Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam dość - jak sobie poradzić z tą całą sytuację - brak chęc


friizi

Rekomendowane odpowiedzi

Ogólnie to przytoczę dwa tematy, które niedawno napisałem na jednym z for internetowych. Problem polega na tym, że odczuwam ogromną samotność i bezradność, i żeby było powiedziane już na wstępie, najważniejsza jest dla mnie ta dziewczyna, lecz sami czytając to wszystko, zobaczycie jak wszystko skomplikowałem, do tego nadal ma tego chłopaka i czuję się po prostu bezradny, mam bliskie zeru szanse na bycie z nią, nie mam prawie żadnego kontaktu z nią, chciałbym być choćby jej przyjacielem, i przez to czuję się cholernie bezradny i do tego samotny, codziennie mam dość tej całej sytuacji - nie chcę mi się dalej żyć i brak mi motywacji i chęci do robienia czegokolwiek...

 

TEMAT 1: "Moje życie nie ma sensu, czuję się przegrany, samotny, bezsilny - poradźcie coś."

 

No i znów doszło do tego, że tak się czuję. Piszę, to po raz -enty. Ustalmy na początku fakty: Jest 3 klasa LO, mam 18 lat, nie mam jednego rodzica, jestem osobą nieśmiałą, małomówną w trakcie poznawania nowych osób, mam kuzyna, który jest moim przyjacielem od dzieciństwa, dużo czasu jestem sam w domu, gdyż rodzic pracuje po 12h.

 

Przejdźmy do setna sprawy: czuję się przegrany w tym sensie, że od 1 kl. LO zależało mi na pewnej dziewczynie, z powodu mojej nieśmiałości, większość klasy nie przyjęła mnie zbyt miło, poznałem czwórkę ludzi i teraz to oni są moimi przyjaciółmi w klasie. Klasa jest ogólnie nie zgrana, na przerwach nie przebywamy w swoim otoczeniu, wytworzyły się grupy ludzi, tych którzy chodzili np. ze sobą wcześniej do gimnazjum, są z tej samej miejscowości, mieszkają w tej samej okolicy.

 

Idąc dalej większość (nie mówię, że wszyscy), się od Nas odizolowali, nigdy wcześniej nie posiadałem konta na facebooku, tylko na nk - i do tej pory tego konta nie stworzyłem. Oczywiście została stworzona grupa na fb i tam też w pewien sposób się integrowali. Wychowawczyni wybrała sobie jakby takich swoich pupilków, czwórkę chłopaków, z jej miasta. Nie ważne z tego macie wiedzieć tylko tyle, że każdy się jakoś odizolował od siebie, ale my chyba najwięcej.

 

Przez cały ten czas interesował się tą dziewczyną, na początku 2 klasy, dowiedziałem się z fb, że ma chłopaka, cały czas myślałem, że jest wolna. Pisałem już to też wiele razy, napiszę jeszcze raz, bo pewnie znajdzie się taki ktoś kto nie wie co było dalej.

A więc próbowałem ich skłócić przez SMS, zdobyłem jej i jego numer, i podawałem się jako dziewczyna (pamiętam, że właśnie tego pierwszego SMS, wysłałem gdy mieliśmy lekcję religii i na końcu się rozpłakała -> w tym momencie wiedziałem, że zachowałem się jak pie... gówniarz, i, że będę żałował tego co zrobiłem bardzo długo) i tak jest teraz jestem trochę bardziej dojrzały i wiem jaki cholerny błąd wtedy popełniłem i jak bardzo go żałuję.

 

Idąc dalej po tym incydencie zmieniła status na fb, ale niedługo potem były połowinki i była z nim na nich, może po prostu nie chciała żeby ten ktoś nadal pisał do niej, myśląc, że z nim jest. Do końca 2 klasy, mieliśmy parę sytuacji, gdzie troszkę dłużej zamieniliśmy z sobą parę słów, ale nic więcej. Przez ten czas gdy już byłem tak jak dziś cholernie zdesperowany, wysyłałem jej SMS, że jest wyjątkową dziewczyną, jest moją ulubienicą.. itd.

