Skocz do zawartości
Nerwica.com

Silne otępienie, przez które wariuję.


Albertk1990

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ponownie. Zauważyłem dłuższy czas temu, że jestem jakiś otępiały. Mam trudności z koncentracją, pamięcią, do tego mam mało siły w palcach aby na przykład pisać. Dziś czuję bardzo silne otępienie, którego nie mogę znieść. Nie miałem w życiu żadnego nagłego zdarzenia, przez które mógłbym się tego nabawić. To po prostu przez problemy na tle nerwowym, ciągłe problemy z toksyczną rodziną, przez którą nie radzę sobie w życiu. Przez nich mam mnóstwo lęków, nie potrafię się usamodzielnić, znaleźć pracy czy utrzymać dobrych relacji z ludźmi. Chciałbym wyjechać, zamieszkać sam, choć mnie nie stać na to. To byłby dobry początek, ale z drugiej strony, czuję, że ze wszystkimi moimi problemami muszę pracować jednocześnie. Czuję, że temu nie podołam. Co mógłbym zrobić? Niedawno doszedłem do wniosku, że za bardzo się boję aby zapisać się do psychiatry. To wszystko się obraca w błędnym kole. Jedno nie daje mi osiągnąć drugiego i na odwrót. Mam prawie 24 lata i jestem mężczyzną.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Boisz się zapisać do psychiatry ,ale jeżeli niczego nie zrobisz nic się nie zmieni.Chcesz czuć się lepiej zmienić swoje życie to działaj inaczej nic z tego nie wyjdzie.Dlaczego tak boisz się zapisać do psychiatry?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saraid. Nie wiem czemu się boję. Nie boję psychiatry czy psychologa, już kiedyś tam byłem przez chwilę. Boję się samego stawienia tam. Tak samo jest z lekarzem, szkołą (chciałbym też jeszcze się uczyć), urzędem pracy. Również teraz do biedronki mam obawy chodzić sam nie wiem czemu, więc nie chodzę. Nie wiem czego się boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albert posłuchaj , to że sie boisz to jedno ,,, a drugie to to ,że nie możesz ulegać we wszystkim swoim lękom . Nie mogą Cie one na tyle paraliżować, by łamać Ci życie i Twoje pragnienia , plany i chęci. Nie możesz im we wszystkim ulegać . Nie możesz zawierzyć do końca temu co czujesz , a że czujesz sam lęk ,nie możesz karmić swoich obaw . Skoro czujesz lęk , aby iśc do psychiatry / psychologa zanieś tam tylko na swych nogach swoje ciało , umysł podąży za nim , i powiedz o wszystkim lekarzowi, a najbardziej o tym ile wysilku kosztowalo Cie by przyjśc do niego i zacząć coś robic ze swoim życiem . To kosztuje dużo wysiłku , ale każda taka wygrana / przełamanie się będzie potęgować Twoją odwagę , a zmniejszac strach.

Ostatnio miałem podobny przypadek z autem u mechanika . Pewna rzecz mi się tam popsula ,zawiozłem do mechanika , mechanik zrobił ,zapłacilem.Wszystko gra ,przyjeżdzam do domu , kużwa mać znowu nie działa . Jak to możliwe ? Głupio teraz jechac z powrotem , jak odebrałem dobry , a zaraz się zepsuł . No , ale nic , trza się zmobilizować i jeszcze raz niech zrobi ,a zrobi dobrze . Przez ponad tydzień ani razu samochód nie zaskoczył . Jadę do niego , a on za pierwszym razem i od razu działa, i pokazuje mi i sie śmieje ,że wszystko gra . Ale mi było głupio , kużwa jak to mozliwe . Przeprosiłem , zrobłem zmieszaną mine , cos tam powiedzialem ,żeby było smiesznie ( głupio śmiesznie ) .

Wracam do domu , KUR_WA znowu nie działa . Ja pierd... Co teraz zrobić , mam jechac do innego mechanika ? I znowu płacic za to samo ? Ni hu_ja ! Tak się biłem z dwa , albo i więcej tygodni , jechac , nie jechać? Lęk mnie wprost paralizował ,,, ale któregoś dnia mówię sobie niech mi łeb obetnie i opier-dli ,że mu dupe zawracam , ale pojadę ostatni raz i pokaże ,że nie działa. Jadę w końcu do niego ( wiesz ile mnie to nerwów kosztowało) , pokazuję , on znowu wsiada za kólka i kużwa mać , działa . Ja do niego , " to może ja odpalę i zobaczymy ,,," . I samochód nie zaskoczył . Facet wziął sie za poprawkę swojej naprawy ( nic nie dopłacilem ) ,a teraz autko chodzi jak złoto i nic sie nie psuje . Postawiłem widzisz na swoim , ale najbardziej jestem dumny z tego ,że przezwyciężyłem - wbrew sobie i temu co czułem - swój lęk . A powiem Ci nadto ,że kiedy tam do niego jechałem miałem paskudny , lękowo- depresyjny nastrój.

