Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć


bartek1992szcz

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wszystkim!

Rejestruje sie tu chyba z kompletnej desperacji. Nie wiem czy szukać pomocy u lekarza czy gdzieś. Doskwiera mi samotność. Mam 21 lat, nie mam praktycznie nikogo w zyciu na kogo moglbym liczyc, zyje w kompletnym odrealnieniu i powoli tego nie wytrzymuje. Nie wiem czy nie zrobie czegos glupiego, ale poki co moje zycie jest chyba bez sensu...

Jakby byl ktos ze Szczecina w moim wieku kto czuje sie podobnie i chce bezinteresownie pogadać...

Kiedys szukałem pomocy u psychiatry, odbyłem rozmowę, miałem mieć wizyte u psychologa za 3 miesiące, ale tego dnia nie byłem w stanie pójść. Od tamtego czasu tak wegetuje, studia na których dobrze mi idzie ale kompletnie nie potrafie z nikim znaleźć porozumienia i przyjaźni, pustka... :( Mam wrażenie że od tego już nie ma ratunku, cały czas jest coraz gorzej ;(.

Psychiatra nawet przepisał mi citabax jakiś - lek. Ale nie odważyłem się go wziąć po przeczytaniu ulotki :(. Macie jakąś receptę żeby się z tego bagna podniesć, znaleźć prawdziwych przyjaciół, nie zniszczyć tego co raz się zbuduję, znaleźć, szczęście, uciec od tej samotności? Nie chce całe życie tak życ :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się nie narzekać dużo, bo to sprawy nie polepsza.

Próbuję się jakoś wydostać z dołka od 7 lat. Powoli wątpię czy coś innego niż samoistna remisja może mi pomóc.

 

Jakąś radę mógłbym dać z tego doświadczenia, tylko że skoro sam nie wyszedłem to trochę dziwne, żeby radzić innym jak wyjść z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bartek1992szcz, To że chorej osobie nie udaje się dotrzeć na terapię to nie jest chyba rzadkością. Najlepiej po prostu wyjaśnić sprawę i zapisać się na następną terapię. Ulotki wszystkich leków są przerażające. Czasami występują jakieś efekty uboczne, ale jak masz kontakt z psychiatrą to możesz spokojnie zacząć brać, tylko zaczynać od małych dawek.

Poszukaj jakiś okazji żeby normalnie zacząć się spotykać z rówieśnikami, nawet jeśli te kontakty będą z początku płytkie. Byłoby super jak byś wznowił terapię, ona może z czasem dużo pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

citabax to nie jest mocny lek. czemu Cie przerazila ulotka?

zapisz sie do psychiatry i psychologa, to nie prawda ze trzeba czekac kilka miesiecy. piszesz na forum znaczy,ze masz net.poszukaj, podzwon,pozapisuj sie.

skoro będąc na studiach,mając 21 lat nie masz zupelnie zadnych znajomych znaczy ze faktycznie z toba nie najlepiej. masz jakies przypuszczenia dlaczego tak jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu ludzi zwyczajnie nie interesuje znajomość ze mną. Zawsze byłem traktowany albo z przymrużeniem oka, albo śmiano się ze mnie. Moje problemy zaczęły się od gimnazjum, kiedy zostałem odtrącony przez rówieśników, uciekłem we własny świat. Później zawsze starałem się mieć pozytywne podejście do życia, ale gówno z tego zawsze wychodziło. Przypuszczenia mam takie, że pewnie nie byłem żadnym alvaro więc nikt się przy mnie nie kręcił. Staram się jak mogę zdobywać nowe znajomośći, przyjaźnie, ale już nie mam na to pomysłów. Nie można przecież robic tego na siłę, a innych opcji nie ma. No cóż jak ktoś jest ładny i bogaty walą do niego drzwiami i oknami, a kogoś takiego jak ja wszyscy omijają łukiem. Jestem cichy, nie lubię tłumów, choc to pewnie wynika z przeszłości więc siłą rzeczy nie chodzę na żadne imprezy. Nie lubie kultury masowej, poza jazdą na rowerze nie uprawiam sportu (np. pilka nozna) więc nie mam zbyt wielu punktów wspólnych.

