Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wpływ toksycznych rodziców na nasze dorosłe życie.


Harpija

Rekomendowane odpowiedzi

Mój ojciec jest alkoholikiem, ale nic z tym nie chce robić. Matka niby chce z tym walczyć, ale wystarczy jej, jak jeden dzień trzeźwy przyjdzie i już skacze wokół niego. Dość mam tego, źle się czuję w domu. Raz już składałam wniosek o przymusowe leczenie, ale jak przyszło wezwanie, to pogadał swoje i matka (nie wiem, cholera, jakim prawem) wycofała MÓJ wniosek. Teraz niby się zawzięła i mówi, że jeśli sam jutro się nie zgłosi, to ona to zrobi. Wątpię w to, bo już dzisiaj ,,jest super", ale powiedziałam sobie - jeśli tym razem odpuści, to ja wynoszę się z tego domu.

i chyba tak najlepiej sie wyprowadzic, wychodzi ze matka jest wspoluzalezniona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, to dokładnie tak jak u mnie.

Tak jak się spodziewałam - odpuściła. Z miejsca ruszyłam z domu i nie wróciłam na noc do domu. Matka z płaczem dzwoniła, gdzie jestem. Jak się w końcu zobaczyłyśmy, to była kłótnia. Nic tylko czekać, aż ojciec znowu wpadnie w cug bez chwili przerwy i znowu będzie lament. Zrozumiałam, że nic z tym nie zrobią, i ja mam tego serdecznie dosyć, więc daję sobie spokój. Chcą żyć w bagnie, to niech żyją. Ja się od tego odcinam. Jestem tutaj tylko do końca sierpnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, masz rację, ale coraz częściej myślę, że nie potrafię zupełnie się od tego odciąć... Niby tu w domu ciągle jeden temat i jestem wykończona przez to, ale jak jestem kilka dni poza domem to sama łapię się na rozmyślaniu. Kiedyś przy kłótni z siostrą wyrzuciłam jej, że ona tu z raz na miesiąc jest, nie wie co się dzieje tak naprawdę, więc nie ma prawa mnie pouczać. Teraz patrzę na to z innej strony - ona jest znacznie silniejsza i potrafiła się ustawić, potrafi żyć swoim życiem i powinna być dla mnie przykładem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za jakies dwa tygodnie się wyprowadzam. Do obcego miasta, kontynuować naukę. Bardzo się stresuję.

Zewsząd słyszę, że sobie nie poradzę, a od mamusi szczególnie - że wrócę z podkulonym ogonem... NIE MOGĘ TEGO ZROBIĆ!!

MUSZĘ dać radę, muszę!

Już słyszę stawiane przede mną wymagania, a jakich to srednich mam nie mieć...

 

Czuję wielki lęk, ale i przypływ nowych wyzwań!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wyprowadziłam się z miasta rodzinnego dopiero rok temu, ale już widzę poprawę w swoich relacjach z innymi, jak i ogółem, w standardzie swojego życia. Na początku chciałam wracać do domu, mimo że nie jest tam za wesoło, ale z czasem kompletnie mi się odechciało. Powiem wręcz, że chęć nie wracania do domu mobilizuje mnie do kontynuowania samodzielnego życia (pieniądze na drzewach nie rosną, niestety).

 

Na szczęście od ojca-alkoholika udało mi się jeszcze odciąć, gdy byłam w domu. Po prostu któregoś dnia uznałam, że koniec z pomaganiem mu, koniec z wymaganiem od niego czegokolwiek (bo i tak tego nie dostawałam), koniec z przejmowaniem się jego zmiennymi nastrojami, koniec. To trwa do dziś i pozwala mi na kontynuowanie swojego własnego życia - na to by wreszcie dbać tylko i wyłącznie o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

purple, odcięłaś się od ojca, a co z Twoją mamą?

 

Moja matka miała schizofrenię, a rodzice i tak byli po rozwodzie. Zmarła dwa lata temu.

 

Moje rodzeństwo jednak nadal mieszka z ojcem, co mnie martwiło, ale i tutaj w końcu uznałam, że są dorośli (bo są), i to ich życie. Robią, co chcą, nie mam na to wpływu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem praktycznie bez mieszkania... nie mam siły... jestem sama w obcym miescie, muszę sobie znaleźć pokój na wynajem... przeraża mnie jakikolwiek kontakt z drugim człowiekiem...

Nie zalamuj sie. Mi sie udalo, wiec Tobie tez sie uda, zobaczysz. Tylko nie mysl o slowach matki, uwierz w siebie.

Powodzenia i duzo sily.

 

Aha, jak juz znajdziesz pokoj, to poszukaj szybko jakiejs terapii, moze okazac sie zbawienna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od września zaczęłam pracę w tym samym miejscu co moja matka. Od pierwszego dnia pracy przeniosłam się również do mojego narzeczonego żeby oficjalnie pomieszkać razem bo co co codziennie do siebie jeździć 30 km. Wszystko było ok, coraz lepiej, ale szybko przekonałam się, że sama wyprowadzka dała dużą ulgę, ale nie na długo, bo pojawiły się inne problemy. Prócz tego w pracy zaczęło być coraz gorzej i zamiast nastawiać się jakby się tam zaczepić na stałe, myślę o ucieczce. W czwartek przytrafiło mi się L4 i musiałam wrócić do domu rodzinnego, na wypadek kontroli dyrekcji. I od czwartku wrócił strach... Znowu nie wychodzę z pokoju, unikam matki jak ognia, boje się jej opinii, znowu jej niezadowolenia ze mnie. Znowu czuję się jakbym miała 5 lat. Znowu wywiesza mi karteczki po całym domu, z przypomnieniem o kompletnie banalnych rzeczach. Wynika z tego tylko to, że mimo 22 lat dalej mi nie ufa. Tak samo w robocie. Łazi i pyta się mojej bezpośredniej przełożonej, czy przypadkiem się nie spóźniam, czy jestem miła dla innych... tak jakbym całe życie się wszędzie spóźniała i była nielubiana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może dlatego, że cały czas jest to "na chwilę". Cały czas szukamy swojego kąta i tak właściwie mam jedną półkę w szafie, nie wzięłam nawet 10% swoich rzeczy z rodzinnego domu, zbytnio się nie rozpakowałam u narzeczonego, żel, szampon i szczoteczkę do zębów noszę sobie codziennie do łazienki, żeby nie zagracać teściowej domu. Niby jest ok, nikt nic złego mi nie powiedział, ale ani tam, ani w domu rodzinnym nie czuje się jak mieszkaniec, tylko jak gość. Jestem zawieszona pomiędzy dwoma domami, a w między czasie szukam jeszcze prawdziwego kąta dla nas. I tutaj zarówno moja mama jak i teściowa widzą problem. Matka chce zatrzymać mnie blisko, proponuje pokój w moim domu rodzinnym gdzie mieszka juz brat z rodziną, rodzice i dziadkowie. Teściowa oferuje u siebie częśc domu z prababcią za ścianą. I żadna nie chce słyszeć odmowy.

Podobnie jest z tematem ślubu i wesela. My swoje, a one swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×