Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kompulsywne jedzenia ? A moze co innego ?


Antaro

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Zacznę od krótkiego opisu siebie:

 

2014 - Facet, 29 lat, 180cm, 75kg (schudłem)

2012 lato - Facet, 28 lat, 180cm, 100kg (otyłość/nadwaga)

 

Po krótce opiszę swój przypadek.

1.5 roku roku zacząłem proces odchudzania. W wieku 28 lat, przy wzroście 180cm ważyłem 100kg. Dzięki zmianie sposobu odżywiania się, zwiększeniu aktywności fizycznej (siłownia, rower, basen, bieganie) udało mi się zredukować wagę do 69-70kg, czyli schudłem 30kg. Zaznaczę na tym etapie, że ubytek wagi nie był i nie jest spowodowany grzybicą układu pokarmowego, którą podejrzewałem (tasiemce, drożdżyca itp), gdyż objawy pojawiły się mniej więcej na etapie jak już ważyłem 20kg mniej (80kg) czyli w okolicach grudnia 2012. Od tamtej pory bez powodu który byłbym w stanie zauważyć zaczęły mnie męczyć wzdęcia i obrzydliwe, śmierdzące zgnilizną gazy, które pojawiały się i do dziś pojawiają się po praktycznie wszystkim co spożywam oraz uczucie ciągłego głodu, który jest główna przyczyna mnie piszącego ten post.

 

No więc nieustannie jestem głodny, nigdy się nie najadam, co najwyżej na pewnym etapie obżerania się zaczynam odczuwać dyskomfort w brzuchu, z r reguły po zjedzeniu jednorazowo 3-4kg pokarmu/płynu. Sytuacja wygląda tak, że dopóki nie spożyje pierwszego posiłku rano jest w miarę ok, jeśli tylko zacznę jeść wygląda to tak jakby „ssanie” się we mnie odzywało. Jem za 2-3 osoby, potrafię na raz zjeść lekko posiłki z 2 dni (6000-7000kcal) i spożyć w ciągu dnia takie 3 poisłki. Nie do wiary, że jestem wciąż szczupłą osobą, prawda ? Cóż, tak jak pisałem, regularnie chjodzę na siłownie, ostro pakuję, biegam aby utrzymac ciało w formie i częściowo utrzymać satysfakcjonująca mnie wagę. Nie chcę wrócić do stanu początkowego, kiedy to byłem grubasem. Zaznaczam, że wtedy nie miałem żadnych diet, jadłęm nieregularnie, byle co na co miałem ochote, nie liczyłem kalori, po prostu nie przykładałem wiekszej wagi co zjadam, co poskutkowało otyłością, której w 6-7 miesięcy udało mi sie pozbyć i odmienić swój wygląd.

W miarę jedzenia rośnie apetyt. Potrafię np zjeść 50-60 pierogów, 15 burgerów, 1.5kg kartofli, 10 kajzerek itp nienaturalne ilości pokarmu. Kiedyś jak byłem otyły najadałem się porcjami minimum trzykrotnie mniejszymi!! W Mcdonaldzie po 4 cheesburgerach byłem syty na maxa, a teraz ? Tą ilośc trzeba pomnożyć x3-4. Oczywiście nie jem w ten sposób opisany powyżej, chciałem jedynie zobrazować, że spróbowałem kilkukrotnie „najeść” się do syta i zobaczyć ile muszę zjeść aby nie odczuwać głodu po skończonym posiłku. Obecnie staram się utrzymywać dietę, 4-5 posiłków dziennie, odpowiednio zbilansowanych na poziomie z dobowym bilansem kalorycznym 2300-2500kalorii. Pozwala mi to utrzymywać wagę na tym poziomie co teraz (75kg, kilka kilo mi sie przytyło....ehh)) z której jestem zadowolony. Nie chcę mi się pić. Przestałem odczuwać pragnienie. Poza kawą/herbatą mogę wciągu dnia nic nie pic i będę się czuł dobrze.

 

W 2013 miałem robione czterokrotnie badania krwi, nie były dobre, lecz nie sugerowały żadnych grzybów ani pasożytów według internistki. USG jamy brzusznej nie wykazało żadnych nieprawidłowości. W szpitalu chorób zakaznych byłem kilka miesiecy temu, czysto 100%. W kale nie wykryto nic nadzwyczajnego, żadnych pasożytów.

 

Co teraz ?

Co mi dolega ? Psychika ? Dieta i liczenie kalori spowodowały że organizm (psychicznie) sie zbuntował i teraz wszystko kreci sie wokół jedzenia ?

