Skocz do zawartości
Nerwica.com

Młody chłopak z wieloma problemami prosi o pomoc.


GoodFella...

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc wam.

 

Bardzo dlugo zabieralem sie za napisanie tego posta. Za zwierzenie sie wam z moich problemow. Ale w koncu zdecydowalem, i mysle ze jest to dobry krok...

Wszystkie moje problemy i stresy zaczęły się kilkanascie lat temu.Moi rodzice klocili sie calymi dniami a ja zawsze stałem pomiędzy nimi.Żebyście zrozumieli mnie dobrze-nie było bójek jak to bywa w domach patologicznych, ale były pretensje, lekkie szarpaniny no i mnóstwo krzyków i wyzwisk.

Od zawsze jako małe dziecko starałem się ich wybłagać aby nastała choć kilkugodzinna cisza.Nie pragnąłem wtedy niczego więcej. A byłem za mały aby coś wykrzyczeć.A oni po prostu nie zwracali uwagi na moje błagania. I tak było codziennie przez bardzo długi okres czasu.Poźniej rozwód, okres w którym miałem już kilkanascie lat. Moi rodzice pomimo rozwodu mieszkali dalej w jednym mieszkaniu ponieważ nie potrafili się dogadać co do podziału majątku.Kilka lat temu podczas kolejnej kłótni i szarpaniny nie wytrzymałem. Cisnąłem czymś ciężkim o ziemie i zacząłem kopać wszystko dookoła.Z całych sił krzyczałem podczas płaczu.Że mam tego dość że już nie wytrzymuję.Wtedy oboje się przerazili.Pierwszy raz nastała cisza do końca tamtego dnia.Lecz kilka dni później działo się dokładnie to samo co przed moim wybuchem.Kilka miesięcy później moja matka wyprowadziła się do mieszkania babci, która niestety zmarła. Ja z ojcem po którego stronie zawsze się opowiadałem i któremu to sąd przyznał opiekę nademną zamieszkaliśmy razem.

Tak minęły kolejne 2 lata. Zyskałem wreszcie mój tak bardzo upragniony spokój i ciszę, lecz dalej byłem i jestem nieszczęśliwy i czuję się nie kochany przez moich rodziców. Mam teraz 20lat. Bywają dni że nie rozmawiamy z ojcem w ogóle. On nie potrafi zagadać do mnie, niczym się nie interesuje.A ja zawsze chciałem być dla niego ważny i dbałem o jego względy.On ma również wiele problemów.Myślę że mimo wszystko ciągle myśli o matce bo znalazłem po rozwodzie w jego spodniach listy samobójcze, w których to pisał do mnie, mojej siotry i mojej matki.To również bardzo mocno odbiło się na mojej psychice.W tą wigilię ojciec po prostu zostawił mnię i wyszedł do rodziny nawet nie pytając czy wybieram się z nim.

Przejdę troszkę dalej.Ogólnie jestem smutnym i przygnębionym chłopakiem.Nie jestem zadowolony z życia, mało jest sytuacji w których się uśmiecham czy zażartuję.1,5roku temu na imprezie poznałem swoją pierwszą poważną dziewczynę.Jesteśmy ze sobą bardzo długi czas i bardzo ją kocham, i wiem że ona również tak czuje.Lecz mamy od paru miesięcy pewien kłopot z dogadaniem się.Moja dziewczyna pomimo bycia ze mną w związku od roku jest bardzo zaborcza.Widujemy się codziennie, codziennie bez przerwy piszemy i tak w kółko.Żebyście mnie źle nie odebrali-jak najbardziej mi to odpowiada.Lecz podczas kłótni , a moja kobieta potrafi wkurzać się na mnie że kolezanka z bylej szkoly powie mi cześć na ulicy a ja jej odpowiem, to ona jest stroną która dąży do większego nacisku i konfrontacji.Ona potrafi mi napisać' nie pisz do mnie już więcej ciao' bądź jakieś inne niecenzuralne słowo z podobnym przekazem. Ja nigdy jej tak nie napisałem. Wkurza się na mnie że nie przyszedłem po nią pod szkołę, że nie odpisuję przez 30minut bądź że chcę iść na mecz mojej ukochanej drużyny. To wszystko banały, lecz prowadzą one do straszliwych kłótni których ja po prostu nie wytrzymuję.Gdy ona mi coś wmawia puszczają mi nerwy, i myślę że jest to spodowane sytuacjami z przeszłości.Ciekawi mnie bardzo wasze zdanie na ten temat.Czasem po prostu czymś rzucę, lub uderzę pięściami w ścianę bądź drzwi, lecz nigdy nie zrobiłem jej krzywdy, nigdy nie uderzyłem.Znam wtedy swoje granice, lecz po prostu wolę wyładować tak swoją złość niż toczyć batalię z moją dziewczyną, bo koniec końców to ona zawsze wygrywa.Kiedy jest kłótnia( Potrafię być obiektywny), podczas której wina leży po obu stronach, to zawsze ja dążę do kompromisu, to zawsze ja piszę smsy, to ja przyjeżdzam pod jej dom.A ona do tego już przywyknęła.Jej przyjaciółki mówiły niedawno, że gdyby ich partnerzy starali się chociaż w połowie jak ja, to byłyby najszczęśliwsze na świecie.Lecz moja dziewczyna tego nie docenia.Ale nie wyobrażam sobię życia bez niej.Siedziałbym całymi dniami w domu, smutny, słuchając rapu i nie mając ochoty na rozmowy z kimkolwiek.Przygnębia mnie myśl bycia samym.Nie mam nikogo.Ojciec, matka, siostra, w ogóle się mną nie interesują.A ja naprawdę odczuwam potrzebę bycia kochanym i docenianym.To pierwsze daje mi moja kobieta.Doceniony zostałem niedawno w pracy.Chociaż bardzo dobrze napisałem maturę, nie zdecydowałem się na studia i musiałem szukać zatrudnienia.A jak u nas z pracą, wiadomo.Znalazłem w budowlance.Za skromne pieniądze, kilkanaście godzin na mrozie.Pracowałem tak dorywczo przez okres Listopad-Grudzień.Ludzie zatrudniający mnie dokładali mi do wypłaty pareset złotych bo doceniali to jak ciężko pracuję.W tym samym czasie moja dziewczyna wkurzała się że nie potrafię jej odpisać na smsa bądź po pracy od razu kłądę się spać, a nie rozmawiam z nią przez długi okres.Dla jasności , pracowałem z dala od domu,w którym byłem na weekendy które spędzaliśmy razem.

