Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak poradzić sobie bez psychiatry? depresja lękowa chyba


poPrzejściach

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, pisze tu, bo ostatnio coraz gorzej ze mną... Trudno mi tak opisać co mi jest bo mam mętlik w głowie i często zapominam co przed chwilą czułam czy myślałam. Chodzi o to, że mam złożone problemy rodzinne, które pewnie wpłynęły na moją psychikę. To trwa od wczesnego dzieciństwa (9-10lat miałam) teraz mam 19lat, ale nasiliło się pare miesięcy temu i jest coraz gorzej. Zawsze się bałam wielu rzeczy, ale teraz to już napady paniki, nie potrafię sama spać mimo że nie jestem sama w pokoju, ostatnią noc siedziałam na łóżku, bo bałam się zamknąć oczy, boję się że ktoś sie włamie (często sprawdzam czy drzwi są zamknięte na klucz), że coś mi się przyśni, boję sie ruszyć z domu gdy jest ciemno, kiedys też sie bałam, ale wtedy i tak mogłam wyjść po prostu szybciej szłam w wyniku skoku adrenaliny, a teraz strach mnie paraliżuje. Nie radzę sobie z emocjami, potrafię śmiać sie a za chwilę płakać, myśleć o samobójstwie i kompletnie nie pamiętać co myślałam i mówiłam kiedy byłam chwilę wcześniej szczęśliwa. Mam wspaniałego chłopaka, dzięki któremu się trzymam, bardzo mi pomaga ale to bardzo krótkotrwałe działanie. Wiem że muszę iść do psychiatry, ale nie mam kasy, a dzwoniliśmy po przychodniach z nfz i terminy dopiero maj-czerwiec, a oboje jesteśmy w klasie maturalnej, boję się że sama nie dotrwam do końca roku, a zostało już tak niewiele czasu. Kiedyś miałam same piątki w szkole i lubiłam się uczyć, a teraz już nie mam siły, chodzę do szkoły tylko po to by nie zostawać z domu z "rodziną" i żeby zobaczyć sie z chłopakiem, ale w szkole też się fatalnie czuje. Czuje się ciągle zmęczona i strachem i tą walką z samą sobą i sytuacją w domu i w szkole.

Proszę o radę czy jest jakiś sposób, by sobie pomóc z takim stanem póki nie zarobię trochę pieniędzy na psychiatrę, byle dotrwać... Kocham mojego chłopaka, żyję tylko dla niego, ale czuję że już nie mam siły i pare dni temu chciałam się zabić, ale on całą noc nie spał i mnie pilnował na odległość, bo niestety nie mieszkamy zbyt blisko siebie.. Nie wiem co ze sobą zrobić, chce żyć i być szczęśliwa ale nie wiem jak to zrobić.

 

-- 24 lut 2014, 19:31 --

 

