Skocz do zawartości
Nerwica.com

Potrzebuję waszej pomocy.


Ema

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę tutaj, bo nie wiem co mam już zrobić dalej ze sobą. Nie chce już żyć, czuć się tak jak teraz. To nie jest decyzja wywołana chwilą, myślę o tym już od kilku lat. Nie wiem czy dłużej dam radę tak się męczyć. Nie czuję się najlepiej, każdego dnia coraz gorzej. Coraz bardziej się oddalam od wszystkiego i nie umiem już temu zaradzić.

 

Dodam, że leczę się u psychiatry i psychologa. Biorę leki, ale nie czuję żadnych efektów, chyba z nich wreszcie zrezygnuję (próbowałam już je zmieniać). Wizyty u psychologa nie oddziałują na mnie w żaden sposób, wręcz gorzej się po tym czuję.

 

Codziennie walczę, by rano wstać i bawić się w to życie dalej. Znam siebie i wiem, że potrzebuję teraz jakiegoś bardzo silnego czynnika, który poprawi mój stan, zanim będzie za późno. Co mogę dalej zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanów się, co naprawdę Ci jest? Co Cię naprawdę boli. Jesteś samotna? Masz poczucie wykluczenia, bezsensu? Pewnie nie pomoże Ci to zbytnio, ale nie jesteś w tym sama?

Jaki jest sens? Wszystko, o czym pomyślę sprowadza się do banałów. Myślę, że jest prosty i nie powinien być skomplikowany. Żyć po prostu trzeba. Bo zawsze można znaleźć coś lub kogoś, dla których warto żyć. Piszę to do Ciebie, chociaż sam jestem w kompletnej rozsypce. Zadaję sobie masę pytań i sam na nie odpowiadam. Nikt nie udziela mi żadnych rad oprócz tylko mnie i niejednokrotnie myślałem, że trzeba z tym skończyć. Jednak fakt, że ciągle znajduję motywację do zadawania kolejnych pytań sprawia, że tego nie robię.

 

Jestem tchórzem i egoistą? Tak, jak Ty? Pomyśl o innych wokół Ciebie. Czy robisz coś dla nich? Czy jesteś im potrzebna? Nie myśl tylko o tym, jak Ty się czujesz. Pomyśl, jak czują inni. JA tak robię i... ciągle jest mi źle.... Ale dlatego właśnie żyję!!!

 

Głowa do góry jutro będzie lepszy dzień :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam siebie i wiem, że potrzebuję teraz jakiegoś bardzo silnego czynnika, który poprawi mój stan, zanim będzie za późno.

 

Najczęściej ludzie szukają takiego czynnika, ale on się nigdy nie pojawia. Co najwyżej zakochują się, a potem wracają do stanu wyjściowego, jak tylko zaczynają się problemy w związku. Wyznacz sobie jeden, malutki cel i go osiągnij. Daj sobie jakąś nagrodę za niego. Spróbuj z następnym, nie dawaj za wygraną. Wyznacz jakiś cel długoterminowy, wyznacz miesiąc, w którym wyjdziesz z depresji. Zacznij powoli czytać książki ludzi, którzy wyszli z depresji i oglądać szkolenia. Zacznij się czegoś uczyć itp itd

 

To bardzo skomplikowany, długi proces i wymaga systemu. Im więcej robisz, tym bardziej jesteś zaangażowana (wiem, że ciężko Ci to sobie teraz wyobrazić, ale tak jest), masz więcej energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam już naprawdę mnóstwa rzeczy, żeby coś poprawić. Wiem, że to wymaga czasu i nie jest proste. Tylko, że ja to już wszystko przeszłam, więc kiedy można uznać, że czas minął? Nie mówcie tylko, że on nigdy nie minie i, że zawsze trzeba walczyć i próbować dalej. Bo co to za sens, żyć tylko ciałem, gdy dusza już dawno umarła? Nie chcę żyć dalej tylko dlatego, że ''tak trzeba'', a czuć się cały czas nieszczęśliwa.