Lecz teraz znów jestem bez pracy, bez perspektyw, a moja dziewczyna po raz kolejny nie odzywa się po tym jak napisałem że wolałbym się spotkać od razu w domu niż przychodzić po nią pod szkołę. Nazwała mnię'księżniczką'. Że mi się nic nie chce..Chciałbym poznać wasze zdanie na ten temat i proszę, pomóżcie mi.

 

Pozdrawiam was i czekam na odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Wydaje mi sie, ze z jednej strony chcesz korzystac z zycia i byc szczesliwym a z drugirj uzalezniony jestes od swojej dziewczyny, poniewaz daje Ci ta jedyna blizkosc ktorej potrzebujesz, ktorej nie dawali Ci rodzice. Mysle ze nie powinienes rezygnowac z tego co chcialbys robic , czy gdzies pojsc co sprawia ci przyjemnosc i zadowolenie a Twoja dziewczyna powinna to zrozumiec. Powinniscie porozmawiac czego od siebie oczekujecie, moze rzeczywiscie nic Ci sie nie chce, albo Ona jest za bardzo ntretna i troszke egoistyczna i oczekuje od ciebie zbyt wiele a to Cie troszke wypala. Jestescie młodzi jeszcze macie czas zeby sobie wszystko poukładac :)

 

 

.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim domu również zawsze były krzyki i kłótnie. Z tą różnicą, że ja byłam bita przez moją matkę, a mój tato nic nie wiedział bo pracował po 14 godzin na budowie i jak tato wstawał to ja jeszcze spałam, a jak wracał to już spałam. Poza tym byłam karmiona od małego hydroksyzyną...Jedyny dzień wolny jaki miał mój tato to niedziela. Wolny od pracy ale nie od krzyków. Całymi dniami kłótnie. Jak tato wracał, a było to późno z pracy to matka się od progu darła, że nie pomógł jej np. skopać dzialki, a kiedy usiadł w fotelu to darła mordę że tato w ogóle nic nie robi (!!!) że jej nie pomaga sprzątać itd. No ogólnie patologia. Przy czym nie wiem jak moja matka to robi ale ma taką niesamowitą siłę przekonywania, potrafi tak omotać człowieka, manipulować nim, że ja to podziwiam, w negatywnym znaczeniu oczywiście. Dopiero w wieku 18 lat zdałam sobie sprawę że ja żyję w patologii. Teraz mam 21 lat, mój tato jakiś czas temu przejrzał na oczy (jak to się stało to dłuuugaa historia)

i rozwodzi się z moją matką.Tato nawet był w takim stanie psychicznym, że modlił się o śmierć. On bardzo kochał moją matkę ale kiedy dowiedział się o pewnych faktach wszelka miłość w nim umarła. Tylko trochę przy późno. Ta atmosfera, w której się wychowywałam sprawiła, że mam silną nerwicę i depresję, tak konkretnie to mam osobowość borderline, szbkie zmiany nastroju, również częsta agresja.

