Skocz do zawartości
Nerwica.com

Konfidenci- co o nich myślicie ?


Schwarzi

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem, wiem. Jestem fanką zakładania kontrowersyjnych tematów :D

 

Dzisiaj chciałabym poruszyć temat zjawiska konfidentów,inaczej zwanych : kablami,donosicielami, przedłużaczami itp.

Jeżeli temat już się pojawił,to z góry najmocniej przepraszam :)

 

Zacznę może od tego,że miałam całkiem niedawno poważną rozmowę na tematy społeczne z członkiem mojej rodziny,który pracuje za granicą.

Osoba ta jest już dojrzała i sporo przeszła. Rozmowa zeszła na temat konfidentów i bardzo zaskoczyły mnie poglądy tego człowieka w tej kwestii. Uważał on bowiem,że jednym z powodów wysokiego poziomu przestępczości, demoralizacji nieletnich,krzywdzenia innych i ogólnie chaosu w państwie jest strach obywateli przed donoszeniem na ludzi łamiących prawo,czy przepisy. Podawał to wszystko na przykładzie zwierząt (zresztą od tego wgl. zaczęła się dyskusja). Osoba ta, z racji wieloletniego pobytu w innym kraju zna panujące tam zasady i podstawowe przepisy prawne. Dowiedziałam się,że w kraju,w którym on pracuje zwierzęta muszą być kastrowane i pilnowane,bo inaczej płaci się wysokie kary i w momencie rozmnożenia się, państwo zakłada właścicielowi hodowlę,za którą płaci grube pieniądze. Najlepsze w tym wszystkim jest to,że to nie tylko samo państwo ściga przestępców lub ludzi z wykroczeniami ale... sąsiedzi. Sąsiedzi i inni ludzie,którzy są świadkami niewłaściwego postępowania. W tamtym kraju jest to rzekomo normą, ludzie potrafią reagować nawet na drobne łamanie przepisów, jeżeli nie skontaktowaniem się z policją,to chociaż zwróceniem uwagi delikwentowi. To właśnie zmusiło mnie do refleksji na temat konfidentów.

Postanowiłam zainteresować się tym zjawiskiem,a raczej opiniami ludzi na ten temat,które w większości były negatywne.

W Polsce,ludzie którzy reagują na krzywdy innych, zgłaszają przestępstwa na policję,lub po prostu szukają pomocy,gdy sami staną się ofiarą przestępstwa,często są określani mianem konfidentów.

Na wielu forach znalazłam rzekome historie ludzi,którzy mieli do czynienia z konfidentami. Znalazłam wiele wspólnych cech w wypowiedziach tych osób. Zazwyczaj sytuacja miała miejsce w szkole z racji niskiego wieku wypowiadających się i ktoś np. podczas bójki poleciał do pedagoga,czy dyrektora zawiadomić o zaistniałej sytuacji. Z wielu opisów wynika,że ja również jestem konfidentem ale oczywiście sama tak nie uważam,do czego zaraz dojdę.

Trochę zmartwiło mnie ślepe powtarzanie zwrotu "j*bać konfidentów" oraz inne,gorsze,niektóre nawet podlegające pod wykroczenia wpisy ludzi. Ludzi,którzy według mnie nie zastanawiają się nawet nad tym,co mówią. Dlaczego według prawie każdego (bo serio, nigdy nie spotkałam osoby odnoszącej się pozytywnie do konfidentów,no poza tym przypadkiem z rodziny),człowiek,który stara się żyć zgodnie z normami prawnymi, zasadami i wykazuje się zbyt wielką empatią,żeby spokojnie obserwować np. przemoc,czy kradzież uznawany jest w tym kraju za śmiecia,którego trzeb (jak to ktoś napisał) "łopatą w łeb i do bagażnika" ? Powiem szczerze,że jestem przerażona i trochę zażenowana. Parę razy poszłam "na skargę" do pedagoga w gimnazjum,bo się nade mną znęcali i co ? Jestem konfidentem i nic nie wartym śmieciem ? Miałam w ciszy i cierpieniu znosić upokorzenia i nie skorzystać z oferowanych form pomocy tylko po to,żeby nie być okrzyknięta mianem konfidenta ?

