Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego jeśli nie ukończyłem studiów


Sami88

Rekomendowane odpowiedzi

...jestem dla dziewczyn nic niewart ?? Jak gorszej jakości człowiek, o ile nazwać taką osobę człowiekiem. Takiego zachowania doświadczyłem ostatnio. Gdy za długi nie ukończyłem licencjatu. Dziś czuje się przez to traktowanie nic nie wart i każdy dzień jest dla mnie trudny. Czy nie ma już wolnych dziewczyn wrażliwych i spokojnych ze średnim czy zawodowym wykształceniem z którymi można by normalnie porozmawiać na jakieś głębsze tematy ? Mam już 25 lat i muszę zaczynać życie od nowa, a nie chce mi się nawet wstawać z łóżka codziennie rano. W nikim nie mam oparcia. Matka co jakiś czas przypomina mi, że zmarnowałem życie i jestem nic niewart. Samotność zaczyna dobijać mnie z wiekiem coraz bardziej. I to właśnie przez tą samotność i brak wsparcia zaczynam wysiadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sami88

facet!!!

kurcze co ty piszesz...ze studia ukazuja prawdziwe oblicze czlowieka?wiesz na mojej uczelni byli studenci leniwi-starzy placili kase-mieli osoby ktore dawaly notatki i jakos zdaly studia ale w zawodzie nie sa-wiec jestem zdania ze zeby zdac studia nie tylko nauka jest wazna ale spryt

 

ja tez dzieki mojej paczce zdalam pare egzaminow bo nawet nie mialam mozliwosci nauczyc sie...wiec znam sporo ludzi po studiach bez studiow...jak kazdy z Was i burakow nie brakuje a zdane studia,,,,prosze..

 

na nauke zawsze jest czas-mi w podstawowce mowiono ze nie zdan nawet zawodowki a zdalam egzamin magisterski i moga mnie pocalowac

 

zawsze mozesz wrocic do nauki,,,zrob to dla siebie-pokaz ze Cie stac-malymi krokami-a Ci ktory mysla ze czlowiek po studiach jest wiecej wart...to prosze,,,nie dokoncze...bo cisnienie mi idzie w gore;-)

 

wiec kop w dupe i idziesz dalej

zdasz licencjat teraz czy za rok,,,,i co z tego,,,

 

na moim roku byly juz babcie,,,i byly dumne ze staraja sie i jakos zdaja egzaminy

 

a obecny kobitka to chodzi bardziej o grubosc portfela heheheh niz kierunki ktore ukonczysz

 

ktory rok zawaliles?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sami88, wielu jest takich jak Ty. Nie możesz się tym tak przejmować, zawsze jest jakaś droga wyjścia.

Zresztą co to za ludzie, którzy oceniają innych przez pryzmat ich wykształcenia - nic nie warci. Do jakich to wynaturzeń doszło w tym kraju.

Dzisiaj i taj studia są nic niewarte - liczy się tak praca. Próbowałeś ją poszukać?

Osobiście powiem Ci , że też rzuciłam studia. Z perspektywy czasu był to nawet dobry krok - przez studia zmarnowałabym tylko czas a tak zdobyłam jakieś doświadczenie w pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety w naszym kraju coraz więcej osób (głównie właśnie "dojrzałe", piękne i młode dziewczyny) patrzy na wybujały zachodni świat i chciało by go przełożyć na naszych facetów czy to pod względem studiów czy mody, bogactwa itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, moja sytuacja konkretnie wygląda tak. Kilka lat temu postanowiłem, że zamienię swoje hobby w działalność gospodarczą. Było to w czasie gdy zaczynałem studia. Bardzo ciężko pracowałem przez ostatnie 5 lat nad swoim projektem który stworzyłem. Aby finansować testy musiałem jednak bardzo dużo pracować fizycznie. Pracowałem po 200 - 260 h miesięcznie + po powrocie do domu pracowałem nad własnym projektem po 100 - 120 h miesięcznie. Ogólnie moje lata życia wyglądały tak że z pracy przychodziłem coś zjadłem na szybko włączałem komputer i zaczynałem projektować swoją wizje. W weekendy dochodziła jeszcze szkoła. Był to dość trudny okres, bo czasami miewałem chwile chęci przywalenia głową w mur. Zrobiłem się ospały i zaczynałem reagować z opóźnieniem, bo nie dosłyszałem za pierwszym razem kto co do mnie mówi. Przełączałem się na taki oszczędny tryb, i dopiero gdy ktoś się odezwał skupiałem swoją uwagę i zwykle musiałem pytać "co ?" albo "czy może powtórzyć bo się zamyśliłem". Lata mijały rówieśnicy żyli normalnym życiem a ja swoim, bez zabawy i przerwy. W wieku 23 lat zgłosiłem do urzędu patentowego swój wynalazek, i zaczęło się szukanie