Ponad to wszystko jestem często zdenerwowana, znerwicowana, sfrustrowana, niespokojna.. Kiedyś pomagało mi na emocje wypłakanie się, to było dla mnie takie oczyszczenie z emocji, a teraz to nawet łzy za bardzo nie chcą mi lecieć, a jeśli już to się zdarzy to już nie czuję ulgi, tylko potrzebę czegoś i nie wiem czego, czegoś mi strasznie brakuje i to sprawia że wpadam w panikę. Czuję sie jakbym tonęła i rozpaczliwie próbowała zaczerpnąć powietrza, ale mimo głębokich wdechów nie czuję że dociera do mnie tlen. Ostatnio praktycznie nie śpię, noce odsypiam u chłopaka, do którego wcześnie rano jadę, on mówi że w czasie snu bardzo ciężko oddycham, jakbym sie dusiła i że jestem bardzo nie spokojna, wiercę się zasnąć nie mogę, ciągle nachodzą mnie złe myśli, np. że w tej chwili ktoś kogoś morduje i wyobrażam sobie "scenariusze" jak to się dzieje. Przypominają mi się brutalne sceny z filmów, które oglądałam pare lat temu i w sumie już je zapomniałam. Zdarzają mi się koszmary, niedawno miałam "maraton złych snów" pamiętałam jeden po drugim, obudziłam sie z przerażeniem, pamiętałam te sny przez jakiś czas potem stały się taką mgłą, ale wciąż czułam przerażenie. Nawet teraz czuję ścisk w brzuchu, głowa mnie boli i boję sie jak dziś będę spała... Już sama nie wiem co jest powodem mojego stanu, pewnie wiele spraw się na to złożyło, tylko jak sobie z tym poradzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poPrzejściach, jeżeli czujesz, że nie dajesz rady, najlepiej zgłosić się na Izbę Przyjęć jakiegoś szpitala w którym jest oddział psychiatryczny/oddział leczenia nerwic lub zaburzeń depresyjnych. Nawet jeżeli Twój stan nie będzie na tyle ostry, żeby Cię umieścić na oddziale, to skonsultuje Cię lekarz i odpowiednio pokieruje...potem spokojnie można umówić się do lekarza w ambulatorium i czekać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź. To pewnie jest jakieś wyjście, ale prawdę mówiąc trochę obawiam się wizyty w szpitalu, matka pracuje w szpitalu psychiatrycznym i zawsze mnie straszyła, że mnie tam wyśle... cóż rodziców się nie wybiera, wiem że mam problem ale bardzo się tym stresuje, nawet wizytą u zwykłego lekarza - być może strach jest stąd, że nie wierzę w tajemnicę lekarską, boję się że matka może mieć jakiś znajomych z pracy, którzy jej o mnie powiedzą, dlatego jestem z tym ostrożna. Wolałabym iść do kogoś poza jej zasięgiem i najlepiej prywatnie ale póki co nie stać mnie, więc może się przełamię i zrobię tak jak mi radzisz. Jeszcze raz dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam na wsi, jestem zapisana do świetnej przychodni w pobliskim miasteczku, lekarze są bardzo wyrozumiali, ale jest ten problem, że jest tam pielęgniarka, która pracowała z moją matką, a jak wiadomo pielęgniarka może zajrzeć do dokumentacji a nawet wejść do gabinetu w czasie badania czy rozmowy z lekarzem... nie ma tam psychiatry ani psychologa, ale nie pójdę tam nawet do ginekologa, bo nie chce by matka zaraz truła mi głowę, że jestem w ciąży.. bo dla niej chyba tylko po to się idzie do ginekologa.. Myślałam żeby pójść do psychoterapeuty czy kogoś takiego, ale boję się komuś obcemu zaufać. Poza tym boję się że teraz wygrzebywanie problemów, pogłębi mój stan, wiem że trzeba to zrobić, ale nie chce bać się wyjść z gabinetu po rozmowie, dwa razy wzięłam silne leki uspakajające, wiem że nie pomagają, ale dzięki temu byłam w stanie chociaż zasnąć. Myślę, że jakbym brała jakieś leki, które pomagają zmniejszyć objawy to dałabym radę skończyć szkołę, kiedyś miałam same piątki i czwórki, a teraz coraz więcej jedynek.. nie zależy już mi na szkole, ale boję się że nawet nie wrócę do domu, bo niestety muszę wracać przez las i panicznie się tego boję, nie wiem czy po wizycie u psychologa nie będę bała się jeszcze bardziej przynajmniej w tym pierwszym okresie. Nigdy nie byłam u kogoś takiego, ale kojarzy mi się to z wymuszoną uprzejmością. Jest kilku ludzi, którzy widzą, że mam problemy, ale myślą że o co innego chodzi i powiem szczerze, że szlag mnie trafia, gdy dobrze ubrana, żyjąca na poziomie osoba śmie powiedzieć, że mnie rozumie i że chce mi pomóc i myśli że mi pomoże jeśli powie że jestem ładna i mądra... Wiem to, mój chłopak robi znacznie więcej i nie zawsze pomaga. Mam ochotę tym ludziom powiedzieć, żeby się ode mnie odczepili bo nigdy mnie nie zrozumieją a tylko szukają sensacji w czyimś nieszczęściu, ale zawsze coś mnie blokuje, nie chce by ludzie wiedzieli co mi jest.. Potrzebuję pomocy, ale czuję się zagubiona i nie wiem co jest lepsze. Chciałabym znaleźć jakiegoś psychoterapeutę, który nigdy nie powie mi że mnie rozumie tylko mi pomoże i żebym była w stanie mu zaufać, bo ufam tylko mojemu chłopakowi i bez niego na pewno nie pójdę do żadnego lekarza w tej sprawie.