Dodam,że nie jestem absolutnie typem osoby,która zawsze i wszędzie żyje w zgodzie z prawem. Jednak sorry,pewne rzeczy jestem w stanie zrozumieć. Miałam parę bójek podczas,których ktoś doniósł na mnie i jakoś nie robię z tego powodu afery. Te osoby doniosły ,bo to jest po prostu ich społeczny obowiązek,poza tym wykazały zainteresowanie chociaż,a coraz częściej zauważam,że wszelkie objawy wrażliwości sprowadzane są do miana "pedalstwa",a wszelkie objawy empatii i zainteresowania dobrostanem drugiego człowieka do miana "donosicielstwa".

Wiadomo,że wśród konfidentów są też typy,które donoszą dla własnych korzyści. Tyle,że takie osoby same często też mają na bakier z prawem i zasadami,a już na pewno z otoczeniem. Rozumiem,że można czuć złość do tego typu ludzi ale żeby do wszystkich ? Przecież,gdyby ludzie nie reagowali to byśmy mieli totalną znieczulicę i z tego,co obserwuję to coraz bardziej do tego dążymy.

Tyle,że jaki to ma sens ?

 

A Wy co myślicie na ten temat ? Z chęcią z kimś podyskutuję :)

Uważacie,że każdy konfident jest zły,czy raczej jesteście za tym,żeby odróżnić tych wyrachowanych od ludzi trzymających się zasad ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy w jakim wypadku, np. jak pijaczek kradnie kiełbasę z super marketu,to niech kradnie, te skruwysyny i tak mają grubą forse. Ale jak np. jesteś poddawana opresji przez grupe ludzi, to lepiej od razu idz na gliny, bo jak poczują, że mogą na Tobie jechać, to pójdą dalej z tym..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, aleś sobie wymyśliła temat:) Moim zdaniem: Absolutnie niedopuszczalne jest celowe donoszenie na kogoś np dla korzyści majątkowych lub innych tak jak w komunie. Tak samo donoszenie np na sąsiada, że źle parkuje albo "ma nieodśnieżone" byle mu dopiec, i inne takie. Ogólnie donoszenie ma zły wydźwięk i słusznie. To, że ktoś widzi krzywdę zwierzęcia, albo dziecka i interweniuje to jest po prostu reagowanie na zło i ciężko to nazwać donosicielstwem. Jeszcze jedna sytuacja gdzie dopuszczam takie zgłoszenie czegoś to to, że ktoś Ci przeszkadza żyć lub nastaje na Twoją wolność. Np sąsiedzi słuchający na maksa muzyki codziennie do 3 w nocy i nie możesz spać albo ktoś Ci się narzuca albo Cię prześladuje. Czyli podsumowując: według mnie można kiedy dzieję się krzywda Tobie lub innym, nie można kiedy służy to korzyściom materialnym, odreagowaniu sobie na kimś lub po prostu "z zasady bo jest przepis" - bo wiele przepisów jest głupich a my mamy własny rozum. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, o czym mówisz Schwarzi, to żadne konfidenctwo, chociaż niejeden przymulony "git" spod bloku powie co innego, no cóż, płakać się chce. Za to tym podpierdalaczom ode mnie z roboty bym tchawice przegryzł. Już nie mówiąc o moim sąsiedzie, policjancie-sadyście-alkoholiku, pędzącym bimber, robiącym wałki w papierach, biorącym łapówki, który nasyłał na mnie straż miejską (i znacznie gorsze plagi) bodaj tylko to po, by mi dopierdolić z żalu, że nie udało mu się przejąć w całości przekrętem działki od mojego (zgarnął pół, psychopatyczne ścierwo). Jego polałbym benzyną i podpalił, tworząc taki mały, jasny manifest przeciw konfidenctwu. ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zależy, ale zawsze przez konfich były kłopoty. Zawsze strzelali z dupy i nie mieli z tego korzyści. A takiemu konfiemu, który strzelił na nas z dupy w akademiku, nawymyślał w administracji o nas niestworzone rzeczy, żeby się z pokoju przenieść, to się słusznie policzek należał. W robocie konfi to już w zasadzie taki podgatunek, który jest od tam zawsze, sam przedłuża przerwy, a potem idzie donieść o tym na kolegów, ale donos na konfiego to nie donos i tego się trzymajmy. ;)

