Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy libido kiedyś wzrośnie?


Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Mój chłopak choruje na depresję. Ja zresztą też, leczę się już od kilku lat. Sama z aktywnością seksualną o dziwo nigdy problemów nie miałam. Ochota była zawsze, czy to przy paroksetynie, czy wenlafaksynie, widocznie mam już taki temperament ;) Mój chłopak ma 36 lat. Początki depresji bardzo wyraźnie obniżyły mu libido, na początku naszej znajomości miał ochotę ciągle:P potem unikał zbliżeń, a teraz od jakiegoś miesiąca bierze leki- citabax i miansec. Powolutku czuje małą poprawę nastroju, tematyka sexu jednak w ogóle go nie interesuje. Ostatnio zastanawialiśmy się, czy w ogóle libido powróci, czy może depresja + leki już pogrzebały temat. Będzie chodził na psychoterapię, aby znaleźć przyczyny depresji, ale zastanawiamy się, czy w ogóle jeszcze kiedyś będzie miał ochotę na podjęcie normalnej aktywności seksualnej. Wiadomo, że przy takich sprawach potrzebny jest czas i cierpliwość, ale wolałabym wiedzieć, czy osoby zmagające się z takimi problemami wracają do sprawności, czy raczej jak już im zobojętniał sex, to tak zostanie... Może będziemy musieli pomyśleć nad jakimiś stymulantami... Przy całej tematyce depresji akurat martwienie się sexem wydaje się dość błahym problemem, a jednak jest to też istotne... Dość przykra sytuacja, czuję się nieatrakcyjna mimo zapewnień, że to nie moja wina i ogólnie chyba każdej dziewczynie smutno jak nie pociąga swojego faceta, a kiedy sama próbuje coś zaaranżować to się spotyka z niecierpliwym "Przestaaań". :(

 

PS.Widziałam podobny tem. "seks z osobą chorą na depresję", ale mnie bardziej niż temat pobudzania faceta, który nie chce, ciekawi sam fakt, czy oziębłość wywołana depresją i lekami w ogóle mija czy to już trwały uszczerbek... Niemniej jednak, jeśli założyłam coś zbędnego, to z góry przepraszam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest efekt leków ! i nic oboje nie wskóracie z tym ...

 

Wróci do normy, w sytuacji zakończenia leczenia farmakologicznego.

Zeby Wam ;) całkiem życie sex. nie padło do tego czasu, to można prosić psychiatrę o np.: viagrę albo modyfikacje w dawkach/typach leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na Twoim miejscu nie łudziłabym się, że "Wróci do normy, w sytuacji zakończenia leczenia farmakologicznego.", z depresji tak łatwo sie nie wychodzi.

Wiem coś o tym, sama przez to przechodziłam ( mi udało się wyjść z anoreksji i bulimii, a leków praktycznie nie brałam - sama psychoterapia), a mój facet od wielu lat zmaga się z depresją. Straciłam nadzieje, że kiedykolwiek między nami będzie dobrze w sprawach seksu.

 

On nie ma na mnie ochoty, raz na kilka miesięcy podczas wyjazdów się zmusza, a i tak nic z tego nie wychodzi.

Czuję nieatrakcyjna, brzydka, niekochana, czuje strasznie, bo własny facet nie ma na mnie ochoty.

Zasypiam rycząc w poduszkę.

 

Czekam na majówkę i nasz krótki urlop, może coś się zmieni, gdyż tak twierdzi.

 

PS. jestem autorką wątku zwi-zek-i-seks-z-chorym-na-depresje-t47003.html przeczytaj jeśli masz czas, myślę, że mamy podobny problem ze swoimi facetami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paya22- własnie czytałam Twój wątek i mnie zmartwił... Pamiętam jak na początku miałam do niego pretensje, że o sex mu tylko chodzi a teraz tęsknię za tamtymi chwilami ;) To faktycznie straszne, jak własny facet nie chce cię tknąć, mam wrażenie, że muszę być brzydka strasznie albo obleśna, skoro nie ma na mnie ochoty :/

Wiem, że nie ma nikogo innego, nie ogląda porno, powiedział mi, że w ogóle nie myśli o sexie po prostu, rozmawialiśmy parę razy, a ja z drugiej strony nie chcę naciskać, bo mam nadzieję, że po jakimś czasie terapii problem się rozwiąże.

