Skocz do zawartości
Nerwica.com

mam już dość, pomocy


abcdefghi

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę, bo może chociaż tu ktoś będize umiał mi pomóc, umiał dojść jakoś do mnie i ktoś mnie w pewnym sensie ocali.

 

Mam 19 lat i "całe życie przed sobą" (słowa mojego psychologa, psychiatry, rodziców i siostry).

Moja historia przez którą stanęłam nad przepaścią zaczęła się w wakacje 2012. A może wcześniej?

Zawsze byłam wesołą dziewczyną, nad wyraz wrażliwą, bardzo dobrą, ambitną uczennicą, wspaniałomyślną koleżanką i jak mi mówili nie przeciętnie ładną dziewczyną. Przed wakacjami 2012 roku straciłam przyjaciółkę. Znalazła chłopaka, który nastawił ją przeciwko mnie..... Wraz za nią odeszli wszyscy wspólni znajomi.. Do dziś nie wiem co ona ma w sobie takiego, że każdy za nią idzie. Ja znalazłam innego przyjaciela, któremu wydawało mi sie mogę zaufać i powiedzieć wszystko. Był dl mnie wtedy jedyną osobą, której tak ufałam. Wykorzystał mnie.. O ile mogę tak powiedzieć. Byliśmy razem na ognisku. Pierwszy raz się opiłam. Mimo, iż mówiłam żeby nie przekraczał granic, wykorzystał mni oralnie. Do dziś mam ten obraz przed oczami, brzydzę się nim, sobą. Sobą przede wszystkim. Wyrzuciłam go. On napisał mi tylko smsa "Jak było?". Ii tak sie zaczyna historia. Pierwszy psycholog, wizyta, druga, trzecia. Wydawało mi się że sama sonie z tym poradziłam. W skrócie kilka miesięcy później zaczęłam spotykać się z chłopakiem, z którym kiedyś się kumplowałam, przyjaźniłam, ale nie wyszło nam bo nie umiałam się przed nim za bardzo otworzyć, mimo że czułam że jest mi bliski. Nigdy nie miałam bliższych kontaktów z facetami. Byłam bardzo nieśmiała. Było nam razem dobrze do czasu kiedy doszło do mnie że na niego nie zasluguję, że gdyby się dowiedział co się stało w wakacje zostawił by mnie. Jakiś czas później powiedziałam mu mniej więcej co się stało, wiedział jak bardzo jestem tą sytuacją przejęta. Zanim mu powiedziałam schudłam prawie 10 kg. Na początku było ok. Zbliżyło nas to tochę do siebie. Tak mi się wydawało. Ale mnie nadal było z tym źle. Jakiś czas później miałam z nim "pierwszy raz" ( bo już nie taki pierwszy)... Nie chciałam tego, zmusiłąm się, bo po ostatnim wydarzeniu miałam okropne wspomnienia i niechęć do seksu, bałam się że mnie zostawi, a strasznie go potrzebowałam. Wydawało mi się że tego jestem winna mu. Tak wiem. Nie myślałam racjonalnie. Jeszcze bardziej skrzywdziłam siebie. Tydzień później jego wielka miłość się skończyła z dnia na dzień. Byłam z nim prawie rok. Powiedział że nie umie sie pogodzić z tym co mu jakiś czas powiedziałam, z tym do czego się przyznałam. Po jego odejściu przygnębiła sie jesczcze bardziej. Każdego dnia płacz, bezsens życia, obraz zmarnowanej przyszłości i tak kilka miesięcy aż poszłam na psychoterapie. Pani chciała mi pomóc, ale powiedziała także że muszę iśc do psychiatry, bo mam depresje i muszę z tym walczyć też farmakologicznie. Pojechałam z mamą do pani psychiatry. Potwierdziła depresje. Była to kolejna osoba której musiałam wszytsko opowiedzieć. Zaczęłam leczenie. Minęły prawie trzy miesiące. Chodzę na terapie do psychologa. Czuję że nic mi nie pomaga, że już nigdy nie będę żyć normalnie, że zmarnowałam sobie życie. Chciałabym nie żyć, wspomnienia tak bardzo mnie bolą ;( Już i tak nic mnie nie czeka... Nikt nie pokocja takiej jak ja. Każdy mnie zostawi jak się dowie.. Miałam tyle marzeń, planów, tak szkoda mi życia. A już nie mam siły. Każdy dzień jest taki sam.. Płacz, wspomnienia.. Po co żyć? Jak i tak już nie będzie dobrze ;((( Już wszędzie szukałam pomocy, nic mi nie pomoże..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, co czujesz. Miłość to nie wszystko, jednak przygnębia najbardziej. To nie jest tak, że nikt Cię nie będzie chciał. Jesteś jeszcze młoda i masz szansę. Jestem stuprocentowo pewien, że niczego jeszcze nie przegrałaś. Ty masz perspektywy na rozwój, niech ci smutek tego nie przesłoni. Myślę, że powinnaś wyciągnąć lekcje z popełnionych błędów. Tak naprawdę, psycholog może nie wiele ci pomóc, to Ty sama musisz się zmienić.

