Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój przypadek


mariola3001

Rekomendowane odpowiedzi

hej mam na imie Mariola i jestem nowa osobka na forum,ktore odkrylam niedawno i bardzo mi sie spodobalo to w jak szczery sposob o sobie piszecie.

Moja psychika zaczela rozrabiac trzy lata temu,z roznym stopniem nasilenia.Raz jest lepiej a raz gorzej.Ja nigdy nie trafilam do psychiatry tylko odrazu do psychologa.To on sprawil ze nie bralam lekow chociaz nie raz myslalam ze zwariuje.mialam chyba wszystkie objawy ,ktore sa tylko mozliwe min ;bole glowy ,terzenie miesni twarzy ,kolatanie serca lub jego szybkie bicie,czasami dusznosci ,ataki paniki,glopie mysli,uczucie pustki i tak moglabym wyliczac bez konca.Ja nigdy od swego psychologa nie uslyszalam ze jestem chora ,tylko to ze ludzie ktorzy maja takie objawy musza zmienic sposob myslenia ktory maja w pewien sposob wyuczony .I to jest przyczyna tego calego zamieszania.Ja wiem ze bardzo ciezko jest to pojac ale tak jest.Zajelo mi to troszke czasu ale jest coraz lepiej.

Mam nadzieje ze przyjmiecie mnie do swojego grona i ze milo nam sie popisze. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ba! Pewnie, że Cię przyjmiemy. Ja trafiłem do psychiatry, ale odmówiłem leków. Miałem iść do psychologa, ale nie chciało mi się. Damy sobie z tym radę, w końcu to tylko nerwy :). Jak jest bardzo źle, wchodzę tutaj i sobie czytam, pomaga mi to bardzo, niczym terapia grupowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie ze dziala to jak terapia grupowa ale jak bys chcial miec kogos tylko dla siebie to polecam psychologa.Uwierz mi ze to inny rodzaj terapii i jest bardzo pozyttywny.Ja sie wstydzilam mowic o swoich objawach a tam sie rozkrecam na maksa i jest super.To w pewien sposob mnie laduje :D:D

co do lekow tez jestem chyba na tyle silna ze odmawiam,mysle ze skoro potrafilam w taki stan popasc to tez musze z niego wybrnac.Dzieki za odpowiedz mimo poznej godzinki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem nowy w tym gronie i trafiłe tu bo już nie mam siły walczyć z tym czymś co dopada mnie już teraz prawie codziennie miło jes że jest takie forum siedzę od dwóch godzin i czytam sam nie wieżąc że są ludzie którzy mają takie same objawy jak ja nawet wydrukowałem sobie jednego posta gdzie historia nerwicy zaczeła się tak samo jaku u mnie na spacerze z psem . Mówisz o psychologu to fajnie tylko trzeba mieć siłę żeby do niego pójść . Po pierwsze nie wytrzymałbym w poczekalni jeszcze z biegu może a po drugie boję się uznania za wariata co do leków ja ratuję się tylko nospą i ostatnio polpramolem ale coś słabo mi pomagają bo miałem tragiczny dzień a teraz jestem na nocce w pracy a do rana daleko ale dzieki za słowa otuchy Rafał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

bardzo mi milo sie z wami przywitac i z nowym dniem ktory od rana jes lepszy niz wczoraj.

Rafale moge ci powiedziec jedno ze jak masz sile isc do pracy to do psychologa rowniez mozesz tylko twoja swiadomosc cie zniecheca .to tak jakby twojemu cialu i umyslowi ten stan odpowiadal.zastanow sie czemu lubisz ten stan i co on ci daje???????Wiem ze na mysl ci przychodzi co ona mi pisze ja nie nawidze sie tak czuc ale naprawde kazdego razu jak cie to dopada to zadaj sobie pytanie co ja tym osiagam?Po jakims czasie odpowiedz sie nasunie sama.Przerobilam to ze swoim psychologiem i naprawde to dziala.

masz duzo szczescia bo dalej pracujesz ja ledwo skonczylam studia i prace raz przerwalam ale najwazniejsze to nie poddac sie,pozwolic myslom,lekom poplynac nie zatrzymywac ich .one z czasem odejda.ajak znow przyjda to bedziesz wiedzial jak sie zachowac to tak jak z wstawaniem najpierw jedna noga potem druga.Cialo i umysl robi to automatycznie nie zastanawiasz sie nad tym.

