Skocz do zawartości
Nerwica.com

Słaby kontakt w grupie


Yumekui

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie z roku mają na mnie zły wpływ. Kończę kierunek bez perspektyw, zdecydowałem się na niego tylko dlatego, że sytuacja na rynku pracy była beznadziejna (nadal ejst ale to szczegół). Mam dwóch okrągłych kumpli w wieku ~30 lat i ze 20 koleżanek (w normalnym wieku). Oczywiście z kolegami dosyć często gadam, niemniej jest zbyt wiele barier byśmy mieli zostać braćmi. Po piersze niesportowa sylwetka - takich osób nie jestem w stanie szanować, tylko do pewnego punktu jest to możliwe - a po za tym wiek, poglądy, religia, "zamknięty umsł" itd. W rezultacie - jak pisałem - za dużo barier.

 

Jeśli chodzi o dziewczyny, są nieznośne. Umówmy się, jeśli jesteś w złym położeniu, to oznacza że podjąłeś złe decyzje, trzeba to zaakceptować, wyciągnąć wnioski i obrócić w wartość pozytywną. Znacznie prościej jest wszystkiemu zaprzeczyć i winić każdego po za sobą. Mam na roku 2 normalne, ładne dziewczyny, które są z tej samej małej miejscowości i zawsze ze sobą trzymają i są zamknięte na innych. OK. One są w porządku i nawet je rozumiem. Pozostałe są brzydkie i sk**wiałe do szpiku kości.

 

[W tym momencie muszę przypomnieć, że ta ocena z mojej strony jest po to abyście zrozumieli sytuację. W rozmowie z ludzmi nie daję po sobie znać że coś do nich mam (jeśli coś do nich mam to jasno to mówię) i zawsze pozostawiam miejsce, aby sobie coś wyjaśnić, pójść na ustępstwo, zapomnieć jakąś wspólną niefajną historię].

 

Wracając do wątku=> zajęcia są okropnie nudne, a ja się jeszcze muszę użerać z ludzmi. To okropne, spędzać tyle czasu w jednym miejscu, gdzie nie masz przyjaciół. Mam tyle interakcji z ludzmi ile sam zainicjuję. To mnie kosztuje dużo siły (plus nieskończone nadkłady siły psychicznej). Aktywność poza uczelnią nie wchodzi w grę bo

a. ma chłopaka

b. będzie to jak randka (albo oba na raz)

Nosz kur*a. Już wolałbym być jakimś brzydkim ch*jem, takich to akceptują i traktują jak swoją "przyjaciółkę", lepsze to niż siedzieć gdzieś na marginesie. Ci ludzie naprawde działają mi na nerwy jak nikt inny. Ciągle niby nie mają na nic czasu, a potem sie przyznają że całe 2 sezony serialu na raz obejrzały. Komentują innych facetów, wykładowców, że nie męski, że w życiu by takiego chłopaka nie chciała, podczas gdy sama jest z jakimś tłustym leszczem co chodzi w dresie. Mimo że ma ponad 20 lat nie potrafi się obierać i to ma być męskie? itd to tylko przykład.

 

Może za dużo biorę do siebie. Powinienem laskę na to kłaść, niemniej biorąc pod uwagę jak wiele czasu muszę spędzać na uczelni, to jest to normalne że odciskuje się na mnie pewne piętno.

 

Jak sobie z tym radzić. Spalić ze wszystkimi mosty? Inwestować czas i wysiłek w te znajomości, jeśli są one "niedochodowe" i nie mają perspektyw? Może jest jakiś posób aby odzielić sprawy grubą kreską i utrzymywać kontakt na poziomie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yumekui, wiesz z reguły kiedy na siłe szuka się znajomych to najtrudniej jest ich znaleźć, dlatego najlepiej po prostu czekać i z reguły w końcu wpadnie się na jakichś znajomych, ciągle dręczenie się że nie ma się znajomych i robienie sobie podejścia do znalezienia z reguły nie jest owocne. Najlepiej być wyluzowanym niczym się nie przejmować cieszyć się życiem to wkońcu znajdzie się jakichś znajomych po prostu nie myśl tyle o tym, wyluzuj i jakoś to się rozwiąże.