Pomyśl .

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 opisał Ci tu swoją droge do zwyciestwa nad lękiem ,mnie takze nie raz paralizuje lęk w pracy wsród znajomych,w urzędach ale jak uda mi się przebrnac przez to czuje zawsze radosc bo to takie zwyciestwa mniejsze,większe lecze zawsze.Takze warto jednak starac sie probowac moze nie zaraz sie uda ,ale z czasem napewno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie. Odważę się na coś a po jakimś czasie znów mnie paraliżuje strach ale silniejszy. Teraz to już wogóle nie mogę tego pokonać i u mnie nie zawsze działa pokonanie tak po prostu, na kiwnięcie palcem. Ja zazwyczaj potrzebuję na coś czasu. Tak jak na przykład nauka, zapamiętywanie. Mi potrzeba o wiele więcej czasu na to aby coś w miarę łatwego zapamiętać. Na przykład nie od razu zapamiętam nowego miejsca gdy z kimś jestem. Muszę wiele razy je zwiedzić. Nie mam na przykład wrodzonych cech dorosłego człowieka/faceta tak jak uważają inni, że to już się ma. Nie, ja samodzielności muszę się nauczyć aby móc sobie poradzić z nią w życiu. Ja na przykład nie mam zaburzenia komunikacji interpersonalnej. W cztery oczy, przez telefon nie dogadam się z nikim. Wtedy jestem cichy strasznie tzn nie wiem co mówić. Słyszę ciągle "Co chcesz", ale co? Brak mi często słów, nie wiem dlaczego tak jest, chyba poprzez te otępienie. Nie umiem wymyślac tematów, rozwijać ich, wysławiać się. Nie mam też tego co każdy facet: Brak asertywności, pewności siebie, nie umiem podrywać kobiet czy utrzymać związku. Ciągle popełniam różne błędy w tym przypadku a że jestem czuły i wrażliwy to nie mogę inaczej. Na przykład czytałem, że trzeba sprawiać aby kobieta zatęskniła a wychodzi tak, że zawsze to ja tęsknię wbrew swojej woli i siły. Ja tęsknię - ona coraz częściej olewa. Nie potrafię też się dobrze ubierać, nie mam stylu, nie umiem dobierać ubrań, ubieram co mi się podoba i żeby było mi ciepło a i tak podobno ubieram się jak klaun, plebs. Nie mogę się też przemóc do higieny osobistej, nie zawsze mam na to siłę, choć zmuszam się do tego. Łatwo powiedzieć "Nie możesz ulegać" ale trudniej i dłużej u mnie to trwa i zazwyczaj nie udaje mi się pokonać a nie ma kto mnie wesprzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albertk1990, Kalebx3,

też mam takie leki, i przełamywanie ich mnie kosztuje cholernie dużo, robię to całe życie, ale robię, ile mnie to kosztuje to masakra,

towarzysko nie mam lęków a jak się czasem coś pojawi to dużo mniejsze, natomiast urzędy czy nawet właśnie taki mechanik, reklamacja w sklepie to jest koszmar identycznie jak napisał kalebx, masakra po prostu i mam tak samo zbieram się bardzo długo a lęk paraliżuje ,ale daje rade, nawet telefony do mechanika czy kogoś bo w domu się coś popsuło kosztują dużo wysiłku psychicznego,zawsze odkładam na ostatnia chwile i jak odkładam słuchawkę to jestem cała spocona czasami ,

to co dla większości jest proste i zupełnie normalne dla mnie to jest przełamywanie siebie ,ogromna walka,zdobywanie szklanej góry,

na szczęście ze sklepem jest oki, ale to bardziej już jakby prywatna sprawa, nie załatwienie czegoś,

