Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zalamanie nerwowe ? kto przezyl ? wrazenia:) ?


zabawny

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze z nikim o tym nie rozmawialem..,a sam jestem po na tle traumatycznych porzezyc - okolo 3,5 lat temu. Mam na mysli termin bardziej medyczny zgodny np z taka definicja http://en.wikipedia.org/wiki/Mental_breakdown (po ang), bo rozne rzeczy mozna rozumiec poprzez zalamanie nerwowe. Mi przepisano u prywatnego psychiatry Tranxene na uspokojenie (bralem chyba z 3 tyg). Ogolnie bylo bardzo ciezko, nie dalo rady skonczyc pierwszego roku studiow, przerwalem rowniez terapie antydepresantami i wizyty u psychiatry, bylem w malym szoku i nie dowierzalem co mi sie przydarzylo.. Z efektow pamietam dosyc powazne otepienie przynajmniej w moim mniemaniu - duze klopoty z pamiecia, silny lek, brak snu bez leku uspokajajaecego, dezorientacja, brak mozliwosci skupienia sie i nauki, silne zaniedbanie, silna depresja, nerwica, 2 lata uzaleznienia od alko, zakonczenia kariery sportowej. I to wszystko z dnia na dzien w efekcie bardzo silnego stresu, a dodam ze wczesniej bylem bardzo zdrowa, spoleczna i ambitna osoba - piatki z matury, kariera sportowa, zdrowy tryb zycia, duzo smiechu, wielkie plany na przyslosc i takie tam. Zgubila mnie nadmierna wrazliwosc i swiat obrocil sie do gory nogami, moja totalna porazka z ktorej do dzisiaj sie nie wygrzebalem. Zawsze tlumilem w sobie to co mi sie przydarzylo, nie mialem z nikim o tym porozmawiac, balem sie ze zwariowaelm i zwariuje jeszcze bardziej. I tak cierpie sobie 3,5 roku - wrocilem do mojego psychiatry po tak dluygim okresie i przepisal mi SERONIL 20mg na dobe. Jest fatalnie:) nie chca tak zyc za nic w swiecie, mam bardzo duze wymagania odnosnie poprawy mojego stanu zdrowia psychicznego. Myslalem sporo o smierci, ale nigdy bym nie popelnil samobojstwa jezeli to jest rzeczywiscie choroba ktora da sie wyleczyc to trzeba walczyc, mysle tez ze mam duza wiedze n/t psychologii bo duzo czytalem - ksiazki o ptsd po ang, ksiazki o depresji, artykuly i rozne krytera diagnostyczne roznych zaburzen psichicznych - to jest chyba tlo mojej nerwicy - lek przed choroba psychiczna, lek przed szpitalem psychiatrycznym, lek przed ,,zwariowaniem", psychoipatia i wyzbyciem sie emocji. W zyciu codziennym z trudem daje sobie rade - koncze 3 rok stuidiow, ale mam fatalne zdanie o sobie i nienawidze swojej osoby.. a mimo tego ze zbieram komplementy w roznych dziedzinach, mam spore powodzenie u atrakcyjnych dziewczyn:) niestety zadnej do siebie nie dopuszczam do rozpadu mojego zwiazku bo wiem ze jak dluzej ze mna pobeda to strasznie sie zawioda na mnie, na moim olewactwie i zamkniecu w sobie, boje sie tez ze pomysla o mnie ze jestem jakims wariatem - moja nerwica ? Poza tym utracona dusze sportowac przerzucilem na gielde - moje hobby i kolejny nalog, przyczynba izolacji i bycia innym niz wszyscy - nienawidze wywyzszania sie, a gra na gieldzie powoduje ze tak sie dzieje. Musze czasem znalezc ujscie emocji..eh co jeszcze ? walcze o swoje zdrowie psychiczne i odzyskanie wlasnego ja sprzed 4 lat. Pragne byc lubiany, szzesliwy, wesoly i tryskac pozytywnymi emocjamin z duza dawka humoru jak kiedys. Poki co biore 3 tydz seronil i zadowalajacyh efektow nie ma, wlacze razem z wami:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej mariola:) aha dodam jeszcze ze nervous breakown mialem w wieku 18 lat, a obecnie mam 22. Poza tym wychowywalem sie raczej wsrod patologicznych znajomych - duzo cpunow i dda :twisted: . Od 18 roku jezdze tylko samochodem - izolatka na kolkach :( nie potrafie tego zmienic, bardzo ciezko mi by bylo sie przestawic :shock: a tak w ogole to jestem do niczego, hate myslef :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem wyleczony po 5 latach dramatu : ) Recepta ? Farmakologia polaczona ze swietnymi 4 miesiecznymi wakacjami.

