Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

mam dość poważny problem i zupełnie nie wiem, co robić. Jestem w dość krótkim związku z kimś, z kim mi jest dobrze. Jest jednak coś, co mnie boli i zastanawiam się nad przyszłością tego związku.

Otóż dzieli nas odległość, która w sumie nie jest duża- jakieś 35 km), jednak nie widujemy się w każde weekendy. Teraz już mam troszkę problem, bo ostatni raz spotkaliśmy się w andrzejki. Zawsze facet przyjeżdżał do mnie, bo zwierzył mi się, iż ma problem z ojcem alkoholikiem. Nie przeszkadza mi to w postrzeganiu faceta, nie zmieniłam zdania o nim, bo sama mam problem rodzinny. Ale co mnie martwi- on ostatnio nie przyjechał do mnie, bo pilnował ojca, obawiał się, by ten nie zrobił nic jego mamie. Kiedy jednak ja mu powiedziałam o swoich rodzinnych problemach, zaryzykowałam (bo mam problem z chorobą psychiczną w rodzinie i też nie jest mi lekko kogoś zapraszać) a on nie chce, bym go odwiedziła. Tłumaczy to tym, że wstydzi się, że nie chce, bym sobie o nim coś pomyślała i musiała oglądać jego ojca w stanie nietrzeźwym. Poczułam się, jakby mi nie potrafił zaufać, ja też nie wiem jak się u mnie zachowa członek mojej rodziny z pwoodu choroby ale mimo to postanowiłam zaprosić kogoś mi bliskiego do domu. Teraz nawet święta stoją pod znakiem zapytania, koleżanka mi doradza, bym zakończyła ten związek, bo nie wiem, czy w tym miesiącu się zobaczymy. Ale ja wiem, że będzie mnie to bolało i czuję się jak w pułapce- w którą stronę pójść, każdy wybór będzie zły.

__________________

Kolejny raz to samo. Umawia się, ja już spakowalam się a dziś rano info, że mam nie przyjeżdżać, bo ojciec pije. Mam takiego doła, bo niestety zaangażowałam się, gdy się poznaliśmy nie wiedziałam o alkoholiku w jego rodzinie. Wiem, że powinnam to zakończyć, ale to mnie bardzo boli a ja nie chcę cierpieć. Jestem głupia, bo tak czy siak będę cierpieć- przecież za tydzień może być to samo, co weekend to samo. I co, ani on nie przyjedzie (bo musi pilnować ojca) ani mnie nie zaprosi. Przecież nie da się zbudować niczego poważnego, widując się raz w miesiącu i ja to wiem, tylko dlaczego płaczę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, co bym zrobiła, on może przyjeżdżać do mnie, ja nie muszę tam być, tyle że nie może/nie chce matki zostawić samej. I to się będzie powtrzało, jak ojciec będzie miał ciągi. Nie wiem, co robić.

A choroba to schizofrenia, bardzo się bałam zapraszać innych ludzi, w przeszłości matka takie rzeczy robiła, że miałam myśli samobójcze poza tym anoreksję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Standart. Jeden z moich ex nigdy mnie do swojej chaty nie zaprosił - też ma ojca alkoholika. A może ma żone... przyjaźnimy się ale zaczynam podejrzewać, że od dawna ma kogoś nawet wtedy gdy się ze mną spotykał.

 

-- 23 sty 2014, 18:22 --

 

Nie zaproszę cię bo: ojciec, matka, choroba, alkohol, bałagan, płonąca żyrafa - dla mnie to są wszystko ściemy a my baby łykamy jak młody pelikan rybę.

Jeśli ktoś o nas poważnie myśli i zależy mu na nas, otwiera przed nami drzwi do swoich domów, rodzin - do swojego życia.

