Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyparcie


cossette

Rekomendowane odpowiedzi

Witam... jestem tutaj nowa, może i zachowuję się desperacko, zakładając tutaj konto tylko aby uzyskać jakąkolwiek pomoc, ale nie wiem co o tym sądzić. Może wykorzystuję swoje ostatnie resztki świadomości aby kurczowo utrzymać się zdrowiu.

Od czego tu zacząć? Mam mętlik w głowie, nie wiem co sądzić, nie wiem co myśleć.

W każdym razie wiem jedno - wiem, że omijam kontaktu ze swoim psychiatrą i przestałam brać leki.

Czuję, że nic mi nie jest w stanie pomóc. Tyle osób mnie już starało podnieść na duchu, dwie hospitalizacje, w tym jedna z własnej woli. Poszłam do lekarza i powiedział, aby mnie zamknął, bo zrobię sobie krzywdę. Nie wiem, być może w ten sposób próbowałam wołać o pomoc, chciałam sobie pomóc, chciałam żyć.

Nie wiem kim jestem, bądź czym. Nie znam swojej tożsamości. Czuję, że nie mam osobowości, jestem tylko ciałem, bez duszy, bez psychiki, bez wartości.

Od pewnego czasu nie daje mi spokoju (zważywszy na to, że jestem bardzo samoświadomą osobą) moje podejście do mojego myślenia na temat myśli samobójczej i domniemanej depresji. Przestałam o tym myśleć, przestałam myśleć o czymkolwiek związanym ze śmiercią. Czasem, przed snem rozważam najlepszy, najskuteczniejszy sposób.

Jakbym wyparła ze świadomości wszystko co do tej pory było - całe leczenie, wszystkie myśli, słowa i uczucia. Jest to taka pełna pustka, taki stoicki spokój. Żyję, funkcjonuję, chodzę do szkoły (chociaż z wielkim trudem, ale to inna sprawa, nie o tym chciałam rozmawiać). W każdym bądź razie każdy jest święcie przekonany (nawet lekarz terapeuta, co było prawdą, bo naprawdę było bardzo dobrze, aż leki zostały mi zmniejszone i przygotowywałam się do odstawienia ich, jednak stan bardzo mi się pogorszył przez ostatnie 3 miesiące), że wyszłam z depresji, bo przecież funkcjonuję, uśmiecham się, śmieję, żartuję. Nic po mnie nie widać - jak zwykle. Ale tym razem czuję, jakby to była taka cisza przed burzą. Leki, których nie biorę, odkładam. Właściwie czekam, aż się całkiem spory stos uzbiera. Nie, nie chcę nimi odebrać sobie życia. Wiem, że szansa jest bardzo mała, że przez leki umrę. Jak już wspominałam, jestem zbyt świadoma aby podejmować takie pochopne decyzje.

W każdym bądź razie jakiś pisarz powiedział, że jeśli nie wiadomo, czy chce się żyć, czy umierać, najlepszym rozwiązaniem będzie śpiączka.

Chciałabym najzwyklej odpocząć. Od siebie, od funkcjonowania, od życia. Każdy oddech mnie męczy.

 

Przepraszam, że tak chaotycznie piszę, przeprasza, że w ogóle to piszę, nie wiem dlaczego to robię. Może pragnę, aby ktoś mi powiedział, że to jest złe, że powinnam znów o wszystkim lekarzowi powiedzieć, aby sobie pomóc.

Chciałabym żyć, żyć normalnie, będąc wolna od swojego umysłu i przeklętych myśli. Jednak nie potrafię. Coś wewnątrz mnie pcha mnie ku autodestrukcji, a ja nie potrafię się temu przeciwstawić. I sama nie wiem, czy chcę. Im dłużej spoglądam w przepaść, tym bardziej mi się ona podoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

To bardzo dobrze, że napisałaś! Czuję, że to wielki krok do przodu, ku lepszemu! :)

Pamiętaj! Jesteś osobą wartościową. Po prostu się pogubiłaś. Ale znajdziemy z tej sytuacji wyjście. Służę wsparciem, radą i wyrozumiałością.

Nie przepraszaj za to, że istniejesz. No co Ty! Masz prawo do istnienia, do wołania o pomoc, do robienia tego co kochasz etc.

To, że założyłaś tu konto to była świetna decyzja! To muszę Ci przyznać.

Masz wyjątkowe szczęście, że trafiłaś na takiego "Anioła Stróża" jak ja. Mówiąc skromnie :D

Chodzi mi o to, że szukam na tym forum osób takich jak Ty i pokazuje im, jak można z takiej sytuacji wyjść.

Choć teraz zarażam pozytywną energią, to kiedyś było strasznie... Ale wyszłam z tego, bo da się!

 

Na sam początek polecam film, który mnie zmotywował do zmian na lepsze. Było źle, ale od tego czasu było już tylko lepiej. Wiadomo, zdarzają mi gorsze dni, ale nigdy już nie jest tak jak było kiedyś (myśli destruktywne, "nie jestem nic warta, jestem głupia, brzydka, nikt mnie nie kocha" etc.)

