Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed związkami i bliskością


Rekomendowane odpowiedzi

Nie mogę patrzeć na ojca w samych slipkach. A o spojrzeniu na genitalia nawet w nich nie wspomnę... fu! Jak byłam mała to niechcący wpadłam na ojca sikającego i widziałam jego "klejnoty", wystraszyłam się, on chyba też jakoś gwałtownie zareagował - przegonił mnie.

 

Jak patrze na ojca zdjęcia kiedy był młody to podobał mi się, był w moim typie - broda, długie włosy.

Jednak terapeutkę zastanawia to obrzydzenie kierowane w tej chwili do niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hoppípolla, a nie było miedzy wami nigdy zadnej dwuznacznej sytuacji?

 

dream*, brzmisz trochę tak, jakbyś za wszystkie problemy w związku obwiniała siebie

 

troche tak jest bo kiedy nie panikuję z lęku przed bliskoscią nasz związek jest idealny, ale ja potrafię wybuchnąć nawet z powodu tego że zbyt długo jest dobrze :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piszesz, że był wybuchowy i agresywny.

kierował agresję również w Twoją stronę? w stronę Twojej mamy albo osób, które szanujesz?

 

-- 04 lut 2014, 16:14 --

 

dream*,

masz problemy z emocjami i on o tym wie. mimo wszystko zdecydował się, żeby spróbować z Tobą drugi raz. zrobił to świadomie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, kierował agresję w stronę matki i moją. Kiedyś jak byłam mała mówił tez coś o kurwach do mamy w moim towarzystwie. Jak miałam 14 lat i był pijany, kazał mi robić sobie zdjęcie z robolem który z nim pił i wtedy zachęcał go żeby mnie przytulił i złapał ( z podtekstem). Innych sytuacji sobie nie przypominam.

Ale jak byłam mała to co wieczór kładłam się obok niego i zmuszałam, żeby mnie smyrał po plecach. Po trafił godzinę smyrać mnie po plecach a mi to odpowiadało. To był jedyny z nielicznych czułych gestów, które dostawałam od rodziców. Matka moja jest chłodną kobietą. Seks to u nas był temat tabu. Rodzice nigdy nie okazywali sobie czułości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc może chodzi o jakiś rodzaj napięcia między wami, nie ma niby żadnej dwuznacznej sytuacji między wami, ale w powietrzu coś wisi.

Ja tak mam.

Poza tym być może to też wynikać z tego, że wychowałaś się w domu w którym kontakt fizyczny i bliskość taka rodzinna typu przytulanie itp nie były czymś normalnym więc teraz wytworzyła się taka awersja do całej cielesności...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, z jednej strony jest awersja do cielesności ojca a z drugiej traktowanie innych wokół seksualnie. Związki mam toksyczne bo zaczynam je od "dupy strony". Zamiast dać szanse by ktoś popracował na moje zufanie, przekonał mnie do siebie to ja szybko się otwieram i właściwie partner kojarzy mi się głównie z seksem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, rozumiem :)

Mam zaburzenia lękowe. Chodzę na grupową i indywidualną terapię od 7 miesięcy.

Mi się wydaje, że moja terapeutka trochę mi wmawia, że ja patrzę na facetów pod kątem seksu. Owszem jest on ważny - często o nim mówię na terapii ale mam w sobie dużo romantycznych uczuć i pragnę stabilnego związku. A o seksie mówię dużo bo mi go brakuje - dwa lata jestem sama. Owszem zdarzały się przelotne romanse na jedną noc ale to zostawiłam bo czuje się źle po takich przygodach.

Odnoszę wrażenie, że moja terapia jest jakoś źle prowadzona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale chodzi o lęki związane z bliskością itp czy jakieś inne?

Ciężko powiedzieć czy terapia jest prowadzona dobrze czy źle, w sumie jeśli dalej ciężko Ci się otworzyć po 7 miesiącach to może faktycznie warto nad tym pomyśleć.

 

A jak u Ciebie jest z poczuciem własnej wartości? Może to kwestia tego, że jest np za niskie?

Z 2giej strony ciężko osądzać czy takie zachowanie jest patologiczne, coraz więcej kobiet robi podobnie. Jeśli Tobie ten schemat odpowiada to chyba nie ma problemu? Chyba, że nie odpowiada?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hoppípolla,

a problem z jego cielesnością ojca od jak dawna masz? od zawsze czy zauważyłaś go niedawno?

