Skocz do zawartości
Nerwica.com

strach przed byciem okłamaną/oszukaną, potrzeba kontroli


SVDW

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich bardzo serdecznie.

Jest to mój pierwszy post na forum, nie wiedziałam w jakim dziale go umieścić ponieważ nie wiem do jakiej kategorii mogę przypisać mój problem.

Mam 24 lata. Jestem ze swoim chłopakiem prawie 5 lat, nie potrafię mu zaufać, a nie zrobił nic co mogłoby mnie przed tym powstrzymywać. Najgorsze jest to, że nie toleruję jego wyjść ze znajomymi. Za każdym razem kiedy wiem, że ma iść gdzieś na piwo czy spotkać się ze kimś dostaję jakiejś dziwnej histerii (nauczyłam się już nie okazywać tego przy nim tak bardzo). Jestem zdenerwowana, robi mi się zimno, cała się trzęsę a już na pewno nie ma mowy o tym abym poszła spać, boli mnie głowa. Tłumię to w sobie, nie wygląda to tak, że piszę do niego czy dzwonię, wręcz przeciwnie siedzę cicho, bo nie chce mu przeszkadzać. Ale męczy mnie to od środka, cały dzień/wieczór mam wyjęty z życia, nie zrobię nic. Nawet nie potrafię się niczym zająć. Wyobrażam sobie, że zaraz mnie zdradzi albo po prostu świetnie bawi się w towarzystwie innej koleżanki i myśli sobie jak ona jest fajna w porównaniu do mnie. Jestem już tym zmęczona i mam tego dość. Próbowałam z tym walczyć, ale same moje próby nie denerwowania się nic nie dają. Kiedy jesteśmy gdzieś razem nienawidzę kiedy znika mi z oczu. Wiem, że dużo zależy też od alkoholu, ponieważ nie toleruję nadmiernego picia.

Do tego wszystkiego dochodzi ciągłe kontrolowanie go. Telefon, mail itp. (On nie wie, że to robię). Chcę wszystko wiedzieć. Ale to nie chodzi też tylko o Niego. Znam ludzi, którzy nie mają o mnie pojęcia. Wiem kto z kim, gdzie, kiedy. Wydaje mi się, że moja potrzeba kontroli wynika z tego, że boję się zostać oszukaną. Nie chodzi już o sam fakt kłamstwa. Tylko o to że MNIE ktoś oszukał. Chcę tego uniknąć i wiedzieć wszystko pierwsza.

Mam już tego dosyć, ale nie potrafię przestać. Chcę żeby nasze relacje były normalne, każde z nas wychodzi co jakiś osobno, bez żadnych kłótni. Nawet przed każdym wyjściem gdzieś razem, jestem zestresowana, bo boję się, że wydarzy się coś złego, że np. On pójdzie gdzieś i zniknie. Nigdy coś takiego nie miało miejsca. Nigdy. Tłumaczę to sobie jakimiś wydarzeniami z dzieciństwa i tym, że w poprzednim związku byłam ciągle oszukiwana. Ponadto moja samoocena jest poniżej zera. Ciągle sobie myślę, że mój chłopak rozmyśla o innych dziewczynach, albo myśli jakby to było być z kimś innym (chociaż wiem, że to głupie, bo przecież gdyby tak było to nie bylibyśmy razem). Wszystko to wiem i jestem tego świadoma. I chcę to zmienić. Ale nie potrafię. Nie wiem co z tym zrobić. Na prawdę czasem myślę sobie, że nie nadaje się w ogóle do życia.

Mam miliony myśli i tyle tego jest, że nawet nie potrafiłam tego odpowiednio przemienić w słowa do Was. Nie wszystko opisałam tak jak chciałam, bo nawet sama nie wiem jak to ubrać w słowa.

Poproszę o jakieś rady i dziękuję za wysłuchanie :) pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą samooceną to też nie jest tak łatwo do końca. Może zabrzmi to dziwnie, ale jestem świadoma tego, że nie jestem brzydka, jedyne co to czasem przybędzie mi kilka kg w tą czy w tamtą, myślałam, że problem tkwi w tym, ale jakiś czas temu jeszcze schudłam, moja figura jest w porządku i byłam pewna, że to pomoże mi w moim problemie, jednak tak się nie stało. Zawsze porównuję się z innymi kobietami i zawsze znajdę coś w czym są ode mnie lepsze a co może podobać się mojemu chłopakowi (nigdy nie dał mi poznać aby coś mu się we mnie nie podobało, albo podobało mu w innej). Jak sobie poradzić z tak niską samooceną?

