Skocz do zawartości
Nerwica.com

ile płacicie za prywatną sesję psychoterapii


joasik01

Rekomendowane odpowiedzi

essprit, Masz rację, jeśli się chce, to jest się w stanie dążyć do celu tak, by go zrealizować. Przedstawiłam realia jednej małej miejscowości położonej w Polsce.

warszafka czy taki poznań nie zrozumie ;) ja mieszkam na zadupiu , byłam szesciokrotnie hospitalizowana. W moim mieście jest tylko jeden szpital psych. i 30min drogi od niego jeszcze jeden(byłam w obu, przy czym ten drugi przypominał leczeniem nieco średniowiecze). Byłam też na jedynym w mieście oddziale dziennym(kicha). 60% pięlegniarek psych. w tym mieście mnie zna. Ja znam tam ok. 90% psychiatrów, w tym 3 psychologów i jednego psychoterapeutę. Jest tylko jedna przychodnia zdrowia psychicznego, w której pracuje 3 psychologów(zero info na ich temat w necie of course) i 1 psychoterapeuta. Poza tą poradnią jest jeszcze ok. 5 psychoterapeutów przyjmujących wyłącznie prywatnie z czego tylko dwóch ma swoją stronę w necie(ubogą w info zresztą i oczywiście 0 opinii jakichkolwiek na ich temat w necie). 2h jazdy ode mnie ( + 30-40min na piechte z dworca, chyba, że ktoś lubi wozić się taksówkami) przyjmuje jedna psychoterapeutka, która ponoć jest DOBRA (z polecenia).

Na całe moje miasto i okolice znalazłam tylko 1 psychoterapeutę pracującego w poznawczo-behawioralnej i 1 z GESTALT. Cała reszta to psychodynamiczna. No i, jako, że małe miasto wszyscy się znają. Może się zdarzyć, że do jednego psychoterapeuty chodzi 3 osoby z rodziny(autentyczny znam przypadek) i nawzajem to przed sobą ukrywają. Inna sprawa, że w poszukiwaniu psychoterapeuty nie jestem zwolenniczką obskoczenia całej plotkarskiej pipidówki , żeby znaleźć "tego właściwego", co zresztą również graniczy z cudem. Inną kwestią jest też, że do psychoterapeuty to sobie można iść rozbebeszać się emocjonalnie , bo z życiem realnym to niewiele ma wspólnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, Źle zacytowałam. Powinnam również uwzględnić wypowiedz "zależnej" odnoszącej się do Twojego wpisu. Mój błąd. Przepraszam. Tak cytat w całości powinien wyglądać:

 

Zależna, na twoim miejscu zaczełabym się zastanawiać czy to z twoim postrzeganiem jest wszystko ok.

Nie można trafiać na samych konowałów.

raczej tak, bo w szpitalu trafilam na genialna pania psycholog (klinicysta) swietnie nam sie razem pracowalo, no,ale ona pracuje tylko w szpitalu i nie jest psychoterapeuta. mysle, ze z moim postrzeganiem wszystko ok :twisted: a ze wiekszosc pozostalych psychologow/psychoterapeutow bylo do kitu to juz inna sprawa. zreszta w malych miastach nikogo to nie dziwi.

 

 

Mój wpis jednak pozostaje niezmienny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*_*, ja przez jakiś czas dojeżdżałam do swojej T. 50 km w jedną stronę. Gdzie nie zawsze to było łatwe, bo równocześnie pracowałam na cały etat i studiowałam a na taką wyprawę musiałam sobie zarezerwować pół dnia prawie. Można? Można. Kto chce znajdzie sposób, ;)

 

 

Masz rację;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależna, zaraz zjesz swój ogon.

 

Nie rozumiem w ogóle Ciebie - bo z 1 str. strasznie chcesz terapii (tylko na dobrą sprawę NIE WIEM PO CO), a z 2 str. piszesz - i to w większości przeważa - całą artylerię przeciwko niej.

Że za droga, że za daleko, że same konowały, i na koniec - że terapia nijak ma się do życia.

To ja się pytam - PO CO w ogóle o tym piszesz, po co w ogóle Ci zależy na czymś czego NIE UZNAJESZ i tylko negatywnie piszesz ???

