Skocz do zawartości
Nerwica.com

FENELZYNA (Nardil, Nardelzine) !Niedostępny w PL!


Rekomendowane odpowiedzi

DeathOfTheMotorneuron Czekam z niecierpliwością, jak będziesz się czuł po kilku tygodniach 🙂

Szkoda, że dostanie klasycznych IMAO jest w Polsce bardzo trudne, prawie niemożliwe. Lekarze chyba znają IMAO tylko z tego co kiedyś na studiach usłyszeli, że kiedyś były stosowane. Nie mają żadnego pojęcia, że w innych krajach są stosowane do dziś jako leki ostatniej szansy. Nie mają pojęcia, że taka fenelzyna w badaniach ma wyższą skuteczność w depresji atypowej niż TLPD i SSRI. Nie wiedzą, że fenelzyna jest bardziej skuteczna w fobii społecznej niż TLPD i SSRI.

Wiedzą jedynie, że są bardzo toksyczne. Chociaż z tego co czytałem, to widziałem pare wypowiedzi, że niebezpieczeństwo spowodowane brakiem ścisłego stosowania restrykcji dietetycznych jest znacznie mniejsze niż obecnie przyjęty pogląd. Na pewno trzeba bardzo uważać jakie leki przyjmujemy z IMAO. Podobno, jeśli będziemy mieli operacje, to trzeba odstawić IMAO przynajmniej 2 tygodnie przed operacją, ze względu, że może dojść do niebezpiecznych interakcji z anestytykami. U dentysty też nie można stosować znieczulenia (nie wiem jakiego dokładnie). Trzeba również uważać nawet na błahe lekarstwa, np. na kaszel.

Mam wrażenie, że lekarze mają w dupie pacjentów lekooopornych. Jarają się tym, że eseseraje pomagają większości i całkowicie wypierają te osoby, którym nie pomagają. Z rozmów z lekarzami można odnieść wrażenie, że osoba, której nie pomagają leki to jakiś wyjątek (może maks 5%). Antydepresanty są super wg nich i w ogóle.

Z kolei, gdy jest mowa o zastosowaniu esketaminy w lekoopornych depresjach, to pojawią się dane, że około 30% osób jest lekoopornych (brak odpowiedzi na co najmniej 2 leki). Oczywiście wiem, że w ich interesie jest teraz pewnie trochę zawyżyć te dane, żeby pokazać, że potrzebna jest nowa grupa leków, ale nie są one wzięte z sufitu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, że te same leki są przepisywane na kompletnie inne objawy. Jedna osoba z ciężką depresją, zahamowaniem psychoruchowym, bez większych leków dostanie ten sam lek, co strasznie znerwicowana osoba, bardzo pobudzona, mająca ciągle spięte mięśnie, natłok myśli, obsesje, lęki, fobie. A potem zdziwienie i powiedzenie - na każdego leki działają inaczej.

Gdy się spytałem lekarza czy są jakieś statystyki, które leki lepiej tolerują osoby z nerwicą, mające lęki, dostałem odpowiedź, że "na każdego leki działają inaczej". To jest najłatwiej powiedzieć. Liczyłem, na odpowiedź, że na pewnie leki statystycznie lepiej reagują nerwicowcy - mają profil przeciwlękowy, a inne mają profil przeciwdepresyjny..

Sory, że tak tutaj tyle leję wody. Ale leczę się już tyle lat i niewiele mi pomaga. Jestem już tym sfrustrowany. Lekarze nie wiedzą co robić. Potrafią tylko na dzień dobry dać SSRI i tyle. Potem zaczynają się schody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, ziomus0812 napisał:

DeathOfTheMotorneuron Czekam z niecierpliwością, jak będziesz się czuł po kilku tygodniach 🙂

Szkoda, że dostanie klasycznych IMAO jest w Polsce bardzo trudne, prawie niemożliwe. Lekarze chyba znają IMAO tylko z tego co kiedyś na studiach usłyszeli, że kiedyś były stosowane. Nie mają żadnego pojęcia, że w innych krajach są stosowane do dziś jako leki ostatniej szansy. Nie mają pojęcia, że taka fenelzyna w badaniach ma wyższą skuteczność w depresji atypowej niż TLPD i SSRI. Nie wiedzą, że fenelzyna jest bardziej skuteczna w fobii społecznej niż TLPD i SSRI.