Jeśli chodzi o viagrę i inne leki, nie pójdzie na to, i tak miał problem, żeby brać psychotropy, bo nigdy żadnych leków nie brał i nie lubi się faszerować. No i ja też nie chciałabym w niego pakować leków. Miałam po prostu nadzieję, że sytuacja się unormuje z czasem sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czołem

niech pogada z lekarzem - niestety leki z grupy ssri powodują spadek libido i impotencję

można spróbować zmienić citalopram (ssri) zmienić na jakiś inny lek - inna grupa

 

z depresji da się wyjść, często mija sama (wyjątek endogenna depresja - a skoro będzie szukana przyczyna to raczej nie ona)

w przypadku farmakoterapii stosuje się ją pół roku od ustąpienia objawów depresji

 

myślę, że szczera rozmowa z lekarzem może pomóc

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z depresji da się wyjść, często mija sama (wyjątek endogenna depresja

 

Nieprawdą jest, że nie da się wyjść z depresji endogennej. Mija jak każda inna depresja.

 

Niestety większość leków robi w tej sferze z ludzi inwalidów.

Lekami, które nie kasują libido, są np. Bupropion, Moklobemid, Trazodon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie nie powinien był nawet zaczynać brać ssri, jak zresztą 90% ludzi tutaj (a przynajmniej nie brać długookresowo skoro brak rezultatu). Coraz bardziej utwierdzam się w opinii, że to leki wyłącznie dla osób z najcięższą depresją i wysokim ryzykiem samobója, nie uszczęśliwią ich ale otępią i załączą efekt 'whatever' żeby rodzina mogła spokojniej spać.

Nie idzie się do typa spod budki z piwem na wykład z astrologii więc ciężko zrozumieć po co idzie się do psychiatry z depresją, on nie ma pojęcia co robi, przepisze Ci wszystko co się da byle w portfelu się zgadzało, z jednym wyjątkiem- jeśli jest równocześnie psychoterapeutą to sprawa wygląda 180 st. w drugą stronę i będzie się upierał, że leki niewiele dadzą i konieczne są sesje psychoterapii u niego :>

Swoje teorie o niedoborze serotoniny w depresji to koniowi mogą wmawiać bo już dzieciak z podstawówki połapie się, że go w uja robią sprowadzając całość problemu w niezwykle złożonym mózgu do takiego banału.

I to już któryś kolejny temat w niedługim czasie kiedy kobieta pisze o aseksualnym partnerze po ssri, a wcześniej góra wypowiedzi facetów w necie w podobnym tonie, tak duża, że nawet biorąc pod uwagę skalę stosowania tych leków na pewno nie jest to efekt uboczny w rubrykę rzadko a prawdopodobnie najczęstszy i najbardziej pewny. Imho największy wpływ ma długość stosowania ssri a nie dawka, sam dopóki brałem do 3 miesięcy nie obserwowałem żadnych zmian, dopiero po 'kuracji' trwającej nieprzerwanie prawie 8 miesięcy i najczęściej w max dawkach obserwuję spadek libido, pewnie jest to nieporównywalne bo nie posiadam partnerki a to działało by bardziej stymulująco ale ogólnie rzekłbym, że poczucie potrzeby seksu spadło z 1/tydz. w okresie silnej depresji na 1/3 tyg. po lekach i taką sobie depresją a bardziej stanem rezygnacji.