Wydaje mi sie ze wykluczyłem wszystko, wszystkich lekarzy, poza tym, którego zostawiłem na koniec - psychiatrę, u którego byłem w miniony piątek. Wykrył on u mnie zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (nie do wiary!!). Jaki one mają mieć związek z moim problemem, czyli jedzeniem ?

Efekt był taki, że został mi przepisany lek o nazwie Xetanor 20mg, Dawkowanie 1/4, 1/2 i ostatecznie całą tabletka na dobę. Ten lek to koszmarne świństwo, skutki uboczne z ulotki mnie przeraziły. Czy ten lek może mi pomóc ? Przeciez jak chce sie zabic komara to nie wali sie do niego z armaty. Boje sie ze zamiast przyniesc jakies korzysci, ten lek spowoduje u mnie wiecej szkód.

Co o tym wszystkim sądzicie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hiperfagia(polifagia)- czyli nadmierne zwiększenie łaknienia/apetytu może mieć różne przyczyny:

- cukrzyca

- nadczynność tarczycy(dużo się je, a się nie tyje)

- hipoglikemia endo- i egzo- genna

- zespół Pradera-Williego

- choroba Gravesa-Basedowa

- zespół Kleinego-Levina

- zespół Klüvera-Bucy'ego

- zaburzenia psychiczne (depresja, bulimia)

- uszkodzenie podwzgórza

 

Taki obraz może odpowiadać kompulsywnemu objadaniu się albo bulimii atypowej(typu 2= F50.3))- gdzie głównym objawem nadal pozostaje "żarłoczność psychiczna", ale osoba nie stosuje środków przeczyszczających, nie zażywa diuretyków, nie wykonuje lewatyw(tak jak w bulimii typu 1), ale np. naprzemienne ma okresy "obżerania się", a potem diety i rygorystycznej aktywności fizycznej.

 

Wskazane byłyby leki o działaniu anoreksjogennym/supresanty apetytu(czyli po prostu leki zmniejszające apetyt)- do takich należy np. fentermina+topiramat(zarejestrowana w USA), sibutramina(obecnie wycofana z obrotu), wszelkie pochodne amfetaminy stosowane medycznie. Obecnie jedynym lekiem OTC stosowanym w leczeniu otyłości jest chyba orlistat- tylko, że on nie obniża apetytu, a zaburza aktywność lipaz przez co obniża wchłanianie tłuszczów z pokarmu w jelitach.

 

Paroksetyna(Xetanor) może mieć pośrednio zastosowanie, bo to lek antydepresyjny, który podnosi poziom serotoniny. A wykazano, że osoby cierpiące na spory niedobór serotoniny mogą mieć znacznie zwiększony apetyt i szczególnie łaknienie na węglowodany(cukry proste).

 

Kompulsywne objadanie się to zachowanie kompulsywne- jak erotomania, seksoholizm, patologiczny hazard, zakupoholizm i wszelkie uzależnienia. Wynikają z zaburzenia kontroli impulsów. Czy to objaw zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego? Niekoniecznie. Ale nie skreślałbym z góry czynników psychologicznych jako przyczyn swojego kompulsywnego jedzenia- zwłaszcza, że wcześniejsze wizyty u innych specjalistów okazały się nieowocne, a psychiatra był ostatni.

 

P.S. Cierpię na ZOK(zab. obsesyjno-kompulsyjne) i jednocześnie na kompulsywne objadanie się(mój sposób odżywiania kiedyś mniej więcej przypominał to co sam opisałeś). Czy ma to jakiś związek? Na to pytanie odpowiedz już sobie sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A więc po kolei

 

- cukrzycy nie mam

- nadczynność również nie, jak dużo jem to i waga ciała rośnie

- hipoglikemia endo- i egzo- genna (Nie)

Miałem robione testy glukozowe i wszystko w porządku.

 

- zespół Pradera-Williego

- choroba Gravesa-Basedowa

- zespół Kleinego-Levina

- zespół Klüvera-Bucy'ego

Żadne z powyższych

 

- zaburzenia psychiczne (depresja, bulimia) - Najbardziej prawdopodobny scenariusz!

- uszkodzenie podwzgórza (nie)

 

Taki obraz może odpowiadać kompulsywnemu objadaniu się albo bulimii atypowej(typu 2= F50.3))- gdzie głównym objawem nadal pozostaje "żarłoczność psychiczna", ale osoba nie stosuje środków przeczyszczających, nie zażywa diuretyków, nie wykonuje lewatyw(tak jak w bulimii typu 1), ale np. naprzemienne ma okresy "obżerania się", a potem diety i rygorystycznej aktywności fizycznej.