 

-- 25 lut 2014, 09:51 --

 

Pomyślałam sobie, że jeśli byłabym na lekach jakie przepisałby mi lekarz to łatwiej byłoby mi to wszystko znieść nawet psychoterapie. Często rozmawiam o tym z chłopakiem, jest mi lepiej ale tylko jak jestem przy nim, ale kiedyś i tak muszę być sama i wtedy wszystko zaczyna się od nowa, wracam wcześniej, bo boję się po ciemku wracać przez las, boję się nawet wrócić samochodem z ojcem chłopaka, wiem ze nic by mi nie zrobił ale i tak panicznie się boję i wolałabym już wracać pieszo do domu ponad 8km, już tak wracałam, było ciemno, bałam się ale za wszelką cenę nie chciałam wsiąść do tego samochodu, nie wiem czemu. Staram się myśleć racjonalnie, analizować co się ze mną dzieje, ale to na nic. Całymi dniami ciągle kontroluję swoje myśli, zmuszam się by myśleć pozytywnie, o swoim chłopaku, ale tak daje radę tylko kilka godzin a potem mnie to przytłacza, nie mam siły już ze sobą walczyć, strasznie mnie głowa boli od tego kontrolowania myśli... ferie się kończą a ja nie wiem jak to będzie ze szkołą, siły nie mam tam iść i udawać że jest ok, tylko po to by nikt się mną nie zainteresował. Mam dość udawania szczęśliwej lub chociaż obojętnej, mam kilka koleżanek, którym nie chce mówić "odczep się ode mnie nie chce mi się gadać", nie chce wszystkich od siebie odtrącać, ale nie chce by ktokolwiek wiedział o moich problemach. Ostatnio spałam u chłopaka, gdy był w pobliżu mogłam spać, gdy poszedł dalej, od razu wróciły czarne myśli, a myślałam że sama świadomość że jest gdzieś blisko pozwoli mi normalnie spać, ale to jest silniejsze ode mnie.

 

-- 25 lut 2014, 10:05 --

 

Myślałam, że może to wszystko przez odtrącenie przez matkę w dzieciństwie, ale przez tyle lat było inaczej, a teraz coraz gorzej i nie wiem czemu. Pare nocy temu byłam gotowa się zabić, czekałam tylko aż wszyscy zasną, tylko że mój brat akurat postanowił nie spać całą noc... chciałam umrzeć od wielu lat, ale zawsze powstrzymywał mnie strach co będzie jeśli się nie uda, bałam się ośmieszenia, sztucznej litości, a przede wszystkim bólu fizycznego, ale tym razem nie bałam się już niczego, po prostu chciałam odejść... nie wyszło, teraz chce żyć dla mojego chłopaka ale jest mi ciężko, czuje że rujnuje mu życie swoimi problemami, ale on mi ciągle mówi, że mnie kocha i że mi pomoże we wszystkim, że to minie i będziemy szczęśliwi, oboje wiemy, że musimy znaleźć "fachową" pomoc, ale ciągle terminy albo kasa.. nie chce byle jakiego terapeuty czy lekarza, bo jeśli mu nie zaufam to będę tak samo udawać jak w szkole, domu, na ulicy... będę udawać, że nic mi nie jest i zwalać winę na kłótnie w domu, brak jedzenia i snu.. a wiem że problem tkwi w czymś innym, choć te rzeczy wcale nie pomagają.

