Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co mi jest, jak to zmienić?


piotr56

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam 18lat i ostatnio jest coraz gorzej. Gdy byłem w podstawówce miałem dużo przyjaciół (nie kolegów, dobrych przyjaciół, z którymi codziennie spędzałem po 6h na podwórku po szkole) i moje życie było świetne, każdego dnia coś się działo, wracałem do domu szczęśliwy i spełniony. W gimnazjum przeprowadziłem się domku oddalonego 15km od miasta gdzie się urodziłem. Kontakty się pourywały, a w nowej wiosce nie poznałem nikogo nowego. Moje życie polegało na chodzeniu do szkoły, wracaniu do domu i graniu na komputerze. Od czasu do czasu znalazłem jakieś hobby, ale po 3-4 miesiącach z powodu dojazdów i innych przestawałem. Potem liceum i trochę lepiej, znalazłem w końcu hobby któremu się poświęciłem, ale poza tym to samo. Od czasu do czasu spotykam się z kolegami z podstawówki, czasem gdzieś wyjdę, ale nie czerpię z kontaktów z ludzmi takiej przyjemności. Nie potrafię się wyluzować, pośmiać, pogadać na lajcie, tylko ciągle nie ma o czym gadać, stypa i po wyjściu nie czuję, że to był udany dzień...

 

Jeżeli chodzi o kontakty z dziewczynami, to dramat. Jedyne miejsce gdzie mogę płynnie pogadać z dziewczynami, to tam, gdzie uprawiam hobby - paralotniarstwo. Poza tym, denerwuje się, nie wiem co powiedzieć, mój głos się zmienia na głupkowaty, robię się czerwony, wychodzę na idiotę i więcej już nie gadam z tą osobą.

 

Teraz trochę o mnie - mój ojciec leczy się psychiatrycznie, nie wiem na co i za bardzo mnie to nie obchodzi, w każdym razie w dzieciństwie robił mi wstyd wśród kolegów. Podejrzewam że przez to, jestem nieśmiały i jeżeli kogoś dobrze nie poznam to się nie wyluzuje. Poza tym wyrzucał mi zabawki, ubrania, po twierdził, że jeżeli miałem za dużo, to jest bałagan w pokoju. Miał manię porządku (niekoniecznie czystości). Łatwo wpadał w furię i się wykłucał z kimś, kto zwrócił mu uwagę wprsto.

 

Moja matka - raz miła, raz wściekła. Musi męczyć się z ojcem, ale sama też nie jest święta. Jak jest dobrze, to jest dobrze, a jak jej źle pójdzie w pracy, to w domu mam nerwówkę, czepianie się o byle gówno, codziennie awantury, wrzaski w twarz. W dzieciństwie zdażało się bicie. Siostra najwięcej w dzieciństwie obrywała, bo moja matka miała manię, żeby została skrzypaczką i zmuszała ją do grania 3h dziennie, oraz do nauki, bo jej oceny były dla mojej matki za słabe. Broniłem jej i dzięki temu nie obrywała tak dużo jakby mogła, a awantura przechodziła na mnie. Szkoda, że teraz ja siedzę w domu, a ona ma przyjaciółki i nie chce się nawet wybrać ze mną na basen czy lodowisko...

 

No to po krótce na tyle, nie wiem czy komukolwiek chciało się to przeczytać. Ogólnie nigdy nie czułem, że miałem rodziców, którzy się o mnie troszczą. Zawsze kanapki do szkoły, nawet w wieku 8lat robiłem sobie sam, troszczyć o siebie musiałem się sam, a żeby dostać nowe ubranie prosić przez 3 dni pod rząd. Pieniądze mojej matki były wydawane głównie na nią, a ojcowi, albo nie chciało się pracować, albo dał mi raz na ruski rok 30zł i miałem się cieszyć.