Zycze powodzenia :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem la,podobnie jak Mariola ,jestem tu nowa,i chcialabym zostac przyjeta do Waszego grona,mam sie bardzo zle od lat, do tej pory sobie radziłam ,choc bardzo zle,ale teraz w siwcie czuje zle ,ludzie mnie dusza tak na codzień ,nie mam nikogo tak naprawde ,poczucie smutku ,osamotnienia, zawsze bylo ze mna czuje okrpona pustkę,cale zycie boje się ludzi uciekam przed nimi, wiec zostalam sama, a czasem chce się z kims pogadac ,do kogs otworzyc usta,no ..nie mam wtedy do kogo, wszyscy tu gdzie mieszkam odwroicili się ode mnie, ostanio lekarz rodzinny powiedzial mi wprost zebym udala sie do psychiatry ,potym jak mu przedstawilam swoje poblemy zdrwotne,brak powietrza,pocenie sie kołatanie serca ,kłucie we wszytkich czesciach ciala, okropne bóle nerwowe wszedzie ,po calym ciele, mimowolne mruganie powieki e.c.t,moze jest ktos kto ma podobne objawy????nieiwem ale wiem ze ja juzz nie wytrzymuje wszytkiego co w moim zyciu jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich bardzo serdecznie chcialam zapytac czy moge i ja do was dolaczyc zmagam sie z nerwica juz 3 lata ale mecze sie z tym sama nikt mnie nie rozumie nawet siostra jak ma do mnie przyjsc to sie boje bo robi mi wyklady ze mam sie wziac ze nie chce mi sie robic itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam madzia 17 i la.

Ja tez czuje sie samotna ze swoim samopoczuciem ale mam nadzieje ze razem damy rade.mi juz jest lepiej jak wiem ze moge poprostu pisac jak sie czuje a inni wiedza o co chodzi.Trzymam za nas kciuki i mam nadzieje ze z tego bagienka szybko wybrniemy.mam propozycje moze opiszemy swoje przypadki i wszyscy sobie pomozemy nawzajem.ja tez czasami nie mam ochoty widywac sie z ludzmi ale to trzeba przezwyciezac.

Pozdrawiam.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:15 pm ]

