Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak poradziłam sobie z nerwicą lękową i nerwicą natręctw


kasqa89

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich forumowiczów! :)

Zanosiłam się z tym postem już od dłuższego czasu, wiedząc ile osób przechodzi stany depresyjne, nerwicowe, lękowe, zależało mi, żeby podzielić się z innymi moją historią, może niektórych podniesie to na duchu, bo zdaję sobie sprawę jak przytłaczającą chorobą jest nerwica i depresja.

Generalnie nerwica jest ze mną chyba od zawsze, już jako dzieciak miewałam napady lękowe z cyklu " nie mogę oddychać", ale dopiero trzy lata temu moje skłonności do nerwicy uaktywniły się na najwyższych obrotach, analizując moje życie w tamtym momencie, najwidoczniej po prostu nie radziłam sobie ze swoim życiem, ze studiami, zerwaniem z chłopakiem, poznaniem kogoś innego, to chyba było dla mojej słabej głowy za wiele. Więc uciekłam od świata realnego, w kompletnie odrealniony świat, za szybą, toczący się w mojej głowie :) Dla niektórych to co pisze może się wydać idiotyczne, ale ludzie nerwicowy mnie zrozumieją ;) Zaczęło się banalnie bóle głowy, osłabienie, potliwość..następnie wmówiłam sobie, że nie kocham mojego wówczas chłopaka obecnie męża), byłam przerażona czułam się jak ostatni zdrajca, nie mogłam się z nim widywać, bo tak mi było źle z tymi odczuciami. Potem wszystko stopniowo się rozwijało konkretna tzw. "obręcz" na głowie, silne osłabienie, zawroty głowy, duszności, uczucie dławienia się, kołatanie serca, ból w mostku, drętwienie ręki, bóle nóg, generalnie wszystko co tylko można sobie wyobrazić :) lecz niestety nie pozostałam na tym idąc za ciosem zaczęłam sobie wmawiać poważne choroby, do tego stopnia, że każdego dnia bałam się iść spać ze strachu, że już więcej się nie obudzę, wydałam baardzo dużo pieniędzy na wszelkie możliwe badania, tomografia głowy, morfologia ze wszystkimi możliwymi wskaźnikami, morfologię robiłam co 2 tygodnie, za każdym razem sprawdzając też ilość komórek rakowych w organizmie:) ześwirowałam kompletnie nic się dla mnie nie liczyło poza "wyzdrowieniem", kiedy zaczęłam mieć pozytywne wyniki badań, co trwało, bo oczywiście dzięki permanentnemu stresowi w jakim tkwiłam wyniki były beznadziejne. Ale kiedy już wreszcie logika zaczęła wygrywać nad tą iluzją na temat rychłej śmierci, musiałam wyszukać jakąś inną natrętną myśl, jakiś lęk. Kiedy myślałam, że rzekoma śmierć jest straszna zaczęło się podważanie swojej seksualności. Uważałam, że jestem mężczyzną uwięzionym w ciele kobiety, nagle wszystko co mówię, co robię zaczęło mi się wydawać męskie, nie mogłam patrzeć w lustro, byłam wówczas już kompletnie ODREALNIONA, tak to się nazywa właśnie odrealnienie. Nie mogłam funkcjonować, jeść, spać, schudłam wówczas 10kg, jedyne o czym wtedy marzyłam to być już starą i żeby to się wszystko skończyło. Miałam także natrętne myśli na temat krzywdzenia moich bliskich, ale także zrobienia krzywdy obcym. Po prostu żyłam na swojej planecie, z jednej strony wiedziałam, że jestem chora, że sobie nie radzę, ale z drugiej nie potrafiłam się z tego wyplątać. Zaczęłam chodzić do psychologów, odwiedziłam kilka razy psychoterapeutkę, niestety w moim przypadku bez