Może zna ktoś jakiegoś naprawdę taniego psychiatrę lub terapeutę w Warszawie okolice Śródmieścia, Pragi i okolic lub gdzie można dostać się z nfz w miarę szybko?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, nie mialam nigdy mysli samobojczych, wiec nie wiem jak to jest. Jedyne co to mialam bardzo silne lęki, nie bylam w stanie wyjsc w ogole z domu, tygodniami, albo nie mialam sily wstac z łózka. Ale jedno co Ci moge powiedziec - co bys teraz nie czula i jak zle bys sie nie czula, to pamietaj, ze WSZYSTKO mija. Teraz na pewno patrzysz tak, ze czujesz sie beznadziejnie i nie chcesz zyc. Ale z wlasnego doswiadczenia wiem, ze doslownie kazdy zly stan mija, i zawsze potem mozesz czuc sie super. Teraz masz przez to wszystko zmieniona percepcje, i nie jest latwo wytrzymac :-/

Ale nie wiem.. mi to duzo dawalo - ta nadzieja, ze bedzie lepiej - to pozwalalo mi przetrwac najgorszy czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze myślałam, że zawsze może być gorzej. Sama nie wiem co robić, czasem jest w miarę normalnie i myślę że może jakoś się samo ułoży a wizyta u specjalisty tylko zaszkodzi mojemu przyszłemu życiu zawodowemu czy towarzyskiemu... ale z drugiej strony czasem jest tak ciężko że nie wiem co mam robić, szukam ratunku tu i teraz jakiegokolwiek. Problem w tym że tych gorszych chwil jest coraz więcej a od jakiegoś czasu sporo przeważyły dobre chwile.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie u Ciebie najgorzej, ze masz te obawy przed psychiatrami itd. Bo w sumie teraz takie czasy, ze leczy sie duzo ludzi, i tak naprawde wiekszosc uwaza to za calkiem normalne. W ogole sie z tym nie kryje. Raczej moze jeszcze wsrod starszego pokolenia panuje przekonanie, ze takie choroby czy zaburzenia to nie wiadomo co - ze sie jest "wariatem" itp. :)

Teraz strasznie duzo ludzi choruje a bedzie chorowac jeszcze wiecej - takie czasy... Wiec czesto sa orgaizowane akcje spoleczne, zeby ludzie sie nie wstydzyli. Ostatnio byl Dzien Depresji, to na Onecie byl artykul o polskich aktorkach i piosenkarkach ktore borykaly sie z depresja.

 

Dla mnie np. to zaden wstyd, ze musze isc do psychiatr czy na terapie. Nawet raz jak bralam leki i sie kiepsko czulam, napisalam do szefa - ze dzisiaj mnie nie bedzie bo zaczelam brac antydepresanty i mam objawy uboczne. On odpisal, ze zaden problem i w ogole czy moze jakos pomoc.

 

Ja zdaje sobie sprawe, ze roznie bywa, szczegolnie w malych miejscowosciach. Ale serio... takie psychiatra to tez lekarz, tylko bardziej od duszy niz od ciala. A ze teraz ped w zyciu, wyscig szczurów, to wlasnie tacy beda mieli od cholery roboty. I zaloze sie, ze za pare lat w ogole nikt nie bedzie sie wstydzil, ze ma jakis epizod depresji czy nerwicy czy czego tam jeszcze.

