Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność, brak ani jednego znajomego


Annie_Wilkes

Rekomendowane odpowiedzi

Zostałam sama "na lodzie". Nie mam ani jednego kolegi/koleżanki. Nie umiem utrzymać i nawiązać żadnej znajomości . W moim wieku rodzice mocno mnie kontrolują i trzymają pod kloszem. Nie umiem mienić swojego życia,bo to nie stanie się z adotknięciem czarodziejskiej różdżki, trzeba mieć wskazówki, wiedzieć od czego zacząć, a ja tkwię w błędnym kole po uszy i nie umiem się wygrzebać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kogo miałyby te wskazówki pochodzić, od kogo ich się spodziewasz? Kto miałby Ci udzielić rady od czego zacząć. Moja rada - psychoterapeuta. Koleżanka/kolega takiej mocy nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w jakim jesteś wieku ale domyślam się, że jesteś bardzo młoda a więc nie wszystko jeszcze stracone.

 

Nie umiem utrzymać i nawiązać żadnej znajomości .

Jeżeli jest skutek to musiała być i przyczyna. Zgadzam się z tarantulą, powinnaś spróbować poszukać pomocy specjalisty, zwłaszcza teraz kiedy jesteś jeszcze młoda. Znam osobiście mężczyznę tuż po 40-tce, który mógłby się podpisać pod Twoim postem. On nie leczył się, nie szukał pomocy psychologa i dalej jest w zasadzie w tym samym miejscu. Tak więc działaj i bądź dobrej myśli, trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaffe_och_blod

 

Odpowiedz sobie ..czemu?

 

 

Niestety nie znam przyczyny, najbardziej stawiam na nadopiekuńczość i despotyczność moich rodziców, którzy mnie nienaturalnie kontrolują, bo zapominają ile mam lat, moja terapeutka , mówi, że jeste PIERWSZĄ osobą w swoim 15-letnim doświadczeniu, która nigdy nie miała faceta, ani żadnych znajomych, nigdy nie była na imprezie, nie wie w wieku prawie 25 lat co to życie towarzyskie, a przy tym jest osobą, która usilnie pragnie przygody i nie umie się nudzić i żyć samotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak wyrwałem się z psychuszki po miesięcznym pobycie, wtedy też tak zabawnie i drastycznie liczba znajomych mi się jakoś skurczyła. Ale Twój problem jest nieco inny z tego co czytam, tj. brak jakichkolwiek znajomych ze względu na nadopiekuńczość rodziców.

Problemów masz kilka. Wyjść masz kilka.

Pierwsze pytanie na które radzę Ci odpowiedzieć to: W jak dużym mieście mieszkam? Jeśli jest to Warszawa, Kraków, Gdańsk itd. to nie ma zasadniczo problemu, maaasa ludzi, masa okazji do poznania ich. Im mniejsza miejscowość tym większa szansa na nawiązanie silnej relacji (nieco dyskusyjna teza), ale mniejszy wybór osób z którymi można się zaprzyjaźnić.

Drugą kwestią jaką należy podjąć są nadopiekuńczy rodzice. Ich myślenia raczej nie zmienisz, tj. zmienić możesz próbować, ale to marnowanie, moim zdaniem, sił i środków.

Co najlepiej usamodzielnia od rodziców? Pieniądze. Jak zdobyć pieniądze? Łapiąc jakieś prace dodatkowe, sprzedając na allegro, chałturząc i partacząc. (w pozytywnym znaczeniu tego słowa). Zbierasz jakąś, dość sporą kwotę i wyrywasz się od rodziców. Proste i skuteczne.

Trzecią kwestią, moim zdaniem warto nią się zająć na końcu to brak znajomych. Jak zyskać znajomych? Poszerzać zainteresowania. As simple as that.

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łapa,

 

zauważ to się tylko tak łatwo mówi, ale jeśli ktoś nie potrafi się odnaleźć nawet na uczelni, i jego zachowanie ZNACZNIE ! odbiega od zachowania innych osób (np płakanie, rzucanie się, jak coś się nie uda) to wiadomo, że ludzie z takimi osobami nie chcą się zadawać. Problem jest taki---nadopiekuńczość doprowadziła do tego, że potrafię tupać i walić głową o podłogę na uczelni jak coś każą samodzielnie poszukać czy opracować. Wykładowcy już przywykli,bo mam zaświadczenie o jakiejś formie autyzmu. Tylko , że ja nie sądzę, abym tę formę autyzmu posiadała, bardziej skłaniam się ku nadopiekuńczym rodzicom.

 

Nie umiem, zwyczajnie nie umiem zmienić sytuacji życiowej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annie_Wilkes, nie neguje tego, że łatwo się mówi i doradza, a trudno się robi.

Tylko, że warto pamiętać o tym, że to słowa tworzą świat i to jak ten świat widzimy. Już w Biblii stoi napisane, że "Na początku było Słowo i Bogiem było Słowo i Słowo pochodziło od Boga." czy jakoś tak. Jak to się ma do naszej małej konwersacji? Prawdopodobnie nijak.

Spróbujmy z innej strony - jak się widzisz przez najbliższe 5, 10 lat? Gdzie się widzisz?

