Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem upadłym artystą .


upadlastudentka

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, ja tam przytulam w środku nieswiadome ofiary i wysysam z nich energię jak wampir energetyczny. A co do bycia artysta - to moja aspiracja i dawny cel, nie realne miano ktorym się określam. To miano którym bym się CHCIAŁA nazwać.

 

Nie byłam pewna czy napisać też o innych rzeczach które mnie spotkały w życiu, ale chyba napiszę, ponieważ chyba nie jestem dobrze rozumiana.

 

Przez całe moje życie aż do liceum byłam prześladowana przez moją własną matkę i bita. A mój brat i siostra byli koachani. Wszystko w domu było zawsze moją winą. Nie byłąm kochana, moj tato pracował za granicą a matka w tym czasie urządzała mi w domu piekło. Mam milion urazów psychicznych, jestem jakaś niekompletna, długo miałam kompleksy ktore dzis juz na szczescie mineły. Nie miałam sasiadów bo mieszkalam w lesniczowce. Nie mialam kolegów ani koleżanek aż do podstawówki 4-6 ale nikt z nich nigdy nie był u mnie w domu do tej pory u mnie w domu, juz po przeprowadzce w bardziej cywilizowane miejsce bylo moze 5 osób. Nikt mnie nie lubil i sie smiali ze mnie zwlaszcza chlopcy. Byłam zaszczuta jak mały kundel i w szkole płaszczyłam sie na scianach zeby nikt na mnie nie patrzył kiedy ide pzrez korytarz, a zawsze wydawalo mi sie ze ide jakos smiesznie albo wygladam głupio. Nie czułam się dziewczynką ani dzieckiem jak inne tylko jakimś zwierzęciem, jakimś CZYMŚ. W domu matka lała mnie za stopnie i za wszystko co zrobiłam i co nie zrobiła,m. W gimnazjum był bunt i matka przestała mnie bic. Teraz jest w miare ok, moja matka sobie dała spokój jest teraz normalna ale dalej ma swoje schiozy bo zawsze mi zabraniala wszystkiego. W podstawowce nie wolno mi bylo odwiedzac innych dzieci, jesc chipsow a sama nigdy nie kupowala slodyczy. Az do dzis nie mam wlasnych kluczy do domu i jak wroce po 21 to nie wpusci mnie do domu albo wpusci i bedzie mi zmywac leb pzrez tydzien jak ja smialam przyjsc o takiej godzinie. O godz 21 mam też byc w swoim pokoju nie moge np sobie siedziec w salonie i ogladac tv, ani nie moge jesc kolacji pozniej. Wyrwalam sie stamtad do wroclawia i jestem na studiach, tu moge robic co chce ale wolnosc jaka sie przede mna otworzyla, otworzyła też i rozdarła moje serce, a zaglądając do środka tej małej czarnej bryły widzę tylko pustkę. Ja nie wiem dzis jak udało mi sie tak rozkwitnac w liceum kiedy pozbyłam sie cholerni niskiego poczucia swojej wartości, odkryłam że jestem podobna do innych, nauczyłam się odmawiać ludziom, znalazłam sobie jakies zainteresowania i czułam się sczesliwa mimo tej dziwnej atmosfery w domu. Ja nie wiem tez, jak majac takie dziecinstwo wyrosłam na w miare normalnego czlowieka i mam tak zaskakujaco mało urazów blizn i traum. Ja to sie stało, ze nie sprawiło to stoczenia się na samo dno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, koleżanka też na ASP. Miałam trochę inaczej niż Ty. Studia bardzo mnie satysfakcjonowały, chciałam poznać jak najwięcej ciekawych pracowni i rozwijać talent plastyczny w różnych mediach. Na 3 roku przed licencjatem dorwała mnie nerwica i depresja. Co jeszcze wtedy pozwoliło mi zrobić dobry film za który dostałam wyróżnienie. Jednak przez depresje i nerwicę zapał do pracy powoli opadał. Po antydepresantach nie dawałam rady wymyślić projektu na banalny temat. W lutym tego roku obroniłam magistra. Wróciłam do rodzinnego miasta, od roku przechodzę terapię, leki rzuciłam. Pracuję u rodziców. Nie maluję od obrony, nie robię filmów. Wysłałam obrazy na jedną aukcję - nie przyjęli. Próbuję się pozbierać. Pozytywne jest to, że znajomi z roku wystawiają swoje obrazy i coś sprzedają. Trzeba mieć parcie, siłę psychiczną i zapał do pracy. W tej chwili tego nie mam...