 

Natomiast takie rzeczy jak przemoc domowa, katowanie zwierząt itd. powinny być częściej zgłaszane, bo chyba jeszcze z tym kiepsko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Imho jest granica między zgłaszaniem/skarżeniem się na kogo/coś,a podpierdalaniem kogoś bo jestem polaczek znak mój to zawiść i skurwysyństwo.

Jeżeli widzę że np do domu sąsiada ktoś sie wbija,czy tam łamie prawo w inny sposób - zgłaszam to,jeśli mam na kogoś nakablować - bo tak - just no.

Tych typowych podpierdalaczy zawistnych za jaja na drzewo :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ogólnie to się z Wami zgadzam.

Tyle,że właśnie wielu ludzi bezmyślnie określa mianem konfidenta każdego człowieka,który reaguje jak dzieje się coś złego. To przykre bardzo.

Albo np. jak niektórzy się szczycą tym,że ktoś im coś zrobił (np. okradł, pobił),a oni nie zgłosili tego na policję i nie są konfidentami. Naprawdę,jest się czym szczycić...A takie przypadki też widziałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IMO jeśli ktoś sra we własne gniazdo(np. oszukuje w rozliczeniu podatkowym, produkuje własne petardy w domku jednorodzinnym mieszkając sam, wręcza łapówkę lekarzowi) to mnie to nie interesuje. Jeśli natomiast swoim postępowaniem krzywdzi (np. zaparkuje auto bez uprawnień w miejscu dla inwalidów, czy na chodniku tak, że kobieta z wózkiem nie jest w stanie przejechać i musi narażając życie dziecka zjeżdżać na ulicę lub podpina się nielegalnie do prądu sąsiada albo wsiada pod wpływem do samochodu z zamiarem prowadzenia go) wówczas z dziką rozkoszą podcinam skrzydełka takim burakom 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W przypadku, gdy konfidentem jest ofiara, to jestem zdecydowanie za skarżeniem. Ofiara, jeśli tylko jest przynajmniej jedna osoba, której może się naskarżyć, to ma być konfidentem, także w przypadku niewielkich krzywd; (no chyba, że umie samodzielnie załatwić sprawę). Od dzieciństwa było dla mnie oczywistą oczywistością, za to niezrozumiałe jest dla mnie, gdy ktoś ma postawę "nie donosić, nawet, jak jest komu". 

W przypadku, gdy jest się świadkiem, jak komuś dzieje się krzywda niby powinno się skarżyć, ale uważam, że gdy ktoś tego nie robi z powodu obawy, że wyjdzie na jaw kto doniósł, to ma do tego prawo.

Do tych, co skarżą w bardziej "błahych" sprawach mam obojętne podejście, no chyba, że ktoś skarży jakoś natrętnie wyłącznie dla przyjemności wtrącania się w czyjeś sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie i sprawe do was jak to odbierac. Mialem 13 lat wyszedlem z domu dziecka do domu mieszkalem na balutach ale bylem za inna druzyna i pewnego dnia spotkalo mnie 5 osob z innej drużyny kazali mi bic sie z jednym z nim starszym od siebie i wiekszym powiedzieli ze jak przegram to bede mogl wrocic do domu i przegralem ale jak sie odwrocilem to dostalem kop na glowe pozniej skakali mi po glowie próbując sie bronic glowe zaslanialem reka skoczyli na nia i mi zlamali. Poszedlem na obdukcjie i na policjie. Teraz mam 24 lata mam sie przeprowadzic na ulice gdzie to mialo miejsce. Moje pytanie brzmi czy jestem kapusiem i mam sie bac ? Cz za dzieciaka nie beda mnie ściągać? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Nieznanykill napisał:

Mam pytanie i sprawe do was jak to odbierac. Mialem 13 lat wyszedlem z domu dziecka do domu mieszkalem na balutach ale bylem za inna druzyna i pewnego dnia spotkalo mnie 5 osob z innej drużyny kazali mi bic sie z jednym z nim starszym od siebie i wiekszym powiedzieli ze jak przegram to bede mogl wrocic do domu i przegralem ale jak sie odwrocilem to dostalem kop na glowe pozniej skakali mi po glowie próbując sie bronic glowe zaslanialem reka skoczyli na nia i mi zlamali. Poszedlem na obdukcjie i na policjie. Teraz mam 24 lata mam sie przeprowadzic na ulice gdzie to mialo miejsce. Moje pytanie brzmi czy jestem kapusiem i mam sie bac ? Cz za dzieciaka nie beda mnie ściągać? 

 

To przykre że masz takie doswiadczenia za sobą. Myśle że po takim czasie ci kolesie już zmądrzeli, siedzą itp. nie masz pewnosci tez czy oni tam mieszkali, w miejscu w ktorym cie pobili, moze tez trafili tam na ciebie przy okazji albo dziwnym trafem. Ale z pewnoscia nie jest to łatwe, przeprowadzać sie w miejsxe gdzie sie doswiadxzyło tak przykrych rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Nieznanykill są 2 możliwości. Mogli sami zmadrzeć i może zdarzyć się że nawet Cię w jakiś sposób przeproszą za tą sytuację, albo mają już tak sprane łby, że nic nie zrobisz, a jest też opcja że już siedzą i nie będziesz miał kontaktu. 

Trzymaj się jakoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowy i szukam pomocy w sytuacji w której się znalazłem. Na początku tego roku załatwiłem pracę za granicą członkowi rodziny. Od samego początku patrząc na jego zachowanie czułem wstyd. Rozmowy i próby wytłumaczenia nic nie dawały więc po pomoc zgłosiłem się do żony ( jego siostry), jej próba dotarcia do brata skończyła się na tym, że usłyszałem iż jestem konfidentem. Minęło pół roku i załatwił pracę swojemu koledze. Mają oboje po 22 lata. Nieustanne imprezy, jazda po pijanemu, darcie mordy w środku nocy ( sam nie jestem święty, lubię wypić i po czasie stwierdzam, że mam już z tym problem )W połowie roku dałem znać do firmy, że nie chce z Nim pracowac. Od samego początku jestem tutaj prowadzącym z racji tego, że znam język i robotę również. Nowy kolega na początku mnie szanował, było całkiem przyjemnie, na szwagra przymykalem już oko bo nie chciałem dymu z Nim ani w rodzinie. Dzisiaj pisząc to siedzę z podbitymi oczami i rozcięciem na czole. Kilka dni temu pękła mi żyłka, niestety przy alkoholu, zacząłem rozmowę o kradzieży cennych rzeczy w pracy, zgubionych kluczach od auta służbowego i ostatniej imprezie podczas której sufit trząsł się jakby ktoś jeździł zagęszczarka. Na śmiechy ze strony kolegi szwagra nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. ( Dostałem mocno po całym ciele) . Na następny dzień  napisałem do biura o tym co zaszło, napisałem również do zagranicznego zleceniodawcy. Niepotrzebnie pisałem( jeszcze pod wpływem) o tym co zaszło bo zagraniczny wspólnik zrobił w mojej obronie aferę stulecia. Usunął wszystkich z miejsca pracy, ja zostałem i się kuruje. Kolorki spod oczu nie chcą zejść. O wszystkim wie żona i praktycznie wszyscy. Do domu wracałbym teraz zaraz, czekam aż zejdą mi śliwki spod oczu, nie chce pokazywać się córce w tym stanie. Szwagier wrócił do domu i udaje pokrzywdzonego( pracy nie stracił) jego kolega za kradzieże wyleciał. Firma chce, żebym dalej dla nich pracował, mimo tego, że doniosłem o sytuacji obcokrajowcom. Siedzę sam w całym domu, posprzatalem wszystko po imprezowiczach i czekam aż zejdą kolorki. Się porobiło. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, angrybird napisał:

Witam, jestem tu nowy i szukam pomocy w sytuacji w której się znalazłem. Na początku tego roku załatwiłem pracę za granicą członkowi rodziny. Od samego początku patrząc na jego zachowanie czułem wstyd. Rozmowy i próby wytłumaczenia nic nie dawały więc po pomoc zgłosiłem się do żony ( jego siostry), jej próba dotarcia do brata skończyła się na tym, że usłyszałem iż jestem konfidentem. Minęło pół roku i załatwił pracę swojemu koledze. Mają oboje po 22 lata. Nieustanne imprezy, jazda po pijanemu, darcie mordy w środku nocy ( sam nie jestem święty, lubię wypić i po czasie stwierdzam, że mam już z tym problem )W połowie roku dałem znać do firmy, że nie chce z Nim pracowac. Od samego początku jestem tutaj prowadzącym z racji tego, że znam język i robotę również. Nowy kolega na początku mnie szanował, było całkiem przyjemnie, na szwagra przymykalem już oko bo nie chciałem dymu z Nim ani w rodzinie. Dzisiaj pisząc to siedzę z podbitymi oczami i rozcięciem na czole. Kilka dni temu pękła mi żyłka, niestety przy alkoholu, zacząłem rozmowę o kradzieży cennych rzeczy w pracy, zgubionych kluczach od auta służbowego i ostatniej imprezie podczas której sufit trząsł się jakby ktoś jeździł zagęszczarka. Na śmiechy ze strony kolegi szwagra nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. ( Dostałem mocno po całym ciele) . Na następny dzień  napisałem do biura o tym co zaszło, napisałem również do zagranicznego zleceniodawcy. Niepotrzebnie pisałem( jeszcze pod wpływem) o tym co zaszło bo zagraniczny wspólnik zrobił w mojej obronie aferę stulecia. Usunął wszystkich z miejsca pracy, ja zostałem i się kuruje. Kolorki spod oczu nie chcą zejść. O wszystkim wie żona i praktycznie wszyscy. Do domu wracałbym teraz zaraz, czekam aż zejdą mi śliwki spod oczu, nie chce pokazywać się córce w tym stanie. Szwagier wrócił do domu i udaje pokrzywdzonego( pracy nie stracił) jego kolega za kradzieże wyleciał. Firma chce, żebym dalej dla nich pracował, mimo tego, że doniosłem o sytuacji obcokrajowcom. Siedzę sam w całym domu, posprzatalem wszystko po imprezowiczach i czekam aż zejdą kolorki. Się porobiło. Pozdrawiam

Nie trzeba bylo pic i sie zadawac z ludzmi o ktorych wiesz jacy sa,a siadasz z nimi do wodki(alko)sorry ale pomysl troche,zepsute jablko zaraza swoje najblizsze jablka😪🥴i ciesz sie ze zatrzymales swoja prace,nie martw sie co tamci gadają.Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lucy32 napisał:

Nie trzeba bylo pic i sie zadawac z ludzmi o ktorych wiesz jacy sa,a siadasz z nimi do wodki(alko)sorry ale pomysl troche,zepsute jablko zaraza swoje najblizsze jablka😪🥴i ciesz sie ze zatrzymales swoja prace,nie martw sie co tamci gadają.Powodzenia

Zasluzyli sobie,na to co ich spotkalo. 😆😆😜

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Lucy32 napisał:

Zasluzyli sobie,na to co ich spotkalo. 😆😆😜

Z jednej strony się cieszę, że mam w końcu święty spokój z Nimi a z drugiej to dobijam się myślami, że nie chce odstawać od reszty, dlatego poszedłem wtedy z Nimi popić , całe poprzednie dwa tygodnie po pracy siedziałem w pokoju i kreatywnie spędzałem czas 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Dryagan napisał:

Wiadomo, z rodziną najlepiej na zdjęciu. Na drugi raz nie załatwiaj nikomu roboty. A kradzież to przestępstwo, picie w pracy, jazda po pijaku również. Czemu się dziwią, że spotkała ich za to kara?

Szwagier dopiero co od cycka mamy był odstawiony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×