Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja mama...


Gość malinka913

Rekomendowane odpowiedzi

Zwielokrotnienie osobowości, nerwica natręctw i co jeszcze...

Witam!

 

Nawet nie wiem od czego zacząć, żeby jak najkrócej opisać,co się dzieje..

 

Chodzi o moją mamę. Od zawsze jest nerwusem, osobą bardzo nadpobudliwą.

Mam teraz 23 lata i powiedziałam dość! Ale od początku...

Od kiedy byłam mała bałam się jej. Na wiele rzeczy reagowała krzykiem, biła, mówiła słowa, których ciężko było zapomnieć.

Byłam dzieckiem, bałam się. Nie miała ze mną większych problemów, bo dobrze się uczyłam i jej słuchałam.

Prawdziwy koszmar zaczął się kiedy miałam 8 lat. Było prawdopodobieństwo, że mój tata ją zdradził. Na ile jest to prawda - nie wiem.

Piekło kłótni, rękoczynów etc. trwało gdzieś 3 lata. Nie miałam wsparcia w nikim. Byłam w tym sama. Chciałam skoczyć z okna i prawie mi się to udało. Głupie dziecinne myślenie, że to rozwiąże moje problemy.

Im byłam starsza - niewiele się zmieniało. Od zawsze stosowała przemoc psychiczną. Obrażała, powodowała że niejednokrotnie czułam się jak śmieć. Zawsze brat na piedestale. Norma. Najgorsze były ataki szału. O pierdoły. Obojętnie,co. Były jak huragan. Gwałtowny, pozostawiający trwałe uszczerbki na tym, w co uderzył.

 

Im byłam starsza, tym bardziej się uodparniałam,ale jestem typem wrażliwca (ciekawe czemu..) i nie było mi łatwo. Nie miałam buntu w gimnazjum, byłam raczej z tych spokojnych, ale dla niej nie miało to znaczenia. Prawie codziennie kłótnie ze mną, tatą. O wszystko. Szał i ciągły szał, a przy tym szeroko rozwinięta hipokryzja. Przy znajomych wszystko cacy, mimo że 2 min wcześniej 'fruwał' cały dom od jej wściekłości. Nienawidziłam tego w niej najbardziej plus ciągłe męczenie wszystkich ze sprzątaniem. Wystarczyła kropla wody na podłodze w kuchni i kolejny szał. Tak w kółko.

 

Kiedy poszłam do liceum zaczęłam odpyskowywać. Ile lat można było wszystko znosić, tylko płakać i tak w kółko? W tym czasie kilka nieudanych związków i jej słowa 'jesteś taka beznadziejna, że nie dziwię się, że nikt cię nie chce' etc. Bolało jak cholera. Także typu 'żałuję, że jesteś moją córką. mam cię z takim palantem'. Co by tata nie miał zbyt lekko...

Po maturze wpadłam w półroczną depresję. Ciężko mi było z tego wyjść. Na studia poza miastem rodzice się nie zgodzili. Więc zostałam. W tym okresie znowu jakieś relacje nie wyszły. Było coraz gorzej. Wtedy zaczęłam pisać tu na forum. Ogarnęłam się po pół roku. Jakoś się udało.

 

Mimo, iż jestem starsza, to w domu niewiele się zmieniło. Znowu przemoc psychiczna. Ciągłe teksty, ciągłe jej poirytowanie. Odgrywanie ról przed znajomymi. Napady szału. Nerwica natręctw. Nie rozumiem skąd jest w niej tyle agresji. Czemu rani osoby, które mimo wszystko zawsze przy niej są? Doszło już do tego, że nie wiem, co do niej czuję. Nie ufam, bo cokolwiek powiem, to potem wykorzystuje przeciwko mnie i albo rozgada, albo się mści. Zaczęłam się z nią kłócić, bo nie wytrzymuję tego, że w jej oczach nigdy nie będę dostatecznie dobra. Niby są momenty kiedy jest ok, mówi że mnie kocha, ale zawsze wtedy moja głowa mówi mi, żeby się zbytnio nie cieszyć, bo i tak zaraz będzie znowu to samo. Nie mylę się nigdy.

