Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kocham go tak bardzo, dlaczego mnie źle traktuje?


julia1101

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Mam 18 lat z moim chłopakiem jestem od prawie roku. Z początku wszystko było świetnie, miałam wrażenie, że świata poza mną nie widzi, bardzo się starał, był naprawdę kochany. Jednak po 2 miesiącach coś się zmieniło. Nie wydarzyło się właściwie nic, a on zaczął traktować mnie oschle, nie chciał ze mną rozmawiać, wytykał mi moje wady, ciągle mówił, co mu przeszkadza. Byłam załamana, nie wiedziałam co się dzieje. W końcu po paru dniach takiego zachowania spotkał się ze mną na moją prośbę, wtedy przeprosił. Powiedział, że miał wątpliwości czy chce ze mną być, ale że to było głupie i nie będzie się więcej tak zachowywał, bo już zdecydował. Jednak zmieniło się jego podejście do mnie. Nie był złośliwy, ale po prostu mało czuły. Nie mówił mi że mnie kocha, nie mówił mi komplementów, co wcześniej było częste. Tak trwało to też ok. 2 miesiące, aż do momentu, kiedy miał wyjechać do innego miasta dalej się kształcić, gdyż jest ode mnie 2 lata starszy. Wtedy zaczął zachowywać się jak dawniej. Mówił jak bardzo mu na mnie zależy, jak mnie kocha, po prostu anioł, nie człowiek. Po wyjeździe był okres czasu kiedy nie mogliśmy się spotkać, to szkoła strażacka, tam są takie zasady, że początek to poligon. Wtedy rzadko dzwonił, ale odzywał się, miałam wrażenie, że jest dobrze. Po 2 miesiącach wrócił do domu na przepustkę i było naprawdę świetnie. Teraz ciągle jest w tej szkole, ja jestem ponad 100 km od niego. Jak opisać to co dzieje się teraz? Bardzo trudno... totalny kalejdoskop. Okłamał mnie kilka razy znacznie, np. nie powiedział, że wrócił do domu i jest w szpitalu. Był tam przez ponad tydzień, a ja nie miałam o tym pojęcia. Był okres, kiedy nie odbierał w ogóle moich telefonów, bo jak potem powiedział 'nie chciało mu się'. On nie chciał, a ja się zamartwiałam. Tak było nie raz. Jednak zawsze to ja byłam winna. On ma w sobie coś takiego, że ja boję go zdenerwować, bo kiedy obrazi się na mnie jest taki oschły, nieczuły i nie przejmuje się mną. Może się obrazić na długi czas, jemu to nie robi różnicy, ja tak nie potrafię, nie umiem obrazić się i nie odzywać. Obecnie rozmawia ze mną mało, mówi niewiele, nie przejmuje się naszą umową, żeby dzwonił albo pisał przynajmniej wieczorem czy wszystko u niego dobrze, a jak już pisze to tak sucho np. 'nie mogę dzisiaj rozmawiać' i żadnego wyjaśnienia. Potrafi momentami być dla mnie niesamowicie kochany, a innym razem zachowuje się obojętnie. To bardzo mnie boli, nie wiem jak na to reagować, jak to odbierać. Próbowałam z nim nie raz o tym rozmawiać, ale on nie zmienia swojego zachowania. Nie dotrzymuje danego słowa, a to, że jestem zła, że nie dzwoni, czy że zwraca się do mnie cynicznie ucina mówiąc, że się czepiam, tak jakbym nie mogła mieć swojego zdania i nie moglibyśmy przedyskutować mojego punktu widzenia, tylko ma być tak jak on chce. Ogólnie bardzo mnie rani jego zachowanie i to jak mnie traktuje, ale bardzo go kocham, inaczej już bym tego nie wytrzymała, bo nie rozumiem, jak można tak traktować najbliższą osobę. Nie wiem co myśleć i co robić. Moja psychika jest dość mocno już zmęczona tym wszystkim, kiedy się o niego martwię czy przejmuję się jego dziwnym zachowaniem właściwie nie mogę myśleć o niczym innym, robić tego co zawsze, np się uczyć, spotykać z przyjaciółmi, być tak po prostu zadowolona, cały czas mam w głowie tylko jego i to dlaczego on tak się zachowuje, nic mi nie wyjaśni, nie porozmawia. Płaczę często z bezsilności, jestem rozdrażniona i smutna, zmęczona tym wszystkim. Co ja mogę?... mam wrażenie, że nic. Kocham go tak bardzo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałam. a może raczej próbowałam rozmawiać. Najgorsze, że większość czasu jesteśmy daleko od siebie, a kiedy przyjeżdża, nie chcę się kłócić... Za kłamstwa bardzo przepraszał, obiecał, że więcej mnie tak nie oszuka i mam nadzieję, wydaje mi się, że się tego trzyma. Jeśli chodzi o rozmowy i 'chęć' do nich... zawsze reaguje na moje zarzuty podobnie tzn że on jest zmęczony, nie ma ochoty z nikim rozmawiać, bo jest zdenerwowany, że powinnam go zrozumieć. Ja rozumiem bardzo wiele, ale dlaczego on przerzuca na mnie swój stres czy zmęczenie i ja przez to obrywam? Wydaje mi się, że właśnie rozmowa powinna uspokoić, pomóc popatrzeć z innej perspektywy, a nie przemilczanie wszystkiego. To zachowanie jest egoistyczne i boli, bo ja go kocham i jego problemy są moimi, ale ja też mam swoje zmartwienia, a najwyraźniej jego one nie obchodzą, zajmuje się tylko swoimi i może myśli, że ja też powinnam się tylko nimi przejmować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeszlo mu zauroczenie i teraz ciagnie to bo ciagnie... wiekszym problemem jest ze Ty sie na to zgadzasz

 

Ale jak rozumieć to, że właściwie na początku związku też miał takie zachowania, a teraz kiedy np wraca do domu to też czesto jest kochany i do rany przyłóż?