 

Teraz mam pytanie co zrobić, żeby w końcu zacząć cieszyć sie kontaktem z kolegami, koleżankami i życiem. Uprawiam sport, odżywiam się dziadosko, ale to wina mojej matki, która oszczędza na jedzeniu.

Nie chciałbym iść do psychologa, ale w ostateczności może bym się przełamał. Ogólnie czuję przygnębienie i powoli tracę siłę, żeby wykłucać się z rodzicami o wszystko, potem chodzić do szkoły i udawać uśmiechniętego i że wszystko w porządku i śmiać się z rzeczy które mnie nie bawią, po awanturze z moją matką. Nie mówię, że było tak tragicznie, zdażały się wypady rodzinne za granicę czy coś. Ale wygląda to tak, że jak jest dobrze, to jest dobrze, a następnego dnia awantura i 2 dni nieodzywania się do siebie.

 

W tym roku kończę LO i jeżeli dobrze pójdzie wyprowadzę się z domu i będę niezależny - idę do wojska, ale chciałbym, żeby po tym jak zacznę "nowe życie", zmieniły się też moje kontakty z rówieśnikami.

Jeżeli komuś chciało się to przeczytać, to wielkie dzięki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam trochę podobny problem jak tym- z jednej strony trochę jest u mnie lepiej z drugiej gorzej. Rzecz w tym czy na pewno zastanowiłeś się dobrze nad swoim wyborem zawodowym? Wiadomo wojsko to stabilność finansowa, dobry socjal itp. Sam nie myślałem nad tym czy iść do wojska, ale myślałem dużo o wojsku i wojnie. Generalnie z jednej strony fascynuje mnie ten temat, z drugiej zmusza do refleksji nad wojną. Pewnie wiesz że wojsko to nie organizacja harcerska/skautowa, tylko że gdy jest wojna ( może będzie ona nawet w afryce, ale trzeba być na nią przygotowanym), to poślą ciebie na front i wszystkie zalety czasu pokoju są niczym w porównaniu do piekła frontu, jego nierealności. Nie wiem czy oglądałeś seriale wojenne, filmy wojenne ( kompania braci, pacyfik, talvistota itp.) choć pewnie powinieneś skoro się do wojska wybierasz. Rozwój cywilizacyjny i zmiany społeczne, wzrost postaw humanitarnych powoduje że życie ludzkie staje się dla nas coraz cenniejsze. Łatwiej było zabijać w latach 30- gdzie jeszcze ludzie umierali z głodu tak jak na podkarpaciu (szczególnie), i nawet w USA nie było łatwo a wojsko wydawało się mniejszym złem (mogli na froncie zarobić albo zginąć z nędzy). Popatrz na liczbę zabitych po stronie brytyjskiej w wojnie o falklandy i to że więcej ludzi popełniło samobójstwa po wojnie niż zginęło na froncie. Ja na twoim miejscu wyjechałbym za granicę, ale skoro masz kontakty w Polsce to może być trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jeżeli chodzi o wojsko to nie idę na szeregowego, tylko na WAT, także myślę że na front w razie czego by mnie nie wysłali ;)

Dobrze idzie mi z matmy i fizy, ćwiczę, więc są szanse że się dostanę. Zresztą nie chce być zależny finansowo od rodziców i ich humorów. Jak pójdę na WAT, to sam będę dysponował pieniędzmi i nie będzie dochodzić do sytuacji typu - "kiedy wczoraj wrzeszczałam na Cb odpyskowałeś mi, więc jutro nie pójdziesz sobie z kolegą do kina/cokolwiek".