Nie, nie jestem DDA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zajmij się jakimś hobby, poszydełkuj, poczytaj książkę, obejrzyj pornola albo sie upij... wisząc facetowi na szyi i kontrolując jego każdy ruch spowodujesz, że prędzej czy później zechce się od tego uwolnić

 

No tak, jakby szydełkowanie i czytanie książek pomogało to raczej bym tego posta nie pisała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam podobnie. Swojego pierwszego chłopaka kontrolowałam strasznie, nachodziłam go w pracy (pracował w kawiarni), sprawdzałam kieszenie. W końcu okazało się że mnie zdradzał, teraz po kilku latach paradoksalnie myślę, że robił to bo go tak kontrolowałam... nawet jeśli chciał się ze mną rozstać, to nie miał takiej możliwości. W chwilach gdy się kłócilismy waliłam głową w ścianę... stosowaliśmy wobec siebie przemoc itd. Mieliśmy wyznaczoną datę ślubu, mówił moim rodzicom, że czuje że ja go duszę...

Mój drugi związek był podobny, niby wyciągnęłam wnioski z pierwszego, ale wpadałam w histerie gdy mój chłopak szedł gdzieś z kolegami, nie umialam znaleźć sobie miejsca, nie umiałam się powtrzymać przed telefonami... jego koledzy strasznie mnie nie lubili, w końcu on mnie zostawił. Teraz, po dwóch latach, nasz kontakt się odnowił, jesteśmy "przyjaciółmi" i on czasem wylewa mi swoje żale, że szkoda że się rozstaliśmy, ale czuł się jakbym go dusiła...

 

Na dzień dzisiejszy nie planuję i nie wyobrażam sobie, że mogłabym być w związku, mam kilka powodów, ale jednym jest właśnie to, że wiem że się nie nadaję, że każdy związek zniszczę. Moja T, mi tłumaczy, że teraz jest inaczej, jestem już inna osobą niż wtedy, ale nie wiem czy kiedys zdecyduję się aby spróbować...

Polecam książke " kobiety które kochają za bardzo", a jak nie pomoże to chyba terapie.. leiej dmuchać na zimne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SVDW, dopoki nie polubisz sie taka jaka jestes, nie docenisz tego jaka jestes zawsze bedziesz porownywac do innych dla nich na plus oczywscie i zniszczysz zazdroscia najlepszy zwiazek. KIedy nie ma zaufania nie ma zwiazku. Nie mwie tu o takim zaufaniu na 100% ale takim z ktorym bedziesz se czuc dobrze i bezpiecznie. Skoro Twoj facet jest z Toba a nie z tymi super laskami na ktore Ty patrzysz to znaczy, ze masz cos czego one nie maja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bidoku....

 

podziwiam że go nie zamordowywujesz pretensjami, i wyobrażam sobie co sie dzieje w środku Ciebie skoro tyle czasu to tłumisz. niestety na pewno nawet jesli on nie wie otym co sie dzieje to i tak osłabia to wasz związek, nawet bez mowienia ( zlą energie sie wyczuwa) , no bo przecież napewno czasem jestes markotna albo zgaszona po takiej serii podejrzeń.

własnie chudniecie nie zastąpi stabilizacji samooceny ..... samoocene sie stabilizuje inaczej.......... jak ... hmmm własnie chodziłem troche czasu na terapie i jakoś tej samooceny do konca nie podniosłem ...... widać to b skomplikowana sprawa....

jednakowoż : terapia , terapia , terapia ! plusem jest to ze masz duza swiadomość!!!

a dodam na koniec ze oczywiscie twoje złe doświadczenia maja ogromne znaczenie ....... ja np. nigdy nie bylem jakis bardzo zazdrosny ale jak cie ktos zrobi porzadnie w ch...a to juz nie jestes tym samym czlowiekiem.

 

trzymaj sie , walcz o zwiazek zdrowy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety na pewno nawet jesli on nie wie otym co sie dzieje to i tak osłabia to wasz związek, nawet bez mowienia ( zlą energie sie wyczuwa) , no bo przecież napewno czasem jestes markotna albo zgaszona po takiej serii podejrzeń.
tak to prawda, On zawsze wie i czuje kiedy coś jest nie tak. Czasem go to denerwuje, czasem stara się mnie zrozumieć.

 

Dokładniej to jest tak, że On już z góry jest świadomy, że jego wyjścia mnie denerwują. W zasadzie je ogranicza, ale zawsze wie, że jesli już gdzieś idzie a ja nawet nic mu nie powiem to i tak wie, że jestem zła. Właśnie to mnie zaczyna drażnić. Nie chcę żeby rezygnował z czegoś przez moją głupotę, a zarazem nie potrafię iść na kompromis, nie potrafię tego znieść - i to głupie uczucie, że nie mogę zostać oszukana. Nie wiem to tak jakby zależało mi tylko na tym żeby po prostu nie dać komuś satysfakcji (?) z samego faktu oszustwa. Co juz jest w ogóle chore czasem sobie myśle, że On np. będąc gdzieś specjalnie podrywa kogoś lub tylko zagaduje po to żeby mnie oszukać przy czym przecież ja tego nie widzę (nie to już jest tak dziwne, że nawet nie wiem jak opisać o co mi chodzi) :oops:

 

Jak wygląda taka sprawa z terapią? To jakoś szuka się jakiegoś konkretnego specjalisty, czy po prostu idzie się do psychologa? Szczerze to myślałam o tym kiedyś ale nie wiem całkiem jak się za to zabrać, nie mam kogo popytać a takie wybieranie pierwsze lepsze z internetu jakoś mnie nie przekonuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polecam (chyba ze masz mnóstwo pieniedzy) terapie z NFZ ponieważ nie myslisz wtedy o co tygodniowo wydawanych pieniądzach i masz poczucie swobody ze mozesz chodzic i chodzic . znajdujesz osrodki terapeutyczne w swojej miejscowosci [wpisujesz np. wrocław ośrodek leczenia zaburzeń osobowości], troche podzwonisz, pytasz jak jest z miejscami na terapie( mozesz tez od razu zainteresowac sie metodami terapii i pytac o ta która by ci najbardziej odpowiadala: sa bardzo różne)równocześnie idziesz do psychiatry, mówisz o problemie i prosisz o skierowanie na terapię , żeby już miec jakby coś się zwolniło. moze być ze chwile bedziesz musiała poczekać ale ja np. wskoczyłem od razu . do psychiatry chyba nawet w takim osrodku mozesz isc bez skierowania od lekarza pierwszego kontaktu. mnie w kazdym razie zapisali na wizyte od tak z ulicy . no tylko musisz przejsc przez ewus no ale to wiadomo.

 

no i tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem wydaje mi się, że jak zamieszkamy razem to mi to minie (z drugiej strony jednak wydaje mi się, że chodzi o to, że mam świadomość, że wtedy będę miała nad nim większą kontrolę). Potem myślę sobie, że jak będę miała dzieci to na pewno skupię się na nich, a wtedy to co robi On nie będzie mnie interesowało (chodzi mi oczywiście o wyjścia itp. nie , że całkiem będzie mi obojętny). A na koniec uświadamiam sobie, że chyba nie w tym rzecz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SVDW, kontrolujesz swojego partnera i nic nie znalazłaś. Czym sobie na to zasłużył? Nie chcesz, żeby miał przed Tobą tajemnice, a sama ukrywasz przed nim fakt naruszania jego prywatności. Tak przynajmniej rozumiem Twoja wypowiedź:

Do tego wszystkiego dochodzi ciągłe kontrolowanie go. Telefon, mail itp. (On nie wie, że to robię). Chcę wszystko wiedzieć. Ale to nie chodzi też tylko o Niego. Znam ludzi, którzy nie mają o mnie pojęcia. Wiem kto z kim, gdzie, kiedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kontrolujesz swojego partnera i nic nie znalazłaś. Czym sobie na to zasłużył? Nie chcesz, żeby miał przed Tobą tajemnice, a sama ukrywasz przed nim fakt naruszania jego prywatności.

No właśnie niczym i dlatego tak strasznie mnie to męczy. Tyle razy mówię sobie żeby tego nie robić i próbuje tego nie robić, ale w końcu mija jakiś czas, dręczy mnie to ciągle i do tego powracam... I tu jest cały problem. Po prostu nie potrafię zaufać. Wiadomo, że nie chce nic na Niego znaleźć a zaraz ciągle się czegoś doszukuje i w pewnym sensie "denerwuje się", że nic nie znalazłam.

 

Co do dalszej części wypowiedzi, którą zacytowałaś:

Znam ludzi, którzy nie mają o mnie pojęcia. Wiem kto z kim, gdzie, kiedy.
jest tak, że sprawdzam non stop co się dzieję u starych znajomych, znajomych-znajomych, Jego znajomych... Czasem znajdę jakąś dziewczynę i wmawiam sobie, że pewnie to ta która Mu się podoba i bezpodstawnie się nakręcam, a jak już się nakręcę konkretnie to już szkoda gadać, ciągnie się to w nieskończoność. Chore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SVDW, w takim razie źle Cię zrozumiałam w temacie naruszania prywatności :oops: Teraz mam wrażenie, że szukasz pretekstu, żeby zakończyć związek