 

Farmakologia 4 miesięczna i jesteś wyleczony? a, to nie przejmuj się... to wszystko wróci :twisted::P

 

Może to okropne co napisałem, i nie chcę Ci odbierać oczywiście nadziei. Ale 3 / 4 osób na tym forum ma nawroty. I każdy kto ma nawrót wie, że nawroty choroby są 5 razy gorsze niż pierwszy epizod, przy pierwszym razie masz przed sobą większą nadzieje - wszystko nowe - całe leczenie przed Tobą - leki , psychoterapia. Ale gdy myśli się że już wszystko jest ok, że się udało - pojawia się znowu nawrót i wtedy pojawiają się myśli, że... to leczenie nic nie dało, że powiedzmy te 2 lata psychoterapii nic nie dało, że mi już nic nie pomoże...

No i potem wszystko zaczyna się od nowa... z myślą, że wyleczyć się nie jest tak łatwo jak się zdawało.

 

Ja oczywiście też byłem pewien, że jestem wyleczony - ale szybko się przekonałem że to nie tak prosto :) Oczywiście w Twoim przypadku nie musi być tak samo , jak u większości ludzi którzy chorują na nerwicę i depresje, ale niestety jak jest się osobą wrażliwą i od małego w błędny sposób odbiera się różne wydarzenia, to w kilka miesięcy nie da się tego zmienić - a na pewno leki nie zrobią tego za Ciebie :)

 

Z moich doświadczeń podstawą w walce z tą chorobą to psychoterapia ( nawet jak ma trwać kilka lat ), sport i ruch ( dla mnie zbawienne) i co najważniejsze kontakt z ludźmi ( nawet jak się nie ma siły wstać z łóżka - to trzeba wychodzić , do ludzi, znajomych - wbrew chorobie).

 

No i nie odstawiaj po takim krótkim czasie antydepresanta. 4 miesiące brania leku to nic - a nie jeden się z nas przekonał...

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Farmakologia 4 miesięczna i jesteś wyleczony? a, to nie przejmuj się... to wszystko wróci :twisted::P

 

A moim zdaniem to kompletna nieprawda - to co napisałeś........każdy przypadek jest indywidualny i nie można go rozpatrywać pod tym kątem, a ostatnią rzeczą o jakiej powinna myśleć wyleczona osoba jest nawrót choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

każdy przypadek jest indywidualny i nie można go rozpatrywać pod tym kątem, a ostatnią rzeczą o jakiej powinna myśleć wyleczona osoba jest nawrót choroby.

 

Masz trochę racji - to indywidualna sprawa, ale nie zgodzę się z tym, że osoba wyleczona nie powinna myśleć o możliwości nawrotu choroby.

 

Właśnie ostatnią rzeczą powinna być ucieczka od własnych konfliktów wewnętrznych - a właśnie te powodują chorobę taką jak deprecha i nerwica. Owszem, życzę Zabawnemu, aby nigdy nie miał nawrotu, ale po tym jak opisał swoją historię nie wierzę aby kilka miesięcy przerwy od wszystkiego i leczenia antydepresantami rozwiązało to wszystko co było tworzone przez spory okres życia - no ale każdy przypadek jest indywidualny.