Czyżbym miał bulimię ? I lekarz psychiatra nawet nie wpadł na pomysł ze moge wlasnie na to chorować ?

Załóżmy ze ją mam, tą drugą bezwymiotną. Czy aktywność fizyczna zawsze jest rozpatrywana w ramach zrekompensowania napadów objadania się i czy następuję szybko po jedzeniu ? Pytam gdyż moje bieganie w okresie wiosenno-letnio-jesiennym oraz treningi na siłowni nie mają nic wspólnego z napadami obżarstwa. W planie mam FBW, co drugo dzien, czyli 1 dzien ćwiczę, 1 dzien regenreuję się. Trzymam sie takiego grafiku niezaleznie czy 3 dni z rzędy żarłem, czy trzymałem diete.

Bulimiczne zachowanie, czy jednak nie ? Nigdy nie miałem tak, że rano sie obżarłem to po poludniu szedłem biegać z poczucia winy.

Jesli chodzi o uczucue winy to występuję ono. Zapomnaiłem o tym w pierwszym poscie napisać. Jesli danego dnia "popłynę" i ostro przesadze z jedzeniem to na kolejny dzien odczuwam niepokój i mam wyrzuty sumienia, jednak nie rekompensuje takiego dnia jakims katowaniem fizycznym jesli nie jest to w planie! (dzien treningowy)

 

Wskazane byłyby leki o działaniu anoreksjogennym/supresanty apetytu(czyli po prostu leki zmniejszające apetyt)- do takich należy np. fentermina+topiramat(zarejestrowana w USA), sibutramina(obecnie wycofana z obrotu), wszelkie pochodne amfetaminy stosowane medycznie. Obecnie jedynym lekiem OTC stosowanym w leczeniu otyłości jest chyba orlistat- tylko, że on nie obniża apetytu, a zaburza aktywność lipaz przez co obniża wchłanianie tłuszczów z pokarmu w jelitach.

O Sibutraminie troche poczytałem. Chyba nigdzie jej nie dostanę poza http://www.sibutramina.pl/ - ale to duze ryzyko zamiawiac pewnie z takich miejsc. A więc jesli nie sibu to co ? Bo to nie chodzi o obnizenie wchłaniania jakis skladników pokarmowych a o zachamowanie łaknienie, wręcz jadłowstręt byłby mile widziany.

A co powiecie o Serotonilu ? Ze wszystkich znanych mi leków o których czytałem w ten weekend ten wlasnie najczesciej powoduje zmniejszenie apetytu, częstsze niż nawet przepisany mi Xetonar.

 

Naprawde jestem w kropce i nie wiem co robić. Nie chce sobie "rozstroić" bądź co bądź nie najgorzej działającego organizmu jakimis hardkorowymi lekami pokroju Xetonar. Moze kolejna wizyta, tym razem, u innego specjalisty żeby zaczerpnąc drugiej opinii ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seronil zawiera substancję czynną fluoksetynę(wśród szarych zjadaczy chleba jest znana jako słynny "Prozac"). To ta sama grupa leków co paroksetyna(Xetanor)- czyli SSRI(selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny). Fluoksetynę stosuje się w dawce 20-40mg/dobę w depresji, 20-60mg/dobę w zaburzeniu obsesyjno-kompulsyjnym, 60mg/dobę w bulimii- gdzie faktycznie może być pomocna w redukowaniu częstotliwości "napadów obżarstwa" u bulimików. Drugim takie lekiem jest citalopram. Ale jak wykazano w badaniach klinicznych fluoksetyna przyjmowana krótkotrwale(tj. do kilkunastu tygodni) powoduje spadek masy ciała(związany z obniżeniem apetytu), a przyjmowana długotrwale(kilka miesięcy do paru lat) powoduje efekt paradoksalny=czyli niewielki przyrost masy ciała(prawdopodobnie związany z wyrównaniem nastroju jeśli u osoby z zaburzeniami odżywiania jest współistniejąca depresja). Wcinałem swojego czasu Seronil(z innego powodu), ale też pośrednio liczyłem na wytłumienie apetytu- niestety się zawiodłem.

 

Generalnie najsilniej apetyt tłumią(czy wręcz powodują jadłowstręt) wszelkie psychostymulanty o działaniu ośrodkowym i substancje z rodziny amfetamin- amfetamina(w USA pod nazwą Adderall), metamfetamina(Desoxyn), fentermina(Adipex, Qsymia- połączenie fenterminy z topiramatem), metylofenidat(Concerta, Ritalin), efedryna, wspomniana sibutramina(wycofana ze względu na ryzyko zejścia śmiertelnego) itp. Większość z nich nie dostaniesz legalnie w Polsce, albo są "oficjalnie" przeznaczone do innych wskazań terapeutycznych- jak ADHD, leczenie przekrwienia błony śluzowej itd.