Wiedzą jedynie, że są bardzo toksyczne. Chociaż z tego co czytałem, to widziałem pare wypowiedzi, że niebezpieczeństwo spowodowane brakiem ścisłego stosowania restrykcji dietetycznych jest znacznie mniejsze niż obecnie przyjęty pogląd. Na pewno trzeba bardzo uważać jakie leki przyjmujemy z IMAO. Podobno, jeśli będziemy mieli operacje, to trzeba odstawić IMAO przynajmniej 2 tygodnie przed operacją, ze względu, że może dojść do niebezpiecznych interakcji z anestytykami. U dentysty też nie można stosować znieczulenia (nie wiem jakiego dokładnie). Trzeba również uważać nawet na błahe lekarstwa, np. na kaszel.

Mam wrażenie, że lekarze mają w dupie pacjentów lekooopornych. Jarają się tym, że eseseraje pomagają większości i całkowicie wypierają te osoby, którym nie pomagają. Z rozmów z lekarzami można odnieść wrażenie, że osoba, której nie pomagają leki to jakiś wyjątek (może maks 5%). Antydepresanty są super wg nich i w ogóle.

Z kolei, gdy jest mowa o zastosowaniu esketaminy w lekoopornych depresjach, to pojawią się dane, że około 30% osób jest lekoopornych (brak odpowiedzi na co najmniej 2 leki). Oczywiście wiem, że w ich interesie jest teraz pewnie trochę zawyżyć te dane, żeby pokazać, że potrzebna jest nowa grupa leków, ale nie są one wzięte z sufitu.

W dniu 21.11.2018 o 14:05, Dragon Ball napisał:

Citalopram w budowie nic nie przypomina i to na przykład czuć

No ja właśnie nie czekam, bo aż się boję się będzie kupa jaki z każdym innym ad, ale dopiero wtedy coś będziemy wiedzieć naprawdę 

Nie myśl że tu jest lepiej, gp pojęcia o maoi nie ma, fakt że mógłbym się ulatrupic tym gdybym chciał go pytać o poradę jak mam tego używać, on to oddał w ręce specjalisty, czyli niestety mnie samego 😉

Nie możesz tej łączyć z czymokolwiek co podbija transmisje serotoniny z powodu syndromu i noradrenaliny z powodu kryzysu nadcisniennemu, stąd lista leków o których wspomninasz 

Kupiłem sobie bransoletkę z informacją że biorę maoi w razie wypadku, żeby nie ubili mnie ratownicy medyczni, część opiatow na właściwości sri i dlatego jest to ryzyko 

Z badań jakie czytałem kryzys nadciśnienia jest rozdmuchany i nikt z tego powodu przez lata nie umarł, przez syndrom serotoninowy owszem, więc na to trzeba bardziej uważać 

Anestezje więc da się zrobić, ale dużo leków odpada, więc niestety najlepiej zejść z leku, 14 dni z powodu nieodwracalnosci inhibicji i konieczności stworzonenia nowych enzymów monoaminooksydazy

Malo jest badań bo nikt z nie nie płaci, są bardziej dowody kliniczne i anegdotyczne na temat wyższości maoi, unikalna jest inhibicja gabaaminotransferazy, a więc więcej gaba w mózgu i najwyższe zwiększenie transmisji dopy, bo fenelzyna nie jest selektywne do mao a i b jak moclobemide 

W teorii jest to więc lek petarda a gaba jest inhibitujaca i neuro chronna, więc też działanie na lęk, więcej gaba, modulacji glutaminianu również, a jak wiemy ketamina działa na ampa / NMDA w neuronach gabanergicznych 

Tyle moich domysłów popartych jakąś tam ilością badań, ja uznałem że wolę ograniczenia maoi niż próbę z litem na przykład 

O ssri w monoterapii nie chce mi się pisać bo bym musiał być niekulturalny 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nawet listę bo sobie zapisałem żeby dać lekarzowi