 

wkurza Cię to, że nie potrafisz zbudować normalnego związku? że są to przelotne znajomości? jak do tego podchodzisz? Twoim zdaniem czemu rozpadają się te relacje?

 

pisałaś, że chciałabyś w końcu stabilizacji. dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, no właśnie spróbowałam ale mi nie odpowiada. Dlatego mimo dużego temperamentu prowadzę się prawie jak zakonnica ;)

Lęki chyba wzięły się z tego że w chacie od małego było nie ciekawie i już wtedy żyłam w ciągłym napięciu. W Teraz objawiają się tak, że np. boję się wystąpień publicznych, boję się odczytywać maile od profesorów w sprawie pracy, uważam się za gorszą od innych bo miałam kiepsko w domu i boję się odpowiedzialności, przeraża mnie to że niedługo będę pracowała "od, do". Boję się że nie podołam. Te lęki wynikają również z tego że od małego rodzice ujmowali mi mówiąc że jestem beznadziejna i nieodpowiedzialna, leniwa, zła...

 

-- 04 lut 2014, 16:59 --

 

socorro, od zawsze chyba miałam problem z cielesnością ojca czy rodziców. Mama nigdy się mi nie pokazała w samym staniku. Jak przez przypadek wchodziłam gdy akurat nie miała bluzki to uciekała w popłochu jakby nie wiem co ukrywała. Na brata (starszego) też nie lubię patrzeć gdy jest w samych slipkach. Chociaż bardzo go kocham.

 

Wkurza mnie, że każdy związek sypie się po roku czasu. Facet okazuje się kryptogejem albo ćpunem uzależnionym od trawki lub ma syndrom piotrusia pana i nie chce dokładać się do czynszu. Chciałabym stabilizacji chociaż terapeutka próbuje mi powiedzieć, że boje się zaangażowania. Twierdzi też że szukam nieistniejącego ideału bo w domu mam takiego tyrana.

 

Chciałabym stałego związku by móc na kimś polegać (ten ktoś mógłby też na mnie), żeby zacząć budować coś wspólnego i zająć się swoim życiem a nie tym co za mną, odejść z rodzinnego domu i mieć wsparcie z zewnątrz. Bo w domu nie mam wparcia mentalnego. Chciałabym mieć z kim rozmawiać godzinami, robić przyjemności, kiedyś założyć rodzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od zawsze chyba miałam problem z cielesnością ojca czy rodziców

od zawsze czyli od dziecka? od wieku dorastania?

Facet okazuje się kryptogejem albo ćpunem uzależnionym od trawki lub ma syndrom piotrusia pana i nie chce dokładać się do czynszu.

ale to okazuje się tak z dnia na dzień? wcześniej nic Ci w nich nie przeszkadzało? byli dobrymi partnerami poza tymi rzeczami które tu wyżej napisałaś? dbali o Ciebie, dawali Ci poczucie bezpieczeństwa, doceniali Ci, szanowali?

Chciałabym stabilizacji chociaż terapeutka próbuje mi powiedzieć, że boje się zaangażowania. Twierdzi też że szukam nieistniejącego ideału bo w domu mam takiego tyrana.

a jak Ty sądzisz? myślisz że boisz się bliskości, zaangażowania? Co Ci przeszkadza w tym, żeby teraz kogoś mieć?

mieć wsparcie z zewnątrz

a sama siebie wspierasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba od dziecka.

Niektórzy byli dobrymi partnerami, inni nie. Nie każdy był toksyczny. Kiedyś sama bywałam toksyczna bo byłam zaborcza.

Wydaje mi się, że nie boję się bliskości i zaangażowania. Ja o tym marzę, byleby był to jakiś dobry, rozsądny człowiek...

Siebie wspieram w taki sposób, że leczę się na terapii, jestem zadbana, próbuję realizować swoje pasje i życiowe plany.

Wciąż mam tylko problem z głową (lęki, nienawiść do rodziców) lekką nadwagą i papierosami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a myślisz, że przez to jacy Twoi rodzice są teraz, albo jacy byli w dzieciństwie, przez brak wsparcia z ich strony, przez agresję ojca, że przez to wszystko możesz mieć teraz problemy, żeby utrzymać swoje związki z facetami? myślisz że to mogło mieć wpływ na to jak się czujesz teraz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, no właśnie nienawidzę ich za to że mi to zrobili. Próbuję wybaczyć, pracuję nad swoim zachowaniem bo wiem, że również zaczęło być toksyczne. Nikt mnie nie wyprowadza z rónowagi tak jak oni.