 

W tej chwili legalnie to chyba kupisz co najwyżej fat burnery dla kulturystów zawierające johimbinę, synefrynę, wysoką dawkę kofeiny i tyle. Jeszcze czasami można spotkać stare fat burnery z dodatkiem geranium/DMAA, ale nie jest to już legalne. Niektóre dość dobrze tłumią apetyt.

 

O ile dla sportowca/ czy osoby o dużej aktywności fizycznej dzienna podaż 6000-7000kcal to nie jest problem(nie mówię teraz o objętości posiłku i ich ilości= bo to zupełnie inna kwestia), bo według tabel sportowcy mają właśnie około tych wartości dzienne wydatki energetyczne, to dla osoby o byle jakim sposobie odżywiania się, niskiej aktywności fizycznej, prowadzającej siedzący tryb życia to faktycznie jest problem. Nie będę się licytował na liczby czy objętość posiłków, ale jestem od Ciebie 5cm wyższy i parę lat temu ilości pożywienia jakie pochłaniałem były mniej więcej adekwatne do Twoich, także mógłbym stanąć z Tobą w szranki. Potem też schudłem bardzo dużo- nie będę mówił ile, ale to wyczyn porównywalny do Adriana Lukoszka z TVN'u. W każdym razie osoby z najbliższego otoczenia nie dowierzały za bardzo jak mówiłem, że do krótkiego posiedzenia przed telewizorem potrafię np. "wrąbać" 1l lodów, mega paczkę chipsów(170g), 3 tabliczki czekolady, 2,5l coca-coli, 10 kanapek- i że mnie od tego nie zemdli albo nie puszczę pawia.

 

Takie coś nie zawsze świadczy o bulimii, ale jest ogromne prawdopodobieństwo, że takie "masowe wpierdzielanie" ma swoje źródło w psychice(tak jak u mnie).

 

Ogólnie trwają badania nad osobami z "wilczym apetytem" i wstępne wnioski sugerują, że mogą mieć problem z gospodarką greliny i leptyny(hormon głodu i hormon sytości)- ale badania nad tym są w powijakach i zanim powstaną jakieś leki na tym oparte to miną lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W każdym razie osoby z najbliższego otoczenia nie dowierzały za bardzo jak mówiłem, że do krótkiego posiedzenia przed telewizorem potrafię np. "wrąbać" 1l lodów, mega paczkę chipsów(170g), 3 tabliczki czekolady, 2,5l coca-coli, 10 kanapek- i że mnie od tego nie zemdli albo nie puszczę pawia.

Jejku , Dark gdzie Ci się to wszystko mieści ? Zołądek masz czy worek na ziemniaki ? ;) Kurcze też lubie pojeść ( choć nie tyję ) , ale jak zapełnię żołądek na maxa to nie ma już tam miejsca na więcej . Po godzinie , dwóch mogę znów cos dorzucić ,ale tyle jedzenia na raz ,,, w pale mi się nie mieści . Jak zauważyłem duzo w tej diecie słodyczy ,może masz jakieś stany hipoglikemiczne ?

Dobrze ( jak zrozumiałem ) masz to poza sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3, Teraz jestem dużo chudszy(choć do szczuplaczków nadal nie należę), no i też mi się trochę skurczył żołądek. Ale i tak muszę się ostro pilnować, bo gdybym tego kure.stwa nie trzymał w ryzach to jestem pewien, że znowu bym powrócił do tego co było. Niekiedy muszę nieźle walczyć z apetytem. Wyrywkowo mi wiele razy badano glikemię- i wszystko w normie, cukrzycy też nie mam. Trzustka mi wyrabia 300% normy, a słodycze to bym wpierdzielał jak carlosbueno- kilogramami. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile dla sportowca/ czy osoby o dużej aktywności fizycznej dzienna podaż 6000-7000kcal to nie jest problem(nie mówię teraz o objętości posiłku i ich ilości= bo to zupełnie inna kwestia), bo według tabel sportowcy mają właśnie około tych wartości dzienne wydatki energetyczne, to dla osoby o byle jakim sposobie odżywiania się, niskiej aktywności fizycznej, prowadzającej siedzący tryb życia to faktycznie jest problem. Nie będę się licytował na liczby czy objętość posiłków, ale jestem od Ciebie 5cm wyższy i parę lat temu ilości pożywienia jakie pochłaniałem były mniej więcej adekwatne do Twoich, także mógłbym stanąć z Tobą w szranki. Potem też schudłem bardzo dużo- nie będę mówił ile, ale to wyczyn porównywalny do Adriana Lukoszka z TVN'u. W każdym razie osoby z najbliższego otoczenia nie dowierzały za bardzo jak mówiłem, że do krótkiego posiedzenia przed telewizorem potrafię np. "wrąbać" 1l lodów, mega paczkę chipsów(170g), 3 tabliczki czekolady, 2,5l coca-coli, 10 kanapek- i że mnie od tego nie zemdli albo nie puszczę pawia.

