Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie wiem po co zyje...


lukaas67

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem ci jeszcze, że przeglądam się swojemu odbiciu, przechodzę obok samochodu i musze zerknąć jak wyglądam. Narcyzm?

 

Nie, niska samoocena

Może faktycznie to coś podobnego do narcyzmu, ale mamy jakby 2 rodzaje narcyzmu, pierwszy występuje u osoby, która była jako dziecko rozpieszczana, wszytko było jej wolno i w dorosłym życiu uważa, że jest najlepsza, najpiekniejsza, a inni powinni ją podziwiać i spełniać jej zachcianki itp. a drugi rodzaj narcyzmu występuje właśnie u osób z niską samooceną, które skupiają się na sobie i robią wszystko, aby być najlepszymi, najpiękniejszymi, ale w środku wcale tak się nie czują. Poniżej fragment z ksiązki o narcystycznym zaburzeniu osobowości u osób u którym rozwinęło się to zaburzenie z powodu poczucia wadliwości i wstydu.

 

" ... Większość pacjentów z narcystycznym zaburzeniem osobowości czuje się wybrakowana. Z tego powodu nie pozwalają oni innym ludziom zanadto się do siebie zbliżyć i mają ambiwalentny stosunek do bliskości: tęsknią do niej, a zarazem czują się nieswojo, kiedy jej doświadczają, i wtedy bronią się przed nią. Pacjenci wierzą , że ujawnienie jakiejkolwiek wady będzie dla nich upokarzające i ostatecznie doprowadzi do odrzucenia. Zawsze, kiedy publicznie nie udaje im się sprostać wysokim wymaganiom, popadają z poczucia wielkości w poczucie niższości i czują się zawstydzeni. Takie porażki często prowadzą do depresji lub innych symptomów osi I tj. niepokój lub objawy psychosomatyczne, a zwykle także do dalszych działań na rzecz nadmiernej kompensacji"

 

A tak całkiem poważnie, to trzeba by było pomyśleć o psychoterapii.

 

Ps.Na początku tego tematu pisałeś, że już nie masz siły do życia, może dlatego, ze całą siłe wkładasz w bycie doskonałym, cały czas sie spinasz? Mi psycholog powiedzial, że tak na prawdę ludzie nie lubią doskonałych bo się przy nich źle czują, czują się od nich gorsi. Nie ma niczego złego w przeciętności, to przeciętni mają najwięcej prawdziwych przyjaciół, a doskonali są adorowanie, podziwiani, ale czy są lubiani?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem ci jeszcze, że przeglądam się swojemu odbiciu, przechodzę obok samochodu i musze zerknąć jak wyglądam. Narcyzm?

 

Nie, niska samoocena

Może faktycznie to coś podobnego do narcyzmu, ale mamy jakby 2 rodzaje narcyzmu, pierwszy występuje u osoby, która była jako dziecko rozpieszczana, wszytko było jej wolno i w dorosłym życiu uważa, że jest najlepsza, najpiekniejsza, a inni powinni ją podziwiać i spełniać jej zachcianki itp. a drugi rodzaj narcyzmu występuje właśnie u osób z niską samooceną, które skupiają się na sobie i robią wszystko, aby być najlepszymi, najpiękniejszymi, ale w środku wcale tak się nie czują. Poniżej fragment z ksiązki o narcystycznym zaburzeniu osobowości u osób u którym rozwinęło się to zaburzenie z powodu poczucia wadliwości i wstydu.

 

" ... Większość pacjentów z narcystycznym zaburzeniem osobowości czuje się wybrakowana. Z tego powodu nie pozwalają oni innym ludziom zanadto się do siebie zbliżyć i mają ambiwalentny stosunek do bliskości: tęsknią do niej, a zarazem czują się nieswojo, kiedy jej doświadczają, i wtedy bronią się przed nią. Pacjenci wierzą , że ujawnienie jakiejkolwiek wady będzie dla nich upokarzające i ostatecznie doprowadzi do odrzucenia. Zawsze, kiedy publicznie nie udaje im się sprostać wysokim wymaganiom, popadają z poczucia wielkości w poczucie niższości i czują się zawstydzeni. Takie porażki często prowadzą do depresji lub innych symptomów osi I tj. niepokój lub objawy psychosomatyczne, a zwykle także do dalszych działań na rzecz nadmiernej kompensacji"

 

A tak całkiem poważnie, to trzeba by było pomyśleć o psychoterapii.

 

Ps.Na początku tego tematu pisałeś, że już nie masz siły do życia, może dlatego, ze całą siłe wkładasz w bycie doskonałym, cały czas sie spinasz? Mi psycholog powiedzial, że tak na prawdę ludzie nie lubią doskonałych bo się przy nich źle czują, czują się od nich gorsi. Nie ma niczego złego w przeciętności, to przeciętni mają najwięcej prawdziwych przyjaciół, a doskonali są adorowanie, podziwiani, ale czy są lubiani?

