Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mówienie ludziom o swojej terapii


janexdoe

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj nastąpił duży progres. Powiedziałem matce o wszystkim, bardzo dobrze się rozmawiało - wiadomo, nasuwały się uszczypliwe opinie typu (gry komputerowe do tego doprowadziły), ale ogólnie czuję się o wiele lepiej wygadując się komuś. Wcześniej matce mówiłem, że choruję na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, uczęszczam do psychiatry, ale dopiero dzisiaj jej tak naprawdę uświadomiłem jakie mam objawy, co mi dolega ;)

Jestem dumny, że potrafiłem o tym komuś powiedzieć na spokojnie - nie jest łatwo mówić chociażby o swojej nerwicy lękowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy leczyłam się po raz pierwszy, kilka lat temu, wiedzieli o tym rodzice, siostra, bliscy znajomi. Niestety rozniosło się to po całej rodzinie, byłam obiektem drwin (nie dla wszystkich oczywiście), mama, mimo, że dość pozytywnie podchodziła do tematu terapii, to ciągle namawiała do odstawienia leków ("chyba nie będziesz do końca życia brać?"- a brałam dopiero 3,4 miesiące?).

Teraz już nie wtajemniczam rodziny (tylko siostrę do której mam 100% zaufania). To, że wiedzieli, nie pomogło ani mi, ani im-wręcz było pewną barierą w naszych kontaktach.

Oczywiście mój chłopak, z którym mieszkam, wie, wie też większość znajomych- tu akurat nigdy się nie zawiodłam-nie było głupich tekstów w stylu "wymyślasz", ani pocieszania na siłę. Z każdym mogłam o tym pogadać, a jedna z moich przyjaciółek sama po rozmowach ze mną poszła do psychiatry i zaczęła terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tam nie mam problemu z mówieniem ludziom że lecze się u psychiatry chodziłam na terapie itd, wisi mi to co sobie o mnie pomysląx3 stary i brat to tylko wyśmiewają bo uważają, że sobie choroby wymyslilam żeby nie chodzić do pracy, ale przyjaciele i znajomi mnie wspierają, wielu o tym wie i nikt na to nie zareagował w stylu 'omygy jesteś wariatem' tylko wrecz przeciwnie, jak mam atak paniki to zawsze ktoś się zjawi żeby choćby potrzymać mnie za rękę, wyciągają mnie na spacery i mobilizują do robienia czegokolwiek za co jestem im bardzo wdzięczna, bo takto byłabym jak roslinka kwitnąca przed komputerem xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas terapii rośnie samoświadomość i czasem otwartość, ale rodzina i znajomi w terapii nie są i najczęściej mają mgliste pojęcie o co chodzi. Boją się zmian i niewiadomej -jak się zmieni po terapii ten co na nią chodzi. Bywa, że członkowie rodziny czują się urażeni lub zaniepokojeni, bo terapia świadczy o tym dobitnie, że się źle działo w rodzinie, że się pokpiło sprawę jako rodzic...i trudno już udawać że wszystko jest cacy. Dlatego też częste są te zaprzeczenia, bagatelizowanie sprawy lub obronne uszczypliwości -byle wina za problem była po stronie tego co się leczy, choć to on bywa najmniej zaburzony. Swoją drogą ujawnienie się może być testem na wartość niektórych znajomości i otwierać na nowe (bardziej z wyboru). Wejście na wyższy poziom rozwoju daje więcej dystansu i zaufania do siebie i tego życzę innym, którzy też podążają tą drogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas terapii rośnie samoświadomość i czasem otwartość, ale rodzina i znajomi w terapii nie są i najczęściej mają mgliste pojęcie o co chodzi. Boją się zmian i niewiadomej -jak się zmieni po terapii ten co na nią chodzi. Bywa, że członkowie rodziny czują się urażeni lub zaniepokojeni, bo terapia świadczy o tym dobitnie, że się źle działo w rodzinie, że się pokpiło sprawę jako rodzic...i trudno już udawać że wszystko jest cacy. Dlatego też częste są te zaprzeczenia, bagatelizowanie sprawy lub obronne uszczypliwości -byle wina za problem była po stronie tego co się leczy, choć to on bywa najmniej zaburzony. Swoją drogą ujawnienie się może być testem na wartość niektórych znajomości i otwierać na nowe (bardziej z wyboru). Wejście na wyższy poziom rozwoju daje więcej dystansu i zaufania do siebie i tego życzę innym, którzy też podążają tą drogą.

Zgadzam się całkowicie z autorem :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ketmia, fajny wpis.