Quetiapine 25/mirtazapine 30,
Venlafaxine 225/mirtazapine 30, duloxetine 60/mirtazapine 30, Vortioxetine 10/trazodone 50, Agomelatine 25/tradozone 50,
Bupropion xr 300mg, bupropion xr 150mg / dextrametorphane 60 bid, moclobemid 900/tradozone 50, tradozone 300mg xr

Alprazolam as needed, rarely

 

Miała być próba ze stabilizatorami nastroju ale jednak przycisnalem najpierw temat maoi 

Leczenie dużego epizodu depresyjnego, choć biorąc pod uwagę przeszłość mogłem kiedyś mieć kilka razy hipomanie, a więc byłyby to Chad typ 2

Do tego chwiejnosc emocjonalna w bonusie, choć uważam pomysł na bpd za naciągany bo nie wykazuje behawioralnych cech tego zaburzenia typu self harm, brak kontrolii impulsu etc choć jestem absurdalnie wrażliwy emocjonalnie na różne stresory

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do efektów, na crf było ok do czasu aż po 3 miesiącach nie weszła anhedonia i nie ubilo mi kompletnie libido plus anorgasmia, to jednak chyba najlepsze do tej pory na czym byłem przed maoi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To w sumie dość nietypowe, że nie dostałeś żadnego z SSRI (paroksetyna, fluoksetyna, fluwoksamina, sertalina, citalopram, escitalopram). Poza tym brałeś mirtazapinę, trazodon i kwetiapinę, więc wnioskuję, że masz duże problemy ze snem.

Co do duloksetyny i wortioksetyny mam wątpliwości czy są dość "dobre" uniwersalnie jak SSRI. Lata mijają, a jakoś nie widzę, żeby były rejestrowane na kolejne przypadłości (fobie, zaburzenia obsesyjno - kompulsywne itp.).

Z tego co czytałem o agomelatynie - wielkie nadzieje przed i wielki niewypał po rejestracji.

Natomiast poza kwetiapiną (której działanie chyba miało być stricte nasenne) nie brałeś innych neuroleptyków w niskiej dawce. U mnie sulpiryd chwilami działał cuda. Ogólnie przyjmuje się, że sulpiryd i amisulpryd (jeszcze chyba flupentiksol) w niskich dawkach działają dość dobrze przeciwdepresyjnie.

Z kolei nic nie wiem o dekstrometorfanie. Jest on w ogóle oficjalnie stosowany w psychiatrii? Na wikipedii (tak wiem, że niezbyt rzetelne źródło) jest napisane, że wchodzi w interakcje z SSRI i MAO. Może powodować zespół serotoniowy. Na https://www.drugs.com/dextromethorphan.html jest napisane, że nie wolno łączyć z MAO.

Cytat

Do not use dextromethorphan if you have used an MAO inhibitor such as isocarboxazid (Marplan), phenelzine (Nardil), rasagiline (Azilect), selegiline (Eldepryl, Emsam), or tranylcypromine (Parnate) within the past 14 days. Serious, life-threatening side effects can occur if you take dextromethorphan before the MAO inhibitor has cleared from your body.

Podsumowując, wydaje mi się, że miałeś trochę niestandardowy algorytm leczenia. Oczywiście nie jestem lekarzem, nie znam dokładnie Twoich problemów. To tylko takie moje gdybanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie takie proste, tylko część właściwości mirtazapiny to akcja histaminowa czyli wpływ na sen, z snri tworzy tzw california rocket fuel I to był główny powód, kwetiapina na początku tak na sen, a trazodone już później był z przyzwyczajenia, poza tym z powodu znowu wpływu receptorowego był polecany jako wzmocnienie wortioksetyny

Powód braku rejestracji snri to nie jest imo kwestia farmakoninetyki, tylko sposobu marketingu farmy, chemicznie te środki o których piszesz są bardzo selektywne, zwłaszcza Escitalopram, więc nie ma w nich nic wyjątkowego, fluoksetyna ma domniemane akcje neurosterydowe, ale badanie było mało znaczące statystycznie 

Kombinacja dxm i bupropionu to dopiero etap prób klinicznych 

https://axsome.com/disease-states/treatment-resistant-depression-trd/

Zrobiłem to na własną rękę, psychiatrze powiedziałem, nie zjebal mnie najpierw, ale po miesiącu jak się zesralo to kazał więcej na sobie eksperymentowac 