 

Prawie zawsze jest 'ofiarą sytuacji'. Ona nie popełnia błędów, tylko wszyscy inni. Ja się zastanawiam w jaki sposób mam być stabilna emocjonalnie po tym wszystkim... Na szczęście mam przy sobie kogoś kogo kocham i On kocha mnie. Dzięki temu wiem, że mam na kogo liczyć.

 

Proszę o parę słów odnośnie 'diagnozy' mojej mamy i tego, co powinnam robić, jak wybrnąć. Za wszelką pomoc dziękuję....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie postawie diagnozy. Ale powiem co poczułam czytając ten post. Jestem w podobnej sytuacji do Twojej. Z tym, że ja stałam się zła. Od małego buntowałam się i sprzeciwiałam agresji w domu. Nie wyszło mi to na dobre bo jako dorosła już osoba potrafię być agresywna - jak oni, moi rodzice. Czytam ten post i zazdroszczę Ci siły ile miałaś na to wszystko. Widzę, że jesteś dobrą osobą - matka nie zdążyła zaszczepić w Tobie tej nienawiści. Ja czuje się pod tym względem stracona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie postawie diagnozy. Ale powiem co poczułam czytając ten post. Jestem w podobnej sytuacji do Twojej. Z tym, że ja stałam się zła. Od małego buntowałam się i sprzeciwiałam agresji w domu. Nie wyszło mi to na dobre bo jako dorosła już osoba potrafię być agresywna - jak oni, moi rodzice. Czytam ten post i zazdroszczę Ci siły ile miałaś na to wszystko. Widzę, że jesteś dobrą osobą - matka nie zdążyła zaszczepić w Tobie tej nienawiści. Ja czuje się pod tym względem stracona.

 

Nawet nie wiesz, jak mocno poczułam wsparcie po tej odpowiedzi. Wiem, że nie jestem sama - że to nie jest tylko moja sytuacja. Logiczne,ze takie rzeczy dzieją się w wielu domach, ale jakoś Twoja odpowiedź pokazała mi, że fakt - jestem silna. Tylko,co po tej sile, jak narasta we mnie frustracja do niej. Jak w wakacje na 2tyg. w miesiącu nie ma mnie w domu, to jestem szczęśliwa. W końcu nie wypadają mi włosy... Szkoda mi tylko Taty, ale mam wrażenie, że przez to,że pozwala jej na takie zachowanie, to teraz mamy, co mamy..

 

Marzę już żeby był wrzesień, bo wyjeżdżam dalej na studia i mnie tu nie będzie. Ale tak nie powinno być, że dziecko świadomie ucieka... Wolałabym cokolwiek naprawić... Poza tym z całej siły staram się nie być taka jak ona dla innych i mam nadzieję, że dla moich dzieci (jak się pojawią) nigdy taka nie będę...

 

-- 16 sty 2014, 10:12 --

 

Wszelkimi silami i srodkami - odciac sie! Staraj sie zrobic wszystko co mozesz zeby sie wyprowadzic. To Cie zatruwa i niszczy.

Uciekaj i ratuj siebie.

 

Tak, słowo zatruwa najlepiej opisuje jak się czuję. Każdego dnia się zastanawiam, czy dzisiaj będzie spokój, czy znowu zaczną się jej jazdy. Moje poirytowanie narasta, ponieważ mam 23 lata, a ona ciągle traktuje mnie jak dziecko. Obraża bezkarnie, a potem każdy ma być miły, bo jeśli nie,to się znowu zaczyna jej tragedia. Ja już nie wyrabiam.. Dobre jest chyba tylko to, że jestem niezależna i odpowiedzialna. Wiem, że poza domem sobie poradzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym z całej siły staram się nie być taka jak ona dla innych i mam nadzieję, że dla moich dzieci (jak się pojawią) nigdy taka nie będę...

 

Tylko uważaj żeby nie poszło w drugą stronę. Przez to, że nie chciałam być taka jak moi rodzice, zaczęłam być dla wszystkich wokół zbyt miła, wydawało mi się, że zyskam tym sympatie a tylko traciłam. Wszak nie szanuje się kogoś, kto jest ciągle miły i próbuje się przypodobać. Dopiero teraz na terapii uczę się wyrażać własne zdanie bez strachu, pracuję nad zniszczoną samooceną.

Mi terapia bardzo pomaga.