 

Lepiej jednak wziąć pod uwagę to, że choroba może wrócić i być na to przygotowanym. W innym przypadku, gdy jednak będzie nawrót, nie dość że można wątpić we wszystko, to jeszcze w ostatnią deskę ratunku , jaką jest antydepresant i psychoterapia. No bo przecież - one nie wyleczyły.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam dokładnej definicji załamania ale chyba tego nie miałam. Mój stan określiłbym jako ciągła deprecha, czasem do wytrzymania, z epizodami o nasileniu średnim (zawsze mimo wszystko byłam w stanie wstać z łóżka i poczołgać się do pracy).

 

Lepiej jednak wziąć pod uwagę to, że choroba może wrócić i być na to przygotowanym.

 

Kiedyś czytałam , że można przewidzieć okres, gdy taki epizod może się zdarzyć, właśnie po to żeby się przygotować ale ja nie umiem. Jak mnie już dopadnie - leżę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6-7 miesiecy farmakoterpaii, calkowita zmiana srodowiska zycia, otoczenia i stylu zycia przez 4 miesiace oraz duzo duzo wiekszy kontakt z ludzmi zwiazany ze zmiana zamieszkania, akurat psychoterapia mnie zrazila podczas proby jej podejmowania wiec obylo sie bez niej. Jeszcze plusem bylo uzdrowienie stusunkow rodzinnych.

 

Wyleczylem nerwice - to fakt. Nie zamierzam miec nawrotow, nie mam ich od 2 miesiecy i nie widze przeslanek ku temu zebym mial. W bardzo duzym stopniu uporzadkowalem swoje konflikty wewnetrzne.

 

Ja nigdy nie mialem epizodow.. mialem raczej ciaglosc nerwicy i depresji. Moje epizody mogly sie dzielic co najwyzej na stany beznadziejnosci i beznadziejnej beznadziejnosci przez dlugi okres kilku lat. Nie widze sensu w podejsciu typu '' Jak mnie już dopadnie epizod - leżę '' jak dla mnie takie podejscie wynika z Twojej depresji.

 

Moim zdaniem TAKIE myslenie o nawrotach to efekt niedokladnie wyleczonej nerwicy. Jakby zdrowa osoba sila rzeczy ma bardziej pozytywne mysli, ja nie mysle o moich nowrotach bo wydaje mi sie po prostu absurdalne. Odnosnie

wypowiedzi Rogi82 to rzeczywiscie rzuca sie w oczy bardzo negatywne podjescie, mysle ze musisz bardzo cierpic i ciagle chorujesz, z tego co czytam to z nawrotami. Rozumiem, ze nerwica ma charakter nawrotowy, ale moje natretne mysli po prostu minely na amen. Mam decyzje psychiatry o pozytywnym zakonczeniu leczenia MAm tez potwierdzenie z zewnatrz, osoby mi mowia ze sie zmienilem w przeciagu ostaniego pol roku, ze juz nie ten sam czlowiek.. ja sam sie czuje zmieniony, duzo lepszy od tego co bylo.

 

Poza tym uwazam ze obecnosc 4-5 letniej nerwicy natrectw i depresji w mlodym okresie mojego zycia bardzo mnie zniszczyla jako wrazliwego czlowieka. Ja sie brzydze tym co bylo, nie mam ochoty juz o tym myslec. Nie chce mi sie o tym myslec, ale akceptuje to w sobie. Teraz mam duza potrzebe nadrabiania tego co minelo

 

Aha w moim przypadku podstawa zwalczenie choroby byla niestety farmakoterapia, konkretnie SERONIL. To co piszesz zawsze bylo u mnie obecne podczas choroby, czyli Sport/ruch/kontaktZludzmi/psychoterapia(takie zagladanie wewnatrz siebie), ale bez lekow bym nie wyleczyl ani nerwicy ani depresji. Ludzie.. nie bojcie sie antydepresantow, one sa bardzo efektywne