Będąc na miejscu Twojego faceta zmniejszyłbym dawkę ssri do minimum a najlepiej po czasie je wypierdolił, pomyślałbym o diecie, wyrzucił wszystko mocno przetworzone, ranek zaczynał od jajek, włączył suplementy tj. witaminy, minerały i l-argininę. Nie rozumiem jego toku myślenia, to jak będzie miał infekcję bakteryjną to antybiotyku też nie weźmie bo nie chce się faszerować, tzn. rozumiem, że nie chce viagry, to zresztą chyba lek na robienie drewnianego kołka z fiuta i żeby pan po 70-tce mógł krzyknąć 'yes, i can!' ale już taka suplementacja l-argininą to jak jedna tabl. witaminy c jesienną porą. No i powinien postawić na sport imho, bieganie i ćwiczenia siłowe, nie mam pomysłu co innego można zrobić, a i tak czytając co napisałaś podejrzewam na nic z tych rzeczy Twój partner nie będzie miał ochoty, albo ma już głęboko sprawę seksu dzięki kastracji umysłowej i genitalnej po ssri albo jest to dla niego sprawa wstydliwa i ucieka od konfrontacji z nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To faktycznie straszne, jak własny facet nie chce cię tknąć, mam wrażenie, że muszę być brzydka strasznie albo obleśna, skoro nie ma na mnie ochoty :/
czuje to samo, a jednak go kocham i wiem, że on kocha mnie chociaż nie tak jak bym tego chciała :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo sobie chwalę obniżone libido po lekach ssri.

Czuję przynajmniej, że to ja rządzę moim popędem, a nie popęd rządzi mną. Myślę dużą głową, zamiast małą główką. Czy facet ma myśleć 80% czasu o seksie, żeby być facetem?

Są różne życiowe sytuacje, czasem seks jest wykluczony, chociażby ze względu na chorobę. To taki test dla związku. Można sobie okazywać czułość i miłość bez kopulacji.

Inna sprawa, że ja zawsze bym mógł, nawet na tych tabletkach, problem tylko przekonać małżonkę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje libido jest baaaaaaaaaaardzo niskie a mojego chłopaka bardzo wysokie. W tej sprawie się nie dogadujemy. Boję sie że przez to może rozsypać się nasz związek.

Moje słabe libido oczywiście wiąże z depresją i lekami. Czy to kiedykolwiek minie, jak, skoro leki mam przyjmować całe życie. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to juz sobie nawet takich pytań nie zadaję. Jest ochota to ją wykorzystuję , nie ma ,to obrót do poduchy i kimono . Zresztą co za często to też niedobrze . Raz na dwa tygodnie byłoby u mnie w sam raz i Ok , ale czasem i tego nie ma .A były takie czasy ,że i codziennie mógłem ,,, starość nie radość . A może ta Paroksetyna to tylko moje tłumaczenie . Srał pies , dopóki Wacuś staje to chyba jednak mogę. A jakbym nie mógł ( wypluć ) to też płakac nie będę ( swoje już porżnąłem ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Luki_is_back. Zresztą te wasze związki są chyba bardzo ubogie emocjonalne, skoro ich filarem jest życie seksualne. Jeżeli tego głównie oczekujecie od związku, to życie z facetem w depresji jest błędem. Na czym opieracie taki związek? Na chęci bycia z kimś, na strachu przed samotnością?

Nie rozumiem też jednego - skąd ten bek w poduszkę, skoro wiecie, że brak ochoty na seks to objaw depresji, a nie waszego braku urody? Skoro o tym wiecie, to wasze beczenie chyba nie wywodzi się tylko z "poczucia byciem obleśną"? Oczywiście jeśli myślicie racjonalnie. Jeżeli tak, zastanowiłbym się, czy jest sens życia w związku z człowiekiem, przez którego beczycie. Na moje oko bardziej tu chodzi o brak satysfakcji z pożycia seksualnego, które stanowi dla was taką wagę.