Ja już nie łykam takich bzdur. Jak facet robi dziwne uniki to do widzenia, szkoda mojego czasu i energii!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co, ani on nie przyjedzie (bo musi pilnować ojca) ani mnie nie zaprosi. Przecież nie da się zbudować niczego poważnego, widując się raz w miesiącu i ja to wiem, tylko dlaczego płaczę?
Po pierwsze, on niczego nie musi - to jego wybór, ze pilnuje alkoholika. Zaraz będzie argument, że troszczy sie o matkę - ale domyslam się, ze jego matka jest dorosła kobietą od dawna pełnoletnią, i ona sama powinna sie o siebie troszczyć. To, ze tego nie robi to takze jest jej decyzja... ale w końcu ma pod reka syna, który sie poczuwa do interweniowania. Zachowanie Twojego chłopaka / czyli branie odpowiedzialnosci za czyny pijacego rodzica/ na kilometr smierdzi współuzależnieniem. Podejrzewam, ze Ty zawsze bedziesz dla niego na drugim miejscu, pierwsze zajmuje u niego patologia domowa, w której jest pogrążony... sama, wiesz z tej mąki chleba nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susannah, rozumiem.. jednak dziwne zachwanie schizofrenika jest bardziej bezpieczne niz nawalonego alkoholika. Jezeli juz na starcie zwiazku myslisz tylko o sobie zlewajac jego problemy i udajac ze nie rozumiesz dlaczego boi sie Ciebie zaprosic do siebie to cienko to widze. Pogadaj z nim o tym zebyscie sie czesciej spotykali niekoniecznie w weekendy i niekoniecznie u niego w domu. 35 km to mała odleglosc i chociaz na wspolny obiad mozna wyskoczyc

 

-- 23 sty 2014, 18:33 --

 

bittersweet, nie sadze zeby on byl swiadomym DDA a nieswiadomy poczuwa do opieki nad matka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z bittersweet, będziesz na drugim miejscu i na dłuższą metę tego nie zniesiesz, bo ileż można? poza tym on powinien szanować Twój czas i nie oczekiwać, że będziesz siedziała pod telefonem w gotowości na spotkanie. a bez regularnych spotkań trudno sobie wyobrazić budowanie związku. rozumiem jakieś chwilowe sprawy typu choroba czy coś, ale żeby taka sytuacja trwała non stop? on w ogóle nie jest gotowy do związku, niech sobie najpierw odpowie na pytanie czy ma na to czas i chęć. jeśli tak, to niech się zacznie stosownie zachowywać i angażować a nie tylko robić uniki i oczekiwać, że będziesz to cierpliwie znosiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, nie sadze zeby on byl swiadomym DDA a nieswiadomy poczuwa do opieki nad matka
Candy14, dokładnie tak.
poza tym on powinien szanować Twój czas i nie oczekiwać, że będziesz siedziała pod telefonem w gotowości na spotkanie.
On podporzadkowal swój czas swoim rodzicom, wiec pewnie oczekuje od Susannah tego samego :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiec moze zamiast pretensji podsunac mu materialy o DDA, poszukac jakas grupe wsparcia?
Na pewno trzeba. Tylko że ja /moze jestem juz stara i cyniczna / nie pakowałabym się w zwiazek z kimś, kto jest nieswiadomym DDA i ma dłuuugą droge przed soba, żeby sie ogarnąć. Jak się ogarnie, to co innego.... ale na razie on nie jest gotowy do nawiązania relacji, w której dawałby Susannah to, czego ona oczekuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś o nas poważnie myśli i zależy mu na nas, otwiera przed nami drzwi do swoich domów, rodzin - do swojego życia.

Przed laty prowadzilam dom otwarty, przewinelo sie mnostwo ludzi.

Teraz zapraszam tylko tych, ktorzy na to zasluguja bo moj dom to moja twierdza i zbyt go szanuje zeby sie po nim mialo platac byle barachlo.

