Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stosunek do alkoholu


Gość SmutnaTęcza

Rekomendowane odpowiedzi

Młode , stare i jeszce inne ,,, a jakie to ma znaczenie ? Jesteśmy czymś więcej niż zwierzęta ,ze damy sie zaspokoic ciepłym wyrkiem i michą kaszy . Jesteśmy duchowi i potzrebujemy róznorodności na wysokim pułapie . Zadne zwierze nie weżmie tabletki( gdy będzie chorować ) , narko , czy czegos tam innego . My chcemy dzis taki obiad , jutro inny , dzis tu na wakacje pojechać jutro tam. Szukamy przyjemności , błądzimy ,,, ale mamy wolny wybór ,,, taka Mark 123 nasza natura .

A czemu Ty ciągle narzekasz , jak Cię czytam to odnoszę wrażenie ,że już dawno sie pogrzebałeś pod ziemią . Sorry ,że tak , ale jest to szczere. ;)

Mnie nigdy nie kusiło, żeby próbować wielu rzeczy, no ale mnie to chyba urodziły jakieś istoty pozaziemskie (no i zaraz potem z jakichś powodów dostarczyli mnie statkiem UFO na planetę Ziemia do ziemskiej rodziny); dlatego mam wszystko inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ale mnie to chyba urodziły jakieś istoty pozaziemskie (no i zaraz potem z jakichś powodów dostarczyli mnie statkiem UFO na planetę Ziemia do ziemskiej rodziny); dlatego mam wszystko inaczej.

rozumiem ,że te Istoty poza-ziemskie pochodziły z matplanety o wymownej nazwie Depresja ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo, że mój tata pił bardzo dużo i niszczył mi tym życie praktycznie od czasu moich narodzin, ja sama nie miałam nigdy jakiegoś wstrętu do alkoholu. Chodziłam ze znajomymi na piwo, na urodzinach/domówkach nie żałowałam sobie nigdy wódki. Teraz prawie w ogóle nie piję, raz na kilka miesięcy jakieś dwa piwka z kumplami, ale nie dlatego, że uważam alkohol za wroga, tylko dlatego, że ani nie mam chęci na picie, ani kondycji. Słaby organizm, niska waga ciała, czuję się chora fizycznie po alkoholu, więc piję baardzo okazjonalnie. Z umiarem wszystko jest dla ludzi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie piję w ogóle. Ani kropli od dwóch lat.

Piłem, dopóki nie zobaczyłem co wóda robi z człowiekiem. Zablokowało mnie to. Od tego czasu mdli mnie nawet po powąchaniu alkoholu.

Nie umiem tego przełknąć nawet. Od razu bierze mnie na wymioty.

 

Co jak co, ale alkoholikiem raczej nie zostanę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piti_88, obyś nie został ;) .

Na mnie też to robi dość duże wrażenie, jak widzę u innych co z nimi robi, nie muszę sama się przekonywać jak to jest leżeć upitym pod sklepem (ostatnio widziałam :( ).

 