 

-- 18 kwi 2014, 16:16 --

 

Szczerze mówiąc, widząc na swój temat takiego posta jak ten autorki, od razu skończyłbym związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie oszukujmy się, sex też jest wazny. Jak zrobimy potomków? Przez pączkowanie? :P

Oczywiście, że chcę z nim być mimo to, ale chciałabym wiedzieć właśnie, czy jakoś go stymulować do ćwiczeń, innego odżywania itp., czy po prostu już się nic nie da zrobić i nie zaznam już nic w tej sferze życia. Widzę po poście Reiben, że można go zachęcić do robienia czegoś, co może poprawić sytuacje.

Jestem normalną kobietą, nie zakonnicą ani kimś aseksualnym, więc zadaję takie pytania. Za dużo seksu w życiu nie zaznałam:P Dość długo wcale, więc nikt nie może mi powiedzieć, że mi tak brakuje, bo jestem przyzwyczajona do "używania sobie", umiem żyć bez tego, ale nie zamierzam się czarować, że życie w celibacie nie będzie dla mnie żadnym problemem. I to chyba całkiem naturalna reakcja.

Nie beczę z tego powodu, ale przeżywam snując domysły (również jak często się zdarza u kobiet, zwłaszcza, które same walczą z różnymi chorobami psychicznymi) : "Czy to na pewno ta depresja? Niby tak mówi. Ale jeśli nie? A jeśli tak, to już nie minie? Ciekawe jak u innych".

Jest między nami duża więź emocjonalna, wytworzyła się na długo zanim poszliśmy do łóżka, bo nie wyobrażam sobie seksu z kimś, do kogo nie czuję czegoś więcej niż chuci, mimo że on ma ochotę i nalega, więc wypraszam sobie również komentarze typu, że widocznie sex jest dla mnie najważniejszy w związku i że sfera emocji nie istnieje. Z góry dzięki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no stymulować gościa trzeba, w depresji to niezbędne. ale czy on w ogóle się leczy? był u psychiatry/psychologa? bierze jakieś leki? najgorsze jest na początku przełamać się przed wizytą u specjalisty, bo przecież nie jestem wariatem, a do psychiatry chodzą tylko świry. takie jest niestety jest myślenie wielu ludzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałam w pierwszym poście, że był u psychiatry, dostał citabax i miansec, a teraz zaczyna leczenie u psychologa. Akurat wiedział, że skoro sam sobie nie może poradzić, to musi poradzić się specjalisty, poza tym miał przykład mnie -wiedział, że sama mam problemy i w sumie zachęciłam go do skorzystania z pomocy. :) Cieszę się, bo już naprawdę było z nim bardzo kiepsko, a teraz widzę poprawę w nastroju (a on ją odczuwa). Niewielką ale zawsze- leczenie wciąż trwa krótko, a już widać efekty. Minusami jest przybranie na wadze i właśnie znaczne obniżenie popędu, chociaż z tym borykał się jeszcze zanim brał leki a już miał depresję, co skłania mnie do myślenia, że może to nie wina farmakologii ale samej depresji...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, potomkowie, rozmnażanie. Wiele osób na tym forum nie chce mieć dzieci. W Twoim przypadku chyba nie chodzi tu o rozmnażanie. Cieszę się, że leki i depresja hamują moje libido - dzięki temu nie kieruję się tak pierwotnymi instynktami. Szkoda, że tak wiele osób zostało na parterze piramidy Maslowa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałam w pierwszym poście, że był u psychiatry, dostał citabax i miansec, a teraz zaczyna leczenie u psychologa. Akurat wiedział, że skoro sam sobie nie może poradzić, to musi poradzić się specjalisty, poza tym miał przykład mnie -wiedział, że sama mam problemy i w sumie zachęciłam go do skorzystania z pomocy. :) Cieszę się, bo już naprawdę było z nim bardzo kiepsko, a teraz widzę poprawę w nastroju (a on ją odczuwa). Niewielką ale zawsze- leczenie wciąż trwa krótko, a już widać efekty. Minusami jest przybranie na wadze i właśnie znaczne obniżenie popędu, chociaż z tym borykał się jeszcze zanim brał leki a już miał depresję, co skłania mnie do myślenia, że może to nie wina farmakologii ale samej depresji...?