 

Ja przynajmniej nigdy sie nie ukrwyalam i z lekami i leczeniem i zadnego uszczerbku nie mialo ani moje zycie osobiste ani zawodowe :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To miłe co piszesz:) ja raz się tego wstydze a raz mam to gdzieś byle znajomi się nie dowiedzieli, ale głównie dlatego że nie chce żeby patrzyli na mnie z litością i nie chcieli mi pomóc sądząc że tak będzie lepiej.. denerwuje mnie myślenie ludzi, z którymi żyje normalnie na co dzień ale się z nimi nie przyjaźnie, że mają prawo się wtrącać w moje życie, nie chce nikomu opowiadać o swoich problemach, mam ich sporo i moja sytuacja bardzo często się zmienia. Np w domu jest źle ogólnie, ale bywają momenty kiedy matka jest naprawdę "kochana", jest taka miła i troskliwa, a ja się zastanawiam czy ona się zmieniła czy znowu czegoś chce... i to jest najgorsze bo zawsze nabieram się na jej sztuczki, mam nadzieję, że ma dobre intencje tylko jest jej ciężko, ale niestety zawsze okazuje się że to było tylko "przygotowanie gruntu" pod kolejny podstęp.... to boli, bardzo boli, chciałabym wierzyć że jest dobrą matką ale mam wrażenie że to tylko moja głupia naiwność... w dzieciństwie byłam bardzo zżyta z matką, a teraz to wszystko... być może dlatego ze sobą sobie nie radzę bo już nie wiem co o niej , o tym wszystkim myśleć.. cały czas sobie mówię, że przecież matka nie może być potworem, ale ona tak często mi pokazuje, że chyba nim jest..

Nie chce chodzić do lekarzy od czasu, gdy chciałam pójść po skierowanie, bo myślałam że może mam guzek w piersi, ale zrezygnowałam ze skierowania na badanie bo matka pracowała w tej samej przychodni i potrafiła tak wpaść się przywitać kiedy byłam u lekarza... przecież tajemnica lekarska zostaje zachowana wśród personelu.. stąd mój brak zaufania w tajemnicę lekarską, bo ona i tak może się dowiedzieć.. dlatego sie waham i też nie wiem czy lepiej iść do mężczyzny czy do kobiety, czy do kogoś młodszego czy starszego... zastanawiam się kto lepiej by mógł mi pomóc i nie mam pojęcia, pomyślałam że może młodsza kobieta ale chyba bym się głupio czuła opowiadać o tym wszystkim młodej zadbanej kobiecie, od razu zaznaczam że kompleksów nie mam i nie jestem taka brzydka, ale ktoś kto nie ma takich problemów raczej nigdy nie zrozumie i nie wiem czy nie wydam dużo pieniędzy na marne, a pieniądze są mi bardzo potrzebne bo mam nadzieję szybko uwolnić się od tej chorej atmosfery w domu i wyprowadzić. Ale coś zrobić muszę bo zwariuję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce chodzić do lekarzy od czasu, gdy chciałam pójść po skierowanie, bo myślałam że może mam guzek w piersi, ale zrezygnowałam ze skierowania na badanie bo matka pracowała w tej samej przychodni i potrafiła tak wpaść się przywitać kiedy byłam u lekarza... przecież tajemnica lekarska zostaje zachowana wśród personelu.. stąd mój brak zaufania w tajemnicę lekarską, bo ona i tak może się dowiedzieć..

 

poPrzejściach, no fakt, jak Twoja mama pracuje tam, gdzie chcesz isc do lekarza, to kiepsko - bo tajemnica tajemnica, ale wiaodmo, ze ludzie razem pracujacy rozmawiaja ze soba. I wtedy pewnie trudniej byloby Ci zaufac i zwierzyc sie takiej osobie - bo nie masz pewnosci, czy to nie pojdzie dalej - w swiat (te informacje). To chyba najlepiej faktycznie poszukac kogos gdzie indziej... nawet dojechac gdzies moze, ale przynajmniej komfort psychiczny bedzie, ze nie powiedza Twojej mamie.

