Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dotarlem do granicy wytrzymalosci


MusicMaster123

Rekomendowane odpowiedzi

Za brak polskich znakow z gory przepraszam.

Jestem w beznadziejnej sytuacji, jest mi naprawde zle i nie mam pojecia co zrobic. Mysle o smierci, czuje ze umieram. Oczywiscie nie mam zamiaru pozbawiac sie zycia, lecz czuje, ze wszystkie moje zasoby upadaja, moja obrona przed depresja ginie, a ja razem z nia. W gescie rozpaczy dwa dni temu zapisalem sie do psychiatry, niestety, do wizyty pozostalo 47 dni, o ile pamiec mnie nie myli. Na wizyte prywatna raczej nie mam szans. Jest bardzo zle. Psycholog, na ktora bardzo liczylem, nie uratowala mnie przed tym cierpieniem. Na rodzine nie moge liczyc. Znajomi? Sa, nawet wiele, pewnie chcieliby mi co poniektorzy pomoc, ale sa rownie bezsilni co ja, a w chwili obe nej czuje sie jak kula u nogi kazdej z tj osob. Moje piekne marzenia gina, chcialem w zyciu osiagnac cos ogromnego, nie bywalego, ale choc mam zaledwie 17 lat, czuje, ze upadam, gine. Sam nie wiem po co ja tu pisze, moze chcialem z siebie wyrzucic bol, moze dalej mam iskierke nadziei ze ktos da mi jakas magiczna rade i wszystko sie naprawi. Nawet nie mam gwarancji, ze wytrzymam ten czas do wizyty. Nie mam energii, fizycznie, psychicznie, duchowo i pod kazdym innym mozliwym wzgledem jestem na wykonczeniu. Jestem sam na placu boju. Powoli, lecz systematycznie spadaja moje osiagi w kazdej dziedzinie zycia. W szkole jest coraz vorzej. Zycie juz nie jest przyjemnoscia, to obrzydliwy wysilek. Tak wiele chce zdobyc, jednak moje obecne mozliwosci sa zalosne, ja jestem zalosny, jestem zniszczony. Teraz przy zyciu trzymie mnie nadzieja, ze za 47 dni dostane cudowne tabletki, ktore sprawia, zenie bede sie bal rozmowy z kolega z klasy, ze bede mogl sie uczyc, ruszac, zyc. Oczywiscie, nie chce wiedziec co bedzie jesli te okropne tabletki nie zadzialaja, dobija mocniej lub pomoga tylko na jakis czas, by choroba znow wrocila. Umieram. Moja waleczna, wieloletnia obrona przed tym ustrojstwem w koncu upadla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co się stało ?. Napisałeś kawałek historii o sobie.. ale przyczyn upadku nie zauważyłem. Możesz je napisać ?, skąd ten brak chęci do życia ?.

 

Te “cudowne leki“ Ci nie pomogą. Nie łudź się...

Ty i tylko Ty musisz tego chcieć. Innego lekarstwa nie ma..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytasz o przyczyny upadku. Jestem dysfunkcyjnej rodziny, gdy bylem maly, ojciec mialtego problem z alkoholem, ale od tego czasu juz tego problemu nie ma. W domu zawsze panowal mroz emocjonalny. Rodzice bardzo oszczedzali na okazywaniu mi milosci, ojciec wyjechal na chyba dwa lata za granice by zarobic. W domu zawsze byl kult pieniadza i wypierania sie wszelkich rodzinnych problemow. Zawsze bylem outsiderem i samotnikiem. Nie mam checi do zycia, bo walcze cale zycie o lepsze jutro, ale w koncu zabraklo mi sil. Meczy mnie chodzenie do szkoly, kontakt z ludzmi jest pelen leku i strachu przed wysmianiem i odrzuceniem. Nie grzesze ani sprawnoscia fizyczna ani umyslowa przez to co sie ze mna dxieje, a klopoty z koncentracja siegaja zenitu. Nie wiem jak sobie pomoc. Jakby co, zawsze moge isc sie modlic. Nie mam pomyslu, jak sobie poradzic. Probowalm wielu rzeczy, poczawzzy od zmiany fryzury i ubran, na NLP i medytacji konczac. Oczywiscie motywacyjne filmiki, ksiazki, artykuly o poczuciu wartosci, samoakceptacji itd znam na pamiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MusicMaster123 rodzina Cię nie kocha.. trzeba o niej zapomnieć. Nie myśl o tym, nie przejmuj się nimi..

 

Czytałeś, oglądałeś i nic nie dało do zrozumienia ?.

 

Może wizyta u psychologa by coś zmieniła ?, porozmawiać można.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez tą burzę poprostu trzeba przejść..z czasem emocje się uspokoją..cierpliwości życzę

 

Trudno to stwierdzić w każdym wypadku i generalizować moim zdaniem. Też tak kiedyś myślałam. U mnie problemy zaczęły się mniej więcej w wieku 15/16 lat. Miałam lepsze i gorsze momenty ale wszystko zwalałam na charakter i na to, że po prostu jestem dziwna z natury.