 

Tak gwoli jasności: Jak ważyłem te 100kg to jadłem byle jak. Z grubsza mój dzień wyglądał tak: (skopiowane z pewnego forum z mojego tematu o odchudzaniu)

 

Wstawałem koło 11-12 i czasem wypijałem czarną kawę z 3 łyżeczkami cukru a czasem szedłem do pracy i pierwszy posiłek spożywałem koło 13:30 – z reguły 2 zapiekanki kupione po drodze do pracy lub 2 kajzerki zrobione wcześniej w domu. Później kawa koło 15:00, na przerwie koło 19:00 obiadokolacja. Co drugi trzeci dzień po wyjściu z pracy o 21:40 2 piwa. W domu jestem o 22:40 i z reguły wypijam kolejne 2-3 piwa. Idę spać koło 2-3 w nocy i jeszczse przed snem zaspokajam głod spowodowany alkoholem zapiekankami albo jakimś innym „szybkim” jedzieniem – idę spać.

Waga na dzień 01.06.2012 – 97kg

 

Tak to było kiedys.

Na diecie, jak chudłem, jadłem 4-5 posilków, zdrowo i smacznie + duzo ruchu i waga spadła o 30kg. Nie było problemów z głodem pomimo iz byłem na redukcji. Ledwo potrafiłem zjesc kilka kromke chleba. W któryms momencie, nie pamietam dokladnie kiedy, w koncowym etapie redukcji (75-77kg) zacząłem z tygodnia na tydzien odczuwac coraz wiekszy głód. Wczesniejsze posilki zarówno objetosciowo jak i kalorycznie przestały mi wystarczac. Nie obejrzałem sie jak doszło do obecnej sytuacji. Bywa, sporadycznie, ale bywa, ze w ciagu dnia wsune 10000-12000kcal. Jem aż do uczucia mdłości. To nawet nie jest nasycenie a przezarcie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem Twój post w innym temacie. Cofam to powiedziałem- nie mam z Tobą szans, jeśli czujesz się syty dopiero po takim posiłku:

 

-500g piersi z kurczaka pieczonej, 1kg kartofli, sałatka warzywna

-4 banany

-zapiekanki z 6 grahamek (12 połówek) na 300g sera zółtego, oczywiscie z jakas wedliną i keczupem

-zupa mleczna >> 120g pł owsianych, 700ml mleka 2%

-jogurt naturalny 450g

 

Ja kiedyś odkryłem, że poziom zniwelowania uczucia głodu aż do przejedzenia osiągam po spożyciu całej pizzy o średnicy 50cm w pół godziny. A poziom mdłości po słodyczach po zjedzeniu całego pudełka ptasiego mleczka w 5 minut.

 

Regulacja głodu/sytości to skomplikowany proces(bierze w nim udział m.in. insulina, serotonina, noradrenalina, dopamina, grelina, leptyna), ale główny ośrodek głodu i sytości znajduje się w podwzgórzu- on reaguje z opóźnieniem na stopień napełnienia żołądka, a w dalszej konsekwencji na poposiłkową glikemię- osiągnięte stężenie glukozy we krwi. Informacja o zaspokojeniu głodu dociera do mózgu ze sporym opóźnieniem, dlatego trzeba się zmusić, żeby kęsy możliwie najdłużej rozgryzać, przeżuwać i połykać, a po najedzeniu się tak w 3/4 zaprzestać dalszego jedzenia i odczekać np. z 0.5-1h, żeby ta informacja zdążyła dotrzeć do mózgu. W innym razie się nawpierdzielamy do przeżarcia.

 

Po świętach mówili w radiu, że Polacy średnio podczas świąt wsuwają nadprogramowe 3000kcal/dzień, podczas gdy np. Anglicy 7000kcal(ze względu na tłustość ich kuchni). Trochę z niedowierzaniem i ironicznym uśmieszkiem to przyjąłem, bo 28tys. kcal to jakaś abstrakcja(tyle mniej więcej potrzeba, żeby przytyć 4kg). Jakie było moje zdziwienie kiedy po świętach stanąłem na wadze i okazało się, że wypracowałem "normę" dla Anglików. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapia ? No moze, ale to pewnie prywatnie, co ?