W teorii jest to bardzo ciekawe połączenie z antagonizmem NMDA i działało spoko, aż przestało. Bupropion zmienia metabolizm dekstrometofanu, więc mamy do czynienia z jego metabolitem, który normalnie nie był by na tyle biodostepny, jest to opisane w pdfie na stronie która podałem

Przed wysoka dawka antypsychotykow się bronie rękami i nogami z powodu antagonizmu dopaminy, ataksie i dyskinezje nie bardzo mi się widzą, choć rozumiem że to małe ryzyko, ale realne 

Zresztą ostatnia psychiatra z którą rozmawiałem sądzi, że najpierw i tak lepiej byłoby wypróbować stabilizatory nastroju, brałem jeszcze lamotrigine, zapominam napisać ale wystąpiła wysypka i odstawilem 

Jeżeli maoi się nie sprawdzi to raczej pójdę w kierunku lit plus ssri, tudzież kwas walproinowy, ten ostatni był mi zalecany jako pierwszy, ale ja oczywiście jak zwykle mam odmienne zdanie 😉

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

https://clinicaltrials.gov/ct2/show/NCT00114127

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/m/pubmed/20625362/

 

Badania nad snri jak widzisz są, ale to wszystko kosztuje

Mi się wydaje, że ssri ma po prostu wyższy market share i więcej się na nich zarabia, zwłaszcza że dulo już straciło patent a nowych snri na razie nie widać 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, DeathOfTheMotorneuron napisał:

Przed wysoka dawka antypsychotykow się bronie rękami i nogami z powodu antagonizmu dopaminy, ataksie i dyskinezje nie bardzo mi się widzą, choć rozumiem że to małe ryzyko, ale realne

Brałem sulpiryd 50mg przez 15 miesięcy i nie miałem prawie żadnych skutków ubocznych poza obniżonym libido (właściwie zanikło całkowicie na 3 miesiące początkowej kuracji). Ten skutek uboczny był dla mnie było obojętny, a nawet może trochę pozytywny. W badaniach wyszła znacznie podyższona prolaktyna. Po pół roku norma była przekroczona chyba 5-krotnie, potem spadało. Po roku stosowania sulpirydu prolaktyna była prawie w normie.

Potem brałem parę miesięcy amisulpryd 25-50mg. Podobnie jak na sulpirydzie brak większych skutków ubocznych. "Zamarzyło" mi się, aby brać dawkę przeciwpsychotyczną. Myslałem, że może bardziej pomóc na fobię i nerwicę.

Po kilku dniach na 200mg i dwóch dniach na 400mg miałem szczękościsk, kręcz karku, tułów jakoś dziwnie mi zginało. Oprócz tego bardzo dziwnie się czułem. Miałem wrażenie, że chyba mam gorączkę, jestem rozpalony, jakieś dziwne uczucie psychiczne. Zacząłem się obawiać, czy może nie zaczyna się złosliwy zespół neuroleptyczny. Myślałem nad tym czy dzwonić na pogotowie. Pozatym kilka dni byłem senny, zmulony, otępiały, a jednocześnie chciałem chodzić, nie mogłem usiedzieć w miejscu, Bardzo nieprzyjemne uczucie. Po zmniejszeniu dawki do 50mg wszystkie te rzeczy ustapiły i brałem kolejne parę miesięcy amisulpryd.

Tak więc neuroleptyk neuroleptykowi nierówny i dawki robią ogromną różnicę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawka ma ogromne znaczenie w przypadku wielu neuroleptykow, wynika to z ich farmakokinetyki, ale w przypadku tego co brałeś po prostu grubiej uderzyło po antagonizmie dopaminy 

Uciecie funkcji seksualnych jest kompletnie nie do przyjęcia w moim przypadku, nie ma to jak sobie odebrać jedną z ostatnich przyjemności z życia, na razie na fenelzynie jakoś funkcjonuje, choć zauważyłem że lekko pada zdolność do utrzymania erekcji, ale to się załatwi viagra o ile nie pojawi się do tego anorgasmia 

W przypadku lęku jedna rzecz działa zawsze i są to gaba agonisci, reszta to ruletka 

Jak rozumiem standardowe protokoły zawiodły dlatego przyglądasz się fenelzynie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, DeathOfTheMotorneuron napisał:

W przypadku lęku jedna rzecz działa zawsze i są to gaba agonisci,

masz na mysli benzodiazepiny ?

 jesli tak, to nie zgodze się,że na wszystkiego rodzaju i żróda lęków ,benzodiazepiny są uniwersalnie skuteczne .