Jak zapytałam psychiatrę o picie alkohol w czasie brania leków (piję okazjonalnie, 3-4 razy w roku np. lampkę wina i właśnie taka okazja wypada) to popatrzyła na mnie jakbym miała problemy z alkoholizmem. No heloł, bez przesady ja tylko zapytała i nawet jak powiedziała że mogę piwo wieczorem wypić to wcale nie muszę tego robić :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aurora 92 mam nadzieje że jeszcze tu bywasz i przeczytasz moją wypowiedź .. moje lęki zaczęły się w dzieciństwie ... moi rodzice imprezowali sobie w każdy weekend .. gdy wracałam ze szkoły w piątki bałam się w jakim stanie ich zastanę .. to był koszmar co oni wyprawiali jak byli wypici .. wtedy stwierdziłam że ja taka nie będę, że ja nie będę pić .. po prostu bałam się tego co alkohol wyprawia z ludźmi.. wiem że jest on dla ludzi można wypić z umiarem tak jak pisałaś .. ale mimo to .. gdy były jakieś imprezy rodzinne ja po prostu się bałam .. dostawała szału .. nikt nie rozumiał co się ze mną dzieje .. starałam się znaleźć kogoś kto nie będzie pił i mnie rozumie czemu ja nie chcę pić .. ja tez uważam że bez alkoholu można się dobrze bawić .. ale znajomi tego nie rozumieją .. tez nie raz patrzą na mnie jak na dziwoląga bo nie pije ... a wszyscy tak ... tylko że ja nie jestem wszyscy ... jak im się nie podoba to ich problem .. nie zależy mi na takim towarzystwie .. cieszę się że nie mieszkam już w domu .. choć do dziś mam koszmary z tym związane .. ale chociaż nie muszę na to patrzyć .. nie raz jak pojadę tam w odwiedziny to widzę że jest jeszcze gorzej ... matka popija sobie codziennie .. ojciec pracuje za granicą .. jak zjeżdża do obydwoje pija ... serce mnie dalej boli jak na to patrzę ale nic nie poradzę .. to ich życie .. ale drażni mnie to że mnie namawiają do picia w rodzinie .. nie da im się przetłumaczyć że nie chce .. a jak pytają dlaczego .. to po prostu mówię nie bo nie .. nie powie że jestem całkowitą abstynentką ... lubię od czasu do czasu wypić sobie drinka lub dwa ... ale nie więcej .. źle się czuję po alkoholu ... teraz mam wymówkę bo mam małą arytmię serca .. wszystko na tle nerwowym .. więc mogę powiedzieć że nie mogę za bardzo pić bo serce mi szwankuje .. i mam poniekąd spokój .. najgorsze że mój mąż sobie ostatnio coraz częściej piwkuje w weekendy .. jest nerwowy i po alkoholu czepia się mnie i szuka dziury w całym .. wtedy cała przeszłość staje mi przed oczami .. i znowu moje lęki się we mnie odzywają .. on tego nie rozumie .. ale staram się nie poddawać .. nie mogę ulec temu lekowi .. muszę być silna .. to ja muszę mieć nad nim kontrole a nie on nade mną .. szkoda że nikt tego nie rozumie .. że jestem sama z tym problemem .. ciesze się że jest to forum i wiem że nie jestem z tym sama :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

butterfly_may, Bardzo dobrze, że wiesz, że musisz być silna i tak też myślisz. Cenię Cie za to :brawo:

Aby nie być samą z tym problemem to radzę Ci jak najszybciej udać się do Poradni Alkoholowej, tam pracują fachowcy i oni Ci powiedzą jak żyć i co robić. Dużo z takimi ludźmi z poradni współpracowałem i dlatego wiem, że pomogą a wiele Ci wyjaśnią od strony fachowej. Sam nie pije od ponad 16 lat i da się z tym szczęśliwie żyć, co prawda nie byłem alkoholikiem ale droga była bliska na pewno. A, że zająłem się działalnością charytatywno i zobaczyłem jakie są dramaty dzieci i ich rodziców, postanowiłem z tym coś zrobić. Wiele się na uczyłem i dowiedziałem na temat choroby alkoholowej. Powodzenia... :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

jakiś czas nie pisałam w wątku ale tak się akurat złożyło, że ostatnimi czasy mialam dwie duże imprezy nazwijmy je firmowe z potężną ilością alkoholu. Sama ok, trochę wypiłam ale nie tyle, by staczać się pod stół, natomiast jak zobaczyłam jak ludzie reagują na wódkę to aż mnie to fizycznie zabolało. Śmiejcie się lub nie, ale miałam ochotę się skulić, wcisnąć w jakiś kąt i nie wychodzić. Ale co ja zrobiłam - oczywiście, trzymałam głowę wymiotującym, pomagałam sprzątać, prowadziłam na siedzenie pasażera i zapinałam w pasy... Nie jestem w stanie sobie tego wytłumaczyć, dlaczego ludziom po alko włącza się opcja mega-prze-kozak tzn oni muszą się z kimś pobić, zdobyć jakąś laskę, która jest średnio chętna do zabawy czy uwaga hit.. przepłynąć rzekę z mega rwącym nurtem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dawno dowiedziałam się że istnieje prawdopodobieństwo, że cierpię na DDA, a myślałam że poza nerwicą nic już mnie nie spotka. Zaczynam zauważać u siebie początki uzależnienia , znajomi twierdzą, że "jeśli pić to tylko zemna" podobno mam dość mocną głowę, lecz nie wiem kiedy powiedzieć stop , najczęściej robi to za mnie organizm powodując wymioty , ból żołądka i zawroty głowy. Po alkoholu czuję się lepsza odważniejsza piękniejsza, nie wiem na ile to jest złudne to jest mój sposób reakcji na stresowe sytuacje które mnie otaczają niczym powietrze. Zastanawiam się nad terapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja za to nie rozumiem kobiet, które żyją z mężczyznami uzależnionymi od alkoholu.