Po ostatnim wyrzuceniu w błoto 700zł na magiczną hydrokolonoterapię jestem bardzo sceptycznie nastawiony do lekarzy "niepaństwowych"

Widze ze takie wizyty to koszt min 100zł. Wiadomo ze na jednej wizycie sie nie skończy, a ja nie jestem dojną krową.

 

Mimo wszystko, bede dozgonnie wdzieczny za jakies konkretne porady co do lekarzy/placówek gdzie powinienem przemyśleć udanie się. (Warszawa)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, w Wa-wie masz od groma psychoterapii na NFZ. Oczywiście prywatnych gabinetów też, i więcej niż 100 zł ze sesję ;)

 

A może to ?

http://www.ipin.edu.pl/wordpress/kliniki/centrum-zdrowia-psychicznego

 

Zresztą poszukaj w dziale "oferty", pewnie znajdziesz coś sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

dorzucę moje doświadczenia.

Mam skłonności do zajadania stresów, ale w w/w patologicznej formie podobnej do Ciebie - zdarzyło mi się raz (pozostałe przypadki były mniej spektakularne i przeszły bez leczenia farmakologicznego, tj. obżerałam się ale nie do bólu i całkowitej fizycznej niemocy).

Schudłam na mało zróżnicowanej diecie ok.9 kg w przeciągu 2,5 mies. Potem pojawił się "wilczy głód" nie do opanowania, przez całe dnie myślałam tylko o jedzeniu, obżerałam się w każdej możliwej chwili, potrafiłam kupić mnóstwo batonów i jeść je w drodze do domu. Budziłam się rano i myślałam tylko o tym by się nażreć, całe dnie spędzałam tylko na tym. Towarzyszyło mi ciągłe uczucie pełności/rozrywającego bólu brzucha. Starałam się jeść w ukryciu żeby rodzina nie widziała, ale czasami kompuls był tak silny, że wracając z uczelni całą drogę jadłam, zaopatrując się po drodze jeśli czegoś zabrakło. Zachowywałam się momentami absurdalnie, wychodziłam z imprezy w środku nocy i szłam sama przez pół miasta żeby zjeść kebaba. W domu jeszcze dojadałam... zjadałam np. dwa kebaby, potem kanapki ze smalcem, szynką, zagryzałam czekoladą. Mdłości raczej się nie pojawiały, raczej jadłam do bólu, albo do wyczerpania sił. Nie ćwiczyłam, przytyłam ok 16 kg w przeciągu 2 mies. Nie muszę mówić, że przytycie 16 kg dla kobiety może się kończyć depresją. Przy tak dużym obżarstwie pojawiły się te same co u Ciebie dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego - wzdęcia, gazy. Skoczył mi cholesterol, codziennie towarzyszyło mi uczucie zmęczenia.

Po tym czasie stwierdziłam, że jednak samo nie przejdzie, poszłam do psychiatry (masa +/- 86kg), dostałam Seronil - 20 mg przez 7 dni, potem 40 mg przez 4-5 mies (?). Tak jak przy większości leków - na początku pogorszenie nastroju do 2tyg od rozpoczęcia zażywania, efekty przyhamowania obżarstwa wystąpiły po tych 2 tyg. Zażywanie fajnie wspominam, byłam bardziej aktywna, wzrosło mi libido (niektórym spada), miałam napady wesołości, nie przejmowałam się niepotrzebnymi rzeczami/myślami. Nie był to stan nie wiadomo jakiej manii, ale przyjemne pobudzenie, jak po dużej dawce kofeiny. Ze skutków ubocznych - ziewanie, suchość w ustach. W czasie zażywania fluoksetyny przytyłam jeszcze 6kg, ale nie skupiałam się na tym by zdrowo jeść, nie ćwiczyłam, miałam na to wywalone. Nie wiem czy przytycie to skutek fluo czy tego, że zaniedbałam troskę o swoją wagę oraz bardzo łatwo tyję i ciężko chudnę... a może to i to. Po tych 4-5 mies sama przerwałam leczenie (oczywiście nie polecam na własną rękę przerywać).

Wiem, że bez leków bym nie dała rady, skończyło by się to rozerwaniem żołądka i krwotokiem wewnętrznym (myśl o tym pomogła mi udać się do lekarza i prosić o pomoc :twisted: ) i/lub logarytmicznym wzrostem masy ciała.