a rozmowy o pracę to jest tez koszmar uu mnie,umiem to opanować, ale trwa to opanowywanie lęku około 10 minut a wrażenie już zostaje i pozamiatane a tłumaczenia,ze ja tylko tak na początku a później już funkcjonuje ok nic nie dają,

ale konkluzja jest taka,ze można z tym żyć a nawet w sumie trzeba bo nie ma wyboru i chociaż to utrudnia życie to można z tym walczyć, da się tylko trzeba chcieć, ja robię to przez większość życia bez żadnych wspomagaczy typu trawa, dragi , tabletki też rzadko bo wiem,ze łykanie bennzo czy picie alko nie rozwiąże problemu , objaw zniknie na krótko a problem i tak pozostanie i dziękuję losowi,ze miałam już tę świadomość w wieku 13 lat,

więc kolego Albertk1990, zbieraj się w sobie i chociaż lęk Cię paraliżuje rób to co musisz chociaż to takie trudne, bo chyba nie mamy wyjścia innego

 

-- 17 gru 2013, 15:12 --

 

Albertk1990, masz chłopie zanizoną ocenę własnej osoby, nie możliwe żebys to wszystko źle robił tak siebie widzisz po prostu, leki lękami wartośc własnej osoby wartoscią, nad tym popracuj,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 - nie ma niczego takiego w moim życiu. Nic mnie nie motywuje do odwagi. W niczym nie jestem dobry, wręcz przeciwnie. Jestem gorszy we wszystkim od przeciętnego człowieka. No może w niszczeniu jedynie jestem odrobinę dobry. Nic już nie sprawia mi przyjemności.

 

Z lękami mam podobnie, lecz nie potrafię go opanowywać. Urzędy, telefony do działu od internetu, lekarz. Sam nie potrafię tego zrobić a przykładowo wypełnianie formularza do rejestracji dla bezrobotnych to koszmar. Nawet tam nie wiem co wpisać, ciągle musi mi ktoś podpowiadać, wskazywać, pomagać. Na rozmowach o pracę nawet nie byłem w swoim życiu. Zazwyczaj wysyłałem maile z CV, na które nikt oczywiście nie odpowiada, albo bardzo długo muszę się zmuszać aby się przemóc i zadzwonić na podany numer w ogłoszeniu o pracę, lecz ciągle jestem spławiany. Wszystko się w życiu wali i to wszystko mnie demotywuje coraz bardziej, zwiększając we mnie coraz większy paraliż. Z zakupami u mnie jest nawet w porządku, tylko jakoś do jednego ze sklepów mam obawy pójścia. Te tłumy ludzi, które doprowadzają do duszności. Np w kościele było tak samo (nie chodzę do kościoła, nawet nie wiem w co wierzę, jestem zupełnie pogubiony w tym wszystkim), byłem u brata na bierzmowaniu, 10 minut nie minęło a ja ledwo już wracałem do domu, dusiłem się, kasłałem, byłem zielony na twarzy. 2 lata temu, 28 listopada miałem podobnie. Poszedłem wieczorem się przejść 200 m od domu, tak na spacer, świeże powietrze. Wracając zrobiłem tylko parę kroków, od razu telefon aby ktoś z domu po mnie przyszedł, zaprowadził mnie ojciec, krzesło, kuchnia, melisa - nie pomogło. Silne drgawki, podobne do padaczki, duszności, kaszel, trzęsienie się ciała, dreszcze, czułem jednocześnie i chłód i gorąco, silne łaskotanie w brzuchu które doprowadzało mnie do śmiechu i łez. Wezwali pogotowie, nie chcieli przyjechać, trzeba było iść do ośrodka. Wpakowali do karetki, na leżak, zastrzyk morfiny, ciągle sprawdzali czy nie jest gorzej. Czułem wtedy że umierałem, już prawie nie widziałem, jedynie światło. Morfina zaczęła działać, odzyskałem wzrok, siły (byłem też osłabiony strasznie), przechodziło mi wszystko powoli. Pielęgniarka powiedziała, że mogę mieć nerwicę. Po drodze pamiętam jak mówili o jeszcze jednym postoju, druga karetka wzięła dziewczynę w moim wieku z tymi samymi objawami i jakiegoś chłopaka też z tym samym. Dojechaliśmy do szpitala, noc pod kroplówką. To było koszmar. Więcej czegoś takiego nie przeżyłem ale zdarzały się chwile, w którym się to zaczynało.