Zaczęłam się leczyć ponad 10 lat później w momencie gdy doszły mi objawy somatyczne i nie mogła wytrzymać sama z sobą, nie mówiąc już o innych ludziach.

 

MusicMaster123, masz możliwość skorzystania z pomocy pedagoga lub psychologa w szkole? Chociaż nie wiem czy taka instytucja jeszcze funkcjonuje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MusicMaster123 jeśli chce się zmian to można ich dokonać.

Zamiast pisać bzdury mogłybyś szukać rozwiązania, a nie zakładać już jakieś porojone scenariusze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz zostało mi już tylko popaść w nalogi i wykonczyc sie do końca własnoręcznie.

 

Naprawdę zamierzasz się poddać? To jest najłatwiejsze rozwiązanie, ale czy najlepsze?

 

Poza tym jeden psycholog to nie to samo co inny. Zawsze inne spojrzenie na problem.

 

Co jest przyczyną Twoich lęków przed kontaktem z rówieśnikami? Tylko uczucie, że możesz być gorszy, czy w jakiś sposób Ci to okazują?

Pytam bo miałam w młodości podobne problemy.

 

P.S. Wiesz, że obecnie niewiele osób w Twoim wieku potrafi tak układać zdania, żeby przekazać innym swoje emocje. Ba, w ogóle układać zdania. :pirate: Masz bardzo bogate słownictwo. Szacun. :uklon:

I nie piszę tego żeby Ci poprawić nastrój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pragne tego z calych sil, cala swoja mlodosc oddalem by wygrac... i nic. Inni moga sie cieszy, usmiechac, bawic sie, biegac do woli i robic to co ich zadowala. Dlaczego ja nie moge? Moim pragnieniem jest napisanie matury z rewelacyjnymi wynikami i wyjazd na studia ktore dadza mi swietlana przyszlosc. Na razie swoja przyszlosc widze na cmentarzu. Szkoda by bylo, zeby ten wielki wysilek poszedl na marne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MusicMaster123 jeśli chce się zmian to można ich dokonać.

Zamiast pisać bzdury mogłybyś szukać rozwiązania, a nie zakładać już jakieś porojone scenariusze..

 

A jakie to on bzdury pisze? Chłopak szuka pomocy a nie dokopywania mu.

A pisze tu bo właśnie szuka rozwiązania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lonely94,

Nie znoszę ludzi odnoszących się z wyższością do innych.

 

-- 12 mar 2014, 18:11 --

 

Teraz zostalo mi juz tylko popasc w nalogi i wykonczyc sie do konca wlasnorecznie.

 

Inga_beta ^.

 

A psychoterapia to nie rady psychologa ? :o

 

to nie wiesz jak wygląda psychoterapia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, zdobyłem władzę nad laptopem, teraz mogę swobodnie pisać zgodnie z zasadami ortografii.

Naprawdę zamierzasz się poddać? To jest najłatwiejsze rozwiązanie, ale czy najlepsze?

doskonale wiem że to beznadziejna opcja, wcale się na nią nie godzę, ale ja nie wiem jak sobie poradzić, nie wiem co zrobić, jestem obezwładniony

Poza tym jeden psycholog to nie to samo co inny. Zawsze inne spojrzenie na problem.

Zawsze to konstruktywna rada wnosząca coś dobrego do dyskusji. Jednak jak jeden specjalista mi wiele nie pomógł, to nie ma co liczyć na to, by drugi wyczarował rozwiązanie podane na tacy.

 

Co jest przyczyną Twoich lęków przed kontaktem z rówieśnikami? Tylko uczucie, że możesz być gorszy, czy w jakiś sposób Ci to okazują?

Pytam bo miałam w młodości podobne problemy.

Sam nie wiem, to trudne pytanie, ja od zawsze byłem sam, na uboczu, bez pary itd. Jestem jedynakiem, w dysfunkcyjnej rodzinie, gdzie było trzeba walczyć o przetrwanie, nie było czasu uczyć się tego jak "uprawia się" kontakty interpersonalne. Musiałem dostosować się do sytuacji i przystosować do zabawy samochodzikami i klockami w pojedynkę, bo "tatuś i mamusia zawsze byli zmęczeni po pracy lub mieli ważne obowiązki do załatwienia". Ach, oczywiście zapomniałem o najważniejszym. Przez jakieś 5 lat (może więcej, trudno to oszacować) byłem ofiarą klasową i w gimnazjum i w podstawówce. Nie bili mnie, ale nie musieli, bym czuł się parszywie.

 

P.S. Wiesz, że obecnie niewiele osób w Twoim wieku potrafi tak układać zdania, żeby przekazać innym swoje emocje. Ba, w ogóle układać zdania. :pirate: Masz bardzo bogate słownictwo. Szacun. :uklon:

I nie piszę tego żeby Ci poprawić nastrój.