 

-- 12 maja 2014, 20:18 --

 

Jak wracam z pracy po całym dniu siedzenia przy kompie nie mam siły malować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach ci znajomi którzy zawsze wszystko mają przynoszą robią i biorą udział w konkursach ... :o

najsmutniej jest wtedy gdy okazuje sie ze wszyscy sa tacy oprocz ciebie

można poczuc się wtedy wyjątkowo jak wybraniec :D

no mozna sie poczuc wyjatkowo... debilnie : D ja sie w ogole dziwie sobie jak udalo mi sie tak daleko zajsc robiac polowe tego co inni :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lepiej zostać portrecistką..? To akurat dziedzina która wymaga chyba najmniej "polotu"

 

powiedział co wiedział.to może sam spróbuj:P

 

To miano którym bym się CHCIAŁA nazwać.

 

to słabo jeśli tylko o to chodzi.hmm,ja mam w domu gitarę,mógłbym nazwać sie mianem muzyka:)

btw.taki świetny bit mi się znowu przyśnił,echh...niech ktoś mnie nauczy nutek a w zamian oferuje pełen pakiet art skillsów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedział co wiedział.to może sam spróbuj:P

No moje talenty rysownicze to zdechły gdzieś tak w okolicy liceum podczas rysowania kolegom kutasów w zeszytach ;) ale miałem coś podobnego jeśli chodzi o muzykę. Moje ambitne projekty muzyczne wyzdychały, za to przez pewien czas za darmowe jaranie kleciłem ziomkom z osiedla podkłady do ich rapowanek. Rzecz porównywalna moim zdaniem - nie trzeba być żadnym artystą żeby to robić, wystarczy pewna doza rzemieślnictwa.

 

niech ktoś mnie nauczy nutek a w zamian oferuje pełen pakiet art skillsów

Hehe brzdąkam na gitarze od jakichś 15 lat a do dziś nie znam ani jednej nuty :D Ba, ja nawet tabulatur nie potrafię czytać/pisać - a byłem głównym kompozytorem w obu swoich zespołach... Mudżiny w Afrika też nie znali nut a napierdzialali w te swoje bongosy aż miło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ale przydatne byłoby móc zapisywać muzycznie to co ma się w głowie:)

 

nie trzeba być żadnym artystą żeby to robić, wystarczy pewna doza rzemieślnictwa.

ale tu koleżance chyba nie o to chodzi.ona chce być ARTYSTKĄ czyli nic nie robić,tylko czasem od niechcenia rozlać farbę na płótno i sprzedać w słynnej galerii za 1000000000000$ :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedział co wiedział.to może sam spróbuj:P

No moje talenty rysownicze to zdechły gdzieś tak w okolicy liceum podczas rysowania kolegom kutasów w zeszytach ;) ale miałem coś podobnego jeśli chodzi o muzykę. Moje ambitne projekty muzyczne wyzdychały, za to przez pewien czas za darmowe jaranie kleciłem ziomkom z osiedla podkłady do ich rapowanek. Rzecz porównywalna moim zdaniem - nie trzeba być żadnym artystą żeby to robić, wystarczy pewna doza rzemieślnictwa.

 

 

 

To piszę ja, Lucy,( nie umiem cytować wybranych zdan z postów)

 

Oświećcie mnie, co faceci mają z tym rysowaniem kutasów, o co kaman?

:mrgreen:

Sorry za offtop.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ale przydatne byłoby móc zapisywać muzycznie to co ma się w głowie:)

Ja używam dyktafonu, a na próbach z zespołem przekazywałem swoje wizje na zasadzie "pacz na moje rence" :D

 

Oświećcie mnie, co faceci mają z tym rysowaniem kutasów, o co kaman?

Cóż za szowinizm, jak to "co faceci mają", koleżanki z klasy też rysowały :P Zasada jest prosta: narysować w zeszycie pod nieuwagę coś co doprowadziłoby do szału nauczycielkę, najlepiej na całej już zapisanej stronie, żeby ofiara miała większy wkurw i więcej przepisywania; a że kutas jest dość szybki w rysowaniu i dość łatwo rozpoznawalny... Można było pisać "Ch... K.... D... C...." ale to zajmuje czas, a chodzi o to żeby wyrobić się w "okienku" kiedy ofiara jest odwrócona po naszym "e, patrz tam za oknem!" :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@deader

Kurde, ta teoria ma sens. Zawsze uważałem, że wytłumaczenie jest bardziej w Freudowską stronę, że wiek dojrzewania, itp.