Moja matka nigdy mi nie okazała miłości, nie przytuliła, nie porozmawiała jak matka z córką. Taty praktycznie nie było, bo pracował, miał swoją firmę. Wychowywałam się sama.

Podsumowując dobrze cię rozumiem GoodFella...

 

Co do twojej dziewczyny to wasz związek mówiąc bez ogródek jest nienormalny. Takie moje zdanie. Ona cię wykończy psychicznie, skończysz jak swój tata. Ludzie się nie zmieniają,taka jest prawda. Możecie sobie drodzy forumowicze mówić co chcecie, ale ja wiem swoje. I niech tu nikt mi nie pier.... że jestem młoda i nie znam życia. Jak przez życie wylądowałam w psychiatryku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GoogFella...,

 

wydajesz się fajnym chłopakiem, który ma "głowę na karku" i dużo dobrego do zaoferowania osobie, którą kocha.

Tak się głupio moim zdaniem często składa, że jak są dwie osoby w związku, to ta sprawiająca wrażenie bardziej zależnej będzie narażona na hmmm nadużycia z drugiej strony. Związek normalna relacja, wielu po prostu - nawet nieświadomie - dąży do tego, by się w tej relacji jak najlepiej "urządzić".

Jeśli u Ciebie w domu był non stop hałas, to wiadomo, że chcesz mieć w końcu spokój. Zobaczyć, jak fajnie mogłoby być, gdyby ludzie bliscy odnosili się do siebie inaczej. Osobom, które miały tego typu doświadczenia generalnie zależy na tym, by kłótnię szybko zakończyć albo w ogóle uniknąć konfliktu - i to niestety widać. Druga osoba może to wykorzystywać i manipulować Twoją nietolerancją w tym zakresie. W związku naturalnie zdarza się czasami, że testujemy na początku swoje granice, chcemy sprawdzić, na ile możemy sobie pozwolić. Sami musimy zadbać o to, by dać drugiej osobie znać, gdzie są granice, z którymi jeszcze czujemy się ok.

Niektórym np. odpowiada bycie z "księżniczką", która często ich strofuje i jest wyraźnym biorcą, a nie dawcą. Z tego, co piszesz, nie odpowiada Tobie taka relacja.

A teraz do rzeczy ;)

Z jakąkolwiek dziewczyną nie będziesz, jeśli nie nauczysz się wyznaczania granic, to zawsze będziesz mieć problem. Naucz się asertywności. Jeśli wychowałeś się w takiej atmosferze, to możesz nawet nie być świadom modulacji swojego głosu, kiedy mówisz coś swojej dziewczynie. Możesz mówić z irytacją i nie zdawać sobie z tego sprawy. Możesz raz reagować nadmiernie agresywnie, a innym razem zbyt ustępliwie. Jak wypośrodkujesz w tym, będziesz bardziej pewny. Poćwicz wcześniej, co chcesz powiedzieć i w jaki sposób. Zrób analizę tego, co Tobie nie odpowiada w zachowaniu dziewczyny i dlaczego, co wtedy czujesz. Jak chciałbyś, aby ona się odnosiła do Ciebie? A potem pogadaj z nią o tym na spokojnie. Nie daj się wyprowadzić z równowagi, staraj się okazywać jej szacunek, ale pokaż, że enough is enough. Musisz najpierw wiedzieć, gdzie są Twoje granice, gdzie jest STOP i czemu nie można już tego przesunąć. Chyba, że druga strona zrobi jakieś ustępstwo również i dojdziecie do kompromisu :)

To, co Twoja dziewczyna robi nie znaczy oczywiście, że Cię nie kocha. Po prostu wygodnie jest każdemu móc wyładować swoje emocje, skłonić kogoś do robienia czegoś, skoro druga osoba na to zezwala. I to bardzo fajne i przyjemne strzelić focha, a potem odbierać smsy od zdezorientowanego partnera/partnerki, który/a przeprasza, bo w sumie nie wiadomo, o co chodzi...

Spróbuj nauczyć się radzenia sobie z gniewem i jak być asertywnym - na necie trochę na ten temat znajdziesz.

I porozmawiaj ze swoją dziewczyną w łagodny sposób o Twoich uczuciach - co czujesz, dlaczego i jak ważne jest dla Ciebie, by się w taki sposób nie zachowywała. Miej wcześniej plan, co zrobisz w sytuacji, gdy Twoja dziewczyna to zignoruje, za pierwszym, za drugim i za trzecim razem. Najpierw i przede wszystkim zadbaj o poczucie niezależności, obojętnie, czy przyniesie Ci to hobby, praca, itd. Naucz się na sobie polegać.

Jeśli to nie są przejściowe kłopoty i Twoja dziewczyna tego nie zrozumie, to pewnie któregoś dnia się rozstaniecie. Sprawiasz wrażenie fajnego chłopaka, więc któregoś dnia Twoja dziewczyna może się zdziwić.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×