Niedługo wyjedziesz, ale prawda jest taka, że jeśli to co działo się w domu zdążyło zrobić spustoszenie w Twojej głowie to od tego nie uciekniesz, sama przeprowadzka może nie pomóc.

Jeśli poczujesz, że musisz rozliczyć się z przeszłością, pójdź na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym z całej siły staram się nie być taka jak ona dla innych i mam nadzieję, że dla moich dzieci (jak się pojawią) nigdy taka nie będę...

 

Tylko uważaj żeby nie poszło w drugą stronę. Przez to, że nie chciałam być taka jak moi rodzice, zaczęłam być dla wszystkich wokół zbyt miła, wydawało mi się, że zyskam tym sympatie a tylko traciłam. Wszak nie szanuje się kogoś, kto jest ciągle miły i próbuje się przypodobać. Dopiero teraz na terapii uczę się wyrażać własne zdanie bez strachu, pracuję nad zniszczoną samooceną.

Mi terapia bardzo pomaga.

Niedługo wyjedziesz, ale prawda jest taka, że jeśli to co działo się w domu zdążyło zrobić spustoszenie w Twojej głowie to od tego nie uciekniesz, sama przeprowadzka może nie pomóc.

Jeśli poczujesz, że musisz rozliczyć się z przeszłością, pójdź na terapię.

 

Nie no, ja jetem taka neutralna - myślę. Potrafię wyrazić zdanie i jetem asertywna, no ale na ogół nie napadam na ludzi i nie rekompensuje sobie ich kosztem swoich przeżyć.

 

Wiem, że przeprowadzka dużo nie zmieni, ale przynajmniej tyle, że nie będę miała tego na co dzień. Myślę, że to się może jakoś poukładać

 

Chciałam chodzić na terapię. Nawet jej proponowałam. To już pocisk był, że ona się nigdzie nie wybiera, a mi się w dupie poprzewracało.. Nie mam tylu pieniędzy, żeby wydawać, co spotkanie 100zł, czy jakoś podobnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam chodzić na terapię. Nawet jej proponowałam. To już pocisk był, że ona się nigdzie nie wybiera, a mi się w dupie poprzewracało.. Nie mam tylu pieniędzy, żeby wydawać, co spotkanie 100zł, czy jakoś podobnie.

 

Nie naprawiaj jej tylko pomoz sobie. Ty idz. Nie musisz placic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malinka913, tacy ludzie sie nie zmieniaja. Sama wyprowadzka nic nie da, bo masz juz zniszczona psychike. Terapia, usamodzielnienie sie i jak najszybsza wyprowadzka.

 

P.S. Rowniez proponowalam mojej matce wspolna terapie (nawet lekarz to sugerowala), ale ona nie chciala, bo przeciez to ja mam problem, nie ona... :roll: Innych nie zmienisz, walcz o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

45 min raz w tygodniu

 

Ok, poszukam czegoś u siebie w mieście> Boję się tylko, że jej zaszkodzę, bo ona ma tutaj dużo kontaktów i jak się ktoś o tym dowie, to będzie krucho..:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szukasz dla siebie czy dla matki - nie rozumiem?

 

dla siebie

 

-- 16 sty 2014, 12:10 --

 

Boję się tylko, że jej zaszkodzę, bo ona ma tutaj dużo kontaktów i jak się ktoś o tym dowie, to będzie krucho..:(

czym jej zaszkodzisz?

 

no tym, że jacyś znajomi się dowiedzą, bo ona zna wielu psychologów w moim mieście. paradoks jest taki, że jest pedagogiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pieprz to, Twoje zdrowie jest najwazniejsze. Juz i tak Ci je zniszczyla, nad czym tu sie jeszcze zastanawiac?

 

-- 16 sty 2014, 14:31 --

 

Nie baw się w dobrą samarytankę, już jesteś na to za duża! :)

 

Masz rację! :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tym, że jacyś znajomi się dowiedzą, bo ona zna wielu psychologów w moim mieście. paradoks jest taki, że jest pedagogiem...

no to co? dzieci alkoholikow tez ukrywaja picie rodzica bo sie zwyczajnie za niego wstydza. to alkoholik powinien se wstydzic tego co robi swoim dzieciom. Jak sie dowiedza to Twoja matka moze w koncu zrozumie ze cos z nia nie tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×