Hej Dominika.moze cos napiszesz o sobie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego wczoraj napisałem tego posta ale wiem jedno że pomógł mi się trochę pozbierać do kupy chciałbym nie wiem jak Wy opisywać tu moje dni może to dziecinne ale jak się wyżuci z siebie tą złą energię to na pewno będzie lepiej . Dzisiaj po zakończonej nocnej zmianie od razy pojechałem z wynikami krwi do analizy ( chodzi o krew pacjentów ) i już nerwy bo muszę przejechać zatłoczone miasto , ale dobrze przebrnąłem most ( nie wiem ale jak na mostach są kolejki boję się na nie wjechać szukam alternatywnych dróg ale ten punkt do którego jadę nie ma innej drogi tylko przez most ) i oczywiście nerwówka w punkcie przyjęcia krwi zaczyna mnątrzepać dobrze że Marta jest ze mną jej oczy mówią masz wytrzymać i wytrzymuję chociaż lekko roztrzęsiony wracam do auta jedziemy dalej w miasto zapłacić czynsz właścicielowi lokalu który wynajmujemy na działalność gospodarczą ( bo prowadzę przywatny dom dla osób starszych ) 2500 masa kasy ale dobrze docieram do domu właściciela krótkie spotkanie przy którym się denerwuję ( nie potrafię rozmawiać z ludźmi przez dłużej niż 10 minut potem łykam chaustycznie powietrze zapowietrzam się serce mi kołacze i kręci się w głowie ) pól biedy jeżeli kogoś znam juz jakiś czas to wtedy jeszcze jakoś to znoszę ale z obcymi to już tragedia zawsze zwalam na przemęczenie i uciekam kończąc jak najszybciej rozmowę wychodząc na gbura czynsz zapłacony krótka wizyta w sklepie znajomej z ciuchami i Marta chce loda do gorąco w głowie tylko jedno odmówić jej tej drobnej przyjemności bo droga do lodziarni to kawał drogi przez zakorkowane miasto nie prubuję brzuch już mnie rąbie na całego ale jedziemy pod lodziarnia kolejka idzie Marta sama po loda bo ja nie wystoję tak długo bo nie rozniesie po lodzie wracamy do domu południe prubuję zrobić sobie kanapkę i już mi się nie chce jeść pukanie do drzwi klient przebieram się łykając kawałek kanapki to curka pacjentki którą mają mi jutro przywieź ze szpitala w stanie agonalnym 96 lat rozmawiam ona zbiera się na łzy mnie już robi się duszno kręci mi się wgłowie i tylko jedno spław ja ale to nie wypada więc rozmawian z nią z 15 minut nam dość chociaż się już znamy wracam zjadam śniadanie jest południe kładę się na 30 minut zasypiam o 13 jedziemy po powsiłki dla klientów spięty dojeżdzam do jadłodajni tam jak zwykle czekając w zaduszonym miejscu czekam na wydanie posiłków ale jeszcze się trzymam wracam z posiłkami trzeba jeszcze pojechać dorobić klucz bo przcownicy złamali znów na miasto 14 korki jak diabli nie daję rady wjechać na most za bardzo mitrzepie rękami i ciałem nie m,ogę złapać oddechu przeponą mi zrywa marta się denerwuję i wyzywa od czubków ma rację zjeżdżamy w boczne drogi już lepiej zakupy w biedronce na myśl kręci mi się wgłowie chocia ż od dwóch lat robię zakupy w tym samym sklepie wszyscy mnie znają lubia ochroniarzem jest mój wójek droga do kasy męka nie mogę wytrzymać jak marta się zatrzyma na dłużej przy stoisku z drobiazgami poco jej te cholerne miski przecież ma ich tyle napięcie rośnie przy kasie jakaś młoda pracownica nie umie liczyć kasy opóźniając kolejke a nie zadzwioni do drugiej kasy w końcu nasza kolej marta skrzętnie próbuje mnie zająć rozmową o głupotach pomaga ledwo podpisuję paragon nipem żeby była faktóra ale już nie mam siły jeździć dalej jeszcze jeden sklep nerwy bo w między czasie zadzwonili z banku że rata na czas nie dotarła tłumaczenia w drodze kończę podróż w sklepie z częściami do samochodów bo mi szlag trafił antenę od auta i mnie drazni jak nie mogę słuchać radia w czasie jazdy w końcu dom biorę się za naprawę anteny i zakręcając na siłe urywan gwint i dylemat pojechać wymienić sam ( bo marta poszła na górę ) czy popuścić 20 zł za antenę przełamuję się stosują przaktyki z waszych postów kilka głębokich wdechów i jadę to kilka przecznic ale wieczność wymieniam antenę wracam cieszę się że radio chodzi już czwarta a tu tyle roboty przebieram się schodzę zamieniam kilka słow z pracownikami o chorych i idę na pole spawam podjazd dla wózków z ojcem trzepie mnie już na całego nie wiem czy nerwy czy ze zmięczenia o 18 musimy podjecjhać do apteki po recepty na drugim koncu miasta tragedia mam dość ale jakoś wsiadam ręce mi chodzą nie mogę się skupić dostaję opiernicz że źle jedżę ale jak mam wytłumaczyć marcie że ja już nie mam siły prowadzić tego auta doga przez miasto tragedia korki ale przynajmniej na trasie nie ma mostów wracam już rotrzepany kończę robić podjazd jeszcze nie całkiem ale na dzisiaj zaczynam kosić trawę i to kosiarka mnie prowadzi ciągle obserwóją mnie pracownicy pytają o głupoty ale jakoś się trzymam tylko kłuje mnie w mostku i ręce lecą same dobra skosiłem przyjeżdza rodzina chorego rególować rachunki już się nie przejmuję że jestem w dresie brudny biorę kasę pare zdań o podopiecznej i wracam do pracy 20 muszę kończyć zabawę na polu bo muszę się przebrać i odwieś martę na nockę do pracy na miasto przychodze padnięty piję słotką mocną herbatę stawia na nogi ale ręce mi chodzą i ten niepokuj w głębi siebie jak nie dam rady schodzę na dół jedziemy znowu most przed nami trzy auta światła sie zmieniaja i mnie już trafi narast ten niepokuj zaczynam panikować boję się że nie zdąże przed zniana świateł i będę stał dwie zmiany nie ma gdzie zjechać most zamknieta droga w dołku mnie ściska ale zaciskam zę by jeszcze chwila zmiana świateł tak długo trwa boże już żóte a te dranie nie ruszaja marta coś mówi ja nie słyszę noga na sprzęgle drży udłao się nijam most już ulga wysadzam ją miłe słowo na pożegnanie wracam przez drugi mos ale jestem pierwszy czekam na zmianę swiateł i nic mi nie jest wracam do domu ale ciagle mnie trzepie coraz bardziej siadam przy komputerze i wciągam się w pisanie tego postu usokajam się o 22 telefon że pajentka ta do której poszła marta na nockę dostała jakiegoś uczulenia trzeba ratować więc muszę wsiąść w auto pojechać do apteki zawieść lekarstwo i przejechać dwa mosty to już zadużo łamię się w końcu po drugim telefonie od marty wsiadam i jadę jakoś szczęśliwie docieram do domu mam już dosyć kończę pisać posta mam nadzieję że zdołam się umyć a jutro jak wstanę będe się lepiej czół bo dwie noccki przedemną .I tak sobie myslę na koniec jaki to kiedys byłem silny że nie istniało dla mnie słowo nie modę nie dam rady a teraz cóż może jutro będzie lepiej mam nadzieję że będę mógł znów napisać dzięki jeżeli ktoś to przeczyta szacunek Rafał G