A co do facetów - w gruncie rzeczy to gdzieś w środku boję się ich, nienawidzę a jednocześnie pragnę mieć kogoś blisko. Mam dużo kumpli. Właściwie to zazdroszczę im że mogą wiecej. Zazdroszcze im fiuta (w sensie mentalnym). Wkurwia mnie, że to oni podejmują decyzję (oni wybierają nas, nie my ich. To oni pierwsi muszą zaproponować spotkanie, randkę inaczej posądzi się nas o to że jesteśmy łatwe. I jeszcze muszą "gonić króliczka" a mnie wkurzają takie gierki, udawanie niedostępnej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się, że niechęć do cielesności ojca, jest projekcją nienawiści do niego samego. krzywdził Cię, krzywdził mamę, czujesz, że to przez nich Ci się nie układa w życiu, że przez to nie potrafisz stworzyć normalnego, 'budującego' związku (który- jak wcześniej pisałaś- kojarzy Ci się również z seksem, a więc też z nagością)- więc kiedy on chodzi w samych slipach, budzi Twoją nienawiść (bo uważasz, że to przez niego nie możesz sobie ułożyć swoich spraw sercowych tak jak chcesz), tym samym dając sobie prawo do odczuwania tej złości, co może podchodzić pod identyfikację projekcyjną. to są naturalne mechanizmy obronne, ze spektrum przemieszczenia.

 

chodzisz na terapię poznawczo- behawioralną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, dziękuję. Bardzo ciekawe co piszesz choć nie wiem czy do końca rozumiem. Tak jestem zła na nich bo mam wrażenie że to ich wina - koszmar dzieciństwa, lęki, nieudane związki, pakowanie się w kłopoty. Ja nawet nie wiem jak powinien wyglądać normalny związek. Zapytała mnie dziś o to moja terapeutka, odpowiedziałam tylko że w prawdziwym związku można (chyba) zawsze na kogoś liczyć. Więcej nie umiałam powiedzieć.

 

Chodzę na terapię psychoanalityczną pod Freudem. Wydaje mi się, że więcej mi powiedziałaś niż terapeutka dziś.

Czy da się to jakoś rozwiązać? Czy możliwe jest że spotkam kogoś normalnego i będę mieć udany związek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadnych relacji,dopóki nie poukładam tego chlewu w głowie.

tzn

Brak pomysłu na życie

Brak motywacji

Nieogarnięcie w kwestii tego....czy chcę być sam i do tego przywyknąć za wszelką cenę,czy też przeciwnie.

Czyli wygrana lub przegrana (a raczej akceptacja) ludzkiej natury i potrzeby jakichś tam relacji

W sumie z moją aspołecznością,martwym życiem towarzyskim nie ma się o co martwić...

Ale osoby takie jak ja,z takim chlewem we łbie,nie wiedzące same czego chcą od siebie i innych,do związków się nie nadają.

Choć "naprawa" czegoś takiego może i potrwać wiele lat,gdy to już będzie "za późno" na relacje,czy raczej brak doświadczenia będzie blokował jakąkolwiek próbę "otwarcia się".

Czas leci,niby wypadałoby działać,ale nawet nie wiem czy warto i czy tego chcę i tu pies pogrzebany :mrgreen:

Tak czy siak,pasuje do mnie idealnie rola człowieka odizolowanego,spłyconego uczuciowo i idącego sam przez żywot .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odległe mi tematy. O związku raczej też nie myślę i chyba podążę podobną drogą jak Kestrela :smile:

Brak zaufania do ludzi i fakt, że widzę jak wygląda większość tych pseudozwiązków...wystarczająco mnie zniechęcają do budowania tego typu relacji. Jestem być może w stanie jeszcze się z kimś zaprzyjaźnić jakimś cudem, ale związek nie wchodzi w grę. Tym bardziej, że sam sobie kiepsko radzę w życiu...gdybym jeszcze miał być odpowiedzialny za kogoś, to chyba w końcu skończyłbym na sznurku przez natłok problemów :P .

 

Zresztą z czasem w związku przestaje się układać, widać to po innych. Trzeba być naprawdę szczęściarzem, żeby trafić dobrze na właściwą osobę, żeby się dopasować. Po co sobie burzyć tym życie, a później żałować? Lepiej zostać singlem, co nie znaczy że trzeba się od razu skazywać na samotność. Związek to nie żaden przymus, ani sens istnienia, przynajmniej nie dla mnie :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×