 

Nie mówię ludziom o tym, bo łatwo można zostać zaetykietkowanym. Nieznane budzi lęk. Większość osób nie ma najmniejszego pojęcia na takie tematy. To działa ten efekt, jak ludzie boją się dotykać chorych na AIDS, choicaż wiadomo, że nie roznosi się przez dotyk, ani kropelkowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tym, że się leczę wie najbliższa rodzina. Poza nimi nie mam nikogo bliskiego, komu mogłabym cokolwiek powiedzieć odnośnie tej materii. Nie czuję z tego powodu jakiegoś żalu, nie czuję też wewnętrznej potrzeby mówienia o tym. To jest moje, to jest w środku, tego nie widać jak krzywych nóg, braku ręki czy sześciu placów u stopy. Nie mam też z tego powodu ochoty nikomu się z tego spowiadać. W mojej rodzinie leczenie psychiatryczne to był zawsze temat tabu, traktowane było jako coś wstydliwego nie licząc może jednej z moich sióstr, która kończyła studia medyczne. Wydaje mi się, że na początku moja mama czuła się zawiedziona tym, ze się leczę, teraz traktuje to jako coś normalnego, ona z tatą chodzą do lekarza po swoje leki, ja chodzę po swoje. Na początku uważała, że wymyśliłam sobie chorobę, ostatnio kiedy był moment, ze bardzo mi się pogorszyło chyba zrozumiała, że to nie jest coś zależnego ode mnie i wcale tego nie chcę, że wiele bym dała żeby było inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, mam podobną sytuację , nie mam potrzeby aby o tym mówić komukolwiek ,więc wie tylko moja mama i kilku przyjaciół z forum . Nawet ojciec nie wie, bo jest na tyle wredny ,że wykorzystałby to przy pierwszej lepszej klotni z mamą drzac się na głos ,by wszyscy sąsiedzi w pionie słyszeli .

 

Poza tym ostatnio od pewnego znajomego uslyszalam , że dla niego ludzie , którzy leczą się psychiatrycznie są upośledzeni .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem na poczatku drogi, bo dopiero zaczynam terapie, jednak staram sie podchodzic do niej jak i do moich problemow z dystansem. Rodzice juz od pewnego czasu proponowali mi jakas terapie, jednak musialam do tego dojrzec i dojsc do wniosku, ze sama nie jestem w stanie ze wszystkim sie uporac. Minely juz czasy kiedy usmiechalam sie gdy ktos mnie pytal jak sie czuje. W tej chwili, kiedy ktos ze znajomych zadaje takie pytanie mowie ze kiepsko a jesli chce zaglebic sie w temat tlumacze w czym rzecz. Jesli ktos to zaakceptuje to ok, ale nikogo do tego nie zmuszam. Moim zdaniem ludzie, ktorym zalezy na naszym szczesciu (jakkolwiek byloby nam ono dalekie:)) beda nas wpierac w tej nierownej walce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie wiem co zrobić, co prawda pierwsza wizyta przede mną i nie wiem czy o niej powiedzieć, jeśli tak to w grę wchodzi tylko mama i siostra, nawet bardziej siostra. Boję się że ją tym obciążę, że ona wcale nie chce tego usłyszeć. Boję się że mama poczuje się urażona, że nowy problem itd. albo tego że mi nie uwierzy ze jest źle. Jak miałabym jej powiedzieć o tym że kiedyś chciałam umrzeć, jeśli nic się nie zmieni? U mnie w domu wszyscy widzą, że coś jest nie tak, nikt jednak nigdy na spokojnie nie zaproponował mi wizyty u specjalisty. Chciałabym żeby ktoś wiedział, chciałabym nie być z tym sama i nie wymyślać różnych kłamstw ukrywających moje problemy, niestety chyba jednak tak się nie da w moim przypadku :( .

 

Kilka razy mówiłam mamie i siostrze że mam depresję (tak bez diagnozy), chciałam zwrócić ich uwagę na to ze naprawdę nie mam siły, że jestem nieszczęśliwa ale chyba nie zrobiłam specjalnego wrażenia. Nie wiem jakie wrażenie zrobiłabym mówiąc że idę/ byłam do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie wiem co zrobić, co prawda pierwsza wizyta przede mną i nie wiem czy o niej powiedzieć, jeśli tak to w grę wchodzi tylko mama i siostra, nawet bardziej siostra. Boję się że ją tym obciążę, że ona wcale nie chce tego usłyszeć. Boję się że mama poczuje się urażona, że nowy problem itd.

