Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczna matka/Tracę skrzydła.Jak przetrwać?


Scenery_

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Piszę tutaj na forum,gdyż zupełnie nie wiem gdzie się znajduje,co robić i jak postępować.

Pochodzę z rodziny DDD i na "teraz" jest mi bardzo ciężko.Przechodzę załamanie.

Niedługo idę do psychiatry po jakiś specyfik,lecz nie o tym mowa.

 

Mam problem z matką.W dzieciństwie zostałam odrzucana przez rodziców (nieumyślnie).Ciągle staram się by zauważyli moje starania,pochwalili ( jak małego dzidziusia xD)a jedyne co słyszę to ,że mogłam zrobić to lepiej.Jestem dziewczyną (23lata) i potrafię zrobić prawie wszystko dosłownie sama.Sama robię techniczne rzeczy w domu,od skręcania mebli po sprzątnie całego domu.Pomagam w domu jak mogę,robię prawie wszystko co moja mama powinna zrobić.Mieszkam w domu u rodziców i chce pokazać ,że to doceniam i odwdzięczyć się.Jestem dorosła jak na swój wiek,inna( mam wiele oryginalnych pasji,słucham innej muzyki niż ludzie w moim wieku,nie palę,nie piję,staram się być jak najlepszym człowiekiem)...pomimo tego co przeżyłam a ciągle wydaje mi się ,że rodzice tego nie widzą...że nie zasługują na mnie.

Mama ciągle neguje moje opinie,krytykuje a sama robi lub mówi to samo.Wypiera się wszystkiego co do mnie mówi.Mówi że to wszystko to moje wrażenia i że mam zaburzenie osobowości,dlatego jestem taka wrażliwa na krytykę itp ale to nieprawda.Rodzice nie chcą wziąć odpowiedzialności za krzywdy które mi zrobili i nagle wszystko to wina genów rodzinnych.

Dostaje ataku złości kiedy ona nie chce posłuchać jak bardzo sprawia mi przykrość,mówi że to nie tak i że to tylko moje wrażenia,albo tylko się śmieje pod nosem.Ciągle broni swoje ego,wybiela się kosztem mojego zdrowia.Ona nie rozumie.....

Nie wiem jak postępować.Rodziców mam toksycznych,podcinają mi skrzydła na każdym razem.Znajomi wyjechali za granicę....tylko ja zostałam,nie mam nikogo oprócz matki.Właściwie zawsze byłam z nią blisko z powodu nerwicy lękowej którą ona tez miała(ma).

Zajmie mi jeszcze sporo czasu puki nie zarobię na wyjazd i swoje plany ku usamodzielnieniu się. Właściwie cały czas jestem w domu czego nienawidzę.

Obecnie mam nerwicę lękową,natręctw(zaburzenia osobowości?) i milion ch*lernych fizycznych objawów które nie pozwalają mi żyć.Ostatnio coraz bardziej wchodzę w świat fantazji i iluzji w mojej głowie, tak jakbym umarła i szukała normalnego życia w "świecie astralnym" moich marzeń/lęków/nadziei.Czuje,że to wymyka się spod kontroli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem powinnaś przede wszystkim wybrać się do psychologa, bo tabletki niewiele tu pomogą, co najwyżej otępią/znieczulą, ale problemu nie rozwiążą, raczej wepchną na wyższy poziom komplikacji. Co innego, jeśli farmakoterapia będzie wsparciem dla psychoterapii. Psycholog pomoże Ci spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i ocenić, jak jest naprawdę. Nie liczyłabym na to, że matka dostrzeże nagle swoje błędy, skoro do tej pory nie była gotowa odczytać Twoich komunikatów. Uciekanie w świat iluzji/fantazji, to droga donikąd, a jeśli zabrniesz nią za daleko, to może być później ciężko wrócić. Myślę, że powinnaś się skupić na tym, by właśnie przywracać sobie kontakt z rzeczywistością, ale nie tą zafałszowaną, którą otrzymujesz w komunikatach od matki, ale tą prawdziwą - i w tym pomoże Ci psycholog, o ile zwrócisz się o pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Scenery_, cała swoją energię zyciowa skierowałas na dom i matkę, skoncentrowałas się na tym, czego nigdy nie dostaniesz - bo jak sama piszesz :arrow:

ona nie chce posłuchać jak bardzo sprawia mi przykrość,mówi że to nie tak i że to tylko moje wrażenia,albo tylko się śmieje pod nosem.Ciągle broni swoje ego,wybiela się kosztem mojego zdrowia.Ona nie rozumie.....
przestań wiec marnowac swój czas na zabieganie o zrozumienie i docenienie Cie, zapewne nigdy nie dostaniesz tego od matki. Olej więc to i zajmij sie sobą - swoim rozwojem, terapia, pracem, życiem osobistym, szukaniem przyjaciół, znajomych, chłopaka itd. Stwórz sobie własna samodzielna egzystencję i odpępnij od matki - niech sobie ona mysli i robi co chce, jest dorosła i to jej sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że takie odcięcie się to nie taka prosta sprawa. Ja próbując dostrzec w matce jej wady, mogące wpłynąć na chorobę, stworzyłem dystans między nami. Z jednej strony mam większą niezależność, z drugiej odsunąłem się od najbliższej osoby. Trudno liczyć mi na wsparcie, bo teraz mama ma podejście: taki jesteś niezależny to radź sobie sam.

 

Optymalne jest wyjście, żeby się odsunąć, ale nie tracić bliskiej osoby, bo to też może zniechęcić do życia. A poczucie winy też nie śpi, może dręczyć tym, że jest się niewdzięcznikiem, itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000, niewdzięcznikiem? Błagam Cię! Właśnie czytam mądrą książkę na ten temat. Miłość dziecka różni się tym miłością rodzica, że to właśnie ta jest bezwarunkowa i czysta. Kiedy dziecko jest małe w przypadku rodzic - kat bezkarnie maltretuje psychicznie czy fizycznie dziecko i ma tą świadomość, że się to nie wyda ponieważ miłość dziecka powoduje wyparcie krzywd. Dziecko gloryfikuje rodzica gdy jest małe nawet gdy ten je krzywdzi.

Ja nie mam wyrzutów sumienia gdy mówię matce wprost że zjebała mi życie. To jest odwet za lata krzywdy na mnie. Na maleństwie którym byłam!

 

-- 08 lut 2014, 20:42 --

 

Całe szczęście jest jakaś sprawiedliwość. Katowane dziecko dorasta i maltretowanie obraca się przeciwko nim. Chociaż jak widać po autorce wpisu niektórzy jeszcze się nie obudzili i złudnie mają nadzieję, że zadowolą takiego rodzica. Więc mam prośbę do autorki wpisu. Przestań się taplać w roli ofiary bo Ci tak zostanie do końca życia (np. facet będzie Cię maltretował psychicznie lub inni ludzie) OBUDŹ SIĘ KOBIETO!

 

Poczytaj Alice Miller "Zniewolone dzieciństwo - ukryte źródła tyranii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że takie odcięcie się to nie taka prosta sprawa. Ja próbując dostrzec w matce jej wady, mogące wpłynąć na chorobę, stworzyłem dystans między nami. Z jednej strony mam większą niezależność, z drugiej odsunąłem się od najbliższej osoby. Trudno liczyć mi na wsparcie, bo teraz mama ma podejście: taki jesteś niezależny to radź sobie sam.

 

Optymalne jest wyjście, żeby się odsunąć, ale nie tracić bliskiej osoby, bo to też może zniechęcić do życia. A poczucie winy też nie śpi, może dręczyć tym, że jest się niewdzięcznikiem, itd.

W pewnym wieku środek ciezkości z rodziców jako najblizszych nam ludzi powinien zacząć się przesuwac w kierunku innych osób; dlatego poczucie winy w tym wypadku uważam za nieuzasadnione :arrow: to normalne, że dorastajac odrywamy sie od domu i budujemy własne, niezalezne życie. Co nie znaczy, ze kogos opuszczamy... chociaż nie kazdy rodzic potrafi to zrozumieć i zaakceptować fakt, że dziecko nie bedzie zawsze zwiazane z nim tak mocno jak niegdyś :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powtórzę wypowiedzi z góry, ale powinnaś powoli, stopniowo wydłużać Waszą emocjonalną pępowinę, by potem dorosnąć do jej przerwania. Idź na terapię, stopniowo poświęcaj sobie więcej czasu. Z dnia na dzień nie zmienisz podejścia do siebie i życia (sprawdzone!), ale powoli próbuj się realizować i żyć dla siebie, bo póki co żyjesz dla matki. To taki typ wampira, który będzie z Ciebie życie wysysać i odbierać jakichkolwiek chęci do działania.

To przykre, że są tacy rodzice, wiem. I wiem, że takim 'ofiarom' ciężko się postawić, bo to przecież 'dzięki niej żyjesz'.

Życie jest podłe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×