Skocz do zawartości
Nerwica.com

Porada odnośnie wizyty u psychologa/psychiatry


szeregowiec_ryan

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

jestem nowym użytkownikiem tego forum.

 

Od kilku lat zmagam się z depresją (obecnie 24 wiosny na karku), zasadniczo w przeciągu ostatnich 8 lat udało mi się z niej "wyjść" na okres ~ roku, by znów popaść w identyczne problemy które stricte mają z nią związek. Potem mogę uznać że nastąpiła krótkotrwała poprawa na okres 6 miesięcy... by kolejny raz wrócić do mojego punktu wyjścia :(

 

Mija już 2 rok w którym objawy depresji zdominowały całe moje życie:

 

- jestem ciągle senny, niewyspany, ospały, sypiam po 12h na dobę;

- praktycznie nie wychodzę z domu, mam lęki związane z kontatkami z ludźmi;

- nerwica natręctw która towarzyszyła mi od dziecka nasiliła się w ostatnim czasie;

- jestem kompletnie zdezorganizowany, odkładam problematyczny kwestie na później w obawie przed tym by stawić czoła problemom;

- mimo młodego wieku, nadal mam obsesje na temat tego ile rzeczy i okazji życiowych zaprzepaściłem;

- rozważałem samobójstwo z bardzo dobrze zaplanowaną "strategią", tj. skuteczną z małym prawdopdobieństwem "niepowodzenia" - do tego nie przyznał bym się nawet lekarzowi...

 

Dotychczasowe metody odnośnie zwalczania depresji (samodyscyplina, uprawianie sportu - zwiększenie poziomu endorfin etc.) nie skutkują. Doszedłem do tego stadium gdzie raczej bez pomocy farmakologii nie podołam...

 

Zdobyłem się na odwagę by pójść do lekarza rodzinnego i opowiedzieć mu chociażby o nerwicy natręctw (nie chciałem zdradzać wszystkich innych w/w problemów ze względu na wstyd...), liczyłem że zdecyduje się przepisać jakieś antydepresanty które pomoga na wszystkie pozostałe dolegliwości. Niestety stwierdził że najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się do psychologa - w tym momencie chciał wystawić skierowanie - jednak moja duma męska i wstyd wzięły górę i udałem obrażonego tą propozycją... mimo wytłumaczenia sytuacji i ponownej propozycji zmierzyłem lekarza wzrokiem tak by sam uświadomił sobie że jestem zdegustowany jego propozycją. Tak więc zostałem z niczym, przez lęk, wstyd i męską dumę które nie pozwalają mi na przyznanie się do swoich problemów. Sam czuje że potrzebuje pomocy. Nie pomaga fakt iż do tego samego lekarza zapisana jest cała moja rodzina, wiem że obowiązuje go tajemnica lekarska jednak to nie dawało by mi spokoju.

 

Stąd pytanie, czy w przypadku zgłoszenia się do psychiatry (do którego nie potrzeba skierowania) mógłbym liczyć na jakąś pomoc czy został bym odesłany do internisty by ten wystawił skierowanie do psychologa.

 

Nie jestem pewien czy mój przypadek jest na tyle poważny by wizyta u psychiatry była adekwatna do moich problemów, na pozór nie sprawiam wrażenia człowieka dotkniętego depresją - nie promienieje z radości, jestem introwertykiem, jestem niemiły i cyniczny. Ale poza tym nikt nie powiedział by że mam depresję...

 

Z góry dziękuje za porady od osób które znalazły się kiedyś w podobnej sytuacji i mogły by udzielić mi porady.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatra w razie czego poleci Ci psychoterapie ... nie musisz isc znowu do internisty

 

 

Nie jestem pewien czy mój przypadek jest na tyle poważny by wizyta u psychiatry była adekwatna do moich problemów

z tego co opisales jak najbardziej potrzebujesz pomocy i pamietaj ze prosic o nia to zaden wstyd.. zdziwilbys sie ile osob z niej korzysta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, dziękuje za odpowiedź.

 

Obawiam się że na wizycie u psychiatry opowiem tylko o części moich problemów i nie będę potrafił się otworzyć, tj. znam się doskonale i wiem że przez te wszystkie lata to co mnie powstrzymywało to wstyd, lęk i męska "duma". To czego teraz się obawiam to to że podczas wizytę zacznę udawać i postaram się bagatelizować swoje problemy żeby nie wyszło że borykam się z większymi... a nie jestem (ze względu na brak doświadczenia z lekarzami) w stanie odróżnić grupę docelową pacjentów psychologa i psychiatry - i powiedzieć do której grupy się kwalifikuje.