Oczywiście, że depresja ma na to wpływ, leki swoją drogą. Jeżeli to takie dla was ważne można spróbować leków które nie działają tak negatywnie w tym aspekcie. Ogólnie leki należące do grupy SSRI do której należy citabax (citalopram) u większości ludzi powodują obniżenie popędu, ale nie u wszystkich, bo u mnie na przykład nie obniżają. Lekarz dodał także mianserynę, pewnie na lepsze spanie i na zniwelowanie negatywnych skutków ubocznych w tym także obniżenia libido, ale nie u każdego to działają w ten sposób. Powinniście porozmawiać o tym z lekarzem.

 

-- 18 kwi 2014, 20:39 --

 

No tak, potomkowie, rozmnażanie. Wiele osób na tym forum nie chce mieć dzieci. W Twoim przypadku chyba nie chodzi tu o rozmnażanie. Cieszę się, że leki i depresja hamują moje libido - dzięki temu nie kieruję się tak pierwotnymi instynktami. Szkoda, że tak wiele osób zostało na parterze piramidy Maslowa ;)

Marian ty masz takie zdanie, inni mają inne. Ja nie wyobrażam sobie związku bez seksu i nie uważam, żeby był to tylko pierwotny instynkt, bo ma to niebagatelny wpływ na budowanie relacji z partnerem. Zazwyczaj gdy partnerzy przestają się fizycznie kochać jakość związku na tym mocno podupada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

manbearpig, Dzięki wielkie za rady, pogadamy pewnie o tym. :) Albo po prostu poczekamy jeszcze trochę i zobaczymy, co będzie się dzialo dalej. :)

Marian_Paździoch,

No nie kierujesz się pierwotnymi instynktami, ale krytykowanie innych i wypominanie im, że są płytcy emocjonalnie i że nie mają dojrzałego związku bazując na jednym ich poście całkiem nieźle Ci wychodzi- nie wiem, czy tak miałeś już wcześniej, czy to też wynik leczenia, ale z dwojga złego, wolę to pierwsze chyba, zostanę już sobie na tym parterze piramidy potrzeb, moja strata :P

A tak na serio to podpisuję się pod słowami manbearpig, .

Ja akurat chcę mieć dzieci, z roku na rok coraz intensywniej myślę o założeniu rodziny, więc ta kwestia jest również dla mnie istotna. Staram się myśleć przyszłościowo, bo mam pewne problemy, które sprawiają, że będzie to wymagało dłuższych starań. Więc cóż- może trudno uwierzyć, ale również to jest dla mnie ważne. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_is_back i Marian_Paździoch

Seks dla mnie nie jest podstawą związku, ale jego istotnym elementem. Nie wyobrażam sobie wspólnej przyszłości bez seksu, bo albo

1. Sama popadnę w jeszcze większą depresje ( póki co się jeszcze trzymam, ale często mam ochotę pójść do lekarza po jakieś prochy)… facet twierdzi, że mnie kocha, a mi tego nie okazuje, czy mu się nie podobam? czy go nie podniecam? Czy on mnie kocha, czy w ogóle kochał? Po co ze mną jest, boi się być sam, traktuje mnie jak przyjaciółkę? Mogłabym wymieniać i wymieniać jakie pytania kłębią się w mojej głowie.

2. Zacznę go zdradzać, bo nie wytrzymam bez czułości, dotyku, seksu

3. Będziemy nieszczęśliwi, ja ciągle wkurzona, bo on nie chce mnie przelecieć, on będzie twierdzić, że się czepiam… aż w końcu się rozejdziemy zadając sobie nawzajem ból i tracąc kilka lat swojego życia na związek w który oboje się zaangażowaliśmy.