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Rafał.

Ojeja. Co za post. Co za dzień. Wszytko w biegu, duże napięcie. Rafał zwolnij trochę. Ty jestes poprostu przemęczony. A kiedy odpoczywasz? Czy nie może Ci ktoś pomóc w tej pracy? Odziążyć w niektórych obowiązkach? Jak na problemy w kontaktach z ludźmi to dobrze sobie radzisz. Ale widzę że nerwy są w ciągłym napięciu. Wrzuć na luz. Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Rafal.Dobrze sobie radzisz a nawet bardzo.Plusik za ciezka prace ,odwage za jazde samochodem,podziw za kontakt z ludzmi.Super.marta powinna zrozumiec ze czasami czegos ci sie nie chce masz do tego pelne prawo.ja jak sie zle czuje to pytam sie co to mi daje co tym osiagne ,to tak jak bys rozmawial ze swoim ja.nie musisz wiedziec odpowiedzi ona przyjdzie sama .poprostu pozwol sobie czuc sie zle,nie przejmuj sie nic ci sie nie stanie,wyprobowana metoda i dziala.Powodzonka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam... to przerażające jak coraz więcej ludzi, głównie młodych, wrecz masowo ma problemy z własną psychiką, z samym sobą... ze mną nie jest inaczej... 3 lata temu zdecydowałam się pojsc po raz pierwszy do psychologa,ale niestety kobieta nie zdobyła mojego zaufania i juz nigdy do niej nie poszłam... było lepiej było gorzej, jakos nie zwariowalam... ale jak wracało, to zawsze ze zdwojoną siła... poźniej zdecydowałam sie, a raczej mama z siostrą wysłaly mnie do prywatnego psychologa , bo nie mogły juz patrzec jak sie mecze... zaliczyłam kilka spotkań i było ok, ale jak to zwykle po ciezkim czasie bywa - przychodza dobre dni i nie wiem czy to akurat sie nie zbiegło... w kazdym bądź razie zaprzestałam terapii... przyszły wakacje i było ok. Niestety z kolejnym rozpoczęciem roku akademickiego (obecnego) znowu sie zaczeło... mam problem z sobą samą... nawet nie wiem skad mi sie to wzielo, bo w liceum jeszcze bylam bardzo pogoda, zadowolona z zyciai siebie dziewczyną... nie potrafie sie polubic, ciągle cos mnie w sobie wkurza, rozpamietuje swoje zachowania sprzed kilku dni, miesiecy a nawet i lat... strasznie mnie to męczy i dręczy... tych stanów przewineło sie u mnie kilka i niestety nie wiedziec dlaczego ciagle przybywa... obsesyjnie traktuje swój brzuch... praktycznie nie ma dnia, kiedy bym nie narzekała na niego... strasznie szybki mi rosnie co bym nie zjadła czy wypiła... w ogóle jedzenie pochłania mi duzo mysli... kiedys strasznie sie odchudzała (ale nie doszło do potrzeby ingerencji lekarza), teraz nie potrafie sie czesto powstrzymac od jedzienia... nie zebym sie objadala,ale mam czasem ochote na cos i sobie nie odmawiam, potem od razu brzuch mi rosnie, wkurzam sie na siebie i błędne koło... był czas, że jak tylko zostawalam sama w mieszkaniu, to od razu szłam do kuchni i cos jadłam... to było straszne, jak w jakims amoku... zaznaczam,ze nigdy nie zwracałam... niestety czy tez stety nie potrafię... w kazdym badź razie przez ten brzuch, pełnosc na brzuchu (niekoniecznie z jedzenie, bo też i z nerwów, które bardzo łatwo do mnie "przychodzą"), czesto nie mam ochoty wychodzić, nie mam ochoty przebywac z ludźmi... ostatnio moim problemem jest notoryczna myśl, że ktos mnie obgaduje... jak tylko wyjde np.mieszkania od razu myśle, ze moim znajomi beda o mnie mowic, o moim zachowaniu itp. Nie potrafie tego dokładnie opisac... i nie potrafie sie tego pozbyc... w ogole ciezko opisac co sie w mojej głowie kłebi... jest tego niestety sporo;( chodziłam ostatnio do scanmedu do psychologa, zrobiła mi kilka testow, po czym praktycznie nie wiele o nich powiedziala i zaproponowała terapie grupowa... ok, tylko taka terapia jest codziennie i do poludnia... kto ma czas codziennie do poludnia... a studia, praca... nie rozumie... tamtejszy psychiatra dała mi skierowanie i namiar na ul.