 

ale ktoś kto nie ma takich problemów raczej nigdy nie zrozumie i nie wiem czy nie wydam dużo pieniędzy na marne, a pieniądze są mi bardzo potrzebne bo mam nadzieję szybko uwolnić się od tej chorej atmosfery w domu i wyprowadzić. Ale coś zrobić muszę bo zwariuję!

Ale wiesz co... ja nie wiem czy taki teraputa ma na celu - zrozumiec Ciebie. W sumie ktos kto nie jest w naszych "butach" prawie nigdy nie jest w stanie nas zrozumiec. Poza tym, jesli zrozumie, to co by Ci to dało? Tylko tyle, ze bys mogla powiedziec - o fajnie, ktos mnie rozumie :) i tyle.

Ja mysle, ze tutaj najwazniejsze jest to, ze taka osoba posiada wiedze, jak funcjonujemy, jakie mamy mechanizmy i jak z nich tworza się rozne zaburzenia. Przyczyny moga byc najrozniejsze, ale schemat jest podobny. I chodzi o to, ze taka osoba, patrzac obiektywnie z boku, nawet jak tego nie przezyla i do konca nie jest w stanie zrozumiec, to moze wylapac pewne rzeczy ktorych sami nie ogarniamy, pomoc na cos spojrzec z innej strony itd. Bo to wlasnie o to chodzi, terapeuta nie daje gotowej recepty czy rozwiazania, tylko pomaga nam samym nauczyc sie zyc i radzic sobie z roznymi problemami. A problemy... no kazdy ma przewaznie inne :-/

 

To tak jak wiesz.. idziesz do lekarza ktory leczy Cie z jakiejs choroby ktorej sam nie mial - ale za to wie, jak ją leczyć. I tu jest podobnie. Pozatym tacy terapeuci zazwcyzaj maja rozwinietą emaptie i nawet jak czegos nie przezyli, to potrafia wczuc sie w czyjas sytuacje i naprawde okazac zrozumienie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację z tym rozumieniem, chyba miałam bardziej na myśli to że dziwnie bym się czuła mówiąc coś danej osobie, a przecież zapisując się do kogoś nie wiem na kogo trafię ,a nawet jakbym wiedziała to skąd mam wiedzieć czy akurat ta osoba będzie w stanie mi pomóc, uważam że jestem mocno zawikłana i nawet doświadczona osoba mogłaby mieć ze mną problemy, choć pewnie się mylę. Chciałabym pójść do kogoś w Warszawie, ale moja matka i tak często zmienia prace bo wiecznie jej coś nie pasuje i w sumie nigdy nie wiem czy czasem tak nie będzie, że jak gdzieś pójdzie starać się o pracę to jakiś lekarz nie rzuci "o znam kogoś o tym samym nazwisku" jakby coś o mnie powiedział to myślę że ona by się zorientowała że może o mnie chodzić. Nie chce by powiedziała kolejny raz że "nadaję się do wariatkowa" (tak ona mówi) gdy się z nią o cokolwiek pokłóce wiem że mam problem ale nie chce by sobie z tego drwiła, choć licze że do tej pory się wyprowadze. Tak czy inaczej to manipulatorka, założę się że na starość będzie w sądzie udawała kochaną zapracowaną mamusię by dostać alimenty, już sąsiedzi myślą o mnie że jestem niewdzięczną córką, bo nie pójdę do pracy żeby jej pomóc, albo mówią że ona na pewno pomoże mi na studiach i że nie rozumieją czemu nie chce iść i do nikogo nie dociera, że chętnie bym poszła na studia gdybym tylko miała pieniądze żeby sie utrzymać ale nie mam i gdyby nie moje oszczędności z pracy wakacyjnej i pomoc chłopaka to często nie miałabym co jeść bo matka woli powiedzieć obcym że ona ma długi (ale nie powie że wzięła kredyt na kolejny laptop bo poprzedni po kilku miesiącach korzystania zniszczyła) a ja mam maturę więc nie mogę pracować, taka prawda że przez nią nie mam wyjścia, muszę pracować i się uczyć i wyszło na to że już na nic nie mam siły ani na szkołę ani na pracę..

