Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nieudana psychoterapia.


Pięćset

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Na to forum sprowadza mnie przykre doświadczenie związane z niedawno przebytą terapią grupową w ośrodku ocenianym jako dobry, a może nawet bardzo dobry. Niestety, przez cały przebieg nie potrafiłem dogadać się z terapeutami, pomimo iż bardzo chciałem. Czułem, że wielokrotnie ich interpretacje nie pasują do tego, co rzeczywiście czuję, a kiedy starałem się to wyrazić, zawsze w odpowiedzi otrzymywałem, że oni mają rację, a ja najwidoczniej uciekam od niej. Często byłem zdumiony, że przypisują mi w konkretnych sytuacjach gniew albo wzburzenie, którego wówczas nawet w najmniejszym stopniu nie odczuwałem. Brakowało mi z terapeutami kontaktu, w którym wspólnie dochodzilibyśmy do prawdy; wciąż i wciąż czułem, że interpretacje są mi narzucane „z góry”, a nawet wciskane. Czułem się, jakby mnie wplątywano w taki obraz sytuacji, do którego nie jestem przekonany, a ja nie potrafię się wyplątać, bo za każdym razem dostanę odpowiedź w stylu: „wypierasz”, „uciekasz”. Nieraz czułem nawet, że terapeuci dyskretnie manipulowali, aby potwierdziła się ich wizja.

 

Oczywiście, nie jest tak, że z góry wszystko odrzucałem. Starałem się jakoś ich interpretacje do siebie dopasować, przemyśleć itd. Bezskutecznie, bo z czasem okazywało się, że robię to na siłę. A nieraz byłem aż w szoku, że tak można interpretować moje słowa, i to z tonem nieznoszącym sprzeciwu. Terapia się skończyła, a ja nie przepracowałem problemu, z którym przyszedłem na nią, a wręcz mam nowy: nie wiem, jak odbierać to, co wydarzyło się na tej terapii, co odbieram jako tak raniące.

 

Chciałbym teraz podjąć nową terapię, głównie w celu przepracowania przykrych doświadczeń związanych z poprzednią terapią. Ale straciłem zaufanie do psychologów. Dlatego proszę w ramach tego forum o to, aby osoby mające podobne doświadczenia, albo wiedzące jak odbierać to moje, napisały. Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czułem, że wielokrotnie ich interpretacje nie pasują do tego, co rzeczywiście czuję, a kiedy starałem się to wyrazić, zawsze w odpowiedzi otrzymywałem, że oni mają rację, a ja najwidoczniej uciekam od niej. Często byłem zdumiony, że przypisują mi w konkretnych sytuacjach gniew albo wzburzenie, którego wówczas nawet w najmniejszym stopniu nie odczuwałem. Brakowało mi z terapeutami kontaktu, w którym wspólnie dochodzilibyśmy do prawdy; wciąż i wciąż czułem, że interpretacje są mi narzucane „z góry”, a nawet wciskane. Czułem się, jakby mnie wplątywano w taki obraz sytuacji, do którego nie jestem przekonany, a ja nie potrafię się wyplątać, bo za każdym razem dostanę odpowiedź w stylu: „wypierasz”, „uciekasz”. Nieraz czułem nawet, że terapeuci dyskretnie manipulowali, aby potwierdziła się ich wizja.

 

Oczywiście, nie jest tak, że z góry wszystko odrzucałem. Starałem się jakoś ich interpretacje do siebie dopasować, przemyśleć itd. Bezskutecznie, bo z czasem okazywało się, że robię to na siłę. A nieraz byłem aż w szoku, że tak można interpretować moje słowa, i to z tonem nieznoszącym sprzeciwu. Terapia się skończyła, a ja nie przepracowałem problemu, z którym przyszedłem na nią, a wręcz mam nowy: nie wiem, jak odbierać to, co wydarzyło się na tej terapii, co odbieram jako tak raniące.

 

Tak samo zakonczyla sie moja terapia indywidualna. Wkurzalo mnie ciagle wmawianie: "ale pani musiala czuc zlosc, musiala!". Zlosc to czuje jak ktos mi wmawia co niby czuje, kiedy kompletnie nic nie czuje.

 

Teraz ide na terapie grupowa. Trzeba miec szczescie, zeby trafic na terapeute z powolania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy terapia "traum" terapii jest konieczna...jeśli chodzi tylko o różnice poglądów i spojrzeń...Poza tym. To jest w jakims stopniu logiczne. No przecież zaburzenia psychicznej wszelkiej maści polegają właśnie na błędach poznawczych, nieumiejętności wyrażania emocji itd...itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno się do tego odnieść.

