Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bezpodstawna nienawiść do siebie - co się ze mną dzieje?


chlipek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was

 

Mój problem to wyjątkowo perfidna sprawa. Mam wielu znajomych, chłopaka, wyrobiłam się w kontaktach z ludźmi i jakoś sobie radzę.

Jakoś...

Odkąd pamiętam nienawidzę siebie. Nienawidzę swojego ciała, głosu, a najbardziej charakteru. Najchętniej opisałabym siebie wulgaryzmami, ale z szacunku do Was ich nie użyję. Ciągle krytykuję siebie, mam ochotę się nad sobą znęcać. Teraz zmuszam się do niejedzenia, przed ludźmi udaję że wszystko w porządku i zdają się w to wierzyć (zwracają uwagę na moją sylwetkę, Bóg daj by nie poznali genezy mojego chudnięcia).

Jestem obrzydliwa, chciałabym karać siebie za każdy błąd, wstydzę się... po prostu siebie. Mam głęboką depresję i kompleks niższości, to aż boli mentalnie i fizycznie.

Często mam mdłości, chroniczny stres nie pozwala mi żyć, czasem zaciera mi się obraz mojego prawdziwego ja.

I tu moje pytanie - dlaczego to odczuwam? Mam wrażenie jakbym nosiła jakiś ciężki krzyż, jakkolwiek patetycznie to nie brzmi.

Przecież nie jestem aż tak podłą osobą... A tak podle siebie traktuję. Płaczę tylko jak nikt nie patrzy. Cięłabym się, ale blizny mogłyby mnie zdradzić, a nigdy nikomu nie odważę się zwierzyć z tego. Dlatego mało jem, czasem zmuszam się do wymiotów, one działają jak catharsis. Ale dlaczego?! Jestem dobrym człowiekiem, chcę się realizować, żyć...

Nawet mój chłopak nie wie o moim problemie (choć domyśla się pewnych rzeczy może bo po alko robię się wylewna). Jestem pewna, że zostawiłby taką wariatkę jak ja, on zasługuję na lepszą dziewczynę niż ja. Jaka może być natura mojego problemu? Czy ktoś czuje coś podobnego?

 

Dziękuję każdemu kto doczytał do końca, a jeszcze bardziej będę wdzięczna za każdą odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj chlipek!

 

Nikt nie odgadnie przyczyny Twoich problemów, nie znając Ciebie. Nie wiem, dlaczego u Ciebie tak skrajnie niska samoocena, nienawiść do siebie, autoagresja i problemy z jedzeniem. Nic o Tobie nie wiemy - jak wyglądają Twoje relacje z rodziną, rodzicami, rodzeństwem? Czy nie przeżyłaś w swoim życiu jakiejś traumy? Czy w Twoim domu nie ma problemu z przemocą, alkoholem? Jak wyglądało Twoje wychowanie (czy rodzicie nie byli zbyt wymagający, surowi, chłodni emocjonalnie)? Czy ktoś z twojej rodziny nie choruje na coś? To tylko kilka pytań, na które odpowiedzi mogłyby chociażby rzucić cień na możliwe przyczyny Twoich problemów. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odzew :)

 

Hmmm, spróbuję odpowiedzieć na te pytania, choć nawet nie wiem od czego zacząć, więc z góry proszę mi wybaczyć ewentualny brak porządku w mojej wypowiedzi ;)

 

Otóż gdy byłam małym dzieckiem byłam raczej izolowana od rówieśników, rodzice byli wobec mnie nadopiekuńczy i nie pozwalali na samodzielność. Gdy podejmowałam jakieś własne działania z góry zakładali, że na pewno zakończy się to porażką. Z jednej strony moja mama w ogóle nie nauczyła mnie życia, a z drugiej krytykowała, że mam dwie lewe ręce i jestem nieżyciowa. W podstawówce byłam naiwna i mój goły tyłek był wręcz wystawiony na ludzi do kopania. Szybko stałam się kozłem ofiarnym, wydawało mi się, że nie zasługuję na posiadanie godności, wszyscy są lepsi ode mnie i w ogóle jestem śmieciem.

To i tak małe piwo.