Ale gdyby mi zalezalo - no, gdybym kogos polubila na tyle, ze moglabym go/ja zaprosic to nie ma sprawy, u mnie drzwi otwarte dla przyjaciol i pokoj wolny czeka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susannah, rozumiem.. jednak dziwne zachwanie schizofrenika jest bardziej bezpieczne niz nawalonego alkoholika. Jezeli juz na starcie zwiazku myslisz tylko o sobie zlewajac jego problemy i udajac ze nie rozumiesz dlaczego boi sie Ciebie zaprosic do siebie to cienko to widze. Pogadaj z nim o tym zebyscie sie czesciej spotykali niekoniecznie w weekendy i niekoniecznie u niego w domu. 35 km to mała odleglosc i chociaz na wspolny obiad mozna wyskoczyc

 

-- 23 sty 2014, 18:33 --

 

bittersweet, nie sadze zeby on byl swiadomym DDA a nieswiadomy poczuwa do opieki nad matka

uwierz mi, nie chodzi o bezpieczeństwo= choć tu też nigdy nie wiem, jak matka zareaguje. Bardzej wstyd, pamiętam jak miała elementy katatonii, stała przez pół dnia w korytarzu, w dziwnych pozach. Wychodziła nie wiadomo gdzie, chodziła z pismem św. wszędzie, nawet gdy jej się rozleciała biblia, to te strzępki chowała w różnych miejscach, na szafkach, po kieszeniach itp. Kilka lat trwała sprawa o ubezwłasnowolnienie i przymusowe leczenie, gdy miała ją zabrać już karetka (na siłę), to wyszłam z domu, sąsiedzi niektórzy to widzieli, ponoć klękała i się modliła na ulicy. Podczas pierwszych dni w szpitalu podobno nie spała, tylko stała całymi dniami. Nie potrafiłam się zmusić, by ją odwiedzić, moja siostra tam pojechała. Ja sama miałam problemy z depresją a wcześniej z anoreksją, moja matka nie widziała tego ( zrozumiałe u schizofrenika) a co dziwniejsze, mój ojciec i siostra udawali, że nie jestem chora, nawet jak ważyłam 35 kg.

Mamy teraz mniej się wstydzę, bierze leki, a jak nie bierze, to jest niestety gorzej :(

 

Ja rozumiem jego sytuację ale nie chcę być na drugim miejscu, on może nigdy nie opuścić domu, założyć własnej rodziny, kiedyś powiedział mi, że ma dość życia, że urodził się tylko po to, by mieć przej...ne, że kiedyś chyba będzie musiał iść do psychiatry. Nie zlewam jego problemów, staram się go wspierać, mówię, że ojciec ma swoje życie i jeśli chce je przechlać, to jego sprawa a on musi mieć swoje życie, sam może o nim decydować, jak ono ma wyglądać. Nie wiem, jak miałabym mu pomóc.A odległość jest mała, tylko że nie mam prawka, pracujemy w jednym mieście, ale dojeżdżamy. Ja jeździłam tam z siostrą, ona zawsze jest gotowa mnie podwieźć ale nie chcę za każdym razem odwoływać ją na kilka godzin przed wyjazdem, gdy już w połowie spakowałam się...

 

-- 23 sty 2014, 20:05 --

 

bittersweet, 100% racji chociaz Susannah, ma tendencje do pakowania sie w zwiazki bez przyszlosci z tego co pametam

skąd ten wniosek? Nigdy nie byłam w związku dotąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skąd ten wniosek? Nigdy nie byłam w związku dotąd.

 

 

z Twoich poprzednich wpisow..tez mialas dylemat do publicznej debaty bo facet mial angine i nie mogl z Toba spotkac

Ja rozumiem jego sytuację ale nie chcę być na drugim miejscu, on może nigdy nie opuścić domu, założyć własnej rodziny,