 

Twój przypadek wydał mi się bliski, bo jesteśmy podobnego wzrostu, no i zauważyłam u siebie, że przy zejściu poniżej 75 kg zaczyna mi "odbijać" w drugą stronę tzn. pojawia się większa chęć jedzenia. Tak jakby organizm bronił się wszelkimi sposobami przed utratą tkanki tłuszczowej, bo przyzwyczajony jest, że ma większe zasoby tłuszczu. Optimum przy którym nie świruję to mniej więcej 80kg.

 

W każdym razie... odnalazłam część swoich doświadczeń w Twoim opisie. IMO na Twoim miejscu brałabym leki i utrzymywała wagę na poziomie 75-80kg dotychczas stosowanymi metodami. Szarpać się na masę poniżej 70 kg chyba nie ma sensu, warto się obserwować i jakoś dogadać ze swoim organizmem.

 

Co do leków to za wiele nie doradzę, Seronil/fluoksetyna w dawce 40mg/dzień się u mnie sprawdził, nie wiem jak inne działają. Jednak jestem zdania, że tu tylko SSRI dadzą radę. Czytając Twoją wypowiedź, wróciłam emocjonalnie do stanu gdy coś przeskakuje w mózgu i się nie panuje nad swoim obżarstwem, tabsy wtedy pomogły.

Psychoterapia szybko nie pomoże, bo to raczej długotrwała zabawa, najpierw doraźnie lepiej wziąć leki, żeby przyhamować, potem można się zająć terapią.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też przechodziłam ten stan, pojawił się od momentu, gdy się odchudzałam na początku było tak, że miałam jeden dzień wolny od diety, w którym się objadałam, później wchodziło mi to w krew i pojawiły się wyrzuty sumienia. Jednak wieczorne powroty do domu i brak domowników to dodatkowo nasilały, nawet jeśli byli oni w domu znalazłam obejście tj chowałam jedzenie po różnych kątach, czy też jadłam po za domem. Niestety, ja ucierpiałam na tym, bo mam od tego refluks. Wszystkie objawy znikły, gdy chęć odchudzania znikła ale niestety refluks pozostał i teraz przez niego stosuję lekką dietę. Jednak teraz jem bez ograniczeń i przede wszystkim wyrzutów sumienia, stopniowo organizm jakoś sam odwykł od napychania się jedzeniem, gdy nie odczuwał parcia psychicznego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, pomimo dobrych wyników kału, wciąż mam jeszcze wątpliwości co do zarażenia tasiemcem. Mam sporą częśc objawów które wystepują przy zarazeniu tym świństwem. Na problem apetytu trzeba spojrzec z dystansu czasem...

To moze byc bulimia, moze tak, moze nie, a moze ten cholerny tasiemiec.

Byłem osłabiony, teraz juz mniej.

Wilczy apetyt + uczucie przelewania w jelitach po spozyciu płynu (to akurat wskazuje na drożdżycę)

Ręce opadają bo czlowiek nie wie co robic, a najgorsze jest to ze nie moze trafic na kogos kto by "poprowadził za rękę" i pomógł sie wyleczyć.

 

-- 16 sty 2014, 00:36 --

 

Dzisiejsza kolacja. Dobre było :D

dieta_2014_01_16.png

Kto mnie przebije ? :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Antaro, ale to chociaż zdrowe jest

 

ja w najgorszym okresie potrafiłam wsunąć na raz 2 tabliczki czekolady, paczkę delicji, pół paczki ptasiego mleczka i na koniec dopchać się bułkami, aż do odruchu wymiotnego (ale nie wymiotów) i pocenia się, gdy odruch ten mijał, potrafiłam dalej się dopychać :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, pomimo dobrych wyników kału, wciąż mam jeszcze wątpliwości co do zarażenia tasiemcem. Mam sporą częśc objawów które wystepują przy zarazeniu tym świństwem. Na problem apetytu trzeba spojrzec z dystansu czasem...

To moze byc bulimia, moze tak, moze nie, a moze ten cholerny tasiemiec.

Byłem osłabiony, teraz juz mniej.

Wilczy apetyt + uczucie przelewania w jelitach po spozyciu płynu (to akurat wskazuje na drożdżycę)

Ręce opadają bo czlowiek nie wie co robic, a najgorsze jest to ze nie moze trafic na kogos kto by "poprowadził za rękę" i pomógł sie wyleczyć.

