Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czuje, ze przegralem zycie.


fallenone26

Rekomendowane odpowiedzi

Mam juz 30 lat na karku. Niestety ostatnie 10 lat mojego zycia to ciag nastepujacych po sobie porazek. Jestem w jednej wielkiej kropce. Od dluzszego czasu nie potrafie znalezc pracy. Nie widze w ogole dla siebie miejsca na tym swiecie. Nie udalo mi sie. Nie bylem ani alkoholikiem, narkomanem czy przestepca. Depresja to ciezka choroba. A gdy na dodatek zyciowo jest sie na dnie i nie ma sie nikogo, kto moglby w jakikolwiek sposob pomoc, to odechciewa sie zyc. Gdy bylem mlody mialem plany i marzenia. Usilnie darzylem do ich relizacji. Niestety nie udalo sie. Jedno, co zauwazam, to fakt, ze im jest sie w gorszej sytuacji zyciowej, tym wiecej ludzi sie od ciebie odwraca. Spoleczenstwo zupelnie obojetnieje. Ludzie sie odwracaja. Przykre to jest, ale prawdziwe. Depresja spowodowala, ze sam sie wycofalem z zycia spolecznego, ale z drugiej strony otrzymalem to samo. Dzisiaj jestem praktycznie sam jak palec. Nie wiem, gdzie szukac sensu i nadziei na lepsze jutro...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brales kiedykolwiek udział w terapii?skoro tyle lat sie meczysz przydaloby sie na terapii przepracowac Twoje problemy to wszystko powinno uswiadomic Ci mechanizmy Twojego myslenia ,postepowania i skorygowac je.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba pójdę w Twoje ślady, fallenone26. Z tym, że ja nigdy nie dążyłem do realizacji planów - a jeśli już zaczynałem coś robić w tym kierunku, to szybko coś mnie zniechęcało do działania. Też chyba przegrałem życie :roll: Zawalona, choć skończona szkoła, brak matury, brak pracy i ciągłe problemy z jej znalezieniem, brak prawdziwej pasji, która by mnie trzymała przy życiu i odciągnęła chociaż w pewnym stopniu od złych myśli. Do tego brak znajomych, już nie wspomnę o przyjaciołach. Teraz jeszcze zdrowie nawala. Nie wiem czy dla mnie jest sens żeby coś ze sobą robić, czuję że najlepsze lata życia i tak już za mną (tzn. powinny być najlepszymi, chociaż takimi nie były - zwykle okres młodzieżowy jest najbardziej niezapomniany w życiu człowieka, a u mnie był przesiąknięty wieloletnią depresją itp.).

 

Za dużo wysiłku trzeba włożyć żeby coś osiągnąć, a i tak wszystko kiedyś pójdzie w diabły. Zresztą nie mam gwarancji, że coś się poprawi. Terapia? Jeśli już to z kimś naprawdę znającym się na rzeczy aczkolwiek mi się ona kojarzy z pierd*leniem jak u psychologa które nic nie daje

 

sam bym jednak na upartego spróbował, ale jak na złość mieszkam jeszcze tu gdzie ciężko pewnie o jakiegoś fachowca

 

powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Dopoki walczysz jestes zwyciezca" nikt z WAS nie jest przegrany,ale musicie zawalczyc o swoje zycie ,postarac sie by było lepsze jezeli naprawde tego chcecie.Zycze powodzenia i duzo siły.Wyznaczcie sobie jakies cele krok po kroku realizujcie je ,a zobaczycie ze wszystko co wam sie uda bedzie motywacja do dalszych dzialan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się ze słowami Saraid. Wiem jak się czujesz fallenone26 też tak mam. Nie powiem Ci bezpośrednio co masz zrobić ale naznaczę pewną drogę. Uwierz lub nie ja chciałbym być dziś bez pracy bo w końcu spełniłbym marzenia. Jak chcesz możemy zamienić się miejscami tylko ostrzegam moja praca to odpowiedzialność, planowanie zaspokajanie ludzkich potrzeb i nie ma tak że jutro to załatwię dziś tu i teraz a jak nie zrobisz to będziesz najgotszym człowiekiem na ziemi.

 