 Są dla przykładu lęki (  manipulacja w receptorach dopaminowych ,nie będe sie tu wgłębiał w szczegóły ;-), które benzo owych lęków nie rusza , tylko usypia .

 A co sądzisz o tym , bo właśnie zakupiłem ( Apigenina )? ,,,, jak wzmocnienie układu GABA .

 https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15464088

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko benzo, choć to oczywiście najbardziej powszechna postać agonistow mających dość specyficzne miejsce łączenia

Jeżeli mówimy o antagonizmie receptorów dopamergicznych to technicznie mamy doczynienia z psychoza, która owszem często objawia się lękiem 

Neurony gabanergiczne to jednak jedyny układ inhibitujacy u dorosłego człowieka, więc reszta leków to majsterowanie przy innych hipotetycznych źródłach lęku jak 5HT2A postsynaptyczne, 5HT1 presenaptycznie, pośredni wpływ dowregulacji na interneurony etc

Gaba gasi światło, plain and simple, dlatego odwodnienio wysoka dawka zawsze będzie skuteczna, choć niekoniecznie praktyczna w użyciu, antagonizm D2 oczywiście jest konieczny w przypadku psychozy

O tym wynalazku pierwsze słyszę, ale osobiście próbowałem pregnenolone w wysokiej dawce bez żadnego skutku, mimo tego że w badaniach coś tam wyszło 

Jak coś nie ma pieczątki big pharmy to jednak jestem do tego sceptyczny, fajnie zazwyczaj wygląda w teorii i na tym się kończy 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.12.2018 o 15:06, DeathOfTheMotorneuron napisał:

Jak rozumiem standardowe protokoły zawiodły dlatego przyglądasz się fenelzynie? 

Tak. Leczę się od 2011 roku. Oczywiście pomagają mi benzodiazepiny, ale na dłuższą metę mogą szkodzić. Większość antydepresantów powoduje u mnie akatyzję, ciągły przymus trzęsienia nogami itp. Początek brania antydepresantów to męki - ogromne pobudzenie, nasilenie lęków, pojawianie się natręctw. Najgorzej chyba było na sertralinie. Paroksetyna to jest jedyny SSRI, który w miarę toleruję. Bym powiedział, że u mnie jest to bardzo toporny lek, troszkę też taki znieczulacz, ale lepsze to niż życie w ciągłym strachu. Troszeczkę pomaga na fobię społeczną i na lęk uogólniony.

Natomiast na sulpirydzie nie przeżywałem zadnych katuszy (w przeciwieństwie do anrtydepresantów). Po prostu po ok. tyogdniu poczułem sie lepiej. Paradoksalnie sulpiryd, o którym mówi się, że aktywizuje w niskich dawkach u mnie po tygodniu dawki 50mg spowodował zanik nerwicy. Stałem się spokojny, brak napięcia fizycznego i psychicznego - co za tym idzie zanik lęków, obsesji, kompulsji, wzrost odporności na stres, tak jakby moje problemy się cofnęły. Nie było żadnego zamulenia, po prostu było w porzadku. Niestety ale po 1-2 tygodniach lepsze sampoczucie trochę osłabło i potem były wahania. Momentami odczuwałem lekkość, swobode, wolność, a potem wracało gorsze samopoczucie - taka sinusoida.

A o fenelzynie myślę też dlatego, bo moim pierwszym lekiem był moklobemid, do którego mam trochę tak jakby nostalgię, a raczej do tego jak się na nim czułem :). Początek brania moklobemidu to była wręcz masakra - najpierw pojawienie się akatyzji, przymusu trzęsienie konczynami, potem myśli samobójcze, ogromna płaczliwość, całymi dniami płakałem, potem gniew, nienawiść, wrogość wobec społeczeństwa, świata.

