Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odejść czy zostać


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w związku od 1,5 roku. Zamieszkaliśmy razem po 3 miesiącach. Było fajnie, pojawiały się kłótnie ale wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć. Miałam go za rozsądnego faceta z zasadami, któremu oszukiwanie mnie nawet nie przyszłoby do głowy. Owszem zdarzały się drobne kłamstwa i późne powroty z firmowych imprez, ale nigdy o to nie pytałam, nie uważałam, że to cos strasznego. Zdarzało się, że po kłótni wychodził z domu na 2-3 godziny, pojeździć autem żeby się uspokoić. Postanowiliśmy kupić mieszkanie, bardzo nalegał, snuł plany,i wtedy dowiedziałam się że mnie zdradził. Było mi bardzo ciężko, do tej pory nie mogę sobie z tym poradzić ale jest już lepiej. Chciałam odejść ale zostałam, obiecał zmianę, stał się cudowny, starał się. Ale mnie to zmieniło, bywało, że wracałam do tego,pytałam czemu to zrobił, bo nadal twierdzi, że nie wie. Tak jak kiedyś mu ufałam i nie wnikałam co robi, gdzie wychodzi z kim pisze, teraz pytałam. i chyba dobrze bo po jakimś miesiącu od zdrady przyłapałam go na pisaniu z inną dziewczyną, dokładnie to pomylił się i zamiast do niej napisał do mnie. Oczywiście znów moja rozpacz i cierpienie, dopytywanie,dociekanie i jego prośby o to żebym została, że pojdziemy na terapię.Oczekiwałam od niego skruchy i poświęcenia przynajmniej przez jakiś czas, żeby mi udowodnił że to ja jestem ważna, chciałam żeby czasem zrezygnował z imprezy firmowej czy innego wyjścia, tak żebym wiedziała, że jego skrucha jest prawdziwa. A on wręcz przeciwnie, nie czuł się winny, zrobił co zrobił ale ja nie powinnam do tego wracacć (owszem ale on mi nie ułatwiał), twierdził że go inwigiluje, że ma dosyć, że nie będzie mi się tłumaczył. Ze to ja wszystko psuje. a wydaje mi się ze ja zachowywałam się jak kazda zdradzona i oszukana osoba. Nie można wszystkiego zapomnieć tak od razu, tymbardziej że nie wiem czemu to się stało.Zawsze twierdzil,ze jestem idealna. Od dwóch miesięcy jy jest badzo ciężko,ciagle chodzi zly,praiwe ze mna nie rozmawia. w międzyczasie stracil dwie bliskie osoby. Kilka dni temu stwierdził ze to koniec,odchodzi że go zniszczyłam,spakował się i wyszedł.Wrócił następnego dnia, raz mowi ze chce się rozstać jak cywilizowani ludzie, za chwile kaze mi oddawc pieniądze. Powiedziałam ze skoro chce się rozstać to poszukam sobie mieszkania, on na to ze szybko się z tym pogodizłam.Nadal mieszkamy razem bo on jednak nie wie co zrobić,wierdzi,ze nie wybaczy mi tego ze go znisczylam. Wraca po pracy albo siedzi i pije,robi awantury, dochodzi nawet do rekoczynow,szarpiemy się, mowi ze o niego nie dbam, a ja po prostu nie mam już sily . Albo wychodzi i wraca w nocy.. Proszę zebysmy cos postanowili, ze wytrzymam to bo wiem ze ma teraz trudny okres bo zmarły mu dwie bliskie osoby ale nie może się wyzywac na mnie bo to nie moja wina. Jestem ciagle zestresowana, spięta, zawalam pracę, nie potrafię normalnie funkcjonować w tej sytauacji ale sama nie umiem odejść, kocham go. Doradzcie coś proszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doradzcie coś proszę.

 

Demeterr, dawałaś mu już tyle szans. On obiecywał, że się poprawi i tak się nie stało.