Śląską 5, mam spotkanie we wtorek... czy ktoś moze był tam? w ogóle jak ktoś dobrnął do tego momentu, to bardzo dziękuje za cierpliwosc i wyrozumiałość... ja juz czasem, a nawet i często, nie wiem co mam robic... jak mnie dopadaja te myśli destrukcyjne, jakies lęki "z dupy"(sorry...) to poprostu czuję sie bezradna... pozdrawiam Was wszystkich i mam nadzieje,ze bedziemy kiedys mogli napisać w poście "udało mi sie"... dobranoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za słowa otuch bardzo mi się przydały to dla mnie ważne żeby od czasu do czasu porozmawiać z ludźmi o swojej chorobie niestety nikt mnie nie może wyręczyć w mojej pracy gdyż to jes moja firma i sam pracuję na to co mam ciążą na mnie spore zobowiązania wobec banków które muszę spłacać , zobowiązania wobec klientów podpisane umowy może właśnie to mnie dusi i przytłacza mam pytanie do uczestników forum czy ktoś z Was pił kiedyś mieszankę somatyczną czy coś takiego bo lekarz mi ją przepisał na moje stany nerwowe tylko zastanawiam się czy ją brać to kolejny kłopot który mnie prześladuje jak wezmę jakieś lekarstwo to się boję że ono nie działa , że się uzależnię i czuję się gorzej jak je wezmę niz jak go nie biorę chyba się negatywnie nastawiam do leków bo pracując lata z osobami z zaburzeniami psychicznymi widziałem za dużo skrajnych przypatków ludzi otumanionych którzy szczęśliwi żyją w własnym swiecie ale tak naprawdę nie wiedzą że żyją tego się boję najbardziej że stanę się kimś kto pod wpływem leków nie będzie wiedział nic o świecie ( będzie mi obojetne czy są ze mną bliscy czy nie obojetne co jem w końcu obojętne czy zyję czy nie ) może dlatego jestem taki any do leków zwłaszcza tych przytłamiających czy psychotropowych . A ja przecież muszę żyć chcę żyć czuć bliskich nie być obojętny na świat może to że pracuję w zakładzie gdzie wszyscy powoli odchodzą ( starzy ludzie w wieku 90 lat ) którym jest obojętne życie widzę jak powoli przygasają nafaszerowani lekami uśmiechają się powtarzajac w kółko te same żeczy a w oczach widać wygasły płomień życia jakie kiedyś mieli sam sobie wybrałem taki zawód taki biznes bo nic innego nie robiłem od kiedy pierwszy raz poszedłem do pracy zaraz po ogólniaku może to też ma wpływ na mnie i na moje zachowanie . Nerwica to straszna choroba a największą jej shizą jes to że toczy się w środku nas ludzie z którymi rozmawiam , spotykam się nie wiedzą że gotuję w środku że ukratkiem badam tętno że moje dziwaczne zachowanie jes spowodowane chorobą a nie tym że ich lekceważę lub że jestem z natury nadęty czy opryskliwy a przecież im nie powiem że mnie trzepią nerwy że nie mogę dłużej stać w kolejce bo zaraz mnie rozniesie że nie będę z nimi rozmawiał dłużej bo nie dam rady wytrzymać że kręci mi sie w głowie a nie jestem pijany . Chciałbym kiedyś jak dawniej być na luzie jeździć samochodem bez stresu poznawać nowych ludzi jak pomyślę o tym co przeżyłem do trzydziestki ilu ciekawych , zwariowanych , inteligentnych ludzi spotkałem ile miałem siły wewnętrznej to nie jedna książkę bym napisał mam nadzieję że kiedyś tak będzie . Co do dzisiejszego dnia to trochę lepiej trzy do dwóch dla nerwicy ale już lepszy wynik niż dwa dni temu .