Czasem jest tak, że terapeuci się mylą ... ale częściej (chyba ?;)) dają cenne/prawdziwe uwagi.

 

A że trudno je przyjąć, to już inna kwestia. Jakaś taka uwaga może burzyć twój ogląd siebie i świata.

I będziesz uparcie bronił się, żeby tego nie burzyć ... bo to tak, jakby zburzyć cały twój świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze w odpowiedzi otrzymywałem, że oni mają rację, a ja najwidoczniej uciekam od niej

 

Mi to też się zdarzyło, po prostu decydując się na terapię mam wrażenie, że decydujemy się na ich niekiedy błędne osądy.

 

 

wciąż i wciąż czułem, że interpretacje są mi narzucane „z góry”, a nawet wciskane.

 

idealnie to wpasowuje się i w moją terapię. Ciągłe wmawianie czegoś, co nie ma w ogóle miejsca, momentami miałam wrażenie, że oni lepiej wiedzą, co ja myślę niż ja sama :lol:;) Np, jak po pewnym czasie wręcz sama delikatnie nawiązałam do tematu, który mnie dotknął (mówiąc totalnie dookoła jego) w związku z czym dostałam odpowiedź, że ten problem to pewnie nie jest mój problem, bo mówię o nim swobodnie........... ta tylko problem w tym, że ja nawet nie nazwałam go, nie powiedziałam co się stało ani czego dotyczy, mówiłam dosłownie dookoła (bo nie potrafię o tym naprawdę mówić), co logiczne, że mogłam zrobić to bez emocji ale nic zostałam tak podsumowana, że to nie mój problem (jak wyszłam z gabinetu, to czułam się głupio, głupio mi było, że w ogóle zaczęłam) - oni nie siedzą w naszych głowach (mimo, że czasem chyba uważają, że wiedzą co tam jest), powoduje to, że nie trudno o takie błędne interpretacje

 

Terapia się skończyła, a ja nie przepracowałem problemu, z którym przyszedłem na nią, a wręcz mam nowy: nie wiem, jak odbierać to, co wydarzyło się na tej terapii,

 

Też krótko po zakończeniu terapii (sama ją zakończyłam, bo nie widziałam większego sensu, nie lubię jak ktoś mi coś wmawia, a jestem pewna, że to nie prawda) miałam takie myśli. Teraz uważam, że nie specjalnie należy to odbierać, myśleć o tym etc. . Trzeba to potraktować jako nowe doświadczenie, pewien etap i żyć dalej. Niekoniecznie w sprzeczności z naszymi odczuciami tylko dlatego, że ktoś powiedział inaczej. Z pewnością w Twojej terapii, było też coś, co pozwoliło Ci na nowe spojrzenie na niektóre tematy - w mojej było i to traktuję za plus, a pozostałe parę kwestii (bo ta powyższa to tylko jedna z nich, których nie zaakceptowałam) to cóż można podsumować w ten sposób, że w końcu nikt nie jest nieomylny.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, dziękuję za podzielenie się ze mną (z nami) swoim doświadczeniem i obserwacjami. Czuję dokładnie tak, jak Ty.

 

essprit, to jasne, że są w nas mechanizmy obronne, ale nie można wszystkiego zwalać tylko na nie. To zabawne, ale w pewnym momencie ja tak bardzo chciałem, aby się okazało, że to tylko mój mechanizm obronny, bo bardzo chciałem jednak wierzyć, że ta terapia faktycznie działa ;) No ale niestety: to był w 90% absurd i manipulacja. Nawet moi przyjaciele i rodzina kiedy im o tym opowiadałem namawiali mnie, żebym przerwał terapię i spróbował z kimś innym. To byłoby wtedy lepsze. Słowem: nie wszystko jest winą "wypierającego pacjenta" ;) A wątek ten otworzyłem po to, aby mogli się odnieść Ci, którzy mieli podobne doświadczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jakito jest nurt? Bo to wszystko jakoś śmierdzi psychoanalityczną, czy czymś pokrewnym....i tam rzeczywiście tego typu histroie pewnie mogą sie pojawiac, no ale nawet ta terapia nie powinna polegac na "wyjasnianiu" drugiemu człowiekowi co ten myślii czuje...bo ciężko mi zrozumieć czemu takie narzucanie swego zdania ma słuzyć....nadal jednak pomysł o terapii mającej wyprostować "traumy" innej terapii uwazam za dziwny. Przecież nic takiego sie chyba nie stało....może jakies konkrety?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam bardzo podobne odczucia po pierwszej terapii grupowej na jakiej byłam. to samo - wmawianie mi uczuć, których nie odczuwałam, zwalanie wszystkiego na "opór", brak możliwości przegadania pojawiających się wątpliwości, autorytaryzm, zarzucanie że nie wchodzę w kontakt choć starałam się jak mogłam i że pracuję nad tym co już mam przepracowane choć nawiązywałam do bardzo trudnych dla mnie tematów których wcale nie postrzegałam jako "dawno przerobionych"..brrrr...przerażające, rozbijające i frustrujące to wszystko było, wspominam jako jedną wielką porażkę...poza może kilkoma komentarzami, które TROCHĘ mi pomogły (a również nie były wspierające i nie było mi łatwo je przyjąć,ale choć trudne przynajmniej czułam, że warte przemyślenia) - uważam czas tam spędzony jako bardziej szkodzący niż pomagający.