calkiem mozliwe jezeli nie poszuka pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Susannah, napiszę jedno zdanie od siebie, bo stoję bardziej po stronie Twojego mężczyzny. Kiedy byłam w liceum rodzice kupili mieszkanie do remontu, delikatnie mówiąc, bo tak naprawdę w środku to była ruina. Z powodu ich małżeńskich przepychanek, nie zaczęli go remontować od razu, więc jakiś czas mieszkałam w tych warunkach. Bzdura, prawda? Oczywiście, że bzdura, ale przez cały okres mojego mieszania tam, zaprosiłam do siebie tylko jedną osobę, bo się przeokrutnie wstydziłam. Nawet sobie nie wyobrażacie jaki to był wstyd, i to podkreślam, przez taka bzdurę, więc potrafię sobie mniej więcej wyobrazić jak bardzo źle musi się czuć Twój Pan, jeśli w grę wchodzi alkoholizm. To nawet nie jest kwestia braku zaufania, czasem taki wstyd po prostu trudno w sobie przełamać. Rozmawiaj z nim, zapewniaj, wspieraj, przynajmniej do jakiegoś czasu, może za jakiś czas, jak to nic nie da rzeczywiście postaw sprawę ostro, choć wątpię, czy to coś da. Uważam że więcej zdziałasz po dobroci.

 

Ktoś pisał, i słusznie, że będziesz na drugim miejscu, bo facet na pierwszym miejscu stawia patologię domową. Skoro ma taką sytuację, trzeba się z tym liczyć i może postarać się jego wyciągnąć? Uświadamiać mu, że nie jest jego obowiązkiem to czy tamto, żeby spojrzał na swoje życie inaczej. Rozmawiacie w ogóle o życiu? On myśli o rodzicach, a czy myśli o sobie? Pytałaś go, czy chce prowadzić samotniczy tryb życia /bo tak to się skończy/ poświęcając się rodzicom?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy to źle, że napisałam na forum? Czy to od razu oznacza "publiczną debatę"? Może nie mam doświadczenia i chciałam, by ktoś ocenił to z zewnątrz jak to widzi, jak to wygląda

 

-- 23 sty 2014, 20:55 --

 

Ktoś pisał, i słusznie, że będziesz na drugim miejscu, bo facet na pierwszym miejscu stawia patologię domową. Skoro ma taką sytuację, trzeba się z tym liczyć i może postarać się jego wyciągnąć? Uświadamiać mu, że nie jest jego obowiązkiem to czy tamto, żeby spojrzał na swoje życie inaczej. Rozmawiacie w ogóle o życiu? On myśli o rodzicach, a czy myśli o sobie? Pytałaś go, czy chce prowadzić samotniczy tryb życia /bo tak to się skończy/ poświęcając się rodzicom?

Rozmawiałam, tłumaczyłąm mu, że jego życie nie kończy się na rodzicach, że jest już dorosły, ma 30 lat w tym roku. Pytałam, jak widzi swoją przyszłość, jakie ma plany, czy zamierza mieszkać z rodzicami. Czy myślał kiedyś o usamodzielnieniu się, wyprowadzce?

Zapytałam, co wówczas z jego mamą. Stwierdził, że mama mieszka z ojcem, bo dzieci się nie wyprowadziły (siostra, 26 lat ma dziecko i wyprowadziła się do innej części Polski, druga siostra jest w ciąży i mieszka z rodzicami) i gdy ich nie będzie w domu to raczej na pewno nie będzie mieszkała z ojcem, a pojedzie do starszej siostry. On kiedyś wziął pożyczkę i teraz ma raty, kiedy je spłaci twierdzi, że mógłby wynająć kawalerkę w miejscowości, w któej pracuje. Mówi też, że gdyby coś ojciec odstawiał, to bez wahania by przyjechał do matki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ich nie wybrałam, po prostu z tymi dobrze mi się rozmawiało,

mam mnostwo kumpli z ktorymi dobrze mi sie rozmawia ..kandydat na partnera musi spelniac jednak wiecej warunkow niz fajnie mi sie gada i takiego wybiore

 

A czy to źle, że napisałam na forum? Czy to od razu oznacza "publiczną debatę"? Może nie mam doświadczenia i chciałam, by ktoś ocenił to z zewnątrz jak to widzi, jak to wygląda

Ilu ludzi na forum tyle bedzie opinii ..pozmoze Ci to w czyms czy jeszcze bardziej zamota? Rozmawiaj z nim o tym co Cie gryzie i sluchaj co on ma do powiedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×