Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy miłość do mojego faceta przyjdzie z czasem?


Rekomendowane odpowiedzi

Akurat kłótnia niewiele ma do rzeczy, bo jej temat już dawno został wyjaśniony. Napisałam o niej teraz tylko w kontekście faktu, że to wtedy zaczęły się moje jazdy. I nie jako efekt kłótni, tylko już w trakcie.

Powiem Ci szczerze że nie bardzo już Cię rozumiem. Problemu w sobie nie widzisz w nim nie widzisz a problem jest. Współczuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dama_Kier, ile Ty masz w ogóle lat? bo piszesz jak nastolatka

 

o to samo chciałam spytać :D

ja się poddaję- ten problem przerasta moją percepcję

 

powodzenia cokolwiek postanowisz i też mam nadzieję, że Twój facet będzie cierpiał jak najkrócej.

Ale lepiej już powiedz, że go zdradziłaś czy coś, bo przyczyna w stylu "kochałam Cie za bardzo, ten problem tkwi we mnie nie w Tobie" jest słabą wymówką :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dama_Kier, Na forum był taki wątek pt. A co jeśli przestał(a)bym go/ją kochać i było tam mnóstwo podobnych przypadków. Z tego co się orientuje taka "niepewność" dość często zdarza się osobom neurotycznym. Niestety nie znam na to jakiegoś rozwiązania, mogę tylko od siebie powiedzieć jak najmniej się przejmowała, także tymi "znikającymi" uczuciami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj, kiedy emocje już nieco opadły i po rozmowie z panem psychologiem, czuję potrzebę wytłumaczenia się z moich wczorajszych postów, które, wiem, mogły zostać odebrane jako dziwne i chaotyczne. Nie oczekuję już żadnej porady, bo wiem jak rozwiązać mój problem, chcę tylko subiektywnie go opisać.

Poznałam fantastycznego faceta, posiadającego liczne cechy uważane przeze mnie za "wow". Na dodatek, ten osobnik zwrócił na mnie uwagę, co dla mnie było jeszcze bardziej "wow"! I widocznie wmówiłam sobie, że z tego powodu muszę się w nim zakochać. Początkowe zauroczenie jednak przeszło, nic nie przyniosło w zamian. Stąd moje stany nerwowe, wywołane konfliktem "serce kontra rozum", bo wmawiałam sobie od kilku tygodni, że przecież muszę coś do niego poczuć, że tylko z kimś takim będę szczęśliwa. Ale to, że moje zauroczenie uciekło, jest znakiem na to, że coś musi jednak w tej relacji być nie tak, ale widocznie zdam sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy nabiorę dystansu. Niestety swojego charakteru i swoich emocji nie zmienię, choć w tym momencie bardzo bym chciała. Nikt w tej relacji nie jest niczemu winien, ani ja (bo naprawdę BARDZO dążyłam do tego, by wszystko było jednak okej), ani tym bardziej facet i muszę to sobie (szczególnie pierwszy człon) wbić do łepetyny.

Piszę tego posta, bo mnie samej nieco rozjaśnia on w głowie i mam nadzieję, że tym, którzy się w tym wątku udzielali także rozjaśni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem watpliwosci sa zawsze we wszystkich aspektach zycia i czym człowiek starszy tym bardziej sobie zdaje sprawe z tego, ktos kto chce przezyc zycie bez watpliwosci, jakis uprzedzeń , zawahań musiałby zyc w raju a to niemozliwe po prostu, takie rozkminy sa bez sensu i swiadcza o małej dojrzałosci wewnetznej albo o młodym wieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wiem, że to sprawa z dawna, ale chcę napisać tutaj, że ja miałam to samo, nawet gorzej... Nie będę opisywać wszystkiego tylko opisze skrótem (za dużo tego wszystkiego, objawów itp)... Miałam tak samo jak Ty, nikt nie potrafił mnie zrozumieć a co gorsza ja sama siebie , Świata poza moim facetem nie widziałam aż nagle pewnego dnia jakby ktoś mi odebrał radość ze związku i dał różne negatywne emocje ... Było nawet tak że nie potrafiłam okazać mojemu uczuć męczyłam się tak przez 8 miesięcyw ... Mały krok brakował do wyzdrowienia ale wróciło silniej ... Raz wątpliwości były raz nie a ja nadal nieszczęśliwa ... Pewnego dnia po prostu było ze mną tak źle że zapisałam się do psychiatry i okazało się że mam depresję .. :( i że to wszystko jest wynikiem choroby i jest normalne ... Więc jak widzicie ... Jestem nadal z partnerem kocham go ale mimo to wątpliwości są i wszystko jest takie nielogiczne ... ...

Co gorsza to wynik choroby ... Teraz się leczę i pierwsze tygodnie leczenia to była masakra ...

Autorko dodam też że ja również nie spałam i doszło do tego że w ogóle nie sypialam przez leki . Raz potrafię ze szczęścia płakać że jestem z moim facetem a raz wracają różne wątpliwości ... Szkoda że te przebłyski szścia i miłości wracają

 

-- 08 lis 2014, 18:17 --

 

Ale bardzo rzadko i na krótko ale jest lepiej i jestem dobrej myśli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×