W te dni mam po prostu focha i wywalone na wszystko :D Dwa lata temu to było nie do pomyślenia...

 

http://www.youtube.com/watch?v=lqgAUVz0Mp8

 

Może i ma trochę przesadzoną "oprawę" chodzi mi o wykonanie filmu. Wielki sekret, żołnierze, wielkie, chronione tajemnice etc.

Ale wsłuchaj się w temat. To prawo przyciągania.

Brzmi magicznie. Ale to na prawdę działa. Przekonałam się o tym na własnej skórze i nadal się przekonuję :)

Trzeba tylko wdrążyć to w życie a to nie trwa pięciu minut. Trzeba uważać na swoje myśli. Ale efekt Cię przerazi, co uczynił w moim przypadku :D

Ten film to czubek góry lodowej :)

 

Nie czytaj komentarzy niedowiarków i "hejterów". Nawet nie próbowali tego zastosować lub stosują niewłaściwa a się mądrzą. Cóż, są i tacy :D

Mogę zapewnić, że to działa.

 

Miłego seansu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cossette wiem doskonale o czym mówisz. Ja jestem tak beznadziejna, że mój terapeuta 2 sesje jawnie unika odpowiedzi na pytanie, które sam postawił "jak mnie odbiera". Widocznie jest to coś takiego, czego nie chce usłyszeć, jestem tak beznadziejna, moje problemy są pewnie wyolbrzymione, z lenistwa wymyślam sobie pewnie problemy żeby zwrócić na siebie uwagę. Jestem nikim. Nie mam żadnych wartości, niczego nie potrafię, nie umiem żyć z ludźmi, wszyscy mają rację, że kopią mnie w dupę. Nie zasługuję na życie, powinien je dostac ktoś kto byłby normalny. Dzisiaj na sesji poruszyłam przypadkiem temat tego, że mojej matce ze względu na zdrowie lekarz proponował aborcję, ale ojciec się nie zgodził. Kurwa! Nawet jak byłam jeszcze nic nie czującym bytem chciano mnie z tego świata wykopać! I mięli rację! Czuję się jak cholerny pomiot, nic nie znaczący śmieć który na ulicy każdy może kopnąć, pobawić się i zaraz zapominając zająć się czymś innym. Ja po prostu jestem bez znaczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cossette wiem doskonale o czym mówisz. Ja jestem tak beznadziejna, że mój terapeuta 2 sesje jawnie unika odpowiedzi na pytanie, które sam postawił "jak mnie odbiera". Widocznie jest to coś takiego, czego nie chce usłyszeć, jestem tak beznadziejna, moje problemy są pewnie wyolbrzymione, z lenistwa wymyślam sobie pewnie problemy żeby zwrócić na siebie uwagę. Jestem nikim. Nie mam żadnych wartości, niczego nie potrafię, nie umiem żyć z ludźmi, wszyscy mają rację, że kopią mnie w dupę. Nie zasługuję na życie, powinien je dostac ktoś kto byłby normalny. Dzisiaj na sesji poruszyłam przypadkiem temat tego, że mojej matce ze względu na zdrowie lekarz proponował aborcję, ale ojciec się nie zgodził. /cenzura/! Nawet jak byłam jeszcze nic nie czującym bytem chciano mnie z tego świata wykopać! I mięli rację! Czuję się jak cholerny pomiot, nic nie znaczący śmieć który na ulicy każdy może kopnąć, pobawić się i zaraz zapominając zająć się czymś innym. Ja po prostu jestem bez znaczenia.

 

Witaj.

Jeśli chodzi o opinię lekarza na Twój temat, to raczej nie ma on prawa Ciebie oceniać, dlatego tego nie robi. Tak mnie się wydaje. Widzę, że dużo wmawiasz sobie... dużo złych rzeczy. Rozumiem Cię i życzę wytrwałości.

 

Co do filmiku jeszcze nie obejrzałam, bo tylko przelotnie tutaj wpadałam, odpowiadałam na prywatne wiadomości. Prawdopodobnie dzisiejszą noc spędzę na oglądaniu, w każdym bądź razie obiecuję, że obejrzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Po latach przypomniałem sobie o koncie tutaj i postanowiłem wejść. Może zostanę nawet na dłużej. Bardzo bym chciał.

Przez ten czas wiele się zmieniło. Niedawno wróciłem ze szpitala z nową diagnozą - schizofrenia paranoidalna i transseksualizm.

Jestem pogubiony w swoich myślach. Przepraszam, że piszę w męskiej, ale jest mi tak wygodniej - nie muszę się hamować przynajmniej tutaj. Mogę pisać tak, jak myślę. Nie muszę pilnować się co do rodzaju, w jakim powinienem mówić - fizycznie jestem kobietą, to tak ponoć wypada zachować rodzaj żeński.

Bzdura.

Im jestem starszy tym mniej wiem kim jestem (a raczej kim nie jestem).

Nie wiem po co to tutaj w ogóle piszę. Nie wiem co chcę tym osiągnąć.

Chciałbym nauczyć się żyć, a nie jedynie przeżywać dzień za dniem i sukcesem uważać to, że nadal nie usunąłem się z tego świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×