 

Co do relacji z rodzicami i kolegami, to wygląda to tak, że nie utrzymujemy kontaktów z rodziną, swoich wujków, dziadków, kuzynów praktycznie parę razy w życiu odwiedziłem, siedzę ciągle w domu, gdy inni wyjeżdżają z rodziną na wakacje i nie mam kontaktu z nikim oprócz siostry w domu. Potem awantura, a następnego dnia wysłuchuję kolegów jak są wypoczęci i fajnie spędzili czas, gdy ja użerałem się z rodzicami. No i w tym problem, że po czymś takim nie potrafię się wyluzować i śmiać, bo nie jest mi poprostu do śmiechu. Jestem poważny, nie mam ochoty żartować i kontakty z starymi kumplami upadają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć:) mam dość podobną sytuację rodzinną, oczywiście różnice są ale atmosfera raczej podobna i moje odczucia także... czułam się tak pare miesięcy temu teraz jest gorzej... poszłabym do psychiatry bo mam dla kogo żyć, ale brak kasy, a klasa maturalna, szukałam z nfz ale terminy maj-czerwiec, to już dla mnie za późno.

 

Napisałam, bo chciałam żebyś wiedział, że to się pogłębia, mnie cały czas wspiera chłopak i sama próbuję z tym stanem walczyć, ale to i tak zmierza ku śmierci, ja to czuję i nie jestem w stanie nic z tym zrobić... Nie wiem jak Ty to wszystko odczuwasz, ale myślę, że bez pomocy to będzie sie pogłębiać, a nauka, myślenie i może oglądanie śmierci, bo na WAT pewnie bedziesz się troche o tym uczył, to podejrzewam, że sam zapragniesz śmierci, dobrze że chociaż masz jeszcze cel, że wiesz dokąd chcesz iść. Też chciałam iść na WAT pare miesięcy temu, ale teraz już mi na niczym nie zależy, ciągle myśle, by umrzeć, że to tylko kwestia czasu, że to nastąpi. Myślę, że jak nie masz bliskiej osoby, to będziesz to gorzej przeżywał, może odcięcie się od "rodziny" pomoże, ale lepiej idź do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Piotr! Na twoj post trafilam w zasadzie przypadkiem, ale wyznaje takie powiedzenie ze w zyciu nie ma nic przypadkowego, dlatego zdecydowalam sie napisac kilka slow od siebie w nadziei ,ze przekonasz sie iz nie jestes z takim problemem sam i zebys wiedzial ze jednak komus chcialo sie przeczytac twoje wypociny :)

 

Nie wiem czy czytales to co mnie spotkalo (rowniez podzielilam sie tym na forum) ale ja widze wiele podobienstw. Obydwoje mamy zal do rodzicow, o czym oni prawdopodobnie nie maja pojecia. W szkole uczono mnie ,ze milosc i wychowanie jest najwazniejsze, jezeli twoja mama i tata nie sa szczesliwym malzenstwem, nie okazuja uczuc w stostunku do ciebie, to wcale nie dziwi mnie twoje zachowanie w stosunku do dziewczyny. Sadze ze nie ma sensu na sile z kims rozmawiac, jezeli rozmowa cie nie statysfakcjonuje, lub co gorsza - irytuje. Nie wobrazam sobie ciebie cale zycie obok kobiety ktorej sie wstydzisz :D! Co do znajomych - po czasie nauczylam sie selekcjonowac ludzi na waznych i mniej waznych, niestety ale tak trzeba. Moze tez tak musisz? Zawsze mialam mase znajomych, w zasadzie ludzie wciaz mnie taka pamietaja, ale mi brakuje raczej dwoch prawdziwych osob, a nie 600 znajomych na facebooku z ktorymi mowie sobie jedynie 'czesc'. Mamy bojowe zadanie - znalezc przyjaciol, choc to jest kurewsko trudne i nie staje sie ot tak..

 

A i jeszcze jedno - jestes teraz nieco slabszy psychcznie niz kiedys a we wojsku nie bedzie miziania i ze czegos nie umiesz. To bedzie na prawde ciezkie, i nie wiem czy dasz sobie rade sam miedzy tymi wszystkimi ludzmi, ale jezeli sie zdecydujesz to zycze ci jak najlepiej :)

Daj znac co i jak, pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×