 

Ja za dużo znajomych nie mam, z grupą się dogaduje ale nie jesteśmy super zaprzyjaźnieni. Większość przyjaciół mam w internecie. Szukam na facebooku portali na temat swoich zainteresowań u mnie to będzie anime/gry/manga dodaje ludzi z tych portali i w ten sposób znajduje znajomych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde kiedyś bym powiedział że ''bądź miły,usmiechnięty,zagaduj etc polubią Cię''

 

 

Teraz zrozumiałem że największy atut w kontaktach z ludzmi to samoocena.Jak jesteś silny i pewny siebie to ludzię Cie lubią i chcą żebyś ich lubił.Jak się ich boisz i zależy Ci na ich opinii to mają Cie w dupie.Szczególnie się to tyczy facetów.

 

Dlatego ja zmieniam kurs,zamiast starać się być bardziej lubiany i towarzyski,staram się być silniejszy,bardziej zadowolony z siebie,dbać o siebie i mieć wyjebane na ludzi.Robię to od bardzo niedawna i wciąż nie w pełni ale już widzę jeden plus-lepiej myślę o sobie.Częściej pojawiają się u mnie myśli że zasługuje na dobrą dziewczynę a nie na jakąkolwiek która mnie raczy pokochać,albo na dobrą pracę a nie jakąkolwiek do jakiej raczą mnie przyjąć.Aż trudno w to uwierzyć ale jeszcze do niedawna tak właśnie rozumowałem.

 

staram sie zmienić i zobaczymy co z tego wyjdzie,też możesz spróbować iść w tym kierunku,może Ci to pomoże coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to też trochę prawda, ale weź zauważ Łapa że sporo osób tu pisze o tym że ma kiepski kontakt ''w grupie'' tj.ze znajomymi,kolegami ze studiów,pracy...i większość piszę w takim samooskarżającym,depresyjnym tonie,całkiem im to nie pomaga.

 

Kolega może jest trochę wrogo nastawiony,ale takie podejscie jest na pewno słuszniejsze niż to depresyjne,bo przynajmniej chroni samoocene,poczucie godności.Większość zdrowych ludzi tak podchodzi do takich spraw.Inni mnie nie lubią-ich wina,problem.Tak jest chyba lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo masz w miarę normalną samoocenę.Dla mnie to nie było oczywiste przez 23 lata i nawet teraz w pełni.

 

Ja winę za to że mnie gdzieś nie lubią zawsze brałem na siebie,uznawałem że gdybym by milszy,dowcipniejsz bardziej uśmiechnięty etc to by mnie lubili.Nie lubią.Moja wina.

 

Dopiero teraz do mnie dochodzi że mogą mnie nie lubić,jebać to,to może ich wina,szukamy kogoś bardziej ogarniętego.

 

Dla ludzi bez samooceny takie oczywiste rzeczy nie są oczywiste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co poradzić, ja szedłem trochę ścieżką ( Dean )^2, też stawiałem na pewność siebie. Myślałem, że jak będę miał lepszą samoocenę to ludzie zaczną mnie szanować. Nie do końca tak było, bo to chyba musi być taka pewność naturalna, żadne techniki tego nie dadzą. Teraz jestem wolnym jeźdźcem i nie zależy mi tak na jakimś poszanowaniu. Zapytam co trzeba wiedzieć, zagadam jak jest niemiła cisza. Nie ma w tym zaangażowania, jest pewna obojętność. Winne temu jest moje podejście do życia. Wszystko przemija, więc nie warto się przywiązywać do niczego.