Czasem najprostsze wytłumaczenie jest najlepsze :D Mi tam do dziś zdarzy się czasem koledze na zleceniu kutacha narysować w pracy, ot, tak, coby urozmaicić sobie dzień a 3 dychy na karku w sierpniu stukną :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, deader Wy faceci macie jakiś przymus rysowania wacków. Dziewczyny tylko to naśladują.

Może dlatego że fallus jest szybszy w rysowaniu i łatwiejszy w rysowaniu od żeńskiego odpowiednika? Poza tym tu już nie trzeba żadnego Freuda czy Junga, wiadomo przecież że mamy obsesję na punkcie swoich członków - przejawia się to przecież nie tylko rysowaniem fiutów w zeszytach, ale kupowaniem wielkich samochodów, budowaniu wielkich domów, męską domeną jest też wojna a przecież pociski i rakiety są w kształcie... no, czego? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedyś miałm jednego bliskiego kolegę, którynie był po ASP a malował obrazy zajebiste, nikt takich nie malował oprócz znanych malarzy, i zył z tego ludzie kpowali i wieszali sobie na scianach, z Wrocławia był, i po prostu niesamowite , z tego co wiem troche jest znany w środowisku ,ale wielkiej kariery nie zrobił a chyba tylko on miał szanse z ludzi, którzy sie tym zajmowali porównując z innymi obrazami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuje anhedonię, dobre dni mam coraz rzadziej. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby nagle spadł na mnie wielki kamień i w ułamku sekundy zmiażdzył moje ciało tak że nawet bym nie zdążyła poczuć. Jak ktoś wie gdzie takie kamienie spadają, może mi powiedzieć.

 

Chcę dostawać pieniądze za darmo albo mieć jakąś łatwą pracę bo nie mam siły nie nadaję się i nie mam ochoty na takie męczarnie jak bycie architektem. Dlatego uważam że jestem słaba i zje*ana.

 

Nie mam pomysłu na siebie. Ani na swoje życie.

 

Mam podobnie. Zero pomysłu na życie. W piątek ostatnia matura, a ja nie mam pojęcia co dalej robić. Niby po biol chemie kierunków jest cała masa, to jednak nie widzę siebie nigdzie, sądzę, że nie nadaję się do żadnego zawodu, nie mam nawet do tego chęci. Najlepiej by było właśnie, gdyby jakiś taki wielki kamień spadł na mnie. Niestety to niemożliwe.

Według mnie dobrym pomysłem w takiej sytuacji byłoby udanie się do psychologa ;) żadnej innej rady udzielić nie potrafię :/ i życzę Ci szybkiego powrotu radości z życia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem egoistycznym, anhedonistycznym beztalenciem które cudem dostało się na ASP i zajmuje miejsce tym którzy mają wiecej talentu i ochoty.

Chyba podoba Ci się słowo "anhedonia" ;) - poza tym obiektywną ocenę własnej osoby ponoć najlogiczniej jest zostawić osobom trzecim ;):D

 

Duzo rysowałam przez całe życie, więc nie dziw, że mam niezły warsztat rysunkowy.

Jestem "zawodowym" grafikiem i wiem, że czasem ludzie rysujący pół życia nie mają takiego warsztatu jak powinni...

 

Rysuje realistycznie.

Bardzo ładnie - jak Boris Vallejo

 

Nie byłam w liceum plastycznym.

Ja też nie

 

Poszłam na Architekturę Wnętrz. Okazało się że nie nadaję się do tego, nie mam głowy do programów 3d, nie znam się na wnętrzach i nie interesują mnie aż tak jak mi się zdawało.

Więc odpuść sobie to w czym jednak nie jesteś dobra i nie czujesz się pewnie.

 

Umiem tylko rysowac, ale nie mam takiej bani zeby cos wymyslac, cos tworzyc z glowy.

To nie jest takie "tylko". Istnieje masa zawodów gdzie potrzebna jest osoba umiejąca rysować/przerysowywać bez inwencji czy wkładu własnego (choćby ogromne pole rynku gier komputerowych - jednak w kraju nie aż tak ogromne). Poza tym w świetle tego co mówisz, to jak się ma czuć np. drwal, czy "rovokop" :D

 

Jestem przeciętnym rzemieślinikiem umiem namalowac coś co widzę albo namalować coś ze zdjęcia.