 

Próbowałam robić więcej i więcej i nadal próbuję, ale nie ma z tego żadnego efektu. Każdego dnia coraz bardziej czuję się źle. Nie mam już energii dalej tego ciągnąć.

 

A jak sie czujesz dokładnie? Co sie z Tobą dzieje poza tym co napisałaś?

Nie wiem co mam napisać. Czuję się po prostu źle. Nic mnie nie cieszy, nie odczuwam przyjemności, satysfakcji, tak jakbym nie znała w ogóle tych uczuć. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, bo mam fobię społeczną. Jestem też bardzo wrażliwa, zbyt bardzo. Dzisiejszy świat mnie przeraża. Nie umiem znieść, że tyle złego się tutaj dzieje. Miałam nie najlepsze dzieciństwo, nie potrafię zapomnieć. Codziennie płaczę z bezsilności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Twojej sytuacji najtrudniejsze jest zapętlenie w przytłaczających myślach, z których wynika wniosek: "Już nic się nie poprawi", "nie jestem w stanie nic zrobić" itp. W takim klimacie coraz łatwiej o poddanie się. Spróbuj PRZESTAĆ to sobie wmawiać.

Jak?

Małymi kroczkami, bo nagły optymizm to samooszukiwanie się, spada się z niego tylko w jeszcze większą rozpacz. To, czego potrzebujesz, to spokój i metodyczność. Mnisi buddyjscy spełniają najprostsze zadania tak, jakby od tego zależał cały świat. Znajdź sobie jakąś czynność, która będzie osią Twojego dnia, od której zaczniesz się odradzać. To może być prawie wszystko. Rób jakieś proste ćwiczenia fizyczne 15 min rano, jeśli przed depresją lubiłaś gotować, przyrządzaj sobie nowe dania, zacznij uczyć się języka od podstaw (ja np. zacząłem z rosyjskim), czytaj od serca rozdział Nowego Testamentu, przygarnij kota... Grunt to robić to z uwagą, na zasadzie: "zapominam o wszystkim, jestem cała w tym". Tak żeby wreszcie ten nędzny chochlik przestał Ci szeptać do ucha: "ale jaki to ma sens"...

Dawni łowcy-zbieracze rozpalali ogniska przy użyciu dwu patyczków i odrobinki suchej hubki. Ty też musisz od czegoś skromnego zacząć. Choć już nie wierzysz w swój ogień, on tam wciąż jest :)

Jeśli chcesz o tym szerzej pogadać, służę na privie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy świat mnie przeraża. Nie umiem znieść, że tyle złego się tutaj dzieje.

 

Witam w klubie- płakałam nocami nad losami ludzi z różnych miejsc na świecie, denerwowałam się na każdy żart dotyczący biedy albo imigrantów i mam dosyć. Czasami bardziej przeżywam tragedie ludzi od nich samych- ja się smucę kryzysem wieku średniego mojego taty, chociaż mam wrażenie, że on tego specjalnie nie odczuwa. I nie wiem, chyba jedynym rozwiązaniem jest po prostu postanowić, że paru osobom jeszcze na tym świecie poprawisz nastrój, w kilku się zakochasz i kilka osób Cię zrozumie. I tyle, chyba więcej się nie da zrobić, bo jakkolwiek nie naprawić świata, zawsze ktoś będzie cierpiał. NIC nie możesz z tym zrobić- to miażdżące uczucie, wiem. Ale Ty jak najbardziej możesz odwrócić swoją perspektywę i zacząć dostrzegać na świecie dobre rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie znalezienie odpowiednich leków trochę zajęło. Ale udało się. Mam chorobę dwubiegunową, zespół lęku napadowego i fobię społeczną oraz osobowość chwiejną emocjonalnie. Niezła mikstura, nie? Skoro u mnie dało radę to u Ciebie też moja droga. Trzeba poszukać, nie okłamujmy się, nie będzie to łatwe ale w końcu trafisz na coś co Ci pomoże. Kiedy byłam w klinice psychiatrycznej (swoją drogą to jedna z najlepszych klinik psychiatrycznych w Polsce - ogólnie szpital baardzo gorąco polecam), a miałam wtedy straszną depresję, na moją salę przyjechała (dosłownie przyjechała - na wózku inwalidzkim) - taka deprecha pewna pani - nazwijmy ją Mirosławą, 54 lata miała. Ta pani sama(!) odstawiła sobie leki. No i jak wiadomo spała cały dzień, a jak nie spała to płakała i mówiła rzeczy, które wszyscy tutaj znamy w rodzaju - wy nic nie rozumiecie ja jestem w tym sama SAMA! Ciężko mi na duszy i tak przez kilkanaście kolejnych dni. Lekarze zaczęli jej na nowo ustawiać leki. Na któryś tam weekend pojechałam do domu (nie wiem jakim cudem przy takiej depresji mnie puścili) no i niedziela wieczorem wracam na salę i jakieś śmiechy słyszę, wchodzę i na powitanie ta właśnie nowa pacjentka - O Cześć! Mirka jestem! - A ja Szok! Nie wiedziałam co robić, Całkiem inna osoba.