Chcę tylko wspomnieć, że przed rozpoczęciem farmakoterapii w ogóle nie miałem myśli samobójczych. W czasie brania moklobemidu i tego trudnego początku (2-4 tygodnie) płakałem więcej niż przez chyba 5-10 ostatnich lat. Przed braniem moklobemidu niewiedziałem co to nienawiść, nigdy jej nie odczuwałem. Po tych kilku trudnych tygodniach zaczęła pojawiać się ogromna odwaga, zacząłem potrafić konfrontować się z lękami, przełamywałem się, moja fobia społeczna po prostu zaczęła zanikać. Wzrosła moja odporność na stres - całkowicie zniknęła nerwica, byłem pewny siebie.

W przeciwieństwie do większości ludzi, którym myśli samobójcze bardzo przeszkadzają, u mnie to nie było aż takie złe. Przynajmniej wtedy gdy ryczałem i pragnąłem swojej śmierci schodziło ze mnie te napięcie, które było nagromadzone we mnie - odczuwałem takiej trochę wolności. Bo normalnie, będąc znerwicowanym byłem strasznie zniewolony, miałem wrażenie że mam piekło na ziemi. I tak ciągle płacząc, pragnąc swojej śmierci, te całe napięcie, które nagromadziło sie we mnie przez całe życie odeszło. Zarazem stałem się bardzo odważny, bo sięgnałem samego dna, nie bałem sie śmierci i dzięki temu pokonywałem swoje najgorsze lęki.

To co przeżyłem było trudne, ale i bardzo oczyszczające. Niestety chyba po niecałych 2 miesiącach odstawiłem moklobemid. Można powiedzieć, że poczułem się dobrze, poczułem się silny i myślałem, że dam sobie radę. Niestety po miesięcu praktycznie wszystko wrócło do stanu sprzed kuracji. W miedzyczasie znów dużo płakałem.

Potem gdy wracałem do moklobemidu doświadczałem niestety głównie negatywnych emocji - płacz, myśli samobójcze, nienawiść. Mijały tygodnie i nie następowała poprawa. Nie poprawiała się odporność na stres, wciąż byłem znerwicowany, nie było już tej odwagi. Wręcz ten płacz ciągnął mnie raczej jeszcze bardziej w dół, nastrój był jeszcze gorszy. Po prostu coś nie mogło zaskoczyć to co zaskoczyło za pierwszym razem,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, bo serotonina to jednak pobudzający układ i najwyraźniej kompletnie Ci nie służy, nie ma co się męczyć na siłę 

Też brałem moclobemid i na depresję na początku działał dobrze, choć nie tak dobrze jak fenelzyna, później niestety kompletnie przestał co pokrywa się doświadczeniem wielu ludzi 

Nie wspominasz o gaba mimetykach, brałeś pregabaline? 

Fenelzyne po tym krótkim okresie mógłbym śmiało polecić, myślę że mógłaby się sprawdzić, ale w Polsce tego po prostu nie dostaniesz 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fenelzyna to według badań najskuteczniejszy lek na fobie społeczną.Skutecznością przewyższa paroksetynę 2 razy.Zawdzięcza się jej unikatowy wpływ na układ gaba.Właściwie działa ona na wszystkie neuroprzekaźniki w tym na gaba i tolerka nie skacze.

Ciekawi mnie ten lek bo w połączeniu z clonazepamem na fobie społeczną to by była ciekawa kombinacja.Puki co robie zejście z paroksetyny nie działającej bo mi klona zaburza.

A na działającej paroksetynie działa też clonazepam ?

Edytowane przez Fobik 89

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, DeathOfTheMotorneuron napisał:

No tak, bo serotonina to jednak pobudzający układ i najwyraźniej kompletnie Ci nie służy, nie ma co się męczyć na siłę 

Też brałem moclobemid i na depresję na początku działał dobrze, choć nie tak dobrze jak fenelzyna, później niestety kompletnie przestał co pokrywa się doświadczeniem wielu ludzi 

Nie wspominasz o gaba mimetykach, brałeś pregabaline? 

