Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomocy! Jestem uzależniona od słodyczy.


farfalla439

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś jadłam sporo słodyczy, ale potem zaczęłam się odchudzać i gwałtownie ograniczyłam kalorie (głodziłam się) - teraz wiem, że to było głupie. Schudłam i miałam niedowagę, a potem, gdy już się ogarnęłam zaczęły mi się kompulsy. Okres świąteczny był istnym koszmarem. Do tej pory, co jakiś tydzień, wpycham w siebie jedzenie, szczególnie słodycze, które poprawiają mi nastrój (bywam bardzo zestresowana, zdołowana, nie spotykam się ze znajomymi, a w domu często bywa napięta atmosfera). Gdy już wciągnę czekoladę, ciastka czy jakiś inny syf, przerzucam się na inne jedzenie, w zależności od tego, co mam w domu. Dwa dni temu nie miałam nic słodkiego, więc zjadłam słoik dżemu i sporo miodu... Problem znika lub wyraźnie staje się mniej szkodliwy, gdy nie ma wokół mnie pokus, ale niestety moja rodzina często coś kupuję albo mnie częstuje (zwłaszcza babcia), a boję się z nimi rozmawiać o napadach, bo po moim odchudzaniu nerwowo reagują na to, że obsesyjnie czegoś unikam, np. ostatnio wylałam posłodzoną herbatę, którą zrobiła mi mama i poszłam po nową... Mogą sobie po prostu pomyśleć, że wpadam w obsesję na punkcie zdrowego odżywiania albo znowu zamierzam się odchudzać (sami nie przywiązują wagi do tego, co jedzą: tłusto, słodko - uważają, że ja przesadzam). Po każdym kompulsie następuje dzień rekompensaty: obniżona kaloryczność (ale nie głodowa), zero węgli prostych i ruch oraz oczywiście wielka psychiczna rozpacz i ocenianie fizycznych strat. Dużo czytam o zdrowym odżywianiu, wiem ile powinnam jeść i czego unikać, tylko co mam zrobić z tym apetytem na słodkie? Ja przez całe życie kochałam słodycze, mój tata dużo mi ich kupował (sam jest otyły lub ma znaczną nadwagę). Nie wiem, czy powinnam się od nich całkowicie odciąć (czytałam, że wtedy organizm wariuje i potem rzuca się ze zdwojoną siłą - tak było, kiedy nie objadałam się przez 16 dni), czy może ograniczyć (ale wtedy ciężko mi poprzestać na małej ilości)? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że za dwa dni mam urodziny i pewnie dostanę jakieś łakocie, później będzie Wielkanoc i masa innych świąt w ciągu roku, a siedzenie przy stole i bierne gapienie się na tacę z ciastami, wręcz boli...

Czasami po prostu zostaję w domu, ale nie mogę się izolować ze strachu przed jedzeniem... Czytałam o indeksie glikemicznym i chyba zacznę zwracać uwagę na to, żeby wszystko miało niski, ale to też często kłopotliwe, bo nie zawsze ja decyduję o posiłkach i nie zawsze mam takie produkty w domu. I nie zawsze mam kasę, żeby pójść do sklepu i coś sobie kupić, gdy np. rodziców nie ma w domu (ja jestem niepełnoletnia, więc nie pracuję). Poza tym mam na pewno jakieś zaburzenia hormonalne, bo od września nie miesiączkuję, chyba wybiorę się z tym w końcu do lekarza. I chyba jednak pogadam z mamą o tych kompulsach, jak jej powiem, że zjadłam ponad 2000 kcal w niecałą godzinę, to może nie uzna tego za przesadę...

Byłoby mi miło, gdyby ktoś dotrwał do końca tych wywodów i coś mi doradzić, wyraził swoją opinię, bo naprawdę czuję się tragicznie, a nie mam u nikogo wsparcia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uzależnienie od słodyczy jest powszechniejsze od alkoholizmu a może nawet nikotynizmu. U mnie w rodzinie są wszyscy uzależnieni, ale w porównaniu do znajomego który je na śnaidanie, obiad, kolacje słodycze i w międzyczasie też, to jeszcze nie jest tak źle bo też normalne jedzenie jemy. Dla mnie zjedzenie 0,5 kg ptasiego mleczka czy 2 czekolad na raz to normalka i dziwi mnie że niektórzy tego nie praktykują. ;) a ostatnio to obwiam się nie o nadwagę tylko o przesadną szczupłotę bo nie każdy tyje od słodyczy, często nałogowcy są wręcz chudzi.

A zajadanie problemów słodyczami to też często praktykowane choć pewnie nie zdrowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Utrzymać niski indeks glikemiczny to nie taka trudna rzecz :) Jak będziesz z mamą w sklepie wrzuć do koszyka kilka opakowań kaszy gryczanej, trochę kurczaka i kilka puszek/torebek różnych(mrożonych) warzyw. I to wszystko ;) O ile bardzo się nie znudzisz. Poza tym indeksem ważne są regularne, małe posiłki. 5 razy dziennie, najlepiej w stałych porach.