A teraz trochę realiów. Mam podobne myśli mi też nikt nie pomaga. Tylko musisz zadać sobie pytanie. Jakiej pomocy oczekujesz od ludzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda ze ludzie sie odwracaja ale ja wychodze a bynajmniej staram sie z zalozenia ze lepiej znac 1 wartosciowa osobe niz 1000 nic nie wartych bo tacy sa a zaraz ich nie ma sa falszywi i czekaja tylko na korzysc z Twojej strony wiec gdzie tu ens znac takich ludzi? Mam tez mysli ze przegralem swoje zycie jednak jak dobrze i dokladnie poszukac wewnatrz mnie drzemie iskierka ze bedzie lepiej-poznam dziewczyne ktora mnie pokocha, znajde prace poznam nowych ludzi. Trzeba walczyc-ten kto sie nie poddaje jest wygranym. WIem ze latwo sie mowi a gorzej z wykonaniem-doskonale to znam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielu ludzi ma takie przemyślenia. Ja na sobie postawiłam krzyżyk już w wieku 20 lat. Od tej pory nie widzę nadziei, sensu i tak dalej - typowe myśli depresyjne. Nic nie zmienia terapia, leki, a nawet jakieś moje chęci. Tak już mam. Niestety, nie będę Cię pocieszać, bo myślę podobnie jak Ty... Brak pracy i proces jej szukania - wzmacnia te przykre i bolesne odczuwanie :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc dla mnie najważniejsze że mam męża który mnie kocha ,dwie córki ,a reszta to nie mam pracy ,trudno no nie można mieć wszystkiego ,właściwie to akceptuje to życie bardziej niż kiedyś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie jestem w stanie osiagnac poniewaz nie mam zadnych srodkow finansowych, aby w ogole cos zaczac. Ostatnio aplikowalem do supermarketu na stanowisko kasjer/sprzedawca. Swietlana przyszlosc na mnie czeka. Brak slow... Zaloz sobie rodzine zarabiajac 1400 zlotych. Buahhaha... W ogole zacznijmy od tego, ze zadna normalna kobieta nie bedzie chciala sie wiazac z nieudacznikiem z marketu. Rozpierdala mnie ta cala rzeczywistosc. Odechciewa sie zyc. To nie sa paranoje, to nie jest skrzywiony odbior rzeczywistosci. Ta sa twarde, bolesne fakty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety, niby w życiu liczy się najbardziej miłość ale tak na prawdę pieniądze dają wszystko i są kluczem do wszystkiego.

 

Zdać prawo jazdy - pieniądze

Skończyć szkołę - pieniądze (chyba że rodzice sponsorują darmowe mieszkanie)

Mieć samochód - pieniądze

Benzyna do samochodu - pieniądze

Mieć mieszkanie - pieniądze

Mieć co jeść - pieniądze

Mieć w co się ubrać - pieniądze

Jakakolwiek rozrywka, coś co sprawia że człowiek może się socjalizować - pieniądze

Rachunki - woda, gaz, prąd, internet - pieniądze

Poczucie bycia wartościowym - pieniądze (tak pieniądze dają to poczucie, gdy człowiek ich nie ma i nic nie może jest w większości spraw bezwartościowy)

Zdobycie kobiety - pieniądze (chyba że poleci na to że nie masz nic i jesteś biedakiem a ona lubi odgrywać rolę opiekuna - chujowy rodzaj uzależnienia emocjonalnego a nie miłość)

Możliwość edukacji i wychowania dzieci - pieniądze

Lekarstwa i opieka medyczna - pieniądze

Ubezpieczenia - pieniądze

Pieniądze dają możliwość życia, bez pieniędzy jest się bezdomnym na którego czeka już tylko śmierć bo okazał się niewydajną jednostką i jego pula genów jest eliminowana ze świata.

Mógłbym tak wymieniać cały dzień

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też tak się nie raz wydaje, że przegrałam życie. Może gdybym podjęła inne decyzje, nie mieszkała w tej pierdolonej, urokliwej, wręcz zajebistej Polsce to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. A tak jest chuj. Co mi po tym czy jestem młoda czy stara? Co to za różnica? Jeszcze do tego nabawiłam się setki zaburzeń a problemów mam więcej niż włosów na głowie. Jak jest? Jest zajebiście. 0swoon.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie jestem w stanie osiagnac poniewaz nie mam zadnych srodkow finansowych, aby w ogole cos zaczac. Ostatnio aplikowalem do supermarketu na stanowisko kasjer/sprzedawca. Swietlana przyszlosc na mnie czeka. Brak slow... Zaloz sobie rodzine zarabiajac 1400 zlotych. Buahhaha... W ogole zacznijmy od tego, ze zadna normalna kobieta nie bedzie chciala sie wiazac z nieudacznikiem z marketu. Rozpierdala mnie ta cala rzeczywistosc. Odechciewa sie zyc. To nie sa paranoje, to nie jest skrzywiony odbior rzeczywistosci. Ta sa twarde, bolesne fakty.

 

A kim jest "normalna" kobieta? Np dziewczyna pracująca w supermarkecie jest normalną kobietą i nie ma powodu żeby patrzyła na ciebie z wyższością, może tam kogoś poznasz? Ale fakt że na dzieci nie każdego stać.. Z drugiej strony są ludzie biedni, dzieci mają bo zrobili i muszą jakoś żyć, a dzieci jakoś wyrastają w tym. Fakt, że gorzej, ale dobrzy rodzice to w jakimś stopniu rekompensują. Ja zawsze mówię, że warto robić wszystkie darmowe kursy jakie się tylko znajdzie. Może kiedyś znajdzie się lepsza praca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz wyjść z tego dołka finansowego to stwórz sobie plan, który będziesz realizował krok po kroku. Musisz wyznaczyć sobie szereg małych celów do zrealizowania i jeden po drugim konsekwentnie osiągać. Jeżeli rzucisz się od razu na głęboką wodę to nie dasz rady bo nikt by nie dał.