 

Czy możliwe (tutaj prosił bym o udzielenie odpowiedzi osoby które miały w tej materii doświadczenie) jest by lekarz psychiatra już na pierwszej wizycie po zapoznaniu się z objawami ewidentnej depresji przepisał jakieś leki ? Nigdy nie odważe się uczestniczyć w psychoterapii i to jest raczej bezdyskusyjne, natomiast nie wiem jak lekarze traktują pacjentów którzy oczekują od nich wypisania recept na jakieś antydepresanty już na pierwszym spotkaniu, tj. zdaję sobie sprawę że mieli do czynienia z ludźmi którzy udawali pewne objawy tylko po to by uzyskać recepty na leki w celu odurzenia etc. i nie chciałbym być tak potraktowany ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeregowiec_ryan, Raczej kwalifikujesz się do psychiatry , a co do recepty to możesz być pewny , że ją dostaniesz ;)

Jak się boisz , że nie powiesz o wszystkich objawach, to zrób listę i wręcz ją lekarzowi , Natomiast jeśli lekarz uzna , że potrzebujesz terapii , top też Cię na nią skieruje , nie musi odsyłać do internisty po skierowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy istnieje taki symptom/objaw, ale po prostu znam siebie na wylot i wiem że jak przyjdzie mi się spotkać z psychiatrą to zacznę udawać wyluzowanego chłopaka który tak na prawdę to przyszedł tu dlatego że ma przejściową chandrę... w Internecie jestem w stanie się przyznać do tych objawów, u lekarza chociaż wzbudził by we mnie zaufanie nigdy nie opowiedział bym chociażby o zaawansowanych myślach samobójczych. Jedyne na co się zdobęde to opowieść o nerwicy natręctw i chwilowych spadkach w nastroju. Dziękuję jednak za zachęcenie mnie do wizyty Wiola, która zdaje sie być nieuchronna.

 

Ciągnąc dalej ten temat, czy farmkoterapia stosowana u pacjentów psychiatry jest długofalowa, tj. robiąc rozeznianie w tej materii wydaje mi się że te wszystkie "leki pierwszego rzutu" w ramach zaleceń powinno się łykać niczym landrynki, codziennie przez długi okres.

 

Rozumiem że taka "adaptacyjna" wizyta u psychiatry będzie wiązała się z koniecznością regularnych wizyt i zdawania relacji z poprawy naswtroju etc.

 

Rozumiem też że regularność wizyt jest zależna od stopnia zaawansowania depresji i innych dolegliwości i nie da się precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, jednak:

 

Czy wizyty u psychiatry w przypadku depresji kończą się wraz z momentem wyniesienia pacjenta na katafalk, tj. terapia będzie trwała nieprzerwanie i czeka mnie długofalowy plan terapii ? Czy da się jednak odstawić leki po pewnym czasie bez konieczności powrotu ?

 

-- 23 mar 2014, 23:25 --

 

Nigdy nie odważe się uczestniczyć w psychoterapii i to jest raczej bezdyskusyjne,

szkoda bo mialbys nad czym pracowac

wstyd, lęk i męska "duma".

 

Z przykrością musze stwierdzić że nie uznaje skuteczności psychoterapii a raczej w nią nie wierze, wybranie się z moimi problemami do lekarza wiąże się tylko i wyłącznie z chęcią uzyskania jakichś środków które zapewniły by mi normalne funkcjowanie, uwolniły by mnie od silnych objawów depresji.

 

We wczesnej jej fazie nie przeszkadzały mi jej objawy, ponadto studiując literaturę naukową trudno jest mi uwierzyć w efekty terapii behawioralnej. Nie chcę zmieniać siebie, bo wiem że moja duma i wstyd to cechy które towarzyszyły mi od dawna, a depresja mogła je tylko spotęgować ale nie stanowiła ich genezy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeregowiec_ryan, To wszystko o co pytasz to sprawa bardzo indywidualna, ale w żadnym razie wizyta i rozpoczęcie leczenia nie znaczy , że będziesz leki łykał do końca życia. Jeśli jednak te leki zaczniesz zażywać to oczywiście musisz się stawiać regularnie i zdawać relację jak się po nich czujesz itd. Zachęcam jednak do szczerości , bo od tego zależy dobór odpowiednich leków,. Nie masz się czego wstydzić. wyobrażaj sobie ., że ten facet czy tam kobitka widzi i słyszy po kilkanaście takich historii i jak tylko opuścisz gabinet zaraz Cię zapomni ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z przykrością musze stwierdzić że nie uznaje skuteczności psychoterapii a raczej w nią nie wierze, wybranie się z moimi problemami do lekarza wiąże się tylko i wyłącznie z chęcią uzyskania jakichś środków które zapewniły by mi normalne funkcjowanie, uwolniły by mnie od silnych objawów depresji.