 

Uwierz w to co napisalem i przestan niedowierzac:) troche dystansu do Twoich przekonan, ktore nie zawsze sa do konca poprawne, w koncu doktorem nauk medycznych nie jestes. Ja nauczylem sie, ze w tej kwetii ufam tylko mojemu psyciatrze.. na szczescie ostatecznie trafilem na swietnego lekarza. A po drodze byli tez inny ,,fachowcy" do ktorych bardzo sie zrazilem i czuje duzo niechec

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też należe do grona tych szczęśliwców (i mówie to wcale bez ironii) którzy przeżyli załamanie nerwowe. U mnie niezbędne okazały sie leki ale to nie one pomogły mi najbardziej. Przeszłam dwie psychoterapie, jedną grupową i jedną indywidualna. Teraz znowu jestem na terapii indywidualnej i wciaż sie dowiaduje o sobie czegoś nowego..To niesamowite przeżycie które uświadomilo mi jak bardzo ubogie byłoby moje życie bez tej wiedzy. Przestałam od siebie uciekać i zaczęłam patrzeć na życie całkiem innymi oczami. Teraz chyba każdy rozumie dlaczego można czuć się szczęśliwym przeżywająć załamanie nerwowe>>takie sytuacjie zmuszają do intensywnej pracy nad sobą, do wsłuchania się w siebie i swoje problemy,leczenia, a to często chroni przed wystapieniem w przyszłości poważnych zaburzeń psychicznych.Życze powodzenia:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha w moim przypadku podstawa zwalczenie choroby byla niestety farmakoterapia, konkretnie SERONIL. To co piszesz zawsze bylo u mnie obecne podczas choroby, czyli Sport/ruch/kontaktZludzmi/psychoterapia(takie zagladanie wewnatrz siebie), ale bez lekow bym nie wyleczyl ani nerwicy ani depresji. Ludzie.. nie bojcie sie antydepresantow, one sa bardzo efektywne

 

Uwierz w to co napisalem i przestan niedowierzac:) troche dystansu do Twoich przekonan, ktore nie zawsze sa do konca poprawne, w koncu doktorem nauk medycznych nie jestes. Ja nauczylem sie, ze w tej kwetii ufam tylko mojemu psyciatrze.. na szczescie ostatecznie trafilem na swietnego lekarza. A po drodze byli tez inny ,,fachowcy" do ktorych bardzo sie zrazilem i czuje duzo niechec

 

 

 

Też biorę seronil i chociaż są na forum osoby, które uważają,ża każdy może się wyleczyć bez farmakoterapii, ja cieszę się, że znalazłam coś, co pozwala mi normalnie funkcjonować.

Ale niestety wyleczona nie jestem, nawet mimo że chodziłam na terapię więc może masz rację, że moje podejście wynika z depresji.

Miałeś szczęście, że trafiłeś do dobrego psychiatry, ja takiego nigdy nie spotkałam i czasem myslę, że stąd też wynika fakt, że ciągle stoję w miejscu. Potrzebuję, żeby ktoś wyjaśnił mi dokładnie jak mam postępować (bez ogólników w stylu myśl pozytywnie - bo to staram się mimo wszystko robić), żeby dał mi przepis na wyzdrowienie, taki zrobiony specjalnie dla mnie. Ale nie trafiłam jeszcze na nikogo spośród fachowców, komu chciałoby się to zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie brzydze tym co bylo, nie mam ochoty juz o tym myslec.

 

Nie zrozumiałeś mnie, co miałem na myśli. A właściwie to chodziło mi o coś podobnego co napisała celineczka3. Bardzo fajnie i trafnie to napisała.