Moja rodzina ma opinie w miarę porządnej, ale rzeczywistość jest trochę mroczniejsza. Mój ojciec ma naturę despoty i potrafi w czasie kłótni zwyzywać i zmanipulować człowieka tak brutalnie, że potem nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Jego wzrok jest osaczający. Matka ma skłonności do wpadania w furię. W ogóle moi rodzice są ekspertami w psychicznej przemocy, nawet sami o tym nie wiedzą. Nigdy nie hamowali się w awanturach, usłyszałam od nich pełen repertuar poniżania (żałuję, że cię urodziłam, możesz w każdej chwili wy*****ć z domu, mamy nad tobą pełną władzę, masz się nas słuchać, bo jesteś nikim, możesz się powiesić, nam nie szkoda). To i tak mizerny ułamek rzeczy, które od nich usłyszałam (wielu się wstydzę cytować). Odkąd mam chłopaka (którego naprawdę kocham i wspieram jak mogę, całą sobą) czasem padały określenia typu "szmata", "wyglądam jak dziwka". Najgorsze jest to, że czasem moi rodzice zachowują się całkiem w porządku i to jest matnia. Jestem całkiem zagubiona.

W gimnazjum miałam depresję, nerwice i napady paniki w nieoczekiwanych momentach. Liceum było znośniejsze, choć echa tamtego okresu wciąż dawały o sobie znać. Teraz trochę dojrzałam, panuję nad sobą, ale jest mi cholernie trudno. Jeny, dziękuję każdemu, kto to wyczyta do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, przeczytałam [: przede wszystkim powinnaś odciąć się od rodziców, nie słuchać ich, uświadomić sobie że jesteś kimś innym niż oni mówią, chociaż to trudne. Myślałaś żeby jednak z kimś o tym porozmawiać? Z chłopakiem, przyjaciółką? Jeśli nie, to może z psychologiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy podejmowałam jakieś własne działania z góry zakładali, że na pewno zakończy się to porażką. Z jednej strony moja mama w ogóle nie nauczyła mnie życia, a z drugiej krytykowała, że mam dwie lewe ręce i jestem nieżyciowa. W podstawówce byłam naiwna i mój goły tyłek był wręcz wystawiony na ludzi do kopania. Szybko stałam się kozłem ofiarnym, wydawało mi się, że nie zasługuję na posiadanie godności, wszyscy są lepsi ode mnie i w ogóle jestem śmieciem.

To i tak małe piwo.

Moja rodzina ma opinie w miarę porządnej, ale rzeczywistość jest trochę mroczniejsza. Mój ojciec ma naturę despoty i potrafi w czasie kłótni zwyzywać i zmanipulować człowieka tak brutalnie, że potem nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Jego wzrok jest osaczający. Matka ma skłonności do wpadania w furię. W ogóle moi rodzice są ekspertami w psychicznej przemocy, nawet sami o tym nie wiedzą.

 

 

Nigdy nie hamowali się w awanturach, usłyszałam od nich pełen repertuar poniżania (żałuję, że cię urodziłam, możesz w każdej chwili wy*****ć z domu, mamy nad tobą pełną władzę, masz się nas słuchać, bo jesteś nikim, możesz się powiesić, nam nie szkoda). To i tak mizerny ułamek rzeczy, które od nich usłyszałam (wielu się wstydzę cytować). Odkąd mam chłopaka (którego naprawdę kocham i wspieram jak mogę, całą sobą) czasem padały określenia typu "szmata", "wyglądam jak dziwka".

Typowy repertuar w tego typu rodzinach...

 

 

No to juz wiesz skad ta niska samoocena i nienawisc do siebie. Dziecko, ktoremu nie okazano milosci, nie umie zazwyczaj w doroslym zyciu pokochac i zaakceptowac samego siebie.

Powinnas isc na psychoterapie, gdzie nauczysz sie radzic sobie z tymi uczuciami i wypracujesz normalna samoocene. To chyba jedyne wyjscie...

No i bycie niezalezna od toksycznej rodziny. Im szybciej tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thx za wsparcie :D

zaczęłam pisać tutaj o tym problemie głównie po to, aby zebrać myśli i podzielić się anonimowo swoimi poważnymi rozterkami.

I czuję się trochę lepiej dzięki wsparciu, które szybko tu otrzymuję :great:

No cóż, muszę się zebrać, na razie moje skromne finanse uniemożliwiają mi pełną niezależność od toksycznych rodziców.

Ale warto walczyć ze swoimi demonami, choćby dla mojego chłopaka. Gdyby nie on, byłoby mi duuużo trudniej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×