A ja nie rozumiem mężczyzn, którzy żyją z kobietami uzależnionymi od alkoholu.

 

Kto jak kto, ale facet powinien potrafić oderwać się od tego syfu.

 

I masz racje. :great: W końcu facet ma jaja i powinien szybko zakończyć związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choć w mojej rodzinie alkohol występował w układzie ,,zaocznym,, to spokojnie mogę się chyba do tej grupy zaliczy. Co tu dużo mówić, z genami nie wygrasz;p Jakby nie słabe zdrowie to mogło by się to naprawdę źle skończyć, na szczęście mam inne dolegliwości i to hamuje moje melanże do paru dni i występują raz na jakiś czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Davin, a ja nie rozumiem całego tego tekstu. Alkoholizm to choroba, chory potrzebuje pomocy. Jestem niepijącą alkoholiczką i nie mam nikogo kto by mnie wsparł. A tego potrzeba najbardziej w procesie uzdrowienia. Jak chlałam to samo było. Zamiast " odrywać się od tego syfu" gdyby więcej pomagało się uzależnionym byłoby na pewno mniej cierpienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu moja mama jest alkoholiczką. W tym roku ma 11 rocznicę trzeźwości :)

Jak byłam młoda około 18 lat to piłam i lubiłam pić.

Teraz nie piję w ogóle z jednej strony dla siebie ale z drugiej strony głównie dla mojej mamy żeby nie martwiła się że i ja wpadnę w ten nałóg. Nie wiem czy to jej pomaga ale chyba tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scarlett33,

gdyby więcej pomagało się uzależnionym byłoby na pewno mniej cierpienia

przeciez macie bardzo szerokie spectrum darmowej pomocy.co jeszcze byscie chcieli?

nie jestescie pepkami swiata i nikt sie z Wami cackal nie bedzie. Takie jest zycie.

Alkoholizm to choroba

nie.to wybór.

 

generalnie,niezaleznie od plci nieuzalezniony partner albo powinien wsadzic nalogowca na odwyk albo gdy ten nie chce to kopnac go w dupe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie piłem, żadnego alkoholu.

To znaczy, próbowałem, ale stwierdziłem, że mi nie smakuje, więc dla mnie alkohol, jakikolwiek może nie istnieć. Nie paliłem też, nigdy. Ja nie nadawałbym się do alkoholu, jak wielu innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie różnie bywało z piciem alkoholu, ale dotąd wypiłam łyka wódki i może ze 3 kieliszki wódki smakowej chyba wiśniówki. Wolałam piwo i wino. Najwięcej wypiłam 4 piwa- zajęło mi to jakieś 6 godzin (spotkanie z koleżanką) a wino hm...z wtedy jeszcze narzeczonym butelkę wina na spółkę. Teraz jestem mamą, w ciąży nie piłam nic a nic. Obecnie alkohol mi nie smakuje, mężowi czasem udaje się mnie namówić na lampkę wina. Piwo mnie obrzydza, daję radę wypić dwa łyki. Cieszę się z tego, bo alkohol nie jest mi do szczęścia potrzebny i zauważyłam, że potrafię się tako samo głupio chichrać bez niego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopiero kiedy zaczęłam segregować śmieci, dotarło do mnie, że ... lubię się napić. 8) Szybki bilans z ostatniego miesiąca: około 10 butelek 1l wermutu, 3 półlitrówki luksusowej, 3 butelki 750 koniaku, około 4 butelek piwa i jeden szampan. Sama sączę jedynie piwko, reszta to picie tzw. towarzyskie, co nie zmienia faktu, że doznałam lekkiego szoku na widok tego całego szkła. Wyszło, że sama jedna mała ja wypijam przynajmniej szklankę % dziennie :shock: Dlatego w tym miesiącu się ograniczyłam. Skłamałabym jednak, gdybym napisała, że mam z tego powodu satysfakcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbyt często czuję się zmuszana do picia. Niektórym znajomym nie wystarczy tłumaczenie, że w danym momencie nie mam ochoty na piwo czy drinka, a że jestem mało asertywna, to wiadomo jak się to kończy ;) Już wynalazłam sobie alternatywę w postaci piwa 2 %, co wywołuje tylko wyraz politowania na twarzy współtowarzyszy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech mi ktoś wytłumaczy jak można się uzależnić od picia alkoholu? Ja nie znajduje innego racjonalnego wytłumaczenia prócz tego że osoby podatne na uzależnienie mają jakieś tam receptory w mózgu które się uaktywniają gdy zaczną pić i dalej już z górki.