 

Koniec końców minęły wakacje, przyszedł 2 września, wiecie wróciłem do szkoły, znów ją zobaczyłem i wszystko wróciło, znów byłem cholernie zdesperowany napisałem jej, że "znów będę miał okazję się z nią widywać", ona na to, że "do odważnych to ja nie należę" - ja, że "tak jest jak komuś na kimś bardzo zależy", ona, że "takimi sposobami się nikogo nie zdobywa" (czyli, że wiedziała, że ta dziewczyna i adorator to jedna osoba), ja ją "bardzo przeprosiłem, napisałem, że żałuję tego, zachowałem się jak gówniarz, mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczy i, że dam mi drugą szansę", napisała, że "nawet nie wie komu ma dać tą drugą szansę, i jeśli chcę wybaczenia to mam się ujawnić do końca tygodnia, nie będzie żadnych konsekwencji, możemy zawrzeć pokój" ja jej, zaś jeszcze napisałem ", że boję się, że nie wybaczy mi tego, tylko mnie znienawidzi i nawet nie będę miał już żadnej szansy być jej kolegą" -> nie dostałem do tej pory żadnego SMS.

 

Tydzień minął, ale ja wiem jedno, że chcę i muszę to jej powiedzieć.

 

Ale musicie mnie zrozumieć, dlaczego czuję się przegrany, a moje życie nie ma sensu:

-najważniejsza: cała ta sprawa, jeśli nawet teraz się ujawnię i mi wybaczy, to i tak pomyślcie 2 lata minęły, do tej pory nie jestem jej przyjacielem, a gdybym jej się podobał, to raczej w jakiś sposób by mi to pokazała,

 

-poza tym ona nadal jest z nim, nie wiem dokładnie jakie są związki pomiędzy nimi, ale na studniówkę się zgłosiła, że przyjdzie z osobą towarzyszącą, i co mam teraz zrobić stworzę sobie teraz konto na FB, zaproszę ją do znajomych, w szkole powiem jej całą prawdę i na koniec co dodam, wiesz przez 2 lata, jakoś może mnie zbytnio nie dostrzegałaś, ale teraz jednak istnieję, cześć, chciałbym się poznać bliżej, to naprawdę wydaje się żałosne...

 

-jestem dość sporych "gabarytów", ważę około 80 kg przy 184cm, ale wyglądam na dużo większego, i z tego powodu, że jestem nieśmiały i na początku nie mówię zbyt wiele, większość chyba widzi we mnie jakiegoś mięśniaka i na siłę próbuje mnie takiego zrobić. A ja jestem czułym gościem, najlepsze jest to, że nigdy z nikim się nie biłem, a niektórzy widzą we mnie, jakiegoś niepokonanego, ja nawet swoim zachowaniem nie daje nikomu tak do myślenia, zawsze każdemu pomagam. To się pytam dlaczego, czy wszyscy oceniają tylko po wyglądzie?

 

-jest trzecia klasa i chyba mogę jednoznacznie uznać, że przegrałem, popsułem wszystko co można było, nie zmienię w jednej chwili swojego charakteru i stosunku innych do mnie,

 

Moje życie nie ma po prostu sensu, nie mam dla kogo żyć, czuję się cholernie samotny, przegrałem wszystko co było do przegrania. Przyjeżdżam ze szkoły, idę do pustego domu i nie widzę sensu, żeby jutro wstawać.

 

Jedyne czego potrzebuję i co sprawiłoby, żebym był szczęśliwym człowiekiem to odwzajemniona miłość, a takiej niestety nie doświadczam.