Albo: Rodzice (czego Ci oczywiście nie życzę) giną w wypadku. Co się dzieje z Twoim życiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łapa

 

najprawdopodobniej bym rozpaczliwie szukała domu opieki, bo praca/wysiłek/obowiązek wywołuje u mnie wszechogarniającą rozpacz. Nie jestem w ogóle przyzwyczajona do jakiegokolwiek wysiłku,bo rodzice NIC,ABSOLUTNIE NIC nie kazali mi nigdy robić, wręcz przeciwnie nie chcieli,abym się przemęczała... Ciężko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annie_Wilkes, tak się składa, że jestem właścicielem domów opieki i jedno co wiem na pewno, to to, że bardzo rzadko się zdarza by osoba przebywała tam za darmo.

Zdaje sobie sprawę, że po ćwierćwieczu nie posiadania żadnych obowiązków, nie pracowania BARDZO ciężko się przestawić i współczuje Ci.

Jednakże pragnę Cię przekonać, że zmiana jest możliwa, za mnie do 19-20 roku życia też rodzice wszystko załatwiali, żyłem pod kloszem, głównie imprezowałem. Oczywiście zdarzało się, że pracowałem, ale były to prace załatwiane przez rodziców. Mimo wszystko wyszedłem z tego i gorąco wierzę, że też Ci się uda. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łapa,

 

zacznijmy od tego, że mam reakcje nieadekwatne do wieku. Imprezowałeś....NIGDY nie byłam na imprezie, nigdy nie spotkałam się z nikim.

A jak mam coś zrobić ciężkiego to wpadam w szał,rzucam się ,tupię, awanturuję i nie umiem tego zmienić. Mam rentę na formę autyzmu, więc nie tak za darmo..jeśli chodzi o dom opieki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annie_Wilkes, to przyznam Ci się, że jestem rozdarty. Nie wiem czy Twój brak samodzielności wynika z autyzmu, czy przez rodziców czy i to i to. Jakkolwiek by było (o ile to nie stricte choroba) to dopóki sama nie będziesz pragnęła zmiany to ta zmiana nie nastąpi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annie_Wilkes, moja znajomość psychologii to tyle ile wyniosłem z terapii, więc niewiele. Ja już nic więcej nie jestem Ci w stanie pomóc, podałem kilka luźnych myśli, może warto posłuchać się innych osób piszących, które radzą się udać do specjalisty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łapa,

 

Nie, no jasne, że tak , nikt tu od nikogo nie wymaga profesjonalnych porad. Ponoć jestem tak marudna i uciążliwa, że specjaliści ze mnie rezygnują, cóż no...chyba zostaje znalezienie pracy w domu, jeśli mi tak skrajnie brakuje umiejętności społecznych póki co.

 

Co do znajomych, może trzeba wśród bardzo chorych/zaburzonych szukać ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do znajomych, może trzeba wśród bardzo chorych/zaburzonych szukać ?

 

Przepraszam z góry osoby z forum za to co powiem, ale moja odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: ZDECYDOWANIE NIE. Osoby chore/zaburzone są najgorszymi kompanami dla osoby samej znajdującej się w kiepskiej kondycji psychicznej. Dopiero jak w miarę dobrze się czujesz to warto przebywać z osobami zaburzonymi, bo to często b. ciekawi ludzie, ale jak kiepsko z Tobą to NIE, NIE i jeszcze raz NIE.

Ja po wyjściu ze szpitala, przeżyciu depresji i terapii (czyli circa mi to zajęło 9 miesięcy) potraciłem wszystkich znajomych i poradziłem sobie w następujący sposób: postanowiłem, że pogram sobie z ludźmi w planszówki, nauczę się grać w brydża, poprawię umiejętności szachowe, znajdę grupę do dyskusji o filmach i książkach. I małymi kroczkami zbudowałem sobie cztery mini społeczności w których się odnalazłem. Wiadomo, to musi być coś co Cię może zainteresować, musisz się w tym dobrze poczuć. Ale mówię Ci naprawdę WARTO.

No i oczywiście to powinny być relacje w "realu" a nie przez internet, tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annie_Wilkes, niemalże jakbym o sobie czytała, praktycznie żadnych znajomych nie mam, na imprezie nigdy żadnej nie byłam;) A poszłabym chętnie. Spróbowałabym może uwolnić się z klatki. Zrobienie czegoś samodzielnie staje się dla mnie nieraz przeszkodą nie do przeskoczenia. Rodzice w stosunku do mnie też są nadopiekuńczy. Przynajmniej byli, bo teraz niespecjalnie im taka niesamodzielna córeczka pasuje.

Sama poszłabym na jakieś zajęcia, żeby znaleźć swoje "mini społeczności", ale tutaj brak kasy i fobia społeczna mi przeszkadza. Cóż.

Ale uważam, że to faktycznie bardzo dobry pomysł i na znalezienie znajomych, i może na znalezienie jakiejś fajnej pasji;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moze zacznij od internetu, np. znajdz jakies forum tematyczne dotyczace Twoich zainteresowan. Popiszesz z ludzmi, moze sie wirtualnie zakolegujesz a potem kto wie, wiele osob spotyka sie w realu.

 

A i nie mozna wszystkiego tlumaczyc nadopiekunczoscia rodzicow. Jestes juz dorosla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×