 

Rozumiem i nie namawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No żesz kurfa..Ryan całą Normandię żeśmy przeszli po Ciebie a Ty w depresji :>

 

6 punktów od myślników to jakbym spisał siebie z ostatnich ~3 lat. Chcesz leków..w zasadzie to powinieneś je wypróbować to na lajcie idź do psychiatry, uwierz mi, że kwadrans po on nie będzie pamiętać kim byłeś i co chciałeś, jak dobrze wylosujesz to nawet max 2 razy spojrzy na Ciebie, powiesz 2 zdania i dostaniesz receptę. Pierdol tą jakąś dumę i stereotypowe myślenie o wizytach u psychiatry bo to gadka ze średniowiecza, w społeczeństwie łazi całe stado takich, do których strzelałbym strzykawkami z prochami a sporej części od razu robił lobotomię, jeśli mowa jest o jakiejś dumie to jedynie takiej, że możesz być dumny z siebie, że Ty przynajmniej masz świadomość swojej chorej psychiki i potrzeby leczenia. 'Duma męska' co to w ogóle jest... to chyba jak cię w kiblu drugi facet po dupie klepnie albo uderzy ci partnerkę.

 

-- 24 mar 2014, 00:55 --

 

a może to honor rycerza :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wizyty u psychiatry w przypadku depresji kończą się wraz z momentem wyniesienia pacjenta na katafalk, tj. terapia będzie trwała nieprzerwanie i czeka mnie długofalowy plan terapii ?

 

Co masz na myśli mówiąc długofalowy plan terapii? Napisałeś, że nie wierzysz w terapię...

Myślę, że trochę przeceniasz instytucję psychiatry, niestety realia są takie jakie są - jak trafisz na lepszego lekarza to i pogada z Tobą dłużej, a tak to rach ciach recepta i do zobaczenia za 2,3 miesiące :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola, tak sobie to tłumaczę :) Dzięki za zangażowanie w ten wątek, szczere podziękowania za posty które nie są typowym zbywaniem nowych użytkowników.

 

Czytając to forum od kilku dni widze że w tematach wypowiadają się ludzie z dużym doświadczeniem w kwestii terapii, wiem że mógłby te pytania zadać już na wizycie do której się jeszcze sam przekonuje jednak nie zaszkodzi zadać tutaj pytania.

 

1) Czy leki z grupy SSRI (chyba najpowszechniej przepisywane) wpływały na waszą osobowość ? Tj. może zabrzmi to dziwacznie, jednak zetknąłem się z osobą która przyznając się do korzystania z paroksetyny znacznie się zmieniła w kwestii jej empatii, uczuć. Stała się bardziej despotyczna, oschła. Czy to w jakikolwiek sposób może mieć związek z paroksetyną i czy leki antydepresyjne oddziaływują w jakichś sposób na usposobienie/charakter człowieka ?

 

2) Czy leki z grupy SSRI mogą otępiać, wpływać pozytywnie/negatywnie na zdolności intelektualne ? Studiując i pracując umysłowo jako programista nie mogę pozwolić sobie to by leki odbiły się negatywnie na mojej pracy, obecne wykonywanie wszystkiego w domu nie przeszkadza mi za bardzo, potrafię się nadal skupić na wykonywanych czynnościach do ~10h bezustannej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wizyty u psychiatry w przypadku depresji kończą się wraz z momentem wyniesienia pacjenta na katafalk, tj. terapia będzie trwała nieprzerwanie i czeka mnie długofalowy plan terapii ?

 

Co masz na myśli mówiąc długofalowy plan terapii? Napisałeś, że nie wierzysz w terapię...

Myślę, że trochę przeceniasz instytucję psychiatry, niestety realia są takie jakie są - jak trafisz na lepszego lekarza to i pogada z Tobą dłużej, a tak to rach ciach recepta i do zobaczenia za 2,3 miesiące :)

 

Wierze w farmokoterapię która może być długofalowa, tj. zwiększanie/zmniejszanie dawek to chyba norma w tych kwestiach, nieprawdaż ?