 

co do odbudowy zaufania - trzeba próbować, szukać dalej. może w innym nurcie? ja właśnie od tamtej pory trzymam się z dala od czysto psychoanalitycznej formy bo nie trafia do mnie podejście typu terapeuta=czysta karta..(choć może innym ludziom pomaga)...po prostu poszukaj innych psychologów, często po kilku spotkaniach się czuje czy da się pracować (zaufać) czy nie.

ja dość długo się tułałam zanim znalazłam odpowiednią osobę. ale i złe doświadczenia mnie sporo nauczyły i zmotywowały do pracy nad sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet moi przyjaciele i rodzina kiedy im o tym opowiadałem namawiali mnie, żebym przerwał terapię i spróbował z kimś innym. To byłoby wtedy lepsze. Słowem: nie wszystko jest winą "wypierającego pacjenta" ;).

To samo...

Mialam nawet wmawiane, ze jestem zdenerwowana, bo czekalam 30 min na korytarzu (ktos przede mna sie spoznil). Podobno nie ma mozliwosci, zeby czekac 30 minut i sie nie zdenerwowac, a ja na tym korytarzu przysypialam. Przyjechalam zmeczona, po nieprzespanej nocy i mialam gdzies te 30 minut. Malo nie zasnelam na krzesle, ale ja "musialam byc zdenerwowana i kryc swoje emocje"...

:blabla::blabla::blabla:

 

Inne wydarzenia pomine, bo nie che opisywac na publicznym forum... Nigdy wiecej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ogólnie bronię się rekami i nogami przed terapią, na którą nakłania mnie moja pani doktor (psychiatra). Boję się rozdrapywać stare strupy, zwłaszcza że moja poprzednia próba podjęcia terapii zakończyła się bardzo, bardzo niefajnie. Terapeutka robiła dziwne uwagi na temat tego co jej opowiadałam, wmawiała mi różne rzeczy, które miały miejsce w moim życiu (a skąd ona to wie?!), próbowała nakierować naszą rozmowę tak, żebym powiedziała to CO ONA CHCIAŁA USŁYSZEĆ, a nie to co ja naprawdę myślałam lub czułam. Albo gdy widziała, że nasza sesja zaczyna wyzwalać we mnie negatywne emocje - kończyła spotkanie twierdząc, że jestem zmęczona i to chyba za dużo dla mnie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pięćset,

Na następnej terapii na pewno trzeba będzie zacząć od pracy nad traumami z tej grupowej.

Ale przynjamniej bedziesz miał doświadczenie że jak terapeuta zacznie ci coś wmawiać to jak najszybciej z takiej terapi trzeba uciekać.

Mnie na jednej terapii też terapeuta wmawiał że czuję złość. Czułam się bezsilna i bezradna. To było okropne. Dopiero w domu udało mi się to przemyśleć i mu potem wytłumaczyć że się mylił. On od tamtej pory już mi niczego nie wmawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trauma..... hmm tylko dlatego, że ktoś się z nami nie zgodził? Miał inne poglądy etc? Przecież to normalne sprawy, które mają miejsce w codzienności. Można to sobie przemyśleć, wysnuć wnioski ale ta trauma też mi nie pasuje. To po prostu nowe doświadczenie i postarajcie się o tym tak myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trauma to może za silne słowo ale nie znalazłam innego.

A wpływ na psychikę zależy od tego na jaką osobę to trafiło. Gdyby trafiło na zdrową to wtedy ona by to przyjeła jako nowe dośwaidczenia czy inne poglądy, jak to piszecie.

W kazdym bądź razie, gdy mi się coś takiego przydarzyło z poprzednią terapeutką, na poprzedniej nieudanej terapii, to mój obecny terapeuta zaczął od uzdrawiania tamtego, ponieważ ten brak zaufania, negatywne nastawienie, spodziewanie się teraz tego samego co na tamtej terapii, urazy do tamtej terapeutki, oczekiwanie że on mnie będzie tak samo traktował jak ona, unikanie mówienia tego czego się bałam mówić na tamtej terapii, negatywne skojarzenia które nabyłam na tamtej terapii, wzmagałyby moje lęki i uprzedzenia do obecnego terapeuty i uniemożliwiałaby mu prowadzenie terapii.