 

Pamiętam, jak po 6 miesiącach brania leku antydepresyjnego byłem z siebie zadowolony że w końcu mam to cholerstwo za sobą. Kompletnie nic nie wskazywało, że może być inaczej. Bo przecież to przeżyłem, umiałem radzić sobie w gorszych sytuacjach - byłem pewien w 100% , że nie ma mowy o tym piekle które przeszedłem wcześniej. Chciałem nawet pisać tutaj na forum, dawać ludziom wskazówki, ale jakoś odpuściłem :) Zachwalałem tylko luxetę - która bardzo mi pomogła.

I większość na tym miała podobnie. Poczytaj sobie różne posty.

 

Wyleczylem nerwice - to fakt. Nie zamierzam miec nawrotow, nie mam ich od 2 miesiecy i nie widze przeslanek ku temu zebym mial.

 

Właściwie, jeżeli życie dosyć się uporządkowało, Jeżeli wyjdzie się z tego letargu - wyjdzie do ludzi, zacznie się ruszać, chodzić na imprezki, planować, realizować cele i cieszyć się z nich, czyli tak jak było przed chorobą, wtedy faktycznie perspektywa powrotu do choroby jest odległa.

 

Mi chodzi o zupełnie co innego. 2 miesiące od odstawienie leku antydepresyjnego to jest bardzo mało czasu. U mnie dopiero po 3 - 4 miesiącach wszystko powoli zaczęło się psuć, ale to też nie można nazwać nawrotem. po prostu często było dobrze, trochę źle, czasem trochę gorzej.

Aż kiedyś uświadomiłem sobie, że bez leku nie radzę sobie tak samo jak z lekiem.

 

Chodzi o to, że wszystko jest dobrze, dopóki jest się daleko od choroby. Ważne jest aby być bardzo aktywnym, rozmawiać z ludźmi, i czepiać się wszystkiego co cię interesuje. Jeżeli jednak to wszystko tylko przesłania nierozwiązane problemy, to uwierz, że wróci.

 

U większości na tym forum zawsze było dobrze, gdy nie pojawiały się jakieś wydarzenia losowe. Nie chodzi mi nawet o takie jak śmierć bliskiej. Ale o różne. Wtedy dopiero człowiek poddany jest próbie czy tak na prawdę wyleczył się z nerwicy - lekami. Bo tak naprawdę wszystko wraca po różnych wydarzeniach - my nerwicowcy różnimy się od ludzi zdrowych tym, że źle interpretujemy różne wydarzenia. A w nagłych ciężkich sytuacjach losowych po prostu nie dajemy sobie rady. Przecież nie wszyscy mogą mieć w 100% uporządkowane sprawy.

 

Dlaczego leki nie wyleczą nerwicy, albo depresji psychotyczniej? Bo to nie są choroby fizyczne, które można różnymi związkami chemicznymi wyleczyć. To są nawyki psychologiczne, które zbiera się od małego - te choroby zależą od wychowania, i od własnych cech wewnętrznych , a nie zależą od chemii mózgu - no może poza depresją endogenną.

 

Sztandarowym hasłem na tym forum powinno być " farmakologia - leki antydepresyjne są ważne w leczeniu nerwicy, ale nie służą do wyleczenia, używa się ich tylko przy wspomaganiu leczenia"

 

Moim zdaniem TAKIE myslenie o nawrotach to efekt niedokladnie wyleczonej nerwicy.

 

Jeżeli miałeś taką postać nerwicy i depresji jak opisałeś, i po 6 miesiącach brania psychotropów lekarz pozwolił Ci je odstawić i nie próbowałeś rozwiązywać na prawdę ukrytych bardzo bardzo głęboko problemów przez psychoterapię, no cóż życzę powodzenia.

 

Leczenie tych chorób nie polega na tym aby tkwić i myśleć o tej chorobie, ani również na tym aby uciekać od niej i zastępować ją szybszym tempem życia i nagłym otworzeniem się do ludzi.