 

Bardzo Ci dziękuję za ten komplement. W normalnych warunkach nigdy bym Ci nie uwierzył, ale już kilka osób dało mi to do zrozumienia, dlatego ufam Twojej opinii. Może wysławiam się w ten sposób, bo wiedziałem, że żeby ktoś zrozumiał jak się czuję, musiałem wykształcić język, który dotrze do każdego, tak by przesłanie było jasne. A jedno z podstawowych założeń mojego planu samopomocy opierał się zawsze na tym, by znaleźć bliską osobę, której będę mógł przejrzyście opisać to, jaki jestem.

 

Co do tematu, nie wiem co ze sobą zrobić. Dieta? Nie mam energii, by bawić się w pieczenie rybek. Większość czasu zużywam na wylizywanie ran. Ruch? Męczy mnie. Próbuję jazdy na rolkach, ale jakoś specjalnie mnie to nie rozrywa. Medytacja? Nie widzę efektów. Notuję sobie ile już medytowałem i po około 10h rezultaty są, ale małe. Kontakt z ludźmi? Są ludzie, są chęci, ale ja wśród ludzi jestem kompletnie zamknięty i chociaż staram się z całych sił, nie łatwo jest mi się porozumieć z drugą osobą. Coś jeszcze miałbym wymienić, może jakaś rozrywka? Nie wiele rzeczy daje mi prawdziwą radość. Chyba czas stać się Katolikiem nie tylko z nazwy, ale i z serca...

 

Mam taką zasadę że zawsze staję w obronie słabszych.

Dlatego że to ja byłam najsłabsza i nikt nigdy nie stawał w mojej obronie.

Sporo nas łączy.

Mimo wszystko cieszę się, że temat zyskał odrobinę popularności i jestem Wam za to wdzięczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lonely94,

Nie znoszę ludzi odnoszących się z wyższością do innych.

 

-- 12 mar 2014, 18:11 --

 

Teraz zostalo mi juz tylko popasc w nalogi i wykonczyc sie do konca wlasnorecznie.

 

Inga_beta ^.

 

A psychoterapia to nie rady psychologa ? :o

 

to nie wiesz jak wygląda psychoterapia?

 

Ja właśnie wiem, tylko Ty najwyraźniej nie.

 

Do kogo zwrociłem się z wyższoscią ?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MusicMaster123, wyobraz sobie ze rok temu znajdowalam sie w takim samym polozeniu. Szukalam sensu samej siebie i nie wiem czego jeszcze. Prawie wpadlam w alkoholizm, ale taki ladny ze tak powiem typowo kobiecy;) co drugi dzien zapijalam smutek butelka wina i kladlam sie spac w srodku nocy zeby mastepnego dnia wstac na kacu do pracy i nakladalam tone mejkapu.

Schudlam 5 kg i dorobilam sie stanow lekowych.

Dopiero wtedy uswiadomil sobie ze taka wegetacja nie ma sensu i sama mie dam rady z tego wyjsc. Nie moge powiedziec ze teraz jest super. Bo nie jest do konca,czesto mam momenty bezsilnosci i potrafie dostac ataku lekowego na srodku ulicy. Nie jesyem tez w stanie realizowac na co dzien swojej pasji z ltora wiaze przyszlosc, ale wiem ze z kazzdym dniem bedzie lepiej bo.cholera musi jak inaczej!

 

Jezsli uwazasz ze modlitwa i w ogole wiara Ci pomaga to sprobuj:) nie zaszkodzi. Mi trudno sie wypowiedziec bo niestety malo religijna jestem.

 

Masz predyspozycje zeby skonczyc studia i zrealizowac swoje plany:) Musisz tylko wlozyc odrobine wysilku i zblizyc sie do ludzi. Sama mam do tej pory z tym problem ale trzeba i koniec:)

 

-- 12 mar 2014, 20:14 --

 

Inga_beta, wiem rozumiem:) tez jestem zdania zeby nie krytykowac od razu:);0

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MusicMaster123, Z tego co przeczytałam, ludzie wypowiadający sie mają rację. Tabletki nie zmieniają sposobu myślenia. Ale kto wie? Jeżeli masz objawy ze strony układu somatycznego mogą pomóc. Także może są niezbędne Ci do wyzdrowienia. Poczuć się "zdrowiej", mniej sennie, bez nerwobóli, często poprawia nam samopoczucie.

Możesz mnie sprostować, ale wydaje mi się, że nie jesteś albo akceptowany w otoczeniu, albo Ty zaakceptować nie chcesz ludzi. Tzn znacznie sie różnicie poglądami, macie mało wspólnych tematów do rozmów. Ostatnio jak słuchałam koleżanek ze wspólnego pomieszczenia pracy to mi sie słabo zrobiło- rozmowy o pierdzeniu w miejscu publicznym. Nie, że jestem wrażliwa, ale jak słucham głupot non stop to czasem mnie to męczy. Albo jak niezdarna dziewczynka próbuje mnie pouczać.

Co Ci mogę polecić? Poznanie nowych ludzi, takich co mają podobne zainteresowania co ty, lub nawet osoby o podobnych problemach (możecie wzajemnie się motywować).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×