnienia o miłości, chociaż to nie ma przełożenia na codzienne życie. Tzn. są czułe słówka, gdy jest dobrze, ale gdy tylko pojawi się choćby nieporozumienie, to jego chłód i bezwzględność są nie do uwierzenia. A później jak gdyby nigdy nic znowu mnie kocha. Jeszcze kiedyś, gdy po takich sytuacjach wyrażałam wątpliwość czy naprawdę mnie kocha, skoro tak mnie traktuje, to oburzał się, że go obrażam, bo wątpię w jego uczucia i znowu się zaczynało. Więc właściwie nie mam możliwości, by porozmawiać o tym, co mnie boli.

 

Dzięki za rady, Inga. Spróbuję je zastosować. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w końcu dobrze się ułożyło.

Jak ktoś czegoś takiego nie przeżył, to może być trudno w to uwierzyć. Najgorsze jest to, że to są tak subtelne, czasami trudne do nazwania sytuacje, do tego gdy jest się sam na sam z osobą, która ma taką moc wmawiania, to można się pogubić, zwątpić, tym bardziej, gdy ta osoba jest kimś ważnym dla nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz kogoś komu możesz się zwierzyć?

Potrzebujesz kogoś z zewnątrz aby ci pomógł.

U mnie urodziło sie dziecko i dopiero on dało mi siłę do odejścia. Bo już miałam kogoś dla kogo musiałam życ i kim musiałam sie opiekować. A on był nieodpowiedzialny. Przede wszystkim musiałam zadbać o dziecko. A wcześniej miałam tylko siebie więc za małą motywację aby dla siebie od niego uciec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że masz swoje dziecko i że udało Ci się wyplątać i uciec z tamtego związku.

Nie mam komu się zwierzyć, dlatego napisałam na forum. Masz rację, że chyba potrzebuję kogoś, kto by mi pomógł, samej jest trudno i tylko wpadam w to głębiej. Normalnie zawsze myślałam, że o problemach w związku rozmawia się z partnerem, ale tu się tak nie da, bo z góry wiadomo, że okaże się, że przyczyny problemów leżą po mojej stronie. Już sama przestaję widzieć w sobie jakiekolwiek pozytywne cechy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest taka książka - Kobiety które kochają za bardzo. Oprócz tego szukaj w internecie materiałów o byciu wykorzystywaną przez partnera oraz o przemocy domowej.

Wypisz sobie potrzeby która zaspokaja ten związek.

Zastanów się czego tak bardzo się boisz, co takiego strasznego się stanie gdy rozdzielisz się z partnerem. I wszystko to zapisuj.

Wyobraź sobie jak będziesz sama co wtedy będziesz czuła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dragonfly, tkwisz w toksycznym związku, w którym partner wtłacza Cię w chore poczucie winy. Łapie za słówka, przekręca kota ogonem, aby tylko sam się wybielić. Napisałaś o tym, że się pilnujesz, by nie prowokować niepotrzepanych nieporozumień. PILNUJESZ? :shock: Dobrze, że dostrzegasz, że to nie jest normalne w związku, że tak nie powinno być. Ty powinnaś się czuć przy partnerze swobodnie, a nie się pilnować, co powiesz, jak staniesz itd. Twój związek nosi znamiona przemocy emocjonalnej, a Ty coraz bardziej w to się wikłasz, stajesz się emocjonalnie zależna, dlatego partnerowi jest łatwiej Tobą manipulować. Nie pozwól na to i zastanów się, czy jest sens dalej tkwić w relacji, która Cię wyniszcza i czyni nieszczęśliwą. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyszło mi do głowy żebyś w sytuacji gdy on ci coś bedzie zarzucał zamiast się tłumaczyć zapytała- a jak myślisz, jak ja się teraz czuję?

Pytanie jest po to aby go wybadać, aby zobaczyć jego reakcje.

 

Jego prawdopodobnie to wkurzy i tym bardziej zacznie cię obwiniać. A wtedy powiedz- czy to znaczy że nie obchodzi cię co ja czuję?

I absolutnie nie wchodź w temat rozmowy który on ci chce narzucić.

I na tym możesz zakończyć rozmowę i wyjść.

 

No i wtedy sie dowiesz czy mu rzeczywiście na tobie zależy oraz zobaczysz jaki jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi!

 

@Psycholog. Dziękuję za nazwanie rzeczy po imieniu. Potrzebowałam tego, a sama nie potrafiłam się do tego zebrać. Dziś już widzę wyraźnie, że to toksyczny związek. Chcę się od tego uwolnić i zamierzam wktórce podjąć decyzje, bo czuję, że z dnia na dzień jestem coraz słabsza psychicznie i przestaję widzieć jasne strony życia.

 

@Inga

spróbuję o to zapytać przy najbliższej okazji. Zdarzało się, że pytałam, czy nie widzi, jak mnie rani, czy nie widzi, że staram się być jak najlepsza, a mimo potrafi być dla mnie zwyczajnie okrutny. Odpowiadał ze szczerością i spokojem, że widzi to wszystko. I tyle. Albo słyszałam, że jeśli cierpię, to sama przez siebie, bo mam niewłaściwe podejście itp. W sumie trudno się nie zgodzić. Sama w końcu godzę się na to, tkwiąc w tym... Błędne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×