 

Poza tym binge eating cechuje się jedzeniem w odpowiedzi na stres psychiczny. Jesz gdy czujesz presję emocjonalną i najważniejsze, to pozbyć się jej albo znaleźć INNY sposób na poradzenie sobie w trudnych chwilach. Np. prowadzenie dziennika, medytacja, biegania, rozmowa z kimś, robienie ćwiczeń rozwojowych (możesz mnóstwo znaleźć w internecie). O dziwo radzenie sobie z kompulsywnych jedzeniem, to głównie znalezienie metod na radzenie sobie z negatywnymi emocjami.

 

Ah, jeszcze jedno. Istnieje mechanizm jedzenia więcej, jeśli już sięgnęłaś po coś zakazanego. Np. zjesz ciastko, więc następne 10 nie zaszkodzi. Bądź świadoma tego mechanizmu, pamiętaj o nim i nie poddawaj się jemu. Jeśli w takiej chwili przypomnisz sobie, że coś takiego działa w Twojej głowie, jest większa szansa, że uda Ci się nie ulegać temu. Poza tym odczytanie liściku do siebie w takiej sytuacji zawsze działa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysłowiona, reakcje automatyczne. Wiem coś o tym. To ma swoje dobre i złe strony. Złe są jak ulegamy nawykom. Ale też można je przekształcić. Jak się nam to uda to trudno nam będzie się nie zachować tak jak się nauczyliśmy. Ostatnio ćwiczyłem składanie ubrań, dłuższe mycie zębów, ścielenie łóżka. Pełen sukces. :D

Mam parę rzeczy, które jeszcze chcę przemodelować. Także polecam taką metodę. Zróbmy z automatyzmu sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysłowiona, reakcje automatyczne. Wiem coś o tym. To ma swoje dobre i złe strony. Złe są jak ulegamy nawykom. Ale też można je przekształcić. Jak się nam to uda to trudno nam będzie się nie zachować tak jak się nauczyliśmy. Ostatnio ćwiczyłem składanie ubrań, dłuższe mycie zębów, ścielenie łóżka. Pełen sukces.

 

Ah, zgadzam się :) Ja byłam naprawdę zadowolona, jak udało mi się wyrobić nawyk wstawania z łóżka na dźwięk budzika.Bez myślenia, po prostu wstajesz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Jestem zrezygnowana i mi wstyd jak nie wiem no ale się muszę tutaj dopisać. ten indeks glikemiczny to fajna rzecz o ile się nie ma problemów z łbem, kasza gryczana jak mam dobry stabilny okres potrafi mi dać sił na dobrych kilka godzin i nie odczuwam żadnego głodu nawet przez 6 godzin?Ogólnie zdrowe odżywianie chyba super sprawa, choć ja się na dłuższą metę zdrowo odżywiać nie mogę, nie umiem. Odrzuca mnie w pewnym momencie i muszę zjeść jakiś najgorszy syf, chyba chodzi mi o to poczucie upodlenia potem.

Do rzeczy, też jestem chyba uzależniona, zdarzały mi się okresy kilkutygodniowe niejedzenia słodyczy ale prędzej czy później zawsze się łamię. Jestem świadoma mechanizmu, że jak się weźmie jedno to jest tendencja żeby zjeść już w ogóle wszystko, no bo w końcu się "poległo". Dlatego nie traktuję hm czegoś takiego, ulegnięcia ochocie jako porażki, staram się wręcz delektować wtedy jakąś słodkością. Tak jak pisał carlosbueno niestety ale ja na śniadanie obiad i kolację mam słodycze właśnie.

farfalla no ja dotrwałam i Cię rozumiem.

Wiem z jakich powodów ja tak jem. Strasznie mi smutno, że tak jest i jestem trochę zażenowana.

Dodatkowo u mnie to nie jest nieświadomy mechanizm, był kiedyś, ale teraz odkąd gdzieś przeczytałam coś w stylu, że "w pewnym momencie to ty podejmujesz decyzję, że coś zrobisz" to staram się być cały czas świadoma tego co robię i kiedy na co się decyduję. Nie ukrywam, że kilka razy, kilkanaście, już mi się udało, walcząc ze sobą, odłożyć stertę słodyczy na swoje miejsce no i się nie poddać. Jestem w trakcie terapii, może to jeszcze tylko końcówka objawu i się niedługo zmieni, bo hm, bo... już choćby to że cukier mi tak skacze a jakbym miała sobie coś w organizmie popsuć zachorować na coś :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podzielę się czymś z wami: https://www.youtube.com/watch?v=uFuOEA0oKWY. Według mnie ma wiele racji, gdyby nie moja obsesja na punkcie zdrowego odżywiania, diety, odchudzania i odtłuszczania się po obżarstwie pewnie żadnego obżarstwa by nie było... Odmawiam sobie wszystkiego, a potem zażeram w ogromnych ilościach. :( Nie chcę się odchudzać, ale się nie akceptuję, zwłaszcza teraz po napadzie - na pewno tyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Jestem kolejna "do kolekcji" . Mam problem z kompulsywnym jedzeniem głównie ze słodyczami. Jak nie zjem choć kostki czekolady jestem zła. Moi rodzice , chociaż już skończyłam 18 lat dawno temu przyglądają się temu, ale niewiele robią by mnie powstrzymać, bo przecież jestem już dużą dziewczynką. Zawsze lubiłam jeść, lecz teraz urosło to do niemożliwych granic. Nie jestem dumna z tego powodu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