Najpierw wizyta lekarki 0-1 dla N nawet nie porozmawiałem z nia posłałem pracownika może się nie obrazi ( była u pacjenta z wizyta ) potem poczta i już 2-0 dla N za długa kolejka objawy tradycyjne ale wracam jak jest mniej ludzi i wytrzymuję 4 przelewy zapłacone i fax z potwierdzeniem już 2-1 dla N apteka kolejka dużo recept ( wybieram dla moich pacjentów ) objawy tradycyjne już mam wyjść zostawić martę samą ale przełamuję się i wytrzymuję 3-2 dla N potem już dobrze praca fizyczna koszenie trawy murowanie grila godzinka snu i już jestem na nocce byle do rana jutro kolejny mecz ( przywożą nową pacjentkę w cięzkim stanie ) spróbuję wygrać do jutra Rafał

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:02 pm ]

Zapominiałem o sobie napisać że trochę piszę ( głównie wiersze i poezję śpiewana )zapraszam na moją autorską stronę www.Rafal-Gondek.prv.pl

znajdziecie tam info o mnie jeszcze z dobrych czasów przed Nerwicą mam nadzieję że was nie wystraszy szata ale pisałem ją w 2001 r. mam nadzieję że jeszcze chodzi pozdrawiam wszystkich Rafał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

?????????