 

W każdym razie cenne jest to co napiała celineczka3. Właściwie to cały czas człowiek powinien dbać o własne zdrowie psychiczne. I nie chodzi o to żeby myśleć o chorobie, albo o niej zapomnieć w piz du... Tak samo jak dba się codziennie o ciało i zdrowie fizyczne, to w takim samym stopniu powinna być higiena zdrowia psychcznego - do końca życia !!! :)

 

A poza tym przez takie zajęcia jak psychoterapia, na prawdę można poznać siebie od innej strony i podchodzić to różnych rzeczy w inny sposób.

 

Nie jednemu mojemu zdrowemu znajomemu przydałaby się porządna psychoterapia :)

 

 

troche dystansu do Twoich przekonan, ktore nie zawsze sa do konca poprawne, w koncu doktorem nauk medycznych nie jestes.

 

A po drodze byli tez inny ,,fachowcy" do ktorych bardzo sie zrazilem i czuje duzo niechec

 

no cóż... a te zdania mogą jedynie świadczyć, że do pełnej stabilności emocjonalnej jeszcze trochę brakuje :P

 

Pozdrawiam i troszkę mniej złośliwości :) w końcu w jakimś celu wróciłeś na to forum, nie ?? :)

 

uff... rozpisałem się trochę ... pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co napisała roga82 to szczera prawda!Branie leku antydepresyjnego to podstawa leczenie depresji, ale nie zastąpi psychoterapii.Częstym błędem jest odstawienie leku po uzyskaniu lepszego samopoczucia.Psychoterapia to często tzw 'diabeł rogaty'. liczy sie na szybki efekt ale jak nie pomaga to człowiek sie zniechęca.Jestem przykładem właśnie takiego błędu.Po braniu rok czasu Seronilu i terapii 5 mieś. w Komorowie wydawało mi się że jestem zdrowy. Poznałem dziewczynę z którą się pobrałem i nasz związek się rozpadł po 10 latach.Depresja dała o sobie znać i moja żona po prostu nie wytrzymała ze mną mimo że sama chorowała na depresję. Choruję już 30 lat czyli od dziecka, kiedyś wydawało mi się że rok lub dwa lata leczenia wystarczą.Często mam chwilę zwatpienia w terapii i momenty euforii że jestem już zdrowy.Staram sobie zdawać sprawę że do końca życia będę musiał walczyć z depresją bo zbyt długo wydawało mi się że jestem zdrowy.Dopiera jak człowiek upada to zaczyna uświadamiać sobie czym jest depresja i że nie wolno o niej zapominać.Trzeba dbać o własne zdrowie psychiczne nie tylko w momentach kryzysu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Od paru dni przechodze załamanie nerwowe. Czuje tragicznie. Tetno powyzej 100. Budze sie wczesnie rano okolo 5:00 i pierwsze za co lapie to cisnieniomierz. Tetno 120. Jestem caly rozstrzesiony. Gdy stoje i sikam trzesa mi sie nogi jak galareta. Serce mnie boli od strony plecow. Ostatnio w czasie sniadania zwymiotywalem je. Pije melise ale nie wiele czuje po niej ulgi, chyba nic.

Prosze o rady. Jakie lekarstwa najlepsze sa na ten stan? Najlepiej bez recepty.

Nie wiem jak dlugo tak wytrzymam bo chyba kipne na zawal za niedlugo.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakistaki, spoko, na zawał nie kopniesz. To nie tak od razu. Najpierw musisz się trochę pomęczyć na tym świecie :D