leków sama psychoterapia to za mało. Więc udałam się do psychiatry, bałam się, nie chciałam brać żadnych leków, ale usłyszałam jedno zdanie od psychiatry, mnie bardzo poruszyło " jeżeli nie zamierzasz brać tych leków, to lepiej od razu kup sobie trumnę i się do niej połóż, bo teraz marnujesz swoje życie". Więc zaczęłam lek antydepresyjny plus w razie ataku paniki lek na uspokojenie. Brałam tabletki 2 miesiące, męczyłam się w tamtym stanie pół roku! a po dwóch miesiącach na lekach wszystko zaczęło się normować, miałam więcej siły więcej chęci, wracałam wówczas to rozmów z Panią psycholog i dopiero wtedy wcielałam w życie jej rady. Przede wszystkim działanie! Działanie i jeszcze raz działanie, niezależnie od nastawienia od humoru miałam plan dnia do zrealizowania, począwszy od ubrania się i umycia ( ponieważ nawet tego nie chciałam robić) po konkretne porządki w domu, nauka, sport. Na początku bardzo się zmuszałam, ale wiedziałam, ze tylko w ten sposób nakieruje myśli na inny tor. Następnie zaczęłam siebie samą chwalić, to co zrobiłam, swój wygląd, na siłę zaczęłam dbać o siebie z powrotem, oczywiście na początku traktowałam swoje ciało, jako tylko i wyłącznie powłokę, która mnie okala hehe, więc dbałam o swoją powłokę, powoli stopniowo znowu mogłam patrzeć w lustro i widziałam tam znowu siebie, nie obcą osobę:) pojawili się na nowo znajomi, nie ukrywałam, przed nimi, że miałam problem, ale też nie opowiadałam im o tym, bo normalny zdrowy na umyśle człowiek tego na prawdę nie zrozumie. Powoli odstawiałam tabletki, ponieważ przestały pojawiać się natrętne myśli, zaczęłam dostrzegać moje odrealnienie, to jest takie wrażenie jakbyście grali w jakimś filmie, kiedy to się pojawia i zaczynasz sobie zdawać z tego sprawę, to znaczy, że wracasz do świata :) na początku się bałam, ale później przeczytałam na ten temat fajny artykuł. Generalnie wyszłam z nerwicy. Ale najważniejsze, ponieważ niestety ta choroba ma to do siebie, ze lubi powracać, więc najważniejsze co mi bardzo mocno pomaga, przede wszystkim AKCEPTACJA tych myśli i swego rodzaju bagatelizowanie ich, wręcz niekiedy wyśmiewanie. Musiałam też przestać być dla siebie taka surowa, bo to nic złego, że tak się dzieje, tacy jesteśmy, trudno, trzeba to przejść po prostu. Tylko dzięki akceptowaniu tego stanu w gorszych chwilach, udaje mi się za każdym razem pokonać nerwicę, po prostu odchodzi:) Dziś wielu z Was może to się wydawać nieprawdopodobne, że kiedyś ten koszmar się skończy, ale nadejdzie takie moment, że będzie po wszystkim. Nieważne co myślcie teraz o tej historii, czy też jak na Was wpłynie ( jeżeli w ogóle ) jestem zadowolona, że Wam to napisałam, byłam bardzo chora, ale żyje mam się świetnie, mam córeczkę, męża, skończoną szkołę, jestem szczęśliwa, a dopiero 25 lat na karku :) Pozdrowienia dla Wszystkich :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim działanie! Działanie i jeszcze raz działanie, niezależnie od nastawienia od humoru miałam plan dnia do zrealizowania, począwszy od ubrania się i umycia ( ponieważ nawet tego nie chciałam robić) po konkretne porządki w domu, nauka, sport. Na początku bardzo się zmuszałam, ale wiedziałam, ze tylko w ten sposób nakieruje myśli na inny tor.