 

-- 04 mar 2014, 15:02 --

 

Ja rozumiem bardzo wiele, ale dlaczego on przerzuca na mnie swój stres czy zmęczenie i ja przez to obrywam?

bo mu na to pozwalasz?

Zwykle dlatego, że boję się go bardziej rozzłościć... ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego od razu zakładasz, że rozmowa skończy się kłótnią? Nie możesz się bać wytykać mu jego błędów. Nie możesz przemilczeć wszystkiego, bo potem zbierasz jedynie do niego żal i samo się wszystko rozleci, bo w końcu nie będziesz w stanie mieć dla niego pozytywnych uczuć. Niezależnie, czy zauroczenie mu się skończyło, czy po prostu ma niechęć do świata, życia w tym Ciebie, czy jest zbyt leniwy, nie możesz na to pozwalać by tak Cię traktował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja boję go zdenerwować, bo kiedy obrazi się na mnie jest taki oschły, nieczuły i nie przejmuje się mną.

No i to jest twój problem. Powiem ci, że miałam dość podobną sytuację i wszystko się rozwiązało dopiero jak się wzięłam i wszystko mu wygarnęłam. Generalnie nie byliśmy w związku i nie jesteśmy (chodziło raczej o to, że nagle poczułam coś więcej, co teraz uważam za zaćmienie mózgu) ale czuję się sto tysięcy razy lepiej niż kiedykolwiek, czuję się wolna. Już nie piszę, nie obrażam się, nie marudzę, nie płaczę, nie myślę o śmierci i nie czuję się upokorzona odzywając się do niego. Teraz rozmawiamy całkowicie normalnie. Ja się nim nie przejmuję ani on mną. Ja mam swoich znajomych, on ma swoich. Byłam przyzwyczajona od jego obecności przez kilka lat i myślałam, że sama sobie nie dam w niczym rady. A teraz czuję się niesamowicie genialnie i wiem, że do niczego nikogo nie potrzebuję :)

Cóż, nie wiem czy ci moja historia w jakikolwiek sposób pomoże, ale fajnie było się tym podzielić :D

 

-- 04 mar 2014, 15:13 --

 

Może dlatego, że rozmowy z nim są często trudne, szczególnie kiedy mu coś zarzucam. On od razu traktuje to jak atak

Więc go zaatakuj. Wyłóż mu wszystko tak żeby go zatkało. Może się ogarnie ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może dlatego, że rozmowy z nim są często trudne, szczególnie kiedy mu coś zarzucam. On od razu traktuje to jak atak

 

Jakbym o swoim czytała ;D. No i co poradzić są tacy ludzie, ale nie można się z nimi obchodzić jak z jajkiem z tego powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc go zaatakuj. Wyłóż mu wszystko tak żeby go zatkało. Może się ogarnie ;]

Chyba w końcu nie będę miała innego wyjścia

 

-- 04 mar 2014, 15:24 --

 

Jakbym o swoim czytała ;D. No i co poradzić są tacy ludzie, ale nie można się z nimi obchodzić jak z jajkiem z tego powodu.

A Ty jak sobie z tym radzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi zależy, naprawdę... dlatego nie umiem tak po prostu dać sobie z nim spokoju. Ja nigdy nie traktowałam chłopaków tak, że są żeby się fajnie pobawić i można zmienić, co mi tam. Wiem, że jeśli on nie zmieni swojego zachowania (a do tej pory mimo licznych próśb i uwag ciągle jest tak samo, jakbym mówiła do ściany, a nie do rozumnego, inteligentnego człowieka, który twierdzi, że mnie kocha) to nie będę miała innego wyjścia i będę musiała go zostawić. Jednak pragnę spróbować czego mogę zanim to zrobię, żeby potem nie żałować. Jeśli się na to zdecyduję, chcę mieć pewność, że naprawdę nie miałam innej możliwości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Julia i tak będziesz żałować. Kochasz go więc rozstanie Cię dobije, będziesz po nim płakać, a nawet wściekać się na siebie, że podjęłaś taką nie inną decyzję i próbować ją zmienić. Serce często ni idzie w parze z rozumiem, problem tylko, że jak serce czegoś nie chce to będziesz chciała to racjonalizować i znaleźć argumenty logiczne. W tym wypadku jednak ich nie ma. Po prostu nie ma. Od Ciebie zależy ile zmarnujesz jeszcze czasu, chcąc go usprawiedliwiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam już chłopaka i wiem jak boli rozstanie, bardzo trudno się pozbierać. Teraz już tylko czekam na jego przyjazd, bo naszych rozmów telefonicznych w zasadzie nie ma. Wtedy muszę mu przedstawić jak ja to widzę... trudno być z kimś kto daje więcej cierpienia niż szczęścia. Tak jak on się czasem zachowuje, ja bym tak nie potraktowała nikogo, a jego nawet bym nie pomyślała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×