 

 

W ogóle gdybym nagle teraz zechciał żeby ludzie mnie bliżej poznali, może zmienili zdanie, a przez to i zbliżyłbym się do niej. To nagle miałbym stać się duszą towarzystwa, żartować na każdej lekcji, bez żadnego powodu zagadać do niej od tak, no po prostu czuję się bezsilny.

 

A i wiem jedno, jeśli ktoś jest nieśmiały, czy też niezbyt rozmowny, lub jest szarą myszką - to musi się zmienić, nie może być sobą. Kobiety pragną chamskich mężczyzn, którzy potrafią sobie zażartować z każdej, nie chcą żebyś im otwierał drzwi, przystawiał krzesło, ale chcą tej odrobiny chamskości, naprawdę. Tak wnioskuję z mojego życia.

 

Sam nie wiem czego od Was oczekuję. Jak uważacie dlaczego tak wszystko się potoczyło, że przegrałem całe swoje życie? Czy uważacie, że przegrałem wszystko co można było przegrać? Co mam zrobić ze swoim życiem, poddać się? Jak odnaleźć szczęście w swoim życiu, z czego mam się cieszyć?

 

PS: Wiecie co jest jeszcze bardzo dobijające, że tego typu tematy chyba tworzę już od roku, każdy zawsze piszę, że kiedyś będzie lepiej. Ale właśnie jakoś do tej pory nigdy lepiej nie było, więc co to znaczy, że nigdy lepiej nie będzie? Szacunek dla tego kto cały ten temat przeczyta.

Jak będę miał coś jeszcze to napiszę.

 

__________________________________________________________________________________

 

Drugi temat jest tym co się stało po tym jak napisałem ten cały komentarz na jej FB.

 

TEMAT 2:"Moje życie to chyba do normalnych nie należy xD?":

 

Przez cały czas mam takie nieodparte wrażenie, że tak właśnie jest xD Ludzi których spotykam na swojej drodze, moich znajomych, rodzina, różne sytuacje które się wydarzały.

 

Ale posłuchajcie co się stało do tej pory jak napisałem pod ich wspólnym zdjęciem komentarz coś w stylu "szczęściarz z Ciebie -> i widzisz 'jej imię' i znów muszę się napić, żeby poprawić sobie humor", komentarz nadal pod zdjęciem jest, po około godzinie sprawdziłem fb i spojrzałem, a tam 1 wiadomość, myślałem, że jakaś od jej chłopaka.

 

A tam wiadomość od jej młodszej siostry, której nie znałem wcześniej, no ale wiedziałem, że ma rodzeństwo - jest młodsza ode mnie o 4 lata, ma chyba 13 albo 14, że byśmy napili się razem, bo ona kocha się w tym jej chłopaku (on jest starszy od tej dziewczyny o którą cała sprawa się rozchodzi o 5 lat, a więc od niej o 9) i, że skoro mi nie wyszło z nią, a jej z nim to może spróbujemy razem xD

 

Nie mam pojęcia czy jej młodsza siostra faktycznie to napisała, ale raczej tak. Choć może to właśnie ona sama albo raczej jej chłopak kazał tak napisać, żeby poznać w końcu kim jestem, ale nie wydaje mi się żeby tak było. Takie rzeczy chyba nie są normalne, co xD?

 

__________________________________________________________________________________

 

PODSUMOWUJĄC: Nie znajduje żadnych chęci do życia, jestem przytłoczony moją sytuacją i tymi wszystkimi problemami. Brakuje mi osoby która kochałaby mnie takiego jakim jestem, po prostu miłości, do tego jeszcze sytuacja z tą dziewczyną, jak nie mogę być z dziewczyną, którą naprawdę kocham i która naprawdę by do mnie pasowała to po jasną cholerę żyć?