Nie wierze natomiast w psychoterapię i te wszystkie grupy wsparcia, kompletnie jest to mi obojętne i nie zamierzam się nikomu spowiadać ze swoich problemów, bo nawet to co teraz napisałem jako anonimowy użytkownik forum to kropla w morzu tego co przeżyłem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeregowiec_ryan, ja nie chodziłam na zadna psychoterapie, wyszłam z depresji, z fobii i nerwicy lekowej oraz bóli somatycznych, biorac tylko antydepresanty, jednak aby to zrobic to trzeba miec ciągła motywację i twardą d. Jak czytam na forum, ludzie w 99% oczekuja CUDU, a cudu nie ma, jak sam sie nie wezmiesz za siebie to zaden psycholog, czy psychiatra czy lek nie pomoze. Zeby bylo jasne, piszę tu o lekkich "przypadkach" nie o chorobach psychicznych czy osobach bardzo zaburzonych. Dodam ze nie mam zadnych objawow choroby od odstawieniu leku od ok1.,5 roku (wiecej nawet-nie pamietam, bo nie licze :D). Jednak ciagle pracuje nad soba, zdrowo sie odzywiam, chodze na basen, cwicze -slucham poztywnej muzyki, i to pomaga. Wg mnie sport to podstawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, gratuluję :) I z całego serca życzę kontynuacji tej dobrej passy :)

 

Mam jeszcze jedno pytanie, zaraz po studiach technicznych zamierzam podjąć pracę w wojsku (nie jako szeregowy :>), doskonnale zdaję sobie sprawę że w wojsku będę miał w trakcie kwalifikacji rozmowę z psychologiem/psychiatrą - tego nie uda mi się uniknąć, bo to nieodzowna część rekrutacji, nawet tych na stanowiskach umysłowych.

 

Starałem się dowiedzieć jakie pytania zadają na tego typu rozmowach i z tego co udało mi się zasłyszeć zawsze pada pytanie:

 

Czy Pan/Pani leczyła się psychiatrycznie i/lub w rodzinie ktoś leczył się psychiatrycznie ? Jeśli tak proszę opisać swoją historię choroby.

 

To wygląda mniej więcej tak jak badania dla pilotów myśliwców w których psychiatra jest nieodłączną częścią procesu eliminacji niektórych rekrutów, wymogi stawiane to m.in.: zdrowie fizyczne, psychiczne, wyższe wykształcenie, niekaralność itd. z tym że wszystko jest na prawdę okropnie skrupulatnie weryfikowane...

 

To więcej niż pewne że odpowiedź twierdząca na w/w pytanie będzie oznaczała dyskwalifakcje, kłamstwo nie godzi się z wizerunkiem człowieka który chce pracować w wojsku tak więc nie ma sensu zaklinać rzeczywistość, nie wspominając już o tym że prędzej czy później mogliby sami odkryć że to nieprawda (o ile pojawie się u psychiatry/psychologa ...), skoro nawet w ZIP-ie można mieć dostęp do realizowanych recept i świadczeń z NFZ-u, to nie miało by to najmniejszego sensu by kłamać na takiej rozmowie.

 

Czy w tej sytuacji istnieje możliwość zatajenia historii choroby ? Wydaje mi się to nierealne, ale jeśli faktycznie okaże się niewykonalne to wolę przecierpieć jeszcze te 1,5roku i postarać się o ta pracę bez okłamywania kogolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeregowiec_ryan, jezeli masz na mysli prace w wojsku typu: chodzisz, cwiczysz, poligony ewentualnie jakies siedzenie za biurkiem itp to juz lepiej sklamac, chociaz klamstwa nie popieram i isc sie leczyc. Dodam ze jezeli natomiast beda to ostre cwiczenia- to juz opada calkiem dla Ciebie ten zawod, zreszta jak bedziesz mial nadal objawy to i tak pewnie wylapia. Albo masz inne wyjscie: zapisac sie do psychologa, do psychologa niekoniecznie trzeba skierowanie, rozejrzyj sie w Twoim miescie, lub w wiekszym obok jakie sa mozliwosci i leczyc sie chodzac na terapię. Napisales ze wyszedles na rok z depresji, ale czujesz powrot -ja tez nie czuje sie ciagle happy, mam i slabe momenty ale ZDROWY czlowiek sobie z nimi radzi. Dlatego powinienes sprobowac od wizyty u psychologa, moze tyle wystarczy, piszesz składnie, sensownie, masz plan na zycie to duzo, a pracowac trzeba. Natomiast co do historii choroby to jak bedzie 100% system komputerowy (ja mieszkam w duzym miescie u mnie tylko to jest) to z tego co wiem lekarz no rodzinny nie widzi (poki co, moze wcale nie wlacza tej opcji) tego ze bylam u psychiatry, ale nawet jakby widzial, to nie moze NIKT, z wojska, tego sprawdzic bo to jest karalne, tajemnica obowiazuje lekarza(ale oczywiscie nifocijalnie to co innego ;), tyle ze watpie by sie w takie cos bawili, bo by sie komu chcialo :mrgreen: ) A masz prawo jazdy, jak sobie radzisz za kolkiem? Bo to jest istotna informacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawo jazdy posiadam, jeżdże sporadycznie. Nie odczuwam żadnych zmian w trakcie jazdy samochodem pomiędzy trwającym już od dłuższego czasu etapem depresji i momentami "wzwyżkowymi" (bez depresji) - czas reakcji, poziom koncentracji na stałym, niezmiennym poziomie, może to zasługa aktywności fizycznej...