 

Nie możesz się poddawać. Jest nowy rok. Czas podnieść główkę

 

:papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz uzbroić się w cierpliwość,bo tego typu rany goją się zazwyczaj długo,

w obydwóch przypadkach spotkałaś się z niedojrzałością i wykorzystaniem,

ale to nie prawda,że już nikt Ciebie nie pokocha,

najpierw naucz się kochać i szanować samą siebie,odkrywaj swoją wartość w swoich oczach,

jesteś młoda,daj sobie czas,dbaj o siebie,rozwijaj się,poczuj się piękną,

a myślę,że pewnego dnia spotkasz swoją miłość szczęśliwą;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi. Właśnie najgorsze jest to że nie wierzę w to że kiedykolwiek będzie dobrze ;( to wszystko mnie męczy w każdej minucie :( i jak ma przyjść dzień kiedy będę potrafiła wstać i o tym nie myśleć ;( to nie możliwe.

 

-- 01 sty 2014, 22:26 --

 

Wiem, że jestem niczego nie warta. Nawet czytania przez Was moich użalań... Macie mnie pewnie wszyscy za łatwą panienkę, no i ok macie racje.. Jestem beznadziejna. Sama się wpakowałam w problemy to sama sobie muszę z nimi radzić. Jeszcze raz dziękuję, dobrej nocy Wam życzę.

 

-- 01 sty 2014, 22:54 --

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś w błędzie,

katujesz się niepotrzebnie,

przeczytaj jeszcze raz,co Ci napisałem wcześniej,

nie kochasz i nie szanujesz siebie,to jest twój problem

i zbyt mocno się przejmujesz,co inni myślą o Tobie,

a tak naprawdę każdy żyje swoimi problemami,zrozum to wreszcie

i przestań się zadręczać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beznadzieja, beznadzieja, beznadzieja... wszytsko jest do niczego.. mam dość swojego życia.. i tak nic mnie już tu nie czeka, nic mi się nie należy, jestem do niczego, nic się już nie zmieni ;(( Chciałabym zasnąć i się nie obudzić ;( Spieprzyłam swoje życie...;((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beznadzieja, beznadzieja, beznadzieja... wszytsko jest do niczego.. mam dość swojego życia.. i tak nic mnie już tu nie czeka, nic mi się nie należy, jestem do niczego, nic się już nie zmieni ;(( Chciałabym zasnąć i się nie obudzić ;( Spieprzyłam swoje życie...;((

Nie spieprzyłaś,masz nadal sprawny umysł,organizm,młodość .

Z tego co wyczytałem - leczysz się,to dobrze,staraj się na tym skupić,terapii i lekach,by podwyższyć czy raczej ustabilizować poczucie wartości.

Owszem załamania,klęski,ból i inne będą,nie raz.

Ale życie nie składa się tylko z tego.

Daj sobie czas i skup się na tyle na ile to możliwe na leczeniu,swoich hobby itd.

I próbuj się nie załamywać,wiecznie ujowo nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy mógłbyś mi powiedzieć, w którą stronę mam pójść stąd? Zależy to w dużej mierze od tego, w którą stronę chcesz pójść - powiedział kot. Nie zależy mi na tym, w którą. ... Więc nie ma znaczenia, w którą stronę pójdziesz - powiedział kot. OBRAĆ CEL I DĄŻYĆ DO NIEGO CHOĆBY NIE WIEM CO :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

porozmawiać normalnie, to nie jest proste , jesteście młodzi, moze niedojrzali troche, ale taka rozmowa pogłebi dojrzałość, powiedzieć sobie wszystko, wytłumaczyć, a zycie seks powinien sie łaczyć z bliską więźią ,ale nie zawsze sie łączy ,