Jak go kontrolujesz, że on o tym nie wie? Wypytujesz o niego Waszych wspólnych znajomych? Bo jeśli tak, to on jednak może wiedzieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz mam wrażenie, że szukasz pretekstu, żeby zakończyć związek
Nie szukam pretekstu, aby zakończyć związek. Kocham Go i jestem tego pewna. Mam wrażenie, że jestem jakimś typem, który lubi się zamartwiać, umartwiać i sama stwarzam sobie jakieś niepotrzebne problemy - puszczam smętną muzykę i zastanawiam się co by było gdyby się okazało, że mnie kłamie/zdradza. Sama siebie pytam po co? Niczego mi nie brakuje, poza chwilami kiedy jest jakaś sytuacja jego wyjścia na miasto, kiedy dostaje świra, wszystko jest idealnie. I wiem, że gdybym była pod tym względem normalna to wszystko byłoby super i wiem, że On byłby o wiele szczęśliwszy. Czasem smucę się, że go ograniczam, że pewnie jest mu źle, a On mi tego nie mówi... Błędne koło. Zawsze coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

to juz bardzo stary watek, jednak trafilam na niego szukajac podobnych wpisow, i po przeczytaniu stwierdzialam, ze temat dodany i opisany przez SVDW idealnie opisuje to, z czym sama mam problem. Jest dokladnie tak samo, z tym, ze nie kontroluje swojego chlopaka. @SVDW - czy przez ten czas udalo CI sie pokonac swoje leki i gniewy? ten caly stres? jesli tak, to jak?

ja nadal walcze z tym wszystkim, do tego tez dochodzi troche slabe poczucie wlasnej wartosci, brak stalych przyjaciol (mieszkam za granica) i ogolnie taka samotnosc i uczucie, ze ze swoimi emocjami jestem sama. nie mowie o tym wszystkim partnerowi, bo nieraz i tak mam wahania nastrojow i jestem placzliwa i on to dwa razy przezyl, wiec nie chce jeszcze bardziej robic z siebie miekkiej ofiary, zeby mnie nie rzucil.

moj chlopak wychodzi tak raz na miesiac/poltoramiesiaca ze swoim najlepszym kumplem, zawsze do pubu/klubu i wraca dopiero nad ranem. za kazdym razem mam takiego dola, bo ja sama nie potrafie tak sie umowic i wyjsc na cala noc z kolezanka i czesto tez nie mam z kim. on nie ma z tym problemu. ostatnio przeplakalam caly wieczor, myslac sobie najgorsze scenariusze. jak z tym walczyc, jak przestac sie przejmowac i zaczac zyc? wszystkiego mi sie wtedy odechciewa, podobnie jak autorka watku. boje sie, ze nagle moj chlopak moze przestac mnie kochac.

prosze o porady.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też zostawiajcie facetów samych, czasem żyjcie własnym życiem, ja na przykład w niedzielę mam już zaplanowaną rano, i wychodzę, zostawiam faceta samego, a popołudniu do pracy, 

On jak ma gdzieś wyjść to nie patrzy czy mi się to podoba, tylko idzie na spotkanie, żyję już bardzo długo w związku, i wiem że każdy musi mieć troche prywatnego życia dla siebie, nie trzeba siedzieć od rana do wieczora razem by być szczęśliwym

Róbcie tak żeby druga osoba tęskniła za wami, a nie podawajcie siebie gotowym na każde skinienie, żyjcie trochę swoim życiem, 

Ja mam swoją grupkę, spotykamy się ćwiczymy, od czasu do czasu, a mój facet  siedzi sam w tym czasie i tęskni, potem miłość, relacja jest lepsza bo się dawno nie widzieliśmy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@oka22 czesc, fajnie ze napisalas. bardzo dobre podejscie, mysle, ze tak powinno byc w kazdym zwiazku. jak dlugo juz jestes w zwiazku? czy mieszkacie razem? 

jak sprawic, zeby druga osoba za mna tesknila, i jednoczesnie nie miala wrazenia, ze nie poswiecam jej wyjatkowo dlugo czasu?

jak moj kochany mi mowi nieraz, ze planuje jakies wyjscie ale jeszcze nie jest pewien (np. ogladac mecz z kumplem jak co roku), a ja akurat powiem, ze jeszcze tego meczu nie widziala i czemu wczesniej nie mogl powiedziec, to on czesto mowi, ze moge isc z nim albo ze sami pojdziemy, ze jakos sie wymysli. to ja na poczatku sama w sobie jestem wsciekla, ze on bedzie wychodzil sam. pozniej sobie mysle, ze moze w takim razie tez powinnam isc, a z drugiej strony mysle, ze powinnam go puscic samemu, bo to troche meska sprawa no i dam mu luzu troche. mam problem nieraz w podejmowaniu decyzji i postawieniu sie. jesli on bedzie nalegal, to chcialabym, zeby jednak sam moze poszedl, z drugiej strony moze kiedys on bedzie mi mowil, ze przeciec chcialem, zebys tez poszla. jak zachowac ten balans i umiec odpowiednio zareagowac? wiem, ze jesli nie pojde, to bedzie to wlasnie jedna z takich sytuacji, gdzie obydwoje mozemy zatesknic za soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×