To tak samo jak Boris Vallejo (a zobacz jaką zrobił karierę) - większość jego prac powstaje na kanwie uprzednio robionych zdjęć (i ciekawostka - niemal wszystkie "kobiety" na jego pracach to jedna i ta sama osoba - jego żona :D )

 

Jestem prawie najgorsza z grupy, nie chce mi sie robić projektów i nie mam genialnych pomysłów.

Jeśli nie masz opcji "creative" to nic dziwnego - skupiaj się na czymś innym w takim układzie.

 

Moje prace są zachowawcze przeciętne i bez polotu, kończone na szybko przed terminem.

j.w.

 

Nie opanowalam programow 3d wiec mecze sie rysujac wszystko recznie kredkami co zajmuje mi mnostwo czasu, sily bola mnie plecy.

Natualnie - 3D to zupełnie inna bajka i dział grafiki

 

Nie mam problemów z samooceną...

Hahahahahahaha - a jak to się ma do prologu i epilogu Twojego posta? :D:D:D

 

 

...i mam ambicje ale mój zapał szybko gaśnie kiedy muszę w końcu siąść do realizacji.

I polecam skupić się bardziej na tym - w sensie jak utrzymać zapał na odpowiednim poziomie.

 

Nie mam wyobrazni przestrzennej.

To już wynika ze wszystkiego powyżej ;)

 

Czuję ze nie chce być architektem wnętrz, bo nie nadaję się, ale nie wiem do czego się nadaję w takim razie, bo mój problem to jest chyba taki ze nie jestem kreatywna i jestem leniwa.

Więc dla dobra swojego i przyszłych klientów nie bądź nim :D

 

Niby mam jakies zainteresowania ale zaniedbuje je bo majac ciagle do zrobienia cos albo robie to i nie mam czasu, albo mam zly dzien i nie robie tego ale tez nie potrafie zajac sie jakims hobby bo praca ktorej nie robie wisi mi nad glowa jak topór.

Może brak Ci motywacji (np. ze strony bliskiej osoby)?

 

Czuje anhedonię, dobre dni mam coraz rzadziej. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby nagle spadł na mnie wielki kamień i w ułamku sekundy zmiażdzył moje ciało tak że nawet bym nie zdążyła poczuć. Jak ktoś wie gdzie takie kamienie spadają, może mi powiedzieć.

Na niedalekiej planecie o wdzięcznej nazwie "Fallin'rocks" - ale żeby tam się dostać trzeba być biegłym architektem wnętrz i znać na maxa choćby jeden program 3D :D:D:D

 

Chcę dostawać pieniądze za darmo albo mieć jakąś łatwą pracę bo nie mam siły nie nadaję się i nie mam ochoty na takie męczarnie jak bycie architektem.

Pociesz, że ok 4 miliardów ludzi (już na naszej planecie) by tak chciało (dzieci, zapalonych do pracy oraz nienormalnych nie liczyłem) :D

 

Dlatego uważam że jestem słaba i zje*ana.

Ja na przykład uważam, że nie jesteś - ładnie opisujesz rzeczywistość, nie robisz błędów - no i umiesz rysować :D

 

Nie mam pomysłu na siebie. Ani na swoje życie.

To się zmieni wraz z rozwojem pewnych wypadków ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Istnieje masa zawodów gdzie potrzebna jest osoba umiejąca rysować/przerysowywać bez inwencji czy wkładu własnego (choćby ogromne pole rynku gier komputerowych - jednak w kraju nie aż tak ogromne).

Nie tak małe na szczęście to poletko, a i nie tylko na bezmyślnym przerysowywaniu może polegać :) Polska indykami stoi, firm wydających gry na iOSy i Androida robi się coraz więcej a ktoś w końcu musi rysować te kolejne wariacje Flappy Birda :P Studiów małych i malutkich jest coraz więcej, a trendem w branży gier staje się outsorcing czyli po ludzku - zlecenia zewnętrzne. Jeśli się zaś ma farta albo już spore doświadczenie i trafi się do którychś z większych na rynku jak Techland czy CDP to tam jest masa roboty dla rysowników z mniejszą lub większą inwencją - do projektów postaci, szkiców lokacji, grafik koncepcyjnych, grafik reklamowych... Serio spore pole do popisu.

 

Jest jeszcze jeden obszar - fandomy przeróżne. Mój brat siedzi w furry (eh...) i więcej zarabia na rysowaniu ludziom awatarów na fora niż w swojej "normalnej" robocie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×