 

Następnie zaczęłam siebie samą chwalić, to co zrobiłam, swój wygląd, na siłę zaczęłam dbać o siebie z powrotem, oczywiście na początku traktowałam swoje ciało, jako tylko i wyłącznie powłokę, która mnie okala hehe, więc dbałam o swoją powłokę, powoli stopniowo znowu mogłam patrzeć w lustro i widziałam tam znowu siebie, nie obcą osobę:)

 

pojawili się na nowo znajomi, nie ukrywałam, przed nimi, że miałam problem, ale też nie opowiadałam im o tym, bo normalny zdrowy na umyśle człowiek tego na prawdę nie zrozumie.

 

Powoli odstawiałam tabletki, ponieważ przestały pojawiać się natrętne myśli, zaczęłam dostrzegać moje odrealnienie, to jest takie wrażenie jakbyście grali w jakimś filmie, kiedy to się pojawia i zaczynasz sobie zdawać z tego sprawę, to znaczy, że wracasz do świata :)

 

AKCEPTACJA tych myśli i swego rodzaju bagatelizowanie ich, wręcz niekiedy wyśmiewanie. Musiałam też przestać być dla siebie taka surowa, bo to nic złego, że tak się dzieje, tacy jesteśmy, trudno, trzeba to przejść po prostu. Tylko dzięki akceptowaniu tego stanu w gorszych chwilach, udaje mi się za każdym razem pokonać nerwicę, po prostu odchodzi:)

 

Gratuluje!!!

 

Wiesz, ze zaczynam podazac podobna droga?

Oby skonczylo sie to tak jak u Ciebie - wyzdrowieniem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brałam Depralin i na napady lęku Zomiren, ale wiadomo tak jak wszędzie nawet w lekach panuje zasada dla każdego co innego:)

Są ludzie, którzy super sobie radzą bez leków, odradzają je zazwyczaj również psychoterapeuci. Ale w moim przypadku każda terapia była nieefektywna bez wyrównania tego stanu do poziomu znośnego:)

 

NA PEWNO SKOŃCZY SIĘ WYZDROWIENIEM! :)

Ja sobie zdaję sprawę ile to wszystko kosztuje ciało i dusze, że po prostu każdy dzień jest dosłownie walką z myślami, człowiek jest już na skraju wyczerpania, a tu nastaje kolejny dzień i pojawiają się kolejne stany.

Po prostu nie bój się:) Wszystko będzie na prawdę dobrze, wiem co piszę :)

Cieszę się, że działasz! to ogromny plus, bo wiem jak pożerające są te wszystkie myśli, ja potrafiłam siedzieć po prostu na kanapie bez ruchu tak sparaliżowana lękiem, nie mogłam nic przełknąć, nic wypić, nic powiedzieć,a w głowie kompletny haos.

Ale wiecie co, osoby, które mają styczność z nerwicą mogą później na prawdę więcej wycisnąć z życia, bo zaczynasz doceniać WSZYSTKO, włącznie z drobnostkami, czego wielu ludzi w dzisiejszych czasach nie potrafi:)

 

-- 03 lut 2014, 21:47 --

 

Chciałam tylko o czymś jeszcze napisać. Wiem, że ja w swoim poście opisałam większość stanów, które mnie nękały, ale generalnie nie powinno się o tym czytać, co kogo gnębiło, bo łatwo sobie później wmówić objawi kolegi czy koleżanki. I jeżeli jesteście w stanie odpuścić sobie zawzięte wyszukiwanie w internecie haseł związanych z nerwicą, to zróbcie to. Uważam, że na tym forum jest dużo mądrych wątków, które mogą być pomocne. I to wystarczy. Ja wielu lęków nabawiłam się szukając właśnie odpowiedzi w internecie na to co mi jest. to tak ku przestrodze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasqa89 dlugo z tego wylazilas?

Dlugo czekalas na dzialanie leku?

 

Akurat w tym, zeby nie czytać o objawach choroby to sie z Toba zgadzam w 200 procentach.

Ja akurat jestem bardzo podatna na przysposobienie 'cudzych' dolegliwosci :(

A to najgorsze co moze byc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna82 jeżeli za początek walki o normalność uznam start z lekami, to zajęło mi to około roku. W tym 2 miesiące systematycznego leczenia farmakologicznego, a cała reszta to już moja własna terapia oparta na sugestiach świetnej pani psycholog. Bardzo dobrze było ze mną już po pół roku, ale wciąż czułam konieczność robienia dokładnych badań krwi raz lub dwa razy w miesiącu,w zależności czy mnie coś bolało czy nie. Tylko, że po prostu zaakceptowałam to i traktowałam jako sposób na uspokojenie nerwicy. Po roku już się unormowało. Jak już napisałam wyżej, nerwicę trzeba zaakceptować po prostu jako część siebie. Bo np. ja pomimo tego, że z moim umysłem wszystko jest okej, to wciąż mam co jakiś czas tzw obręcz na głowie hehe, wciąż co jakiś czas pojawiają się jakieś myśli, tak już po prostu jest i w ogóle mi to nie przeszkadza, nie czuje, że tracę w jakiś sposób na jakości życia. Jest normalnie po prostu :)