Teraz Ciebie obwinia za zaistniałą sytuację. Dochodzi do rękoczynów.

 

Wiem, że trudno będzie Ci podjąć decyzję o rozstaniu z nim, ale życie z takim człowiekiem nie ma sensu.

On Cię nie poszanuje. Więc po co Ci taki facet ?!

 

Lepiej teraz odejść niż zmarnować sobie ŻYCIE i ZDROWIE z takim "faciem" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wydaje mi się ze ja zachowywałam się jak kazda zdradzona i oszukana osoba.

zdradzona i oszukana osoba pokazuje drzwi. Skoro zdecydowalas sie ze zaczynacie od nowa a on

obiecał zmianę, stał się cudowny, starał się.

nie powinnas do tego wracac. Podjelas decyzje zeby wybaczyc to trzeba sie bylo tego trzymac. Nie wiedzialas czy dasz rade wybaczyc trzeba sie bylo rozstac a nie meczyc jego i siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważasz, ze nie miałam prawa wiedzieć czemu to zrobił? Moim celem nie było wypominanie tylko chciałam znać powód, żeby mi to wytłumaczył, czy to ja popełniłam gdzieś błąd. Poza tym on oczekiwał ode mnie że zapomnę od razu, następnego dnia. Ja potrzebowałam tylko czasu żeby dojść do siebie, przeboleć to przecierpieć, a on mi go nie dawał. Ciągle chciał żebym była już w tej chwili wesoła i radosna jak kiedyś. On się starał ale szybko przestał się wywiązywać z obietnic, miała być terapia ale jak tylko poczuł, że zostanę powiedział, ze nie potrzebujemy terapii, że sami sobie z tym poradzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważasz, ze nie miałam prawa wiedzieć czemu to zrobił?

alez jak najbardziej mialas prawo. Tylko trzeba to bylo ustalic zanim zgodzilas sie zostac i wiecej nie drazyc tematu

On się starał ale szybko przestał się wywiązywać z obietnic, miała być terapia ale jak tylko poczuł, że zostanę powiedział, ze nie potrzebujemy terapii, że sami sobie z tym poradzimy.

 

terapia to chyba duzo pozniej z tego co wyczytalam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a pomyśl Demeterr, co zrobisz, jak będziesz mieć z nim dziecko i historia się powtórzy...

Na to chyba nie ma szans. Facet w zalobie meczony zazdroscia raczej nie w glowie seksu

 

żałoba nie trwa wiecznie, zazdrosnej kobiecie też w końcu bzykania zabraknie, ja piszę w kontekście czy związek ma przyszłość długą i jak ta przyszłość ma szansę wyglądać, oczywiście to takie gdybanie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W obecnej chwili seks i czułości są tylko wtedy kiedy on tego potrzebuje, jak ja mówię że brakuje mi bliskości i czułości on mówi, że on teraz nie potrzebuje. Pytam co z moimi potrzebami, on na to "nie wiem". Nie chce rozmawiać bo jest zmęczony, zły, zdenerwowany, nie ma ochoty, nie chce mu się, nie teraz, póxniej i problemy się piętrzą. Sam chciałby prowadzić normalne życie, wychodzić i nie mówić gdzie jak i z kim. Ale jak ja wychodzę z domu jest panika,on czuje się niepewnie bo podobam się innym facetom. Problem jest też taki że on czuje, że nic nie musi robić, tak naprawdę nawet nigdy nie widział mnie w obecności innego faceta, nie widział jak inni faceci się mną interesują. Czasem jak dopadnie go szczerość mówi, że on nie rozumie czemu nie docenia jak piękną i mądrą kobietą jestem. Mam wrażenie, że zaczął się też buntować jak zaczęłam pytać jak widzi naszą przyszłość, czy to co jest między nami odpowiada mu, jak widzi nasz związek za kilka lat, ale on oczywiście na każde pytanie ma jedną odpowiedź "nie wiem". Generalnie problem jest też u niego w domu, on jest DDD, ma zaborczą matkę, jest niedowartościowany, nie radzi sobie w życiu, pracy ze stresem, napięciem. Dopóki nie dowiedziałam się o zdradzie wszystko trzymałam w garści, nasze "życie emocjonalne", podtrzymywałam go na duchu, budowałam na nowo jego poczucie własnej wartości, ale po wszystkim powiedziałam, ze teraz nie będę już tak silna i musi mi pomóc ale jego to przerasta.