 

Do tego jakie ja mam szanse na bycie z jakąś fajną dziewczyną, przecież każda lubi wygadanych, przebojowych facetów. A ja jestem nieśmiały i zwykle nie wiem o czym rozmawiać z kobietami - mam naprawdę dość, tak bardzo dość, że nie potraficie sobie tego wyobrazić I muszę nadal żyć w tej patowej sytuacji....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

friizi, przeczytałem Twój wątek i powiem tak: moim zdaniem jeszcze niewiele naprawdę przegrałeś, masz całe życie przed sobą, a sprawy sercowe to nie wszystko w życiu. Wiem, że brzmi to okrutnie ale najpewniej spotkasz jeszcze wiele dziewczyn w swoim życiu, część z nich będzie się wydawać "tymi jedynymi", część nie, a tymczasem najważniejsze w życiu są priorytety. Więc ja na Twoim miejscu skupił bym się na nauce, dostaniu się na dobre studia i dopiero pod koniec studiów zaczął się rozglądać za dziewczyną.

 

nie chcą żebyś im otwierał drzwi, przystawiał krzesło,

Nieprawda! Jasne, że chcą szarmanckich mężczyzn, przynajmniej te które warto zdobywać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na twoim miejscu zabrałbym się za "wychowywanie" tej siostry aż dorośnie do jakiegoś sensownego wieku :P

 

A bardziej serio - cóż, z perspektywy kogoś dziesięć lat starszego, to stwierdzenie "przegrałem całe wszystko" w wieku 18 lat powoduje mimowolny uśmiech - mimo że dobrze się pamięta że w takim wieku tak się postrzegało takie "dramaty".

 

Czy coś ci może pomóc? Cóż - nie :P To znaczy - wiele rzeczy może ci pomóc, ale nie ma raczej wśród nich tego czego oczekujesz - magicznej odmiany losu. Z tego co przytaczasz z wypowiedzi tej dziewczyny maluje mi się obraz osoby której nie za bardzo nawet miałbym ochotę poznawać - wiem że to tylko kilka zdań, pewnie jeszcze wyrwanych z kontekstu, ale - nie wzbudza nimi mojej sympatii. Ty jesteś nieco pewnie "zaślepiony" przez uczucie i masz zdaje mi się wyidealizowany obraz tej panny.

 

Moja "na serio" rada: zaciśnij zęby, przeżuj całą tą sytuacje, wypluj ją - jak na faceta przystało. No bo jak wspominałem - myślenie życzeniowe się w tym przypadku nie sprawdzi, a zapisywanie się do psychiatry z powodu nieszczęśliwej miłości w wieku 18 lat to jak tępić mrówki w cukrze napalmem - "lekka przesada". Wiem, będziesz cierpiał, w dodatku pewnie wcale nie ostatni raz. Ale szczerze mówiąc nie za bardzo masz inne wyjście, prawda?

 

Jak najbardziej masz prawo potraktować to jak rady starego pierdziela który nie rozumie romantycznych uniesień wieku młodzieńczego - zrobiłbym dokładnie tak na twoim miejscu :P Może tylko napiszę że nie jest tak że sobie na ten temat teoretyzuję - nie, po prostu w swoim życiu takich sytuacji, w różnych wariantach, wariacjach i opcjach, miałem multum. Więc "wiem jak to jest" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

Jestem psychologiem i psychoterapeutką. Zawodowo zajmuję się pomaganiem - min. prowadzę grupy dla młodzieży i psychoterapię indywidualną. Nie będę udzielać Ci porad ani bagatelizować Twoich problemów, ale zachęcam, byś spróbował porozmawiać z kimś na żywo o tym, co Cię trapi. Jeśli trudno Ci zaufać komuś z otoczenia, to możesz udać się do psychologa lub psychoterapeuty. Profesjonalna pomoc może być nakierowana na rozwijanie Twoich zasobów i umiejętności nawiązywania relacji. Moim klientom takie spotkania pomagają nabrać perspektywy, chęci do życia, pozwalają poczuć się lepiej z samym sobą.

Życzę powodzenia

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×