 

Tylko że to stanowisko na które zamierzam aplikować nie dotyczy w ogóle pracy o której myślisz. Wydaje mi się że niedostatecznie to opisałem, ogólnie rzecz biorąc to praca stricte umysłowa - jedyne ćwiczenia fizyczne jako będę musiał wykonywać to musztra i zakładanie munduru. Nie będę odczuwał stresu bojowego czy też uczestniczył w jakichś ćwiczeniach zbrojnych.

 

Czy weryfikują to co powiedział kandydat ? Tego nie jestem w stanie stwierdzić, ale zakładam że w przypadku mojej specjalności (więcej nie mogę powiedzieć) jestem prześwietlany na wskroś - w trakcie czynnej służby wojskowej, tj. w której odbywa się odpowiedni staż i szkolenie, zbierano nawet wywiad środowiskowy na temat niektórych osób (to nie jest objaw mojej fobii tylko prawdziwe, potwierdzone informacje). Nie musze chyba dopowiadać o jaką jednostkę wojskową mi chodzi, nieprawdaż ?

 

Może to trochę za poważny temat, bo niby skąd ktoś miał by wiedzieć jak wygląda w/w proces rekrutacji od strony WP, ale oprócz wstydu i męskiej dumy chodzi tu o jeszcze ważniejszą materię - moją "ewentualną" karierę w wojsku. Boję się tego że taka głupia wizyta u psychiatry/psychologa przekreśli moje plany, co do predyspozycji intelektualnych które są sprawdzane w trakcie takich wywiadów nie mam żadnych obaw że je zdam, ponieważ już wcześniej miałem do czynienia z tymi testami. Na szczęście nikt z nich nie robi tam testów na depresję, nerwicę natręctw czy inne schorzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeregowiec_ryan, wydaje mi się, że jeszcze nie jest z Tobą tak źle, skoro stawiasz karierę nad tym, jak się czujesz. To nie jest żadna złośliwość, po prostu stwierdzam fakt- gdyby Twój stan był kiepski nawet byś nie myślał o tym jakie konsekwencje może mieć ewentualne leczenie :) W sumie powinno Cię to pocieszyć.

Ja na Twoim miejscu poszłabym do psychoterapeuty (psychoterapeuty lub psychologa klinicznego, nie samego psychologa)-jeśli pójdziesz prywatnie-taka wizyta nie zostawi żadnych śladów w papierach, jeśli się tego obawiasz.

Wiem, że nie widzisz siebie na terapii i bierzesz pod uwagę tylko farmakologię, ale niestety, biorąc leki musisz się liczyć z tym, że będzie to gdzieś odnotowane (nie wiem jak się ma do tego tajemnica lekarska i jak to wygląda odnośnie rekrutacji do wojska).

Nie namawiam Cię na terapię, ale jeśli pójdziesz do psychologa klinicznego-on będzie w stanie stwierdzić czy nadajesz się w ogóle do psychiatry. Będziesz wiedział więcej niż teraz, a Twoja ewentualna kariera wojskowa nie ucierpi:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeregowiec_ryan, znam troche specyfike dlatego pytalałam czy za biurkiem czy w innej formie. Skoro tak to jest dobrze, jednak proponuje Ci poszukac psychologa, chociazby dla wygadania sie.