Wszyscy mamy podobne objawy i natlok dziwacznych mysli. Nie jest to takie okropne jak pozwolisz im przejsc nie skupiac sie na nich.Psycholog to cudowna istota ktora duzo moze pomoc ale zaufanie to podstawa.Trzeba powiedziec ,wyznac mu wszystko nawet te mysli ktorych sie boimy czy wstydzimy.Ja choruje rowniez ok 3 lata i na dodatek mieszkam w Londynie.Nie mam takiego wyboru co do lekarzy,ale moze to plus bo z kazdym nowym objawem latala bym do nich i tracila mnostwo czasu.ja jestem pewna ze kazdy z nas szybko wyjdzie z tego stanu ,gdyz kazdy ma dobre i zle dni,wiec czemu ma nie byc tych dobrych 99%?Trzeba w to wierzyc.Jestem dzis pozytywnie nastawiona i wam tego tez zycze :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś już poraz trzeci piszę o sobie i moich problemach , to naprawdę dobre i rozładowywujace uczycie kiedy można wyżucić z siebie wszystko co złe . Co do maui problemy z brzuchem każdy je ma ja też tylko cokolwiek zjem zaraz puchnę i mam proplemy gastryczne wdęcia szemrania uciski już nawet noszę pasek pod podbrzuszem co go jeszcze bardziej uwydatnia i robi ze mnie wielkiego grubasa . siedząc gdzieś lub jadąc samochodem muszę mieć rozpięte spodnie aż strach pomysleć co by się stało jakbym miał wypadek a tu rozpięte spodnie . Wogóle moja przygoda rozpoczeła się od problemów z jelitami zostałem żle zdiagnozowany bo stwierdzono u mnie zespoł jelita wrażliwego odsyłam do tematów zespół jelita drażliwego a jelita w dziale archiwalnym . Mariola 3001 co do cudownosci psychologów to mam trochę inne zdanie może tam w Londynie to cudowni ludzie ale nie w Polsce uwierz pracuję z psychologami ponad 10 lat ( jestem terapeutą zajęciowym) już różnych widziałem po drodze ale jak Boga kocham nie poszedł bym do żadnego z nich tu jest problem bo w moim mieście jestem dość znaym to znaczy tu wszyscy o wszystkich wiedzą dlatego nie mam odwagi pójść tylko sam walczę z tym Sam przez trzy lata w Krakowie robiłem za psychologa w sprawach depresji osób niewidomych i chorych na shizofrenię nawet kilka z nich wyciągnąłem że do dziś funkcjonują normalnie dlatego znam ten temat dogłębnie ( najtrudniej leczy się sam lekarz ) dlatego wolę pisać na forum i walczyć z nerwicą sam bez pomocy specjalistów jak już nie będę dawał rady wtedy może . co do dzisiejszego dnia to prawie był normalny w meczy z N 0-0 zakupy i most ok , przyjęcie pacjenta ok , chociaż mnie trzepało , zakupy w biedronce już trochę gorzej ale wytrzymałem natomiast samodzielne zakupy w mięsnym przegrana odpuściłem poczekałem na Martę i dopiero z nią jakoś poszło tak że nie jest tak żle zaczołem pić mieszankę uspakajającą ziołową co rano i jakoś daję rady dziś znowu noccka mam nadzieję że wytrzymam do rana bo mam ciężki stan pacjentki już prawie w stanie agonalnym 96 lat , sonda , odleżyny itd. mam nadzieję że jakoś przetrzyma noc . Bo nie wyobrażam sobie jakby miała jakąś zapaść w nocy nie żebym nie był przygotowany bo już nie jedną reanimację ( podopiecznych ) mam za sobą też kilka odeszło przy mnie ale stres z pogotowiem aktem zgonu załatwianiem tych spraw formalnych które z racji że jest to mój własny interes spoczywają teraz namnie jak pracowałem na " państwowym" to mnie wal...................... martwił się dyrektor jednostki a teraz to muszę być ja i jak wytłumaczyć to innym że się trzęse od srodkai niepotrafię być profesjonalitą to trudne zwłaszcza w moim zawodzie . Ale mam nadzieję że dam radę i wam tego życzę do jutra pozdrawiam wszystkich Rafał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj maua. Myślę że powinnaś jednak skorzystać z psychoterapii. Studia studiami, praca pracą, ale pare dygodni przerwy Ci nie zaszkodzą. Poza tym nie długo jest przerwa wakacyjna i w tym momenci mogłabyś skorzystać z psychoterapii. Mnie się wydaje że potrzebujesz pomocy, że nie umiesz sobie sama poradzić. Nie należy pogłębiać tego stanu który jest, trzeba iść do przodu. Daj sobie szansę. Ja też byłam w takim miejscu że mnie wszystko denerwowało, drażniło. Same leki nie pomagały. W pracy było coraz gorzej, nie dawałam rady. Dopiero psychoterapia przyniosła poprawę. Rozmowy z ludźmi którzy też zmagali się z takimi samymi problemami co ja. Szkoda że chcesz się wypisać z forum. To jest jakby psychoterapia grupowa, dużo ludziom daje. Decyzja należy do Ciebie. Zyczę powodzenia. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...problem w tym, że nie jestem z krk i nie zostaje na wakacje w tym mieście, a u mnie chyba nie ma takich punktów... zobaczymy co mi powiedzą jutro, ide do kolejnego psychologa, może tym razem trafie na miejsce, gdzie bede w stanie podjąć terapie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Nie moglam odpisac gdyz mialam bardzo zajete te ostatnie dni komunia synka.Bardzo sie balam ze bede sie zle czuc ale bylo i jest ok,chyba naprawde umiem sobie z tym radzic tak jak i kazdy z nas.Rafale nie kazdy psycholog jest taki jakich ty spotkales ,sam paru osobom pomogles wiec ja trafilam chyba na kogos dobrego.jak mozesz sie bac tego ze wszyscy beda wiedzieli o twoich problemach skoro lekarze terapeuci skladaja przysiege.Wiesz jestes tym za kogo sie uwazasz a nie jak oceniaja cie inni.Fajnie ze radzisz sobie sam,ja jednak wole miec wolnego sluchacza.Wiem ze to ciezko sie przelamac ale i tak wierze ze z tego szybko wszyscy wyjdziemy........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×