 

-- 16 sty 2014, 00:36 --

 

Dzisiejsza kolacja. Dobre było :D

dieta_2014_01_16.png

Kto mnie przebije ? :uklon:

 

jezus maria, a ja nie wiem jak tu wepchać w siebie 2000 kcal :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-- 16 sty 2014, 00:36 --

 

Dzisiejsza kolacja. Dobre było :D

dieta_2014_01_16.png

Kto mnie przebije ? :uklon:

 

Na moje oko, to tu się nie ma za bardzo czym chwalić. To nie jest aż taki typowy atak obżarstwa, ot, trochę większy posiłek, ale wiadomo, chłop musi zjeść. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdrowo jadasz, jest ok. Nie rób sobie z tego powodu wyrzutów, tylko jedz ile chcesz. To wszystko tylko w głowie siedzi. Wiem łatwo napisać ale przechodziłam dokładnie przez to samo, wiem jakie to trudne. Teraz z perspektywy sobie mówię "jak mogłam dopuścić do czegoś takiego" tak naprawdę to do dziś żałuję straconego zdrowia, którego już nie naprawię. Kiedyś ciągle mi się chciało jeść, obojętnie czego bym nie zjadła odczuwałam ssanie w żołądku, dzisiaj nawet jak nie mam czasu na jedzenie i jem późnym wieczorem, to są to normalne ilości pokarmu.

 

Dieta i liczenie kalori spowodowały że organizm (psychicznie) sie zbuntował i teraz wszystko kreci sie wokół jedzenia ?

 

u mnie to się właśnie tak samo zaczęło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdrowo jadasz, jest ok. Nie rób sobie z tego powodu wyrzutów, tylko jedz ile chcesz.

 

Ponad 3000kcal na SAMĄ KOLACJĘ(a 10-12 tysięcy kcal na dzień) to faktycznie bardzo zdrowe odżywianie.

 

Uważasz, że to:

 

-500g piersi z kurczaka pieczonej, 1kg kartofli, sałatka warzywna

-4 banany

-zapiekanki z 6 grahamek (12 połówek) na 300g sera zółtego, oczywiscie z jakas wedliną i keczupem

-zupa mleczna >> 120g pł owsianych, 700ml mleka 2%

-jogurt naturalny 450g

 

jako JEDEN z posiłków w ciągu dnia(a takich posiłków potrafi być w ciągu dnia np. 3) to "norma"? Czytałaś w ogóle cały ten temat i inne posty autora?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to niestety jest jak się wpadnie w sidła odchudzania, jedzenie staje się priorytetem. Chyba lepiej w ogóle nie wprowadzać ograniczeń w diecie, tylko pomyśleć o zwiększonej aktywności fizycznej

 

Oj, sama kolacja.. Jak mi się zdarzało kompulsywnie pożerać, to zabrakłoby ilości dostępnych znaków na wymienienie tego, co byłam w stanie zjeść. Jak kiedyś opędzlowałam całą kuchnię, a w środku nocy kiepsko było się zaopatrzyć w nowy prowiant, to przegryzałam nieugotowany makaron, byleby coś jeszcze wepchnąć. Także żytni razowy nie robi na mnie wrażenia :D Przepraszam, że pochodzę do kwestii żartobliwie, mam to od paru lat z grubsza za sobą, tak więc i trochę dystansu, ale pamiętam co to za bagno ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3500k na samą kolację to duzo, bardzo duzo...

Osobniki "na masie" tyle wsuwają przez cały dzień. Ja zeby wychodzic na zerowy bilans kaloryczny, czyli trzymac wagę musze jesc mniej wiecej 2400-2600kcal dziennie, a bywa że jest ich ponad 10000. Jak jestem w domu to jem zdrowo, gorzej jak mnie "trafi" na miescie to wtedy opchnę 10 Big Maców, a to już nie przelewki.

 

Zaczarowana: musze robic sobie ztego wyrzuty. To jest chore, jestem chory i zdaje sobie z tego sprawę. Nie ukrywam ze potrzebuje pomocy specjalistycznej bo sam sobie z tym problemem nie poradzę. Bywają dni ze jem "elegancko" tak jak sobie zaplanowałem, chociaz to i tak jest wyrzeczenie bo każdy posiłek kończę będąc niedojedzony a to straszne uczucie w tej chorobie. Najgorzej jest jak sobie pozwole na "nieco" więcej, wtedy to juz prosta pochyła, zaczyna sie maraton obżarstwa.

Gdybym jadł ile chcę przez miesiac to po wejsciu na wagę chyba bym oczom nie uwierzył. Do czego by to doprowadziło ? Mysle ze w szybkim tempie do pierwszych objawów depresji.

Reasumując, zrobie wszystko, absolutnie wszystko aby nie spaść się jak świnia i nie wrócic znów do rozmiaru spodni w pasie 34.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×