 

-- 04 lut 2014, 13:54 --

 

A jeżeli chodzi o działanie leku, to muszę przyznać, że już po 2 tygodniach nie byłam w stanie nawet na siłę nic sobie wmówić :P to działa jak blokada, poprawia pracę mózgu, tak żeby można było rozróżnić fikcję od rzeczywistości :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo się cieszę że Ci się udało pokonać nerwicę,ja walczę od ponad 3 lat z nerwicą lękową i moje leczenie różnie wygląda przeważnie jest koszmarnie.Biorę paroksetynę 40mg i pramolan 50mg doraźnie hydroxyzyna i afobam czasem tez relanium ale tylko na pogotowiu.ataki paniki mam średnio co 2 tygodnie czasem co miesiąć,leczyłem się 2 razy w szpitalach psychiatrycznych raz 10 dni drugi raz 5 tygodni w tym psychoterapia od 2 miesiecy jest bez psychoterapi i moj stan sie pogarsza teraz góruje ogromna sennosc.Nie pracuje,siedze w domu zajmuje sie mlodszym rodzenstwem,moja dziewczyna nie rozumie mnie,nie mam wsparcia z jej strony.11 Lutego ide na psychoterapie zobaczymy moze cos bedzie lepiej no i przedewszystkim chialbym pojsc do pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna82 możemy tutaj sobie porozmawiać, chętnie odpowiem na Twoje pytania :)

Angie1989 Jest ich zdecydowanie więcej, tylko sęk w tym, że jak już z tego wyjdziesz to niechętnie do tego wracasz, stąd tak mało historii pozytywnych :) Bo mimo wszystko to budzi jakiś niepokój hehe :)

U mnie na szczęście w nieszczęściu wszystko związane z nerwicą natręctw praktycznie toczyło się w głowie, poza obsesyjnym badaniem się :) Aczkolwiek faktem jest, że odizolowałam się wówczas od społeczeństwa kompletnie, bałam się ludzi, bo nie chciałam, żeby ktokolwiek poza moimi bliskimi się zorientował, że coś mi jest, a jednocześnie tak cholernie ciężko było z kimkolwiek rozmawiać o "duperelach" kiedy caaały czas miałam zajętą głowę. W pierwszym poście napisałam te objawy, które najbardziej utkwiły mi w pamięci :) przypomniał mi się jeszcze jeden okropny, ale nie powinnam tego pisać, bo nie chcę, żeby ktokolwiek z was to sobie "podpiął" :) nie nie tutaj ważne jest, żeby się zbierać z powrotem do życia :) i tego się trzymajmy :) Uwierzcie, że mi też nie jest łatwo nawet teraz tutaj się wypowiadać hehe, bo mnie to wszystko przyprawia o ciarki :)

 

-- 05 lut 2014, 15:35 --

 

Senność to jeden z częstych skutków ubocznych leków, plus no nie oszukujmy się pogoda też nie nastrajała ostatnio do czegokolwiek :) Niestety powiem Ci tak, dziewczyna Cię nie zrozumie, na pewno się stara jakoś w tym odnaleźć, ale jej też jest ciężko. Pamiętam, że mój chłopak był w fatalnym stanie psychicznym, kiedy przechodziłam tą chorobę na najwyższych obrotach, dosłownie nie wytrzymywał napięcia, bo nie wiedział jak mi pomóc i co się dzieje, dlaczego tak jest. Jeżeli chodzi o napady lęku, przerabiałam to, straszna sprawa, ale w trakcie ataku siedział przy mnie tata, kazał mi się nie przejmować i po prostu poczekać, aż przejdzie. Jest jedna pewna kwestia NIE UMRZESZ! :) Taki napad wywołany jest przede wszystkim tym, że już się wszystko w tobie przelewa, te wszystkie emocje, te stany lękowe, ciało nie wytrzymuje, musi odreagować, poprzez takie właśnie jazdy.