Wiesz, depresja zmienia człowieka, jego postawę, sposób myślenia, priorytety. Nie czuj, że jesteś na straconej pozycji trzeba próbować. Mi ta pani powiedziała jedną rzecz, którą do końca życia zapamiętam: Życie jest piękne - tylko ludzie są do dupy. Wtedy gdy to mówiła byłam w stanie uwierzyć tylko w tę drugą część. Teraz kiedy znalazłam odpowiednie leki czuję i wiem że życie jest piękne.

Próbuj, zmień lekarza, zmień psychologa. Na pewno wrócisz na właściwy tor, tylko się nie poddawaj, szukaj pomocy. Wyjdziesz z tego moja droga:)

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam robić wiele rzeczy, tak jak piszecie. Małe kroczki nie skutkują. Nie daje mi to żadnej energii, wręcz jeszcze bardziej dołuje, bo tym bardziej zdaje sobie sprawę, że nic mnie tak naprawdę nie cieszy, nic nie daje mi szczęścia.

Nie wmawiam sobie, że się nie uda itp. Po prostu nie mam już siły na więcej. Energia już się wypaliła.

Dla mnie skoro nic nie da się zrobić ze światem, oznacza to po co tu być dalej. Wiem, że nie jestem w tym sama. Wiele osób tak się czuje, ale też wiele osób popełnia samobójstwa. Nie zawsze da się siebie naprawić. A ja czuję, że mój mózg już jest tak zepsuty, że skazany na straty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym Ci moja droga proponowała przyjść do szpitala. Tam jest wielu lekarzy, oni dyskutują wspólnie, naradzają się. Polecam Klinikę Psychiatryczną w Lublinie SPSK 1 na głuskiej, (tam obok jest szpital na abramowickiej ale tam nie idź - broń Boże). Oddział A.To jest oddział otwarty, więc możesz wychodzić na miasto itd. Ja tam przyszłam kiedy straciłam wszelką nadzieję na wyjście z tego łez padołu. To jest obok Krakowa najlepszy oddział nerwic. Przy czym nie trzeba mieć koniecznie nerwicy - z depresją też Cię przyjmą. Daj sobie szansę, daj sobie pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czuję, że mój mózg już jest tak zepsuty, że skazany na straty.

 

Też tak kiedyś uważałem. Nie wierz w to. Mózg to niezwykły organ i bardzo szybko potrafi się regenerować. Wystarczy kilka dni lepszego samopoczucia, a lotność umyslu powoli zaczyna wracać. Oby tylko pokonac tą złą passę natrętnego "A ja czuję, że..." i tu następują dowolne minorowe tony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jeśli nie mam dni lepszego samopoczucia? Są tylko coraz gorsze. Staram się to ukrywać, ale to tylko pogarsza sprawę. Nie mam już po prostu siły. Nie wiem co mam jeszcze zrobić, by to poprawić. Tak się źle czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×