Mama urażona obciążona a czym? To przecież Ty się źle czujesz i masz problemy i szukasz pomocy. Jak ma z tym jakiś problem to tylko jest to jej problem. Ty się nie bój mówić o czymś co jest dla Ciebie ważne albo gdybać czy chce czy nie chce usłyszeć. Z tego zdania wnioskuję że jesteś pod ogromnym wpływem mamy ale możesz to zmienić :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, urażona tym, że tak jakby jej wytykam, że coś źle zrobiła (chociaż się starała) i to się na mnie odbiło. U mnie w domu psychiatrę nie traktuje się jak zwykłego lekarza i myślę że gdybym powiedziała, że idę to trochę by to wszystkich zszokowało. Poza tym nie wiem czy mam do nich tyle zaufania żeby powiedzieć, bo gdyby to wyszło ludzie by tego nie zrozumieli, choć pewnie jest to kwestia tego ze ja nie ufam ludziom.

 

Poza tym gdyby się dowiedzieli być może pytali by o szczegóły i nie wiedziałabym co powiedzieć...

przecież ja nawet nie wiem jak z tym lekarzem rozmawiać a co dopiero z rodziną, bo niby jak?

"Cześć, chciałam wam powiedzieć, że idę do psychiatry, wiecie ogólnie beznadziejnie się czuję i nie lubię swojego życia. Tato, nie przejmuj się, ale strasznie nie wkurzasz i nie potrafię z tobą żyć. Mamo, szkoda że cały czas udawałaś że nic się nie dzieje, a jak już zwróciłaś uwagę to tak że chciało mi się płakać."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym się dowiedzieć jakie jest doświadczenie osób korzystających z psychoterapii z mówieniem o tym ludziom? Boicie się? Wstydzicie? Jeśli tak to dlaczego? A może nie macie z tym problemu? Jakie są reakcje ludzi na tę informację? Będę wdzięczna jeśli zechcecie podzielić się własnym doświadczeniem.

 

po co? Twoja terapia - Twoja sprawa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca się zgadzam z tym że to tylko nasza sprawa. A po co?- może po to żeby z kimś po prostu o tym pogadać, żeby mieć u kogoś wsparcie, żeby ktoś powiedział ze jemu tez zależy...

Ja w sumie na razie jestem na etapie że nikomu nie powiem (poza księżmi na spowiedzi, ale to co innego niż codzienne życie), bo nie mam komu.

Jeśli ktoś mnie kiedyś pokocha, to powiem (bo nie chciałabym być w związku opartym na kłamstwie, czy zatajeniu takich rzeczy), chociaż trudno mi to sobie wyobrazić i nie wiedziałabym kiedy to zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od początku wie moja rodzina, było to nieuniknione. Różnie bywało na początku, ale teraz kibicują mi bardzo i bardzo wspierają. Ale to lata pracy nad wzajemnym docieraniem się.

Wiedzą też najbliżsi znajomi, część z nich także korzysta z terapii, więc problem "jak zareagują znajomi" w moim przypadku nie istnieje.

Innym ludziom nie mówię, bo.. ostatnio nie wychodzę z domu i nie poznaję nowych ludzi po prostu, więc nie mam takiego dylematu.. ale nie mówiłabym, bo moja psychoterapia to dla mnie bardzo osobista kwestia, coś bardzo intymnego, nie takie zwykłe "leczenie"..

Jak jeszcze chodziłam do pracy to też nie mówiłam, dlaczego w dane dni jestem niedostępna. Po prostu "mam zajęcia, lekarza", koniec kropka.

Kiedyś powiedziałam o mojej terapii (ale bez szczegółów) jednej dziewczynie, która mi zaufała i sama z siebie się zwierzyła, że ma depresję, źle jej i rozważa terapię, leki, ale się boi. To powiedziałam, aby ją zachęcić. Dzisiaj nie wiem, czy bym zachęcała, biorąc pod uwagę jak mi w terapii ku..wsko ciężko :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O mojej terapii wie mama, chłopak, siostra, koleżanka i była wspólokatorka. Kiedyś miałam duży problem z tym, że chodzę na psychoterapię. Ale teraz po około roku chyba powiem też innym w rodzinie. Bardzo prawdopodobne jest to, że nie zrozumieją, bo mają bardzo ograniczone poglądy. Dla nich jazda rowerem jest czymś niebezpiecznym, a terapia? Chyba chciałabym mieć poczucie, że nie muszę się z tym ukrywać. Być może też jest we mnie jakaś mściwa potrzeba, żeby oni poczuli się gorzej. Tak czuję, eh :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei nie powiedziałem ani jednej osobie, w rodzinie ze względu ma światopogląd bliskich i tak nie mogę liczyć na ich zrozumienie.

 

Robię to dla siebie i to jest najważniejsze, gdy będzie konieczność powiadomienia ich o tym z jakiegokolwiek powodu, zrobię to bez problemu, nie patrząc na ich reakcję. W Polsce jeszcze jest masa osób, które twierdzą, że osoba która idzie na psychoterapię jest słaba, inna lub nienormalna:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×