 

I sorry, ale jeśli byłaś tyle razy hospitalizowana, miałaś kontakt z wieloma specjalistami to problem jest raczej w Tobie --- że nie potrafisz zobaczyć specjalisty, tylko samych konowałów (nawet uwzględniając to że czasem spotka się na prawdę "konowała").

 

Co Ci w ogóle te pobyty dały ?

Po co tam byłaś ?

I na co chorujesz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem w ogóle Ciebie - bo z 1 str. strasznie chcesz terapii (tylko na dobrą sprawę NIE WIEM PO CO), a z 2 str. piszesz - i to w większości przeważa - całą artylerię przeciwko niej.

Ale kto powiedział, że ja pragnę terapii? :) Jak potrzebuję pomocy - idę do mojej klinicystki ze szpitala i to mi jak na razie wystarcza. Skoro Ty jesteś zadowolony z psychoterapii- to super. Ja nie byłam i mam takie same prawo wypowiadania się na jej temat jak każda inna osoba tutaj na forum. Niezależnie od tego czy ta opinia jest pozytywna czy negatywna.

 

że terapia nijak ma się do życia.

Bo się nijak ma. Życia trzeba nauczyć się samemu.

 

I sorry, ale jeśli byłaś tyle razy hospitalizowana, miałaś kontakt z wieloma specjalistami to problem jest raczej w Tobie --- że nie potrafisz zobaczyć specjalisty, tylko samych konowałów (nawet uwzględniając to że czasem spotka się na prawdę "konowała").

Kolejna całkowicie OBCA osoba, która po kilku postach na forum internetowym stwierdza, że zna mnie lepiej niż ja siebie sama... raczej nie skomentuję :) tym bardziej, że w poprzednim poście napisałam, że spotkałam i dobrych specjalistów - niekoniecznie psychoterapeutów. No, ale baw się dalej.

 

Co Ci w ogóle te pobyty dały ? Po co tam byłaś ?

Byłam tam, bo zachorowałam. Pobyty dały mi OGROMNIE DUŻO, ale tutaj o tym nie będę się rozpisywać. Powiem jedynie, że wielokrotne hospitalizacje, spotkania z ludźmi, obserwacje, spotkania ze specjalistami, publikacje, doświadczenie własne, dały mi przez te 4 ostatnie lata sporą wiedzę teoretyczną i praktyczną dzięki której jakoś poradziłam sobie sama, na nikogo nie liczyłam, wszystkie ważne rzeczy przerobiłam na własną rękę. Nie jestem może jeszcze w 100% zdrowa, ale pewne rzeczy mam już za sobą. Natomiast radzenia sobie z życiem i ze sobą każdy musi nauczyć się na własną rękę, żaden psychoterapeuta za nas tego nie zrobi.

 

Co nie zmienia faktu, że uważam, że w tych sprawach( i nie tylko) wręcz NALEŻY być wybrednym i to bardzo. W ten spoób sam/a siebie szanujesz.

No i w końcu zasada skoro bulisz niemałe sumki raz w miesiące to i wymagasz. Proste dla mnie jak drut.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje, twoja sprawa.

 

A do reszty twoich opinii - to się nie zgadzam, bo zakłamujesz świat że hej.

 

1. Nie masz prawa oceniać czegoś w czym nie brałaś udziału, ani nie masz ŻADNEJ wiedzy nt temat.

Tu pełne prawo ma Jetodik ;)

 

2. Terapia ma się do życia. W 100 %.

 

I tak, z całości twojej wypowiedzi - można wysnuć wniosek że nie masz żadnej wiedzy ani teoretycznej, ani praktycznej nt psychoterapii.

Nie uczestniczyłaś w żadnej, a wizję masz taką że polega ona na słuchaniu i kiwaniu głową. I nie muszę znać Ciebie osobiście, żeby stwierdzić że masz problem ze zrozumieniem na czym to polega i czemu służy i jaka jest rola t. - czyli to jest w Tobie, a nie w tabunie "konowałów".

 

I dziwi mnie twoja aktywność w takim wątku, gdzie nie byłaś na terapii i nie zapłaciłaś ani 1 złotówki z własnej kieszeni.