 

Wiecie ja widzę jeszcze nadzieję bo poszarpiemy się nie raz, pokłócimy, a mimo to potrafimy się do siebie uśmiechnąć.

Moim zdaniem nasze problemy to kwestia komunikacji, musimy się nauczyć ze sobą rozmawiać ale jego tak ciężko do czegokolwiek przekonać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Demeterr, a nie jest tak, że troszkę żyjesz złudzeniami? no jeśli facet na pytanie o przyszłość odpowiada "nie wiem" ... zero deklaracji, ja nie rozumiem tylko tego szybkiego zamieszkania razem, a teraz jakby zobojętnienia? Nie jest tak, że jesteś dla niego taką ciepłą przystanią? Wygodną i bezpieczną, ale jak się trafi lepsza to bye bye Cristine?

c

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamieszkaliśmy szybko razem bo tego chcieliśmy oboje, ale on to zaproponował. Tak samo ja zaproponował niedawno żebyśm kupili mieszkanie, byliśmy, oglądaliśmy i był szczęśliwy jak dzieciak, planował już remont itd. On chyba sam nie wie czego chce bo kilka razy snuł jakieś plany, że dobrze byłoby gdybym do 30 urodziła pierwsze dziecko (teraz mam 27), żebyśmy już mieli swoje gniazdko, gdzieś tam w głębi marzy mu się chyba takie zycie ale mam wrażenie że nie jest na to gotowy. On jest po prostu zbiorem sprzeczności jednego dnia mi się prawie oświadcza, a drugiego mówi że jestem suką.

Jak ja mu proponuje normalne spokojne życie, bez kłótni i się staram to on chodzi, szuka czepia się, robi mi na złośc,robi przykrości aż mnie sprowokuje że wybuchnę i wtedy mówi "no i zobacz jaka jesteś, taka miałaś być spokojna".

 

Nie wiem, czy zyję złudzeniami, ja zawsze wierzyłam w ludzi, w dobre intencje, w to że ludzie się zmieniają, niektórzy nazywają to naiwnością. Zawsze daję drugą szansę, jemu znajomym, obcym bo uważam że nie ma ludzi idealnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jego psychika to jest daleko od "w porządku", ma już wizytę u specjalisty umówioną, i prawdopodobnie będzie to wymagało leczenia farmakologicznego. Ehh ja też jestem uparta i próbuję do samego końca aż mi zabraknie sił, ale też nie będę z nim za wszelką cenę. Nie kosztem mojego zdrowia.

 

-- 15 lis 2013, 21:24 --

 

alicja_31, znamy wersje tylko z jednej strony. Ciekawe jak to wyglada z jego perspektywy

 

Ja nie uważam siebie za niewinną bo również zaluję wielu sytuacji i wypowiedzianych słów pod wpływem emocji, nie twierdzę, ze on jest zły a ja ttaka idealna, biedna i pokrzywdzona. Mam dystans do siebie i potrafię przyznać się do błędu.

 

Ja sama nie bardzo wiem jak to wygląda z jego strony bo nie chce rozmawiać. Po prostu ściana,walę głową w mur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Demeterr, to cała nadzieja w specjaliście, że go skutecznie spacyfikuje lekami... tylko czy to dobrze rokuje na przyszłość...nie wiem...oby

 

-- 15 lis 2013, 22:29 --

 

Ja sama nie bardzo wiem jak to wygląda z jego strony bo nie chce rozmawiać. Po prostu ściana,walę głową w mur.

 

nie iem, jakie masz doświadczenia, ale 1,5-roczny związek zazwyczaj inaczej wygląda, takie problemy to w starych małżeństwach...

 

-- 16 lis 2013, 21:23 --

 

Demeterr, zaglądasz tu jeszcze? Co słychać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyprowadziłam się po kolejnej zarwanej nocy, bo nie wrócił. Był odreagować ze znajomymi, nie wiem gdzie, z kim. Wyszedł w piątek, w sobotę wieczorem jeszcze go nie było. Jak się wyprowadzałam kazał mi tylko zostawić klucze. Potem dzwonił jak glupi,pisał żeby wróciła, ale nie wsiadł w samochód i nie przyjechał, jak zdarzało mu się to kiedyś. Jak się pokłóciliśmy wracał zawsze skruszony, przepraszał, a teraz twierdzi tylko, że on nie chce już tak robić, żebym wróciła i żebyśmy żyli jak normalni ludzie. Za chwile pisze, że jednak chyba nic z tego nie będzie potem znów, ze mnie kocha i to się nie może tak skończyć. Że pójdzie na terapię i kiedyś jeszcze będziemy szczęśliwi. Nie widzę u niego żadnej skruchy,pokory. Znowu poświęcił moje zaufanie dla ludzi których zna może 3 tygodnie, którzy nic dla niego nie znaczą i nic nie wnoszą do jego życia. Ja nie miałabym nic przeciwko gdyby mi normalnie powiedział "słuchaj idę ze znajomymi na piwo, zostanę u kolegi żeby Cię nie budzić w nocy, przyda nam się wieczór spędzony osobno". Dzień wcześniej pytałam czy spędzi ten wieczór ze mną, powiedział że raczej wróci prosto po pracy do domu, coś ugotujemy i pogadamy, a potem oznajmił że nie wraca, - i siedziałam sama jak pipa. Dodam że przez 24 h nie dał znaku życia a martwiłam się czy mu się po prostu nic nie stało, jeden sms "żyje.bez odbioru" tyle się dowiedziałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem skąd u mnie takie uparte brnięcie w bagno, bo ja mam świadomość w co wdepnęłam. Natomiast mam mylne przeświadczenie że dzięki mnie, mojej dobroci, empatii i wszystkiemu co robię potrafię zmienić wszystko. Nawet w najgorszych sytuacjach w moim życiu zawsze mam nadzieję, że stanie się cud. Ale to jest destrukcyjne dla mnie, wiem o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli tak jest po 1,5 roku, kiedy większość ludzi jest jeszcze zakochanych i nosi różowe okulary, to co będzie się działo za 10 lat?

Zdradził Cię, nazywa suką, dochodzi do rękoczynów, mówi, że go niszczysz. Ja bym czegoś takiego nie ratowała. Jeśli na samym początku związek jest tak patologiczny, później może być tylko gorzej. Poza tym zdrada przekreśla dla mnie wszystko. Po zdradzie nie ma dla mnie szans na normalny związek. Może Ty masz inne podejście, rozumiem. Ja mimo wszystko nie brnęłabym dalej w taki związek. Masz 27 lat i jeszcze spotkasz kogoś z kim stworzysz normalny związek oparty na miłości i szacunku. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja myśle że chciałabyś bardzo coś zmienić mimo wszystko iż wiesz w co się pakujesz. Możesz mieć dużo siły i wiary że coś się zmieni ale nie zmienisz człowieka na siłę. Przebaczyłaś zdrade teraz nie wrócił na noc. Ale stwierdzam iż pokaże ci skruchę i mu to też wybaczysz. A gdzie ty w tym wszystkim jesteś i twoje szczęście. Nie da się cały czas żyć złudzeniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×