Młodsze rodzeństwo pod opieką to duży obowiązek, zwłaszcza dla Ciebie w tym stanie, aaaale ma to swoje plusy:) Spróbuj skoncentrować się w 100% podczas zabaw z rodzeństwem na tym co robicie w danym momencie, wczuj się w to:) bądź dzieckiem :) taka odskocznia od dorosłości, takie odreagowanie :) Nie znam złotego środka dla każdego, dla mnie zbawienne jest działanie, plan dnia, to jest moja droga. Jeżeli będziesz skupiał się za bardzo na swoich myślach to po prostu tak się będzie działo. Zacznij drobnymi kroczkami powoli iść do przodu, rób coś koncentrując 100% uwagi na tym:) Twoja głowa wtedy chwile odpocznie :)

 

hehe wiesz dlaczego? Bo nerwica najczęściej bierze się z braku problemów :) to moja obserwacja na moim przykładzie i na przykładzie mojego ojca i wujka. Kiedy wszystko jest ok, to po prostu "coś tu nie pasuje" jak to ok? nieee przydało by się czymś poprzejmować :) Nie potrafimy do końca cieszyć się tym co dobre, szybko przyzwyczajamy się do złego, nawet nie świadomie szuka się problemu :) Wiesz jak ciężko mi było zrozumieć, że wszystko jest dobrze! do dzisiaj lubię sobie wyszukać jakiś mały problemik tak dla równowagi hehe:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, Ja nie biorę afobamu hydro i relanium codziennie tylko gdy czuje ze cos sie bedzie dzialo.

kasqa89, Wogole mnie to nie cieszy ze musze sie dziecmi zajmowac,poprostu musze nie ma innego wyjscia,czasem doprowadzaja mnie do szalu,nie mam swojego zycia.Dziewczyna ze mna mieszka lecz tylko mnie dobija nic sie jej nie podoba,nie okazuje mi uczuc,nie tak to mialo byc.

 

-- 05 lut 2014, 18:46 --

 

Na początku paroksetyna dzialala na mnie super,dawala mi energie wogole bylo ok,a teraz po prawie 3 miesiacach ogromna sennosc,pogorszone samopoczucie,szybko sie wkurzam,najbardziej mi pomogla na fobie spoleczna,leki oczywiscie sa mniejsze niz na poczatku,bo kiedys to na pogotowiu i szpitalu bywalem co tydzien,tylko nie wiem dlaczego te zmiany przezemnie sa nie doceniane,czuje sie bardzo odrealniony i pamiec mi sie pogarsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasqa89, swiete slowa! Nerwica bierze sie z braku problemow! U mnie tak sie zaczelo! Wszystko bylo za piękne żeby mogło byc prawdziwe a wiec sie zepsuło!!! I teraz probuje z tego wyleźć ale nie umie...jak juz sie pozbieram to za kilka dni znów sobie wkręcam czy to na pewno aby z nerwicy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angie1989, A u mnie wlasnie na odwrot,nerwica raczej nie bierze sie bez powodu ludzie ktorzy nie maja problemow nie choruja na nerwice.U mnie bylo tak ze rodzice sie rozwiedli,nie ukonczylem szkoly sredniej,mialem ogromne problemy z przebywaniem miedzy ludzmim,wpadlem w zle towarzystwo,narkotyki,dodatkowo moja mama ma dzieci z innym facetem i martwie sie jak to dalej bedzie,ten facet ma swoja rodzine,zone.Mama by chciala zeby zamieszkal z nami ale to nie jest takie proste,boje sie ze mam wpadnie w depresje,mam bardzo duzo problemow wiec u mnie nerwica nie wziela sie bez powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emilk musisz spojrzeć na to wszystko bardziej racjonalnie. To trudne teraz hehe, ale odpowiedz sobie na takie pytanie czy Ty będąc tak bardzo zajęty swoimi myślami, swoją nerwicą okazujesz swojej dziewczynie tyle ciepła ? nie sądzę, aby tak było. Twoja dziewczyna też jest w trudnej sytuacji, bo żyje pod jednym dachem z chorą osobą. To nie takie proste wszystko. Nerwicowcy są bardzo skupieni na sobie niestety.