problem masz taki do przerobienia,ze ktos uprawiał z Toba seks oralny bez Twojej zgody, bo jak jest zgoda obydwu stron to i nie potrzebny jest zwiazek, chodź na terapie i uwazaj nastepnym razem na znajomych, ja byłam pijana nie raz i nie dwa na imprezach a nigdy bez mojej zgody seksu nie uprawiałam bo wtedy to jest gwałt jakby na to nie patrzeć,

no i nie ufaj zbytnio ludziom, jednak doradzam zmiane towarzystwa, żaden facet na poziomie nie zrobi czegoś takiego bez zgody kobiety, to,ze Tobie wydawał sie fajny nie znaczy ,ze jest fajny, raczej nie jest, czemu tylu ludzi musi narobić głupot zeby sie przekonać???

 

-- 17 sty 2014, 19:23 --

 

BRADLEY,

do Twojego podpisu z kotem czy psem nie porozmawiasz o literaturze czy polityce albo historii Polski, wole jednak faceta,ale madrego, fakt większosc facetów jest jak kot czy pies, ale taki facet nie jest do niczego potrzebny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, Raczej chodzilo mi o przenośnie dążenia do jakiegość celu,czasami pomaga to w kryzysowych sytuacjach,ponieważ skupiamy się bardziej na pragnieniach i na realizowaniu ich niż na myslach i rzeczach które wpływają na nas destruktywnie a co do tematów politylki to znam bardziej pasjonujące tematy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BRADLEY,

ja tam lubie polityke wiąże sie z historia i ekonomią oraz socjologia, fajnie czasem podyskutować, jak to mowił Giedroyć jak mam mowić o niczym to czasem lepiej w ogóle nie mowić, to przegiecie w druga stronę tez pewnie nie dob re, trzeba tak i tak byle bez przegieć, dyskusje sa fajne szczegolnie jeszcze jak mozna sie posprzeczać czasami z kimś, posprzeczać nie pokłocić, czasem mam wrazenie,ze ludzie w ogole nie czuja ,ze ja prowokuje , biora zbyt dosłownie to co mowie, dla nich to sie wydaje wtedy smieszne i nie łapia a ja przestaje szanowac takiego rozmowce i raczej juz tego nie jest w stanie taki ktos nadrobic nigdy, zawsze dla mnie bedzie ponizej pewnych mozliwosci, zdazyło mi sie kilka razy takie cos , nawet ktos miał pretensje,ze kolege mu obraziłam a dla mnie ten kolega był po prostu mało inteligentny, ale zycie na tym polega,że trzeba współzyc społecznie z ludźmi i nawet powiedziec cześc takiemu czasami, chociaz jak ktos mnie deprymuje to ciezko na szczescie nie pamietam twarzy tamtego typa wiec moze bede miłą jak go nie poznam,jakby była okazja jeszcze go kiedys zobaczyć

 

-- 17 sty 2014, 20:09 --

 

BRADLEY,

no tak miłośc daje siłe do zmian w nas samych a to chyba najtrudniejsze, zawsze chcemy zmieniać wszystkich naokoło i zarzucamy ludziom różne rzeczy a trzeba zaczac od siebie niestety, kazdy ma wady, w miłosci trzeba sie starać przeskakiwać samego siebie dla kogoś, i lepiej nad soba pracowac niz czepiac sie drugiej osoby a wielu ludzi swoje niepowodzenia osobiste czy w pracy odgrywa na drugiej osobie w zwiazku a tak nie wolno, siebie trzeba najpierw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autorko! Ale to nie Ty jestes winna!

 

Poza tym, gdybym spotkał wartościową, fajną dziewczynę - takie wydarzenie z przeszłości wcale nie stałoby na przeszkodzie, bym ją pokochał. Serio. Bo przecież sex to nie wszystko.

 

A druga sprawa - przecież nie każdy musi wiedzieć o tym, co ktoś Ci zrobił. Po co mówisz o tym facetom? Pływajmy po wspomnieniach, ale w nich nie nurkujmy...

 

Autorko, jesteś pod dobrą opieką. Gwarantuje na 100%, że za jakiś czas tu wejdziesz i bedziesz się śmiała ze swoich postów o tym, że 'już nigdy nie będzie lepiej'. Gwarantuje ;).

 

Dużo zdrowia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×