Możliwe , że masz nerwicę . Sam nakręcasz się swoim tętnem- mierząc je ledwie oczy otworzysz. Powinieneś pójść do lekarza , powiedzieć mu o swoich dolegliwościach. A może masz kłopoty z tarczycą? Nadczynność tak się objawia . Ale to akurat zdiagnozuje ci lekarz. Co do leków bez recepty...hmm jedynie ziołowe, które są raczej bardzo delikatne i w przypadku "telepek" raczej słabo działają. Poza tym trzeba je zażywać systematycznie przez dłuższy czas aby zadziałały . Może homeopatia? Dlatego idź do lekarza , możliwe ,że da ci coś na hercklekoty jakiś propranolol albo inny betabloker i dołączy do tego jakiś wyciszacz i dojdziesz do siebie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Mam taki problem od około miesiąca cos zaczeło sie ze mna dziac myslałem ze to nic ale dzis juz zbyt ciezko ;/ nie mam na nic ochoty duzo pale i pije nie mam humoru zawszę ze wszystkimi problemami radziłem sobie sam ale to jest cos innego po prostu nie radze sobie z tym jestem nerwowy jak nigdy;/ nie potrafię z nikim rozmawiac;/ malo jem krótko śpię nie moge sie na niczym skupic zawsze 3małem w sobie wszystko i było mi z tym dobrze. po prostu jak mi cos dolegało wiedziałem jak z tym walczyc , ale teraz nie potrafie... juz nie mam na to siły i ochoty. przez to wszystko dziewczyna zerwała ze mną a ja wciaz udaje przy wsztkich ze jest wszystko ok. jak jestem sam to juz inna sprawa przychodza mi mysle takie ze szkoda gadac... wiem na pewno ze to nie przez nią. juz przestaje panowac nad soba i nie wiem co dalej bedzie dlatego pisze tu moze mi cos poradzicie zanim sie calkiem poddam temu czemus co mi dolega. sorki za bledy i za zdania nie 3majace sie kupy ale juz nawet nie potafie zlozyc wszystkiego jak powinno byc.

 

licze na pomoc

dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

załamanie nerwowe nie jest tak zabawne, pamiętam jak sama je przeżywałam :/ zresztą co jakiś czas kobieta ma te swoje mini załamania. hm fajnym preparatem jest Bacopa Monniera, ja akurat znalazłam go na naturala.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem zalamany z tego powodu ze lecze sie i lecze a ciagle efektow nie ma :(... Znaczy sie jakies napewno sa, zmieniam sie z biegiem czasu, ale nie wiem czy nie jest ze mna coraz gorzej, ludzie mi mowia prosto w twarz ze nie da sie ze mna pogadac, jestem chyba nerwowy, potrafie przyjmowac rozne zachowania, pozy..

Praktycznie codzinnie sie zmieniam gdy jestem sam w domu czuje sie ok, lecz gdy wyjde do ludzi wszystkie moje teorie na niby ogarnianie mijaja. Nie wiem czy najlepszym wyjsciem jest pobyt w psychiatryku chociaz gdy bylem w przychodni psychiatrycznej ludzi wydawali mi sie naprawde (niechce nikogo obrazac) ale nienormalni... a ja przeciez zawsze bylem normalny, lubiany, duzo osiagniec, atrakcyjny ;)... zaniedbalem sie siedze w domu mam 20 lat . Bralem narkotyki melanze szly ; ) Skonczylem gimanzjum poczym z musu uczenia sie do 18 roku zycia musialem wybrac cos i wybralem same praktyki. Bo juz w gim zaczela sie ostra zabawa z narkotykami i troche mnie to zdemotywowalo do chodzenia dalej do szkoly myslalem ze sobie z wszystkim poradze znajde prace w wieku 16 lat i bd pracowal ; ) Smialem sie z tych ktorzy musieli chodzic do szkoly. Chociaz uwazam sie za czlowieka rozwaznego i tez moge powiedziec ze wrazliwy nie wychylajacy sie nigdy tylko taki normalny bylem ale z glowa na kartku co np pomagalo mi w zdobywaniu znajomosci i powodzenia u dziewczyn. Odizolowalem sie po nieprzyjemnosciach na praktykach gdzie nie mialem zamiaru tam tak naprawde chodzic ale z przymusu musialem i tam mialem troche przejebane bo sie buntowalem inie moglem sie dogadac z praktycznie z nikim... Moze dokoncze nastepnym razem bo troche mi sie zawahania pojawily.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×