Nie chce go ranić, ale nie chce być już więcej raniona przez niego.

Brak seksu w tym przypadku to nie jest żaden test dla związku, tylko test dla mnie i mojej i tak zwichrowanej psychiki… sama przez wiele przeszłam, a teraz najbliższa mi osoba wbija mi nóż w plecy za każdym razem gdy mnie nie chce.

Bez seksu da się żyć, miałam dwa lata przerwy zanim poznałam mojego Faceta, a od dwóch lat seksu między nami nie ma.

Wiem, że mnie kocha, że chce się niedługo zaręczyć i myśli o przyszłości ze mną, ale nie wyobrażam sobie… wspólnego życia bez seksu.

Gdybym chciała żyć w celibacie poszłabym do zakonu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamiast zadawać sobie takie pytania, zadaj je jemu. Bo to wygląda, jakbyś chciała uspokoić własne sumienie na wypadek zerwania z facetem. Jeśli zaczniesz zdradzać faceta, bo ma depresję i przez to nie masz z kim się dmuchać, to już tylko o tobie świadczy. Nie chodzi o życie w celibacie, tylko o wyrozumiałość. Cóż, gdyby ciebie dotknęła poważna depresja, to inaczej byś zaczęła śpiewać. I ciekawe jak byś zareagowała, gdyby facet cię rzucił dlatego, że przez zaburzenie psychiczne nie masz ochoty z nim spać. Zamiast myśleć o swoim niezaspokojonym kroczu, lepiej pomogłabyś mu się wygrzebać z tej depresji.

Odnośnie związków i zaczynania ich od seksu - to zaczynanie ich od dupy strony, że tak powiem. Trzecia randką, idę z kobietą do łóżka i jej opinia o mnie będzie zależała od tego, jak mi w seksie poszło? Idiotyzm. Budowanie emocji i napięcia seksualnego poprzez odkładanie pójścia do łóżka sprawia, że nasza fascynacja drugą osobą się powiększa. No i gdzie ta przyjemność ze "zdobywania" kobiety? Pójście do łóżka po krótkim czasie związku jest dla mnie równoznaczne z minięciem zaciekawienia drugą osobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marian_Paździoch

Czy wg Ciebie dwa lata wyrozumiałości to mało?

Myślisz, że nie pytałam mojego o to? Pytałam i uzyskałam odpowiedź, że to przez depresje nie ma ochoty na seks, ani na mnie i że gdyby mógł to by kochał się ze mna cały czas.

Depresje mam od jakiś 8-10 lat, jest pod stałą opieką psychiatry, wie, że na mnie może polegać i zawsze go wysłucham… co wg Ciebie powinnam zrobić, aby wygrzebać go z depresji?

Nie próbuje usprawiedliwiać ewentualnej zdrady, tylko dywaguje na temat przyszłości naszego związku, jeśli nic się nie zmieni.

Obrażasz mnie pisząć, że seks to dla mnie podstawa związku… ! mylisz się, to dla mnie dopełnienie miłości i bycia razem…

Twierdzisz, że

. Budowanie emocji i napięcia seksualnego poprzez odkładanie pójścia do łóżka sprawia, że nasza fascynacja drugą osobą się powiększa

Nie powiększa się fascynacja, a frustracja, że on mnie nie chce…

 

Pierwszy raz próbowaliśmy po jakiś 4-6 miesiącach bycia razem, może nawet trochę póżniej, chcieliśmy się lepiej poznać zanim pójdziemy do łóżka, nawet pierwszy raz całowaliśmy się jakos na 10 randce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:uklon: dobrze gadasz

To dla ciebie dopełnienie bycia razem, a nie wykluczasz pójścia do łóżka z innym facetem. Zdradą chcesz dopełnić nieudany związek, gratulacje.

 

a gdyby lekarze nie byli tacy głupi to normalnie chłop by mógł tak dodam agoniści dopaminy leczą depresje

a nie tylko Parkinsona jak się im zdaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×