Szczerze powiedziawszy myślę, że te dzieci są Ci teraz niezbędne, bo inaczej kompletnie byś odjechał. Spróbuj trochę więcej dać z siebie innym, przy tym nie oczekuj za wiele :) Wiesz jak ja żałuje, że w tamtym okresie nie miałam solidnego obowiązku na głowie, może by mnie to uchroniło przed taką fiksacją.

Nie oczekuj poklasków od innych proszę Cię... Zacznij się sam motywować! :)

Nerwica i Depresja nie dotyczy samego chorego, cała jego rodzina jest w to zaangażowana. Im też jest bardzo ciężko to znosić. Ja się czasem zastanawiam jakim cudem moja mama to przetrwała, to wariactwo. Codziennie obcowała z człowiekiem, który uważał, że umiera, że jest facetem, że chce zabić rodzinę, że chce zdjąć z siebie swoją własną skórę, bo mu przeszkadza, swędzi, CODZIENNIE! Wiedząc doskonale jaka jest prawda, tłumacząc miliony razy, rozmawiając. Coś okropnego. Dlatego nie warto oczekiwać za wiele od innych w tym czasie, można się wygadać, ale nie cały czas. Sami dobrze wiemy co to jest za cholerstwo, po co obarczać tym innych? Oczywiście niech wiedzą, że jest problem, ale nie absorbujmy ich tym każdego dnia.

Więcej optymizmu, samo branie leków to za mało. Dobrze dobrane leki mają to wszystko ustabilizować do poziomu takiego, żeby można było podjąć dalsze działania. Ale nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę. Bynajmniej nie dla każdego.

 

angie1989 Wiesz co skoro już wiesz jak to działa i potrafisz się pozbierać, to teraz po prostu musisz mieć sposób na te gorsze dni:) jak już pisałam, ja jak mam gorsze dni biorę kartkę i zapisuje cały plan dnia i go realizuje i odhaczam. Skupiam się na każdej czynności, szorując gary nie myślę o niczym innym jak tylko o tym, że ten garnek ma się błyszczeć:) To mnie relaksuje i uspokaja:) Uprawiam sport:) dzwonię do znajomych posłuchać co u nich:) Robię wszystko żeby skupić się na czymś zwyczajnym, REALNYM :)

 

-- 05 lut 2014, 22:55 --

 

emilk to dosyć zmienia postać rzeczy. Faktycznie w Twoim życiu dużo się dzieje. I nie jest to nic nastrajającego pozytywnie. Poza Twoją mamą, bo za nią życia nie przeżyjesz. Nerwica jako odskocznia od problemów też częsty przypadek. Nie można sobie poradzić w życiu realnym, to zaczynają się fikcyjne problemy. Ja bym na Twoim miejscu dalej chodziła na terapię, ale skupiała się na niej przede wszystkim na tym co napisałeś wyżej. Nie na objawach nerwicy, bo tam jest cały klucz :)Nic więcej na ten temat nie powiem, bo psychologiem nie jestem. Ale życzę Ci, żebyś osiągnął spokój :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasqa89 Masz rację,faktycznie dużo użalam się nad sobą i innych to męczy przedewszystkim moją dziewczyne,wydaje mi sie ze zrobila sie przez to wszystko bardzo nerwowa,ale jej sie nie dziwie.Jestem taka osoba ktora potzrebuje duzo uczuc,czesto sie przytulam do dziewczyny,mowie jej po pare razy dziennie ze ja kocham,ale ona twierdzi ze to jest za malo,chciala by zebym poszedl do pracy,zapewnil jej spokojna przyszlosc,no i przedewszystkim byc na swoim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×