Fenelzyne po tym krótkim okresie mógłbym śmiało polecić, myślę że mógłaby się sprawdzić, ale w Polsce tego po prostu nie dostaniesz 

Też dużo przeczytałem komentarzy, że działanie moklobemidu słabnie, zanika po jakimś czasie (chyba ok kilku miesiącach). O ile czytałem wypowiedzi, że ktoś bierze doksepine czy paroksetyne po 10-20 lat i ciągle odczuwa jej działanie, to wypowiedzi, że ktoś bierze moklobemid kilka lat żadnej nie znalazłem. Natomiast, gdy psychiatrom mówiłem, że jest dużo opinii, że moklobemid dość szybko przestaje działać, to albo mówili, że wszystkie leki przestają działać albo że tak nie jest i tylko tyle.

Brałem pregabaline 2-krotnie i teraz biorę od kilku dni razem z paroksetyną i sulpirydem. Niestety ale na fobię społeczną w ogóle nie pomagała mi. A na lek uogólniony, gdy brałem w monoterapii pomagała. A gdy brałem 600mg w połączeniu z paroksetyną to całymi dniami spałem, wstawałem o 14, 16 i miałem bardzo depresyjny nastrój. W sumie mogę to chyba była trochę depresja.

 

Cieszę się, że fenelzyna pomaga Tobie. Ile czasu ją bierzesz i w jakiej dawce? Jakieś specyficzne emocje zaczeły się pojawiać? A jak jest z apetytem? Fenelzyna obniża apetyt? Bo jeśli tak, to jest ułatwione zadanie w przestrzeganiu diety.

 

Godzinę temu, Fobik 89 napisał:

Ciekawi mnie ten lek bo w połączeniu z clonazepamem na fobie społeczną to by była ciekawa kombinacja.Puki co robie zejście z paroksetyny nie działającej bo mi klona zaburza.

A na działającej paroksetynie działa też clonazepam ?

Możliwe, że niepotrzebowałbyś klona, gdybyś brał fenelzynę. A w ogóle można brać bezpiecznie benzodiazepiny z fenelzyna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to Ci lekarze nie czytali Stahla, co nie w sumie nie dziwi. Stahl pisze ze jak moclobemid działa to najpewniej trzeba go będzie brać ciągle, "even for life", kiedy przy innych lekach podaje czas po remisji kiedy można je uciąć, choć ja szczerze powiedziawszy jakoś nie dowierzam w to że można przestać brać leki i będzie git, w teorii pojawia się nowa plastycznosc, nowa ekspresja genów i dlaczego leki faktycznie leczą, nie tylko działają objawowo, ale w praktyce zawsze czytam że po remisji jest relaps, więc ja bym po prostu z leków nie schodził jakby działały dobrze 

Pregabalina różnie działa na różnych ludzi, nie koszmarnie spowalnia i usypia, kompletnie nie noszę tego leku, a dziewczyna z gad nie ma w ogóle takiego problemu, natomiast koleżanka z Chad mimo 600mg kwetiapiny i maks dawki pregabaliny może nocami nie spać, więc po raz kolejny jak to tak na Ciebie działa to nie ma co się katowac 

Biorę fenelzyne niecałe 2 tyg, od wczoraj 60mg,także to jest z szybko żeby powiedzieć na ile pomoże, ale na razie jest dużo dużo lepiej niż było, choć myślę że po miesiącu ocenie dokładnie na ile 

Emocje właśnie się wygasily, okres przejścia to był koszmar, ruminacje, płacze, lęki, dramat, teraz jestem schillowany a jednocześnie mam motywację do działania, także jest to kompletnie coś innego niż wysoka dawka zombie mode na snri

Apetyt mam obniżony, choć ludzie narzekają że tyja na fenelzynie 

Można łączyć benzo z fenelzyna o ile nie ma się problemów z niskim ciśnieniem 

Jeżeli paroksetyna pobudza to może niwelowac efekt benzo, tylko że na samym benzo to już nie leczenie, tolerancja będzie rosła i w końcu nie będzie efektu bez dawek, które mogą być niebezpieczne w odstawieniu 

Nie wiem czy mechanizm jest kompletnie unikalny, gdzieś czytałem że kwas walproinowy też inhibituje gabaaminotransferaze, ale z jakiegoś powodu jednak nie stosuje się go w fobiach 