 

-- 25 lut 2014, 22:12 --

 

Jeśli byłaś u psychiatry lub terapeuty, to może mogłabyś podać namiary, jeśli to jest gdzieś w Warszawie. W sumie jak taka wizyta wygląda? Wchodzę, siadam, lekarz pyta co mi dolega i tu mój monolog? bo w sumie to nie wiem co miałabym powiedzieć, od czego zacząć, nie wiem co jest istotne żeby powiedzieć a co nie.. w końcu godzina to mało czasu by streścić swoje życiowe problemy, a czekanie nie wiadomo ile na kolejną wizytę, to wydaje mi się terapia bez sensu. bo posiedze u lekarza godzinę coś powiem coś on mi powie a życie dalej idzie swoim tempem czyli nic się nie zmienia..

Mam taką nauczycielkę zadufana w sobie "dama", która uważa, że jak powie mi że jestem ładna zdolna mądra itp to że mi to pomoże... a mam z nią polski i gdy słucham jak mówi że jest w stanie zrozumieć ludzi, którzy żyli w obozach koncentracyjnych to aż mnie skręca... ona mnie nie rozumie bo jak sama mówiła że zawsze miała wszystko i że nie jest w stanie mnie zrozumieć, coraz częściej mam ochotę zaśmiać się jej w twarzy że jest.... brak słów by ją określić i ludzi podobnych do niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poPrzejściach, ja mieszkam teraz za granicą, wiec nic Ci nie doradze, a terapeutka do ktorej chodzilam wiele lat temu, niestety juz umarla :(

 

Ogolnie do psychiatry to bardziej jak do lekarza, idziesz, mowisz jakie masz objawy (czasem pytaja o cos wiecej, historie zycia itd. ale raczej tak na szybko), i w zaleznosci co Ci do lekarza przepisuja leki i tyle. Jak ja bylam, to na kolejnej wizycie w sumie tez recepta i po sprawie. Raczej tylko chca sie zorientowac jakie leki ci potrzebne, czy na sen, czy na lęki, czy depresje itd. A historii wysluchuja bardziej pewnie zeby sie zorientowac w objawach a nie, zeby porozwiazywac takie "zyciowe" problemy. Przynajmniej ja nie spotkalam takiego psychiatry...

 

A z terapia to troche inna historia. Jeszcze zalezy od podejscia i metody. Ale czesto pierwsze 2-3 spotkania, to takie zebranie wywiadu, gdzie opowiadasz o swoim zyciu (a terapeuta dopytuje co i jak) i nic wiecej sie za specjalnie nie dzieje (bo terapeuta musi Cie poznac, zobaczyc z czym przychodzisz, jakie masz problemy itd.) A na to trzeba czasu, bo wiadomo. ze w 1h nie da sie wszystkiego opowiedziec.

A potem to roznie bywa w zaleznosci od tego jakei masz problemy, ogolnie przez taka rozmowe mozesz odkryc jakies znieksztalcone myslenie, albo teraputa swoimi pytania moze cie sklonic do zastannowienia sie nad czyms, wtedy mozesz dojsc do nowych wnioskow, costam sobie uswiadomic, postanowic co np. chce zmienic w zyciu, i rozne takie - wszystko zalezy od okolicznosci.

Generalnei to jest dosc ciezka praca nad soba, ale daje super profity na reszte zycia. Ja tam polecam kazdemu zawsze :)

 

A tu fajny tekst o terapii : http://www.psychotekst.pl/artykuly.php?nr=312

 

Albo tez moze byc bardziej poznawcza terapia, gdzie nawet terapeuta moze dawac ci zadania jakeis. Np. ze masz wypisac swoje negatywne mysli, i obok napisac przeciwne do nich, i tego typu rozne "cwiczenia".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×