haha a ja żre ile wlezie i nie tyje :twisted:8):lol::P

jecie dużo słodko?

to wy mnie nie znacie :lol:

jedliście bułke z miodem zamiast masła i nutellą zamiast czegoś w środku?

piliście herbatę tak: cukru na dno nasypać dodać miodu i zmieszać z sokiem słodkim do napoi na czerwone błotko i zalać herbatą?

albo chałwę smarowaną nutellą? :lol::lol::lol::lol::lol::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najedz się słodyczami do oporu, aż zaczniesz rzygać, gwarantuje że przynajmniej przez kilka dni będziesz na nie patrzyć z obrzydzeniem...

 

Określ jaki jest Twój cel: chcesz nie jeść słodyczy wcale do końca życia, czy nie jeść przez miesiąc, a potem sobie wynagrodzić.... A może jedz słodycze tylko jeden dzień u w tygodniu.

 

-- 15 kwi 2014, 20:19 --

 

Najedz się słodyczami do oporu, aż zaczniesz rzygać, gwarantuje że przynajmniej przez kilka dni będziesz na nie patrzyć z obrzydzeniem...

 

Określ jaki jest Twój cel: chcesz nie jeść słodyczy wcale do końca życia, czy nie jeść przez miesiąc, a potem sobie wynagrodzić.... A może jedz słodycze tylko jeden dzień u w tygodniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Określ jaki jest Twój cel: chcesz nie jeść słodyczy wcale do końca życia, czy nie jeść przez miesiąc, a potem sobie wynagrodzić.... A może jedz słodycze tylko jeden dzień u w tygodniu.

to rzeczywiście dobry pomysł. Możesz sobie np. ustalić, że tygodniowo zjadasz 300 kcal słodkości i ani okruszka więcej. Albo - jeden batonik tygodniowo (dwa ciastka, kawałek ciasta, lody, co tam chcesz). W ten sposób będziesz miała jakąś kontrolę nad tym, tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja uważałem się dotąd zaraz po moim bracie za ultrasłodyczożera dziś np zjadłem 2 dróżdzówki, 2 wafelki, paczkę orzeszków w czekoladzie i 10 cukierków do tego z 1 litr napoju gazowanego. No ale to nic w pracy mam kolesia( znaczy już nie pracuje ale pracował) i tak do 11-ej rano zjadł 6 drożdzówek, 4 góralki, wypił 2 l słodkiego napoju i zjadł 3 serki homogenizowane. A wieczorem zamiast kolacji zjada kilo wafelków albo ciastek i litr lodów i tak w dzień w dzień. Chyle czoła moja rodzina znalazła pogromców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie napady zwykle nie kończą się na samych słodyczach. Od słodkości przychodzą mdłości wiec trzeba sie nażreć orzeszków, czipsów i innego syfu. Wszystko bez opamiętania. Aż mi maksymalnie niedobrze. A następnego dnia mam zakwasy rzuchwy :D Raz nawet kolega zauważył, że te orzeszki to nie gryze a połykam. Na szczęście taka żarloczność zdarza mi sie już rzadziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najedz się słodyczami do oporu, aż zaczniesz rzygać, gwarantuje że przynajmniej przez kilka dni będziesz na nie patrzyć z obrzydzeniem...

 

Określ jaki jest Twój cel: chcesz nie jeść słodyczy wcale do końca życia, czy nie jeść przez miesiąc, a potem sobie wynagrodzić.... A może jedz słodycze tylko jeden dzień u w tygodniu.

jest to jakiś pomysł, by określić jasno cel, ja osobiście się już patrzę na słodycze z obrzydzeniem, widzę że niektórzy w temacie mają ubaw, w sumie to faktycznie popierdolony problem i śmieszny, ja się tylko boję o moje zdrowie, czekam na cukrzycę bo potrafię cały dzień jeść słodycze, na śniadanie batony, obiad cukierki kolacja ciastka itp. Szlag! To jest straszne okropne. Oczywiście gdy jem i mnie mdli to żaden problem, że mnie mdli, właściwie destrukcyjnej mnie między innymi o to właśnie chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×