 

Przykładowe cele:

 

1. Znaleźć pracę

2. Odłożyć 100 zł (możesz to zrobić w miesiąc lub 3 miesiące) z każdą osiągniętą kwotą poprzednią wkładasz do koperty i wyznaczasz sobie nową.

3. Zacznij samodzielnie uczyć się języka obcego. (to też rozłóż sobie na cele pośrednie np. na początek naucz się 10 słów jak już zapamiętasz 10 to kolejne 20 itd. )

 

Naprawdę powoli możesz dojść do sukcesu ale to wymaga pracy i wytrwałości. Jeżeli chcesz naprawdę coś ze sobą zrobić a nie tylko biadolisz to dasz radę!

Ja w wieku 33 lat zacząłem rozkręcać firmę sprzatającą i powolutku jakoś idzie. Możesz też spróbować z firmą sprzatającą. Najpierw np. zacznij ludziom myć okna, do tego wystarczy wiaderko, płyn do mycia naczyń i szmatki. Wydrukuj i rozwieszaj ogłoszenia z numerami telefonu do zerwania. Naprawdę trzeba chcieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam juz 30 lat na karku. Niestety ostatnie 10 lat mojego zycia to ciag nastepujacych po sobie porazek. Jestem w jednej wielkiej kropce. Od dluzszego czasu nie potrafie znalezc pracy.

 

30 lat to jeszcze nie jest czas, żeby mówić o przegranym życiu. Jeszcze masz szansę wszystko zmienić. Uwierz, mam więcej lat i wiem co to przegrane życie. :)

Teraz mam wrażenie, że w wieku 30 lat jeszcze mogłam wszystko i dużo się potem działo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie powodem depresji byla emigracja do USA w Polsce bylem szczesliwym czlowiekiem mialem tam przyjaciol rodzine dobre samopoczucie pewnosc dobra samoocene nie przejmowalem sie niczym. Jak przyjechalem do USA musialem sie uczyc wszystkiego od zera bo nie znalem jezyka nie mialem przyjaciol Cale moje poczucie wartosci spadlo do zera I samoocena I pewnosc siebie. Bylem jeszcze tu ponizany przez Polakow do dzisiaj ich nie nawidze Sami najgorsi. Nigdy nie spodziewalem sie ze wlasny rodak moze tak ponizyc Polaka. Dwa lata tej podstawowki byly slabe I a liceum to juz w ogole porazka po czterech latach liceum w USA nie mialem motywacji zeby isc dalej sie uczyc do collegu czulem sie poprostu wypalony niewiedzialem co chcialem dalej robic w zyciu. Cos czuje ze ta walke przegrywam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że co niektórzy z was zbyt bardzo trzymają się sztywnych konwenansów, magicznych granic - 30 lat na karku, nie dzieciaty, nie mężaty - nic, tylko grób sobie kopać.

 

Takim osobom polecam książkę - "Miłość w czasach zarazy" -i tu pewnie pojawi się szydera, bo to w końcu bajka jest. Może się wydawać tylko bajką, ale mnie osobiście ta bajka bardzo podnosi na duchu i zmusza do pytania - dlaczego tak łatwo odbieramy sobie wolność i z racji czego. Kto czytał ten wie o jaką wolność chodzi.

 

Wiele tutaj z was utyskuje na Polskę, że gdyby nie ten kraj, to byście nie byli takimi frajerami jakimi jesteście. Czy ktoś z was słyszał o zewnątrzsterowności i wewnątrzsterowności? Wiele razy się łapię na tym, że jestem zewnątrzsterowna, że zbyt łatwo ulegam opinii innym ludziom, które czasem dodają mi skrzydeł, ale o wiele częściej je podcinają. Chcę stawić temu większy opór, nie rozglądać się na innych. Nie będzie łatwo. Myślę, że to jest mój spory problem, ale też innych osób z tego forum. To nie jest wina Polski, społeczeństwa, masonów czy też Żydokomuny tylko wina naszego słabego charakteru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z resztą moja terapia na tym polega - na zyskaniu większej autonomii i na bardziej świadomym działaniu. Mam 26 lat i mimo tego moja dojrzałość z trudem goni swój wiek, ale nie czuję się jeszcze przegrana. Choć czuję, to niebezpieczeństwo, że jak nie dam z siebie 100 procent normy to rozpłynę się w szarzyźnie. Pocieszam się, że ta szarość nie jest tak demoniczna jak mi się wydawało, że to był to mój urojony wróg przez moje młodzieńcze lata. Teraz się z nim bardziej oswoiłam, bo zrozumiałam jakim przeciętnym jestem człowiekiem. Najlepsza terapia ever - dostać mocno po czapie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×