I tu znów, pełne prawo do pieklenia się ma Jetodik ;) Był, spróbował, stwierdził że nie działa i nie wyda ani grosza. I to rozumiem, a twojego zacietrzewienia w tym - nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie masz prawa oceniać czegoś w czym nie brałaś udziału, ani nie masz ŻADNEJ wiedzy nt temat.

jeśli chodzi Ci o psychoterapie to brałam w niej udział (zarówno indywidualnej jak i grupowej) będąc przez pół roku na oddziale dziennym To, że ktoś się naczytał jakichś książek jaki to nie jest t. i co nie robi to potem wypisuje tego typu bzdury, podczas gdy rzeczywistość pokazuje , co innego.

 

Terapia ma się do życia. W 100 %.

może w końcu jakieś konkrety?

 

 

swoją drogą, skoro w każdym poście zajadle podkreślasz, że się na niczym nie znam i nie mam prawa się wypowiadać na jakikolwiek temat, to jakim prawem Ty nieustannie oceniasz mnie, skoro wcale mnie nie znasz. trochę hipokryzja nie sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wizję masz taką że polega ona na słuchaniu i kiwaniu głową i tu znów, pełne prawo do pieklenia się ma Jetodik ;) Był, spróbował, stwierdził że nie działa i nie wyda ani grosza. I to rozumiem

ale jakbyś nie zauważyła to w którymś z postów jetodik opisując psychoterapię napisał właśnie o kiwaniu główką... :lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalezna, chyba pozostaje współczuć, że nie znalazłaś nikogo, kto pokazał jak wygląda prawdziwa terapia. Ale do takich terapeutów zwykle są kolejki, trzeba czekać, co wielu zniechęca, więc idą tam gdzie kolejek nie ma. A potem wychodzi prawda ogólna, że terapeuci to tylko kiwają główką. Jak idzie się byle gdzie, nie pyta o kompetencje, to niestety tylko kiwają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytuj:

że terapia nijak ma się do życia.

 

Bo się nijak ma. Życia trzeba nauczyć się samemu.

 

zależna

To nie jest prawda co piszesz. Właśnie na terapii uczymy się żyć. Oczywiście uczymy się sami a terapeuci nam w tym pomagają. To nie jest tak że na terapii się siedzi i słucha wykładu na temat jak sobie radzić w życiu. Na terapii aktywnie uczymy się tego życia poprzez relację z terapeutą oraz poprzerz rozwiązywanie swoich problemów emocjonalnych, omawianie różnych życiowych sytuacji i szukanie samemu rozwiązania. To potem przenosimy na życie poza terapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak idzie się byle gdzie, nie pyta o kompetencje, to niestety tylko kiwają.

wiesz ja leczyłam się u ponoć najlepszej terapeutki w mieście. po studiach ,po kilkuletnim szkoleniu, po stażu, po kursie psychoterapii, z certyfikatem.

zresztą o czym tu mówić. ukończenie nie wiadomo czego i nie wiadomo gdzie, jeszcze z nikogo dobrego terapeuty nie robią. podobnie jak studia medyczne nie czynią dobrego lekarza ale w tym kraju wciąż panuje myślenie, że PAPIER jest najważniejszy. no, z takim podejściem to trudno czegokolwiek oczekiwać.

 

Właśnie na terapii uczymy się żyć. Oczywiście uczymy się sami a terapeuci nam w tym pomagają. To nie jest tak że na terapii się siedzi i słucha wykładu na temat jak sobie radzić w życiu. Na terapii aktywnie uczymy się tego życia poprzez relację z terapeutą oraz poprzerz rozwiązywanie swoich problemów emocjonalnych, omawianie różnych życiowych sytuacji i szukanie samemu rozwiązania. To potem przenosimy na życie poza terapią.