Candy14, nie, mialam jeden m-c w trakcie wprowadzania, pozniej zadnych skutków ubocznych(czasami pocilam sie w nocy, i sny, ale jak mowila psychiatra to znak ze lek dziala, objawy malo odczuwalne, w lato tez sie poce podczas snu), wyniki miałam doskonale co pol roku badania kompleksowe. Nawet wg ludzi tu na forum i w ogole w necie schodzenie z wenly jest straszne, ale dla mnie to bylo jak niebo, przy wprowadzaniu -pieklo. Ale niestety gdybym nie przetrwala m-cznych skutkow ubocznych to pewnie w pasy i na oddzial zamkniety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem na prawdę miło zaskoczony poziomem zaangażowania użytkowników tego forum w pomoc nowemu użytkownikowi.

Do prawdy to dla mnie wiele znaczy, choć nadal mam wątpliwości jak wyjść z tej sytuacji.

 

Ostatecznie spróbuje dość osobliwego sposobu na zdobycie leków bez wypisywania recepty na moje imię/nazwisko i bez wizyty u psychiatry. Zasadniczo nie wiem czego się z tego zwierzam ale może to kwestia tego że gdy doskwiera komuś samotność to potem wylewa swoje żale i opowiada o planach w Internecie :) Stan depresji jest nieznośny, to mało powiedziane... ale jeśli ma wpływać na moje życie to nie pozwolę żeby doprowadziła do tego by zmarnowała to na co pracowałem przez lata.

 

 

Dzięki za wszystkie udzielone porady i życzę powodzenia w leczeniu, może w niedługim czasie zdam relację z moich postępópw albo raczej baby steps :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w najgorszych momentach nie myślałam o tym co będzie jutro-zupełnie mnie to nie obchodziło, najchętniej nie obudziłabym się wcale- skoro jest coś na czym Ci zależy (kariera w wojsku) to jest to naprawdę dobry punkt zaczepienia i tego się trzymaj!

 

Co do załatwiania leków na własną rękę, to nie polecam jednak. Nie, żebym potępiała samą chęć, ale po prostu niewiele osób trafiło za pierwszym razem w swój lek (niektórzy od lat zmieniają dawki, kombinacje itp.).

Rozumiem niektórych na forum, którzy po latach nieskutecznego leczenia kombinują na własną rękę, albo sami proszą lekarza o konkretny lek-ale tu mamy do czynienia z wyjadaczami o ogromnej wiedzy i świadomości.

Rozpoczynanie przygody z antydepresantami samemu nie wydaje mi się jednak dobrym pomysłem.

 

Jeśli pisanie tu Ci pomaga to nie krępuj się :) Mi np. bardzo pomaga sama świadomość, że ciągle ktoś tu jest, lubię możliwość dialogu z ludźmi, którzy nie oceniają i nie patrzą z góry. Chociaż nie ukrywam choroby przed najbliższymi to jednak nie ma co ukrywać-tu są ludzie tak samo doświadczeni, poza tym ile można jęczeć ludziom w realnym życiu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać że coś w tym jest, tj. pisanie o własnych problemach. Ale w moim przypadku to chyba działa tylko gdy mogę zachować anonimowość.

 

Zabawa w samozwańczego doktora to głupota, jednak niekonwencjonalne sposoby na rozwiązywanie problemów czasami prowadziły ludzi do sukcesu.

Faktycznie, jedyne o czym teraz myślę to perspektywa ~ 2 nadchodzących lat, ale za bardzo to nie pomaga to nie mogę tego okresu tak po prostu przetrwać.

Stagancja, marazm to chyba codzienność w ostatnich 9 miesiącach.

 

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że zrozumieć ludzi cierpiących na depresję mogą tylko ci którzy sami na nią cierpią :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się dziwię ludziom, tak ogólnie.

 

Facet chorujesz jak mówisz 8 lat i nic z tym nie robisz. Jeszcze kombinujesz jakby tu dostać leki, ale nie na siebie ... na terapię też nie - bo wstyd i jakaś enigmatyczna duma. A wiedzy nt nie masz żadnej.

Jakbyś chorował na raka, to też będziesz się leczyć przez internet i pytał innych chorujących skąd wziąść chemię ?

 

Od leczenia chorób/zaburzeń psychicznych są specjaliści - psychiatrzy, psycholodzy, psychoterapeuci.

Chcesz kolejne lata leczyć się na własną rękę, gdzie specem od tego nie jesteś ? Proszę bardzo ...

 

A leczenie psychiatryczne - będą wiedzieć po recepcie. A dwa, skąd w ogóle masz pewność że się tam dostaniesz ?

SSRI nie powodują żadnych zmian osobowościowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×