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, DeathOfTheMotorneuron napisał:

No to Ci lekarze nie czytali Stahla, co nie w sumie nie dziwi. Stahl pisze ze jak moclobemid działa to najpewniej trzeba go będzie brać ciągle, "even for life", kiedy przy innych lekach podaje czas po remisji kiedy można je uciąć, choć ja szczerze powiedziawszy jakoś nie dowierzam w to że można przestać brać leki i będzie git, w teorii pojawia się nowa plastycznosc, nowa ekspresja genów i dlaczego leki faktycznie leczą, nie tylko działają objawowo, ale w praktyce zawsze czytam że po remisji jest relaps, więc ja bym po prostu z leków nie schodził jakby działały dobrze 

Wydaje mi się, że jeśli ktoś całe życie nie miał problemów z psychiką, a depresję złapał np. po śmierci bliskiej osoby, to po odstawieniu antydepresanta jest duża szansa, że depresja nie wróci. Zresztą wydaje mi się, że jeśli po odstawieniu nie będzie nawrotu, to równie dobrze taka osoba mogłaby wyjść z depresji bez leków.

Natomiast, jeśli, któś już od najwcześniejszych lat miał problemy emocjonalne, np. wycofanie społeczne, natręctwa, lęki, fobie i te problemy ma przez większość życia, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że po odstawieniu antydepresanta to wszystko powróci.

14 godzin temu, DeathOfTheMotorneuron napisał:

Emocje właśnie się wygasily, okres przejścia to był koszmar, ruminacje, płacze, lęki, dramat, teraz jestem schillowany a jednocześnie mam motywację do działania, także jest to kompletnie coś innego niż wysoka dawka zombie mode na snri

Te emocje były spowodowane bardziej zejściem z poprzednich leków czy wejściem na fenelzynę?

 

Są jakieś teksty Stahla po polsku?

Edytowane przez ziomus0812

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Fobik 89 napisał:

Fenelzyna to według badań najskuteczniejszy lek na fobie społeczną.

Fobik 89 , to Ty jakieś badania prowadzisz w temacie fenelzyny ? Przypuszczam,że poruszasz się czystoteoretycznie w w/w temacie .

 Cóż , Fenalazyna dla ludzi bardzo cierpiących jest pewnie jakąś dużą Nadzieją na wyzdrowienie , szczególnie ,że naszemu Koledze lek ten bardzo pomógł i pomaga . Z drugiej strony , pytanie jak go zdobyć w Polsce i mieć stała dostawę . Ciężka sprawa .

 U każdego depresja ma inne korzenie i inne mechanizmy samozniszczenia psychiki , jednemu pomoże SSRI , a drugiemu tylko elektrowstrząsy , a trzeciemu wyciąg z dziurawca ( mówię poważnie ), czwartemu nielegalna ketamina itd . Warto szuakać rozwiażań , bo takowe pewnie gdzieś istnieją .

2 godziny temu, ziomus0812 napisał:

Wydaje mi się, że jeśli ktoś całe życie nie miał problemów z psychiką, a depresję złapał np. po śmierci bliskiej osoby, to po odstawieniu antydepresanta jest duża szansa, że depresja nie wróci. Zresztą wydaje mi się, że jeśli po odstawieniu nie będzie nawrotu, to równie dobrze taka osoba mogłaby wyjść z depresji bez leków.

Natomiast, jeśli, któś już od najwcześniejszych lat miał problemy emocjonalne, np. wycofanie społeczne, natręctwa, lęki, fobie i te problemy ma przez większość życia, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że po odstawieniu antydepresanta to wszystko powróci.

--- w zupełności się z Tobą zgadzam . Jesli kto ma zjebany genom psychiczny od dzieciństwa , to jest skazany na leki , pewnie do grobowej deski . Problem w tym ,żeby znależć takie leki , które by zaskoczyły , a zarazem nie dawały zbyt dużych uboków . Fajnie doświadczyc wtedy remisji choroby , ale nawet podczas remisji mozna co najwyżej zmniejszyć dawkę leku , ale sam lek należy nadal konsumować ,,,w najlepiej pojętej trosce o swoje zdrowie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×