A co rozumiesz pod pojęciem "uczymy się żyć" ? bo wiesz, na razie od nikogo nie usłyszałam konkretów prócz ogólników i mowy- trawy. Bo wiesz, ja zauważyłam, że wiele terapii ogranicza się do właśnie emocjonalnego rozbebeszania się. Na terapii dowiadujesz się (zależy też jaki nurt) , ale dajmy na to na psychodynamicznej t. omawia z tobą np. powody twoich zachowań, twoich traum/urazów, dochodzi przyczyny takich, a nie innych stanów emocjonalnych(serio nie trzeba być psychoterapeutą, żeby samemu do tego dojść). Ale koniec końców nie uczy się jak z takich rzeczy wychodzić, nie uczy samodzielności, rozwiązywania problemów. Bo co z tego, że wiesz skąd się to i tamto wzięło, co z tego, że znasz przyczyny, co z tego, że znasz skutki, skoro nie wiesz co zrobić by to zmienić , by z tego wyjść? (nie wiem jak u kogo, ale u mnie tego nie było na terapii, a tylko na tym mi zależało, bo wszystko inne już wiedziałam). Z innych nurtów miałam też do czynienia z Gestalt, gdzie przychodziłaś z sesji na sesję i terapeuta za każdym razem ograniczał się do tekstu "co słychać" i czekał na zdawanie relacji z danego dnia lub miesiąca. Czyli głównie do słuchania i kiwania główką. Jeśli ktoś miał lepsze doświadczenia niż ja, to super, ja nie i piszę jak jest w innych przypadkach z którymi się spotkałam.

Ostatecznie najwięcej pomógł mi szpital i spotkania z tamże psychologiem klinicznym. A także pracujący tam personel i pacjenci. Tam się najwięcej nauczyłam, tam lepiej się poczułam, tam dostałam zrozumienie i wiele porad. Odbyłam też wiele "życiowych" rozmów i poznałam wielu ciekawych ludzi. I to stamtąd ( a także z doświadczenia życiowego) wyniosłam więcej niż z niejednej pożalsięboże terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, chyba nie bardzo wiem o co chodzi, jak to na nfz terapeutów nie ma? Nikt Ci nie broni leczyć się na nfz. To, że tam pracuje taka a nie inna osoba, nie świadczy o tym, że wszyscy psychoterapeuci są do pupy. Płacę tyle na pewno nie za to, że ktoś mnie tylko wysłucha i przytaknie, bo aż tak naiwna nie jestem. Terapeutka nigdy mi nie wspomniała o tym, że przyjmuje prywatnie, normalni psycholodzy istnieją. Ale do takich zazwyczaj jest potężna kolejka, swoją drogą to, że jakiś terapeuta jest oblegany jednak o czymś świadczy.

 

zalezna, nie wiem jaką masz wiedzę na temat terapii, ale ten zawód nie polega tylko na siedzeniu i słuchaniu. Niektórzy odwiedzili i pięciu terapeutów zanim trafili na swojego, nie ma opinii to trzeba sprawdzić samemu, iść na parę sesji i ocenić. Albo siedzieć w domu i stwierdzić, że to bez sensu. Każdy ma wybór i wolną wolę co zrobić ze swoim życiem.

no to mam chyba pecha do psychologów bo każdy mi mówi o kasie na wstepie a to przychodnia na NFZ. Za darmo żadnej terapii nie chca mi uświadczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, jeśli przychodnia mając kontrakt z NFZ, proponuje Ci terapię tylko i wyłącznie prywatnie, to wtedy ładnie się powołujesz na Ustawe o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta albo i nawet na Konstytucję, bo w obu tych aktach prawnych jest wyraźnie napisane, że każdy ma prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej i do wpisania w kolejkę oczekujących na udzielenia danego świadczenia. Amen.

Gwarantuje, że każdy podmiot leczniczy grzecznie Cię wpisze w tej sytuacji na listę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

acherontia-styx, czyli w skrócie mam zrobić awanture na całą przychodnie czy powiadomić Rzecznika? Mnie wpisali na liste była konsultacja a na konsultacji mi mówiono bym poszukała prywatnie. Tak było dwa razy w tym roku. :roll::? To musza byc jakieś dwie listy :bezradny: nie orientuje się pisze tylko to co mi powiedziano a po temacie widze zalezna ma podobne spostrzeżenia do terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, a przepraszam czym uzasadnili to, że masz iść prywatnie?

Nie mówię, że masz iść od razu do Rzecznika Praw Pacjenta (chyba, że chcesz), ale ja bym przed rozmową z rejestracją włączyła na wszelki wypadek dyktafon w telefonie i jak ponownie by odmówili wpisania w kolejkę na NFZ i namawiali na prywatną to:

1. poprosiłabym o rozmowę z kierownikiem poradni i powołała się na te 2 wcześniej wymienione akty prawne

a jeśli to by nie zadziałało to zgłosiłabym się do tego Rzecznika ;)

 

Jeśli jesteś ubezpieczona to korzystanie z jakiegokolwiek leczenia w ramach umowy z NFZ należy Ci się jak psu buda ;) owszem, mamy wybór i możemy iść prywatnie, ale bezpłatne leczenie nam przysługuje i koniec. Czas oczekiwania na udzielenie świadczenia to już inna sprawa i z tym nie możesz nic zrobić, nie ważne czy powiedzą Ci, że masz czekać pół roku, rok czy 2 lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, a przepraszam czym uzasadnili to, że masz iść prywatnie?