 

Poza tym większość czasu w ostatnich latach żyje sam, tak już się złożyło, 2 lata temu straciłem nawet ukochane zwierze. Przez te lata miałem znajomych, a nawet przyjaciół, którzy sukcesywnie ode mnie uciekali. Dziś mam wrażenie, że zostałem całkiem sam, a na ludziach których znam raczej nie mogę zbytnio polegać. Wśród swoich znajomych nie mam ani jednej dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem że to głupie co napisze, ale nie łam się.

Mam dokładnie ten sam problem, ten sam.

W zeszłym roku dostałam silnego napadu depresji, nie byłam w stanie z nikim rozmawiać na wrażliwe tematy bo wybuchałam płaczem.

W szkole wszyscy pytali co mi jest, ale ja tylko odpowiadałam "nic", bo cóż innego mogłabym odpowiedzieć?

Dziś myslę nad swoim życiem i robie jakieś małe kroczki do tego aby zmienić to całe środowisko w którym żyje i spotkać ludzi podobnych do mnie, ale wiadomo że są chwile słabości.

Też miałam brać leki, ale mama się nie zgodziła. Na twoim miejscu zaczęłabym je brać. Zawsze można zmniejszyc dawkę albo przestać brać a może przyniesie to jakiś efekt :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Ech wczoraj to chyba miałem jakiś napad, bo dałem się we znaki niektórym ludziom. Trochę może tu jednostronnie i pod wpływem emocji to wszystko przedstawiłem, po odrobinie alkoholu wypitego z bezsilności. Ja nie czuje się jakoś zamknięty w sobie, ale bardzo brakuje mi przede wszystkim kogoś w moim wieku w kim miałbym oparcie. Jeden człowiek chyba stracił chęć znajomości ze mną po tym jak się przed nim zbytnio otworzyłem. Parę dni temu podziękowałem mu za znajomość. Może to mnie też tak wnerwiło. Dziś na szczęście jest ze mną mój przyjaciel, ale on jest z drugiego końca Polski, nie możemy więc parę razy w miesiącu sobie usiaść i wspólnie spędzać czasu.

Lubię gadać o swoich problemach i lubie jak ktoś mnie słucha. Choć wiem jak to jest, pierwszemu lepszemu człowiekowi się człowiek nie zwierzy i odpowie "nic". Masz szczeście, że Ciebie ludzie w ogóle pytali. Bo ja wręcz marzyłem, żeby w gimnazjum czy liceum chociażby jakiś nauczyciel raz poprosił mnie na rozmowę, pomógł jakoś psychologicznie, wskazał drogę. U nas tak widać jest w Polsce. Potem się dziwią, że młodzi ludzie popełniają samobójstwa, czy np. unikają zajęć wf-u, szkoły itp.

 

Ale ogólnie czuje się bardzo osamotniony. Nie wiem czy Ty też tak na codzień w domu sama przebywasz. Kiedyś miałem psa ukochanego, ale dwa lata temu odszedł i od tego czasu to już chyba kompletnie nie potrafie się podnieść, a kolejnego mieć póki co nie mogę :(.

 

Tak myśle na tym psychologiem - co niektórzy napisali. Chyba rzeczywiście powinienem iść. I może pójde jak znajdę u nas coś takiego gdzie można iść za darmo, nie czekać długo i nie wstawać przed 6 rano żeby umówić się na wizyte o 7. Bo taką jedynie znam tutaj poradnię :/.

 

Dziękuje Wam bardzo za posty i wsparcie :). Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak jest z rodzina? Rodzicami? Rodzenstwo? Ja rowniez nie mam mysle prawdziwych przyjaciol.znajomi tylko na chwile, czasem czegos potrzebuja, ale zwykle,nie chca ze mna sie,przyjaznic bo uwazaja ze mam jakies chore mysli, inne poglady i czuje ze mnie nie lubia.i unikam ja ich, oni tez zadnego zainteresowania moim zyciem.Po prostu nie ufam im i nie czuje troski,zadnej . Kzdy tylko mysli o wlasnej dupie i nie ma ochoty wysluchiwac moich zali i problemow. Oparcie mam w rodzicach, ale nie moge ich zbyt obciazacmswoimi problemami, bo narazam ich na wielki bol...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×