Dlatego pierwszym etapem terapii było wypowiedzenie wszystkiego o co miałam pretensje i co mi się nie podobało oraz rozmowa na ten temat.

Terapeuta stwierdził że trudniej jest prowadzić terapię w przypadku osób które miały negatywne dośwaidczenia w poprzedniej terapii, ponieważ to wszystko przenoszą na kolejną terapię.

 

A to jak będziemy się starać o tym myślec nie ma nic do rzeczy, ponieważ uczucia nadal pozostaną takie same, a zmiany w sobie polegają na zmianie uczuć, wewnętrznych przekonań a tego nie da się przeprowadzić za pomocą podjecia decyzji że będę czuć to i to lub odbierać to w taki sposób w jaki ja chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trauma to zbyt mocne słowo, ale przez jedną z wypowiadających się osób zostało użyte ewidentnie w sensie potocznym, dlatego nie ma sensu się zżymać. Jedno jest pewne: istnieją sytuacje nieudanej terapii, w której terapeuta nagina pacjenta pod swoją z góry ustaloną tezę (a nie odwrotnie), manipuluje wypowiedziami, omija rzeczywiste problemy a czepia się wyssanych z palca, stawia siebie w roli autorytatywnego znawcy, co siedzi w głowie pacjenta. Taka sytuacja jest trudna emocjonalnie dla pacjenta, który przecież z góry kładzie swoje zaufanie w uczciwość terapeuty. I takie sytuacje, owszem, są frustrujące a nawet w jakimś stopniu sprawiające krzywdę.

 

Teraz jestem na terapii u innego lekarza, i jest o niebo lepiej. Wreszcie przy trudnych tematach czuję, że bolesne uczucie pochodzi z tego, że dotykam PRAWDY, a nie z tego, że jestem przytłoczony manipulacją terapeuty!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając ten i inne wątki,związane z psychoterapią i złym doświadczeniem,jakie forumowicze mieli z terapeutami,to ja chyba sobie daruję kolejną psychoterapię,bo znając swoje "szczęście" to trafi mi się taki sam lub nawet gorszy terapeuta i nie będę miała siły tego udźwignąć... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego pierwszym etapem terapii było wypowiedzenie wszystkiego o co miałam pretensje i co mi się nie podobało oraz rozmowa na ten temat.

 

80x4=320 + koszty dojazdu tez niemałe + stracony czas + frustarcja i stracone "siły witalne". To chyba wszystko o co mam, miałem pretensje.

 

Nigdy wiecej :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając ten i inne wątki,związane z psychoterapią i złym doświadczeniem,jakie forumowicze mieli z terapeutami,to ja chyba sobie daruję kolejną psychoterapię,bo znając swoje "szczęście" to trafi mi się taki sam lub nawet gorszy terapeuta i nie będę miała siły tego udźwignąć... :(

Nie wydaje mi się żeby wszyscy terapeuci byli niedopasowani, tym bardziej na terapii grupowej grupa jest lustrem i możemy sie przyjrzeć problemowi jak go widza inni. huśtawka wyraźnie zauważyłam że czytając różne wątki wybrałas tylko złe doświadczenia, może się boisz? Ja mam dobre doświadczenia i znam wielu ludzi co ma podobnie z tym że oni rzadko sie wypowiadają niestety na takich forach. Tutaj większość jest na początku drogi, zagubiona i nie radząca sobie. Radze nie odpuszczać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, a to przeczytalas czy nie pasowalo ?

Teraz jestem na terapii u innego lekarza, i jest o niebo lepiej. Wreszcie przy trudnych tematach czuję, że bolesne uczucie pochodzi z tego, że dotykam PRAWDY, a nie z tego, że jestem przytłoczony manipulacją terapeuty!

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, a to przeczytalas czy nie pasowalo ?

Teraz jestem na terapii u innego lekarza, i jest o niebo lepiej. Wreszcie przy trudnych tematach czuję, że bolesne uczucie pochodzi z tego, że dotykam PRAWDY, a nie z tego, że jestem przytłoczony manipulacją terapeuty!

 

 

Nie,nie przeczytałam-nie umiem czytać.

Candy,a wiesz jakie doświadczenia miałam czy tak po prostu napisałaś zdanie,wyrwane z kontekstu? Bo odbieram Twoje pytanie jako ironiczna zaczepka..Nie mówiąc o tym że tamta moja wypowiedź była z 28 listopada,a mamy teraz 13 stycznia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×