Nie mówię, że masz iść od razu do Rzecznika Praw Pacjenta (chyba, że chcesz), ale ja bym przed rozmową z rejestracją włączyła na wszelki wypadek dyktafon w telefonie i jak ponownie by odmówili wpisania w kolejkę na NFZ i namawiali na prywatną to:

1. poprosiłabym o rozmowę z kierownikiem poradni i powołała się na te 2 wcześniej wymienione akty prawne

a jeśli to by nie zadziałało to zgłosiłabym się do tego Rzecznika ;)

 

Jeśli jesteś ubezpieczona to korzystanie z jakiegokolwiek leczenia w ramach umowy z NFZ należy Ci się jak psu buda ;) owszem, mamy wybór i możemy iść prywatnie, ale bezpłatne leczenie nam przysługuje i koniec. Czas oczekiwania na udzielenie świadczenia to już inna sprawa i z tym nie możesz nic zrobić, nie ważne czy powiedzą Ci, że masz czekać pół roku, rok czy 2 lata.

powiedzieli, ( powiedziała raczej ta ostatnia)że na zdrowiu nie ma co oszczędzać i żebym szybko szła prywatnie bo trace lata :roll: a inna, że nie zwierzac się jej się z problemów bo to nie terapia a konsultacja.

z tym dyktafonem to tak myslałam nie mam nic do stracenia

 

jestem ubezpieczona tak powiedziałam ze poczekam a na to mi odpowiedziano bym poszukałą w innej przychodni. Chamstwo jakich mało. :roll:

Zamurowało mnie po prostu i jak przyszłam od razu na forum wypisałam bo emocje mną targały i musiałam gdzieś się wyrzucić je.

Pomijam, ze poczułam się jak biedaczka, że nie stac mnie na płatną terapie... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, fakt faktem specjalista ma prawo odmówić udzielenia świadczenia, ale to co opisujesz się do tego prawa nie kwalifikuje :? bo odmówić może tylko w przypadku jeśli dana pomoc jest niezgodna z jego przekonaniami i/lub jest niezgodna z aktualnym stanem wiedzy medycznej przy czym w tym pierwszym przypadku ma obowiązek wskazać inne miejsce gdzie takie świadczenie można uzyskać.

no ale już się odmawia to się odmawia całkowicie, bez względu na tryb przyjęcia, czy to NFZ czy prywatnie :roll:

już nie mówię, że taka odmowa musi być odnotowana w dokumentacji z podaniem uzasadnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale z ciekawości porozmawiam jutro z tą prawniczką jak to można rozegrać i jak się bronić w tej sytuacji. Szczegółów i typu specjalisty nie będę podawać, ale słowa "na zdrowiu nie ma co oszczędzać" muszę zacytować :lol: bo to mnie zabiło :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale z ciekawości porozmawiam jutro z tą prawniczką jak to można rozegrać i jak się bronić w tej sytuacji. Szczegółów i typu specjalisty nie będę podawać, ale słowa "na zdrowiu nie ma co oszczędzać" muszę zacytować :lol: bo to mnie zabiło :mrgreen:
zacytuj ja na skargę idę do mojej psychiatry bo ona wpisała mi skierowanie do niej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależna, nie jestem hipokrytką - bo ja wiem o czym pisze, ponieważ mam terapię.

A coraz bardziej przekonuje się że nawet jakbyś miała boga w fotelu terapeuty, to byś powiedziała że jest konowałem że się nie zna.

I tak, niewiele wiesz nt terapii.

 

Khalesi, a ja odniosłam wrażenie - że to ich mówienie wynika z troski, że np.: zanim u nich znajdziesz się na terapii miną np.: 2 lata albo że np.: nie jest to ośrodek dla Ciebie - że to co jest twoim problemem może inni leczą lepiej. Tak to odczytałam.

A nie że się Ciebie pozbywają czy chcą wymusić płacenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×