 

Ale moje podejście nie każdemu będzie odpowiadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yumekui powiedział po prostu to co większość ludzi myśli w pewnym sensie. Nie gadamy z kimś tam, bo ma dziwaczną gębę, pokręcone poglądy, cuchnie itp. Nie mówimy tego na głos, ale bez przerwy kierujemy się dobranymi schematami w wyborze naszego towarzystwa. Oceniamy ludzi nieustannie, każdy z nas. Yumekui mógłby tylko tyle dobrego zrobić, by na chwile uciszyć te schematy i dać tym ludziom z roku szanse, bo nigdy nie wiadomo kto nas czym zaskoczy. Dodatkowo, jeśli np. lubisz gadać z tamtymi facetami, ale odpycha cię ich niezdrowy tryb życia, to może zaoferuj im jakiś sport, zaproś na rolki, rower, wkręć ich w coś co lubisz, może połkną haczyk i zmienią się? A jak nie to trudno, byle nic na siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogłem to przewidzieć. Subiektywna, krytyczna ocena powoduje, że budzi się myśl "a dobrze mu tak, ma cham za swoje". Byłem trochę zły pisząc tego posta. Mieliśmy dziś wypowiedz ustną do zaprezentowania. Mówić w interesujący sposób to nic trudnego dla interesujących ludzi, takie mam zdanie. Przynamniej włożyć trochę serca, a nie czytać z kartki pierwszy lepszy tekst o którym nie ma się pojęcia. No dobra, dalej jestem odrobinę z tego powodu wkurzony.

 

Rika, o szukaniu znajomych na siłę nie może być mowy. Nie narzucam się nikomu. Chodzi mi o mój czas. Spędzam go w grupie z nimi [bo muszę, tu jest także odpowiedź do Elo], staram się jakoś radzić. Jest nudno, jest depresyjnie. Nie staram się i nie mam zamiaru walczyć z czymś czego nie mogę zmienić. Ja te kilka godzin dziennie i tak muszę z tymi ludzmi spędzić.

 

Jeśli chodzi o podejście do zycia z niedorzeczną pewnością siebie, to tego nie potrafię. To miejsce ze mną wygrywa, przechodzę przez próg - optymizm spada, energia uchodzi...

 

Po za tym, przecież to nie jest tak że wchodzę do sali i myślę "ech znów muszę ten czas spędzić z niegodziwcami". Zawsze zajmuję się swoimi sprawami. Wydaje mi się, że daję tym ludziom szansę i oni mi ją czasami dają, ale to cały czas... jest takie nieprzyjemne i bezowocne. Czasami gdzieś wyjdziemy. Mamy zamiar pogadać o niczym i niewychodzi nam najgorzej. Jednak w każdym przypadku są jakieś incydenty i dla mnie w takich sutyacjach trudno wrócić do normalności. Przykład? Jedna taka arogancja dziewczyna, fatalnie się ubiera [a co mi tam jak oceniać to oceniać :) ], idzie z nami cos zjesc po zajęciach, tak z drugi raz. Na samym początku odstawia scenę. Koleżanka chciała coś zobaczyc w menu i zabrała jej z rąk. Ta z kolei robi awanturę, że ją się zaprasza, a jak juz zgodziłą się być to nie dają jej spokoju - autentycznie drze się na nią na cały lokal- szczęka opada z kim ja tu siedzę. Jaka mentalna wieś. jakby to był facet to bym wyprowadził idiotę z lokalu.

 

Ja nie mam recepty na tych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykład? Jedna taka arogancja dziewczyna, fatalnie się ubiera [a co mi tam jak oceniać to oceniać :) ], idzie z nami cos zjesc po zajęciach, tak z drugi raz. Na samym początku odstawia scenę. Koleżanka chciała coś zobaczyc w menu i zabrała jej z rąk. Ta z kolei robi awanturę, że ją się zaprasza, a jak juz zgodziłą się być to nie dają jej spokoju - autentycznie drze się na nią na cały lokal- szczęka opada z kim ja tu siedzę. Jaka mentalna wieś. jakby to był facet to bym wyprowadził idiotę z lokalu.

mentalna gimbaza... sorry ale musze spytac co studiujesz :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo elo a mnie taki jeden idzie nie fatalne ma buty jakies tanie z marketu odstawia myjnie coś tam chciała zobaczyć ale jej wyrwał i robi awanture zaprzecza jak się zgodziła i nie daje spokoju jakbym był kobietą to bym się zastanowił skim tu siedzę mentalnia jakaś jakby wieś z lokalu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×