 

Z powodu strachu oraz słabej komunikacji interpersonalnej nie podszedłem do matury, nie zdałbym ustnego z j. polskiego. Nie potrafię interpretować, opowiadać ustnie. Niczego nie potrafię, byłem słaby we wszystkim w szkole oprócz angielskiego. Z matematyki miałem w czwartym roku 14 jedynek i jedną dwójkę w obu semestrach łącznie. Miałem poprawkę, nie uczyłem się bo nie mogłem się zupełnie na niczym skoncentrować. Zdałem cudem, ktoś się za mną wstawił. Z Angielskiego na przykład nawet nie musiałem się uczyć. Niestety on poszedł w tył. Wszystko mi ucieka z głowy, mam już problem nawet z tłumaczeniem.

 

Nie chcę żyć z tymi problemami, ciągle dręczy mnie przeszłość, wszystko zostaje a nawet mój stan się ciągle pogarsza. Nie mam sił żyć. Praktycznie już całymi dniami śpię.

Ja też unikam alkoholu, trawki, dragów (nie są mi do niczego potrzebne), po tym mój stan psychiczny się wogóle nie zmienia więc po co? Żeby się upić na umór jak wszyscy w moim miasteczku? Pijany też nie lubię być, nie lubię tego bólu głowy na drugi dzień, więc nie zażywam alkoholu. Jedynie co to nałogowo papierosy. Kiedyś mi sprawiały trochę przyjemności (nie paliłem nigdy dla szpanu), wszyscy się po wielu latach zaczynali dowiadywać a matce do tej pory boję się przyznać), lecz teraz nie mogę rzucić ich a może nawet nie chce? Nadal czasem mi smakują. Moja psychika jest zbyt słaba do czegokolwiek.

 

Ja świadomość w ogóle o tym, że coś ze mną jest nie tak uzyskałem dopiero gdy miałem 16 lat. Dziwne ale świadomość, że żyję, że jest wokół mnie istnienie zyskałem dopiero w wieku 5 lat. W tym wieku nie pamiętałem co się działo wcześniej. Słyszałem tylko, że ciągle płakałem co pozostało. Dziwne też ale byłem na badaniach kiedyś, chyba hormonalnych. Z tego co zrozumiałem to tak jakbym miał 3 lata mniej niż mam teraz. Wszystko się rozwija o 3 lata dłużej czy coś takiego.

 

tahela - To jest ponad moje siły, nawet zmusić mi się jest zbyt trudno a na przykład jak chodziłem do dentysty na leczenie zębów. Musiał ktoś ze mną pójść a zdarzyło się, że jednego dnia ta osoba nie mogła, więc jakoś poszedłem sam. Ale to nie wszystko, problem nadal pozostał. Znów nie mam ani odrobiny odwagi aby tam pójść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mialam to samo , balam sie nawet dziecko do szkoly zaprowadzic , i wszystko podobne co opisujesz , lek , strach , lek , strach i tak w kolo , poszlam do psychiatry po pomoc bo juz nie moglam ze soba wytrzymac , od miesiaca jade na efectinie , lek zniknal , nie czuje bolu w brzuchu , nie dusze sie..... wychodze .. ide , mam wsio w d.. pie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myśle że warto pójśc, wygadać się i zobaczyć co Ci doradzi dany psychiatra. Jezeli to Cie faktycznie wypala to najlepiej by było połączyć jakąś terapię z ewentualnymi lekami. Nie możesz całe życie być obciążony tym co przeżyłeś, bo będzie Cie to zawsze ciągnać do tyłu (lub mówiąc prosto -w dół). Masz 24 lata, a po samym tekscie, sposobie w jaki go napisałeś czuć już że to Cie boli.

Idź, przełam się, będzie dobrze.

Serio :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SmutnyLysy - tak, masz rację. Bardzo mnie to boli i nie daję już rady, lecz jestem tak wypalony, że pójście do specjalisty jest ponad moje siły. Brak odwagi jest o wiele silniejszy.

Nie potrafię się tak po prostu przełamywać. Ja jestem inny. Mi jest trudniej cokolwiek zdziałać niż przeciętnemu człowiekowi.

Wiem doskonale, że obciążenie będzie mnie ciągnęło ciągle do tyłu. Nawet jeśli się jakoś wyniosę stąd to i tak klątwa toksycznej rodziny będzie nade mną ciążyła. Nie będę nadal dawał sobie rady, krzywdził innych tak jak rodzina krzywdzi mnie.

 

Reiben - Dobre heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×