Ja gdy piję, czuję się dużo lepiej niż na trzeźwo, wyluzowany, otwarty, pogodny, gadatliwy, a normalnie to jestem smutny i lękliwy. Dawniej w pracy piłem, bo się tam piło i miałem dużo więcej energii do pracy, nie czułem stresu, bólu, zmęczenia. Mimo to piję tylko wtedy,gdy jestem częstowany, i piję tyle co inni aż się upijam. Lecz mogę później nie pić wcale tyle ile chcę. Nawet jak w upalny dzień, po robocie mam ochotę na zimne piwko, to zamiast niego wypiję wodę z sokiem i mi się odechciewa. Choć pod wpływem czuję się dużo lepiej niż na trzeźwo to nigdy nie ciągnęło mnie do kurowania się alkoholem, choć lubię wino i piwo, choć mniej.

Jeszcze 1: jak ktoś może lubić wódkę? Jest taka ostra, gorzka, kwaśna i śmierdzi chemią...

Jakbym nie przepijał od razu szklanką wody kieliszka to bym się porzygał.

W ogóle to mam pogardę do alkoholików, choć wiem że to nieładnie, bo jeśli się od czegoś uzależnić i zmarnować zdrowie to jest wiele dużo przyjemniejszych i ciekawszych rzeczy jak sex czy psychodeliki, prawda? Alkohol, normalnie nie jest tego wart, bo czasem przez moment, w jakiejś sytuacji czuję się rewelacyjnie na trzeźwo innym razem alkohol na mnie jakby nie działa, tzn nie czuję humoru ani upojenia tylko niewyraźnie mówię i tyle. Zauważyłem też że alkohol działa na mnie dużo silniej niż na inne osoby, tzn ja już po 1 piwie, jeśli jest dobre środowisko to mogę strugać pawiana, a inni piją, bo piją i kończy się tylko upiciem i tyle. Czytałem że osoby z depresją mają zaniżoną transmisję dopaminergiczną, dlatego dużo lepiej reagują na środki pobudzające np. dragi, alkohol, sex, są na te rzeczy dużo bardziej wrażliwsze, jak u mnie niż osoby zdrowe, które nie czują takiego kopa.

Dodam jeszcze że w papierach mam DDA. Nie wiem, czy to ma związek, bo ja się nie czuję DDA, owszem ojciec się leczył i dalej piję, ale ja mam to gdzieś, jedynie budzi we mnie odrazę, jak to alkoholik ale tylko jak jest pijany. W ogóle to gardzę menelami, ale nie alkoholem. Twierdzę, że trzeba być prymitywnym człowiekiem żeby się uzależnić od alkoholu.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie musisz się godzić na picie piwa, czy innego alkoholu, jeśli nie masz na to chęci. Jeśli masz własną wolę i ją w sobie szanujesz, to nikt Cię nie zmusi do picia alkoholu.

Po prostu, mówisz: "Ja nie mam chęci na picie i koniec!". To Ty sama decydujesz o tym, czy chcesz coś zrobić, czy nie. Nikt inny nie może Cię zmusić.

Jeżeli naprawdę nie masz chęci na picie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×