 

Temat założyłem 8 miesięcy temu. Wtedy rzeczywiście miałem takie ciśnienie na bycie najlepszym, że wysiadalem.

Teraz poprostu chce być z siebie zadowolony. Ale nie jestem, ciągle myślę o przyszłości, i nie widzę siebie w niej.

Ciągle mam wrażenie ze mogłem coś zrobić lepiej, szybciej, że marnuje to co mam. Nikt z mojego rodzeństwa niema takich problemów, jest im dobrze jak jest. Ja jestem wiecznie z siebie niezadowolony, ponieważ nonstop chce więcej, lepiej. Itd

Chyba to jest narcyzm, bo najważniejsze dla mnie jest moje, ja, którego nienawidzę, bo jest wybrakowane. Dlatego chce doświadczać sytuacji w których jestem the Best, a unikam takich w których mogę okazać swoją jakikolwiek słabość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po raz kolejny.

U mnie trochę się zmieniło. Moje próby bycia coraz lepszym, skończyły sie na tym, ze miałem wypadek samochodowy.

Na szczescie/nie-szczescie nic mi sie nie stalo, oprocz kompletnej demolki w psychice, ktora mialem bardzo slaba. Po wypadku wszystko sie posypalo, sens tego wszystkiego itd, Az zglosilem sie do psychologa. Narazie 2 wizyty i odczuwam pozytywne, ale i wciaz powaracajace negatywne stany emocjonalne. Jednak wielkim bledem bylo odkladanie tej wizyty, dopiero wypadek "zmusil" mnie aby pojsc do psychologa. Teraz tak jakby, od nowa tworze wlasne "fundamenty". Calosc jako "budowla"sie chwieje, ale widze nadzieje. Chociaz nieraz wpadam w zwatpienie, to staram sie jak najwiecej zrobic sam, bez pomocy terapeuty. Zreszta poprosilem tylko o ukierunkownie w dobra strone, moich dzialan, bo sam nieznam tej sciezki, badz nie jestem jej pewien. Tez tak macie na terapi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już po terapiach indywidualnych, i jednej grupowej, do tego psychiatra przepisał mi escitil. Minęło półtora roku, od tych rzeczy.

Na indywidualnej terapii, cały czas gadałem, gadałem, gadałem. Poszedłem na grupową, i też gadałem, gadałem, gadałem. Starałem się przerobić całe swoje dzieciństwo, narzucałem własne tematy, nie dawałem dojść do głosu innym. Dochodziło do awantur o to, że zrobiłem sobie terapię indywidualną na terapii grupowej. Chciałem po prostu jak najwięcej przerobić, i naprawić swoje nędzne życie. Odczuwałem frustrację tym, że inni nie przykładają się do terapii, nie wykorzystują szansy pomocy, pomimo tego że sami chcieli przyjść na tą terapię.

Terapia ogólnie pozytywnie na mnie wpłynęła, czułem się dobrze, i czułem że już wszystko się ułoży. Po terapii, chciałem wszystko robić na spokojnie. Składałem CV do różnych firm. W tym do serwisu komputerowego - mój zawód to technik informatyk. Niby było ok. ale właściciel powiedział że zadzwoni, bo musi wszystkich sprawdzić. Ja oczywiście wpadłem w lament, zacząłem pytać co zrobiłem nie tak. Powiedział że jestem ok, ale musi innych sprawdzić. Do końca tego ostatniego dnia, nic nie byłem w stanie zrobić i poszedłem sobie zrezygnowany. Po ty już mój zapał do pracy zanikł, starałem się w rożnych miejscach pracować, ale nigdzie nie byłem w stanie dłużej pracować. W tej chwili jestem bezrobotny, od początku 2017 roku, moje życie polega, na przeżyciu- oczywiście na mamy garnuszku. Całe dnie robię wszystko, byle nie myśleć, czytam, oglądam filmy, aż zasnę ze zmęczenia. No i oczywiście pomagam w domu, ale tylko z powinności, że powinienem - normalnie nic bym nie robił, bo nie mam sił na nic, nawet na wstanie z łóżka. Boję się, że to jestem właśnie ja, bez żadnej maski, które wcześniej w tym wątku przedstawiałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co myślicie o tym, żeby sobie nawzajem pomóc? Tzn, nawiązać kontakt przez internet, i później o ile się uda, w "realu".

Na terapii grupowej, teoretycznie było super, pięknie ładnie, tyle że to była terapia, i ludzie zachowują się na niej jak najbardziej przyjaźnie. Nawet jak pozytywne rzeczy mówiono, to nie wierzyłem, gdyż uznawałem to za sztuczne. Po terapii, już nie było tak pięknie ładnie. Terapia-życie, to są dwa różne światy. Jeżeli przez internet uda się nawiązać kontakt, to myślę, że to będzie więcej warte, niż jakaś terapia. Jeżeli ktoś chce się "za kumplować" odzywajcie się tu, bądź na PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukas, ja chetnie popisze jesli chcesz. jestem studentka psychologii z wlasnymi problemami/zab.osobowosci/ jestem po 1,3 roku terapii

i dzieki niej naprawde wychodze na prosta. studiuje, zaczynam niedlugo druga szkole, jestem wolontariuszka,generalnie mam pozytywne podejscie do zycia i wierze w siebie :P

a kiedys bylam na dnie...depresji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukas, ja chetnie popisze jesli chcesz. jestem studentka psychologii z wlasnymi problemami/zab.osobowosci/ jestem po 1,3 roku terapii

i dzieki niej naprawde wychodze na prosta. studiuje, zaczynam niedlugo druga szkole, jestem wolontariuszka,generalnie mam pozytywne podejscie do zycia i wierze w siebie :P

a kiedys bylam na dnie...depresji

 

Chętnie Cię poznam. Myślę że kontakt z osoba, która wyszła ze swoich problemów, jest bardzo dobrym pomysłem.

Ja ze swojej strony, niewiele mam do zaoferowania - tylko swoje problemy :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,  dzisiaj też dopadł mnie lekki dołek ponieważ staram się o zmianę w swoim życiu,  wszystko zależy od ostatnich badań. Jeżeli się nie uda będę musiał wyjechać za granicę znów A wtedy nie wiem jak skończę . Może się zapiję lub będę tracił kasę na prostytutki . Jednak zawsze mam nadzieję i zarejestrowałem się tutaj żeby coś Ci poradzić,  jeżeli jesteś tu jeszcze aktywny.  Po pierwsze być może mierzysz zbyt wysoko . Chciał byś być rekinem biznesu lub coś w tym stylu , żeby pokazać wszystkim że jesteś lepszy , ale widocznie nie jesteś aż tak dobry  . Celuj trochę niżej,  znajdź pracę ze średniej półki. Po drugie w życiu musisz być fighterem,  walczyć żeby przeżyć każdy dzień,  co Ty się poddasz?  Wymiekniesz?  Jesteś słabszy od innych? Ja napewno nie , więc też walczę i próbuje póki mam siłę 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochodzę z biednej rodziny, matka pracowała tylko kilka lat jako szwaczka , ojciec był mechanikiem, zarabiali grosze.  Najbardziej przejebane miałem w gimnazjum, szydera , prześladowanie niektórych osób , jeszcze nie miałem takich znajomości. Chociaż znało znało mnie dużo dzieciaków i jedna z najpiękniejszych dziewczyn też chciała ze mną być ale byłem zbyt głupi wtedy,  niedojrzały w porównaniu z nią,  nie umiałem rozmawiać z dziewczynami,  mówić im tego co lubią słyszeć i nie wiedziałem na czym jej zależało.  Mimo tego nieraz mnie nawiedzały z koleżanką , przychodziły na przerwach , zaciągały w jakieś ustronne miejsce całowały i macały , raz mnie poprosiły we 3 żeby im jakieś zboczone smsy wysłać.  Wtedy byłem tak głupi,  że nie ogarniałem tego i nadal nie miałem dziewczyny . Wszystko się zmieniło po 18stce rzuciłem granie w piłkę,  zacząłem ćwiczyć,  pomyślałem że jeżeli nie jestem ładny to będę miał ładne mięśnie chociaż.  Po pierwszym roku ćwiczeń , nabrałem trochę masy i poznałem największych kozaków i można powiedzieć mafiozów w mieście . Wkrecili mnie w stanie na bramkach.  W międzyczasie poznałem dziewczynę która bardzo chciała być ze mną,  w końcu się zgodziłem,  chociaż to nie była miłość na początku.  Prawiczkiem przestałem być dopiero w wieku 20 lat , śmiech , ale później zaczęło się lawinowo zaliczanie kolejnych dziewczyn , kobiet,  bogatych , starszych,  młodszych,  pięknych.  Byłem szczęśliwy,  w zawodówce było mnie stać na auto , mogłem zabrać dziewczynę do kina czy restauracji.  W technikum sytuacja się nie zmieniła,  znali mnie wszyscy w szkole uczniowie i nauczyciele ,  byłem tam największy . Na imprezach w innych miastach zacząłem poznawać bogate osoby.  Widziałem na co mogą sobie pozwolić i w jakim luksusie żyją.  Zacząłem interesować się giełdą bo nie miałem za bardzo innych predyspozycji ani wykształcenia do super płatnej pracy . Moja dziewczyna niestety bardzo źle przeszła ten okres,  ciągłe zdrady i oszustwa,  jej ciągły płacz.  Robiłem jej świństwa.  Później przyszło zapłacić za to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosze nie uciekaj od rodziny tylko rodzinie pomoz, zeby mieli lepsze zycie, znajdz dobra prace i wroc do nich aby im pomoc  z tym co potrzebuja. Najgorsze jest jak ktos sie wstydzi rodziny, mnie mogliby qrwa wyzywac a i tak rodzina byla na pierwszym miejscu, mialbym w dupie innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×