Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje ultimatum dla Was


ja ja i ja

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem o czym mówisz. Chciałoby się czegoś chcieć, ale nie wiadomo czego. Denerwuje mnie to, że się tak użalam, taka zdechła jestem, niezdecydowana. Nie wiem czego chcę, co mam robić, co mi się podoba a co nie. Tylko nie wiadomo jak siebie odzyskać. Jak powrócić do dawnego życia. Gdy miało się cel, marzenia, pragnienia. Było wiadome kim się jest, dokąd zmierza. Trudno pozostać sobą, gdy jest się nikim. Bez życia, bez emocji. Czasem nie widzę różnicy między mną a martwym głazem. Całe wnętrze mam skamieniałe. Oschłe. Czasem odżywa. Ale tylko po to by niszczyć się na nowo. Zabijać od środka i trawić kolejne części zatraconego "ja".

Trzymaj się. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nie cierpię siebie w takiej "formie"...rozmemłany, leniwy, niezdecydowany, nie mających żadnych planów na życie, nieszczęśliwy...

 

Na razie. Pomyśl o tym jak o etapie przejściowym.

Chaos burzy równowagę => intelekt, on czasem po prostu paprze sprawę,

stąd chaos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cholera, szkoda że za którymś razem kiedy ciemną nocą z głową maniaka kombinowałam jak się zabic, nie zadzwoniłam na pogotowie. Może szybciej by mi we łbie poukladali????? No coż, ale teraz już za późno...nie mam juz myśli samobójczych :cry:

:D

A to dlatego mówię, żeby przypomniec że te stany mijają, trzeba tylko wziąć dupę w troki. I uzbroić się w cierpliwość.............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączam się do Laven i dodaję: i siły.

Pfompfel, mnie też to ciekawi.

Ja ja i ja nabierasz kształtu. Czy dalej jest w Tobie tyle złości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laven nie rozumiem dlaczego atakujesz? moze dlatego, że nie mozesz wyzdrowieć? czego wcześniej nie wiedziałam, bo niby skąd......

Jeśli ktoś po pięciu latach nie może wyzdrowieć to nie ma czekać tylko zmienic leczenie: psychiatrę, psychologa, leki, otoczenie, żecie??

i nastawienie też. Takie moje skromne zdanie. Jednym się kości zrastają szybciej innym wolniej. Swoją droga nie wyobrażam sobie pięcio letniej depresji, sama chyba bym ze sobą chciała skończyć. Moja depresja trwała krócej, ale i tak była to katorga. Wiele w życiu przeszłam, ale nie skończyłam ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nikogo nie atakuję. Proszę tylko o wyjaśnienie Twych teorii. Gdyż nie do końca wydają się być jasne. Choć chciałabym również sądzić, że jestem w stanie przenieść górę. Realizm mi jednak na to nie pozwala. Czasem mi naprawdę żal tych ludzi, którzy zmagają się z cierpieniem, przez tak długi czas, i nikt ani nic nie jest już w stanie niczego zmienić. Bym chciała być słodką idiotką i uwierzyć, że już nigdy nie pomyślę o śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nitka tylko pozazdrościć charakteru/szczęścia? Niestety nie wszyscy takowe mają. 10 lat męczę się z chorobą to co mam sobie strzelić w łeb? No mam czasem ochotę, ale walczę do dziś. A to że trwa to 10 lat to znaczy że mam się poddać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nitka popieram ,tu nie chodzi o meczenie sie z chorobą ale robienie czegoś zeby z tego wyjść ,wszelkie sposoby są dobre byle nie bezczynność ! jak coś nie pomaga to próbować czegoś nowego az do skutku .Przecież każdy z nas jest inny ,i każdemu co innego pomaga ! Bethi nie poddawaj się ale szukaj nowych rozwiazań pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jasne, że szukam. Czasem, jak każdy mam chwile zwątpienia, ale już wiem, że i to minie. A to, czy będę do końca życia żyła z deprechą to mnie już nie przeraża bo wiem, że mimo wszystko sobie z nią poradzę. Cóż, czasem może zdarzą się epizody: samookaleczania, anoreksji, bulimii, myśli samobójczych, ale to będą tylko epizody, z którymi sobie poradzę i nie będę się zadręczać, że się zdarzyły. Z czasem na pewno nauczę się lepiej radzić ze sobą :D Nie potrafiłabym sobie wmawiać, że to koniec, że odtąd będzie już tylko lepiej, bo to tak jakbym nie pozwalała sobie na gorszy dzień. A jak się zdarzy to będę miała większego doła. Rozumiecie.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...nie powiadamia mnie o odpowiedziach. Przegapiłem coś ciekawego? ;)

 

A u mnie...

 

Chodzę do psychologa i psychiatry. Babramy się razem w mojej duszy. Nie lubię ani jednej, ani drugiej :smile:

 

Nic się nie zmienia. Daję sobie czas do końca czerwca...albo coś się odmieni albo pieprzę to ("panie doktorze, mam problemy ze snem?" :P )

 

I tak się psychicznie nie pozbieram po wakacjach wypełnionych nudą i samotnością (bo nie mam z kim jechać i gdzie jechać). A nie chce mi się pracować przez 3 miesiące, bo... bo i po co? Mam kasę. I tak nie mam jej na co wydawać. Leży sobie na koncie... :?

 

Więc gniję w domu.

 

W sumie dalej nie widzę wyjścia z nieszczęścia i popadnięcia w stan znośności.

 

I tyle. Tylko tyle i aż tyle. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy, że z tego wyjdę. Załóżmy.

 

I tak będę żałował do końca życia zmarnowanego czasu na studiach...

 

I tak będę nienawidził wszystkich, którzy nie rozumieli i nie pomogli...

 

To już za daleko poszło...mam autentycznie dość...nie mam już cierpliwości...nie mogę się nawet do nauki zebrać...stypendium przejdzie mi koło nosa...a wystarczyło posiedzieć parę godzin...jest tylko przeciętnie, źle, bardzo źle.

 

No żesz, mogłoby być dobrze raz...ja nawet nie pamiętam co znaczy być zadowolonym...

 

Taaa...dramatyzuję. Przejdzie. Ale chyba mam ochotę zadawać sobie ból...dawno tak nie miałem...kurcze...zostają blizny po tym...to takie symboliczne, nie?

 

Ale mi się seksić chce....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No teraz to już się nad sobą rozczulasz. Czas nigdy nie jest zmarnowany, zawsze pojawiają się nowe doświadczenia. Przestań patrzeć na siebie jak na nieudacznika, przecież jesteś świetnym facetem. Rusz tyłek, idź na podryw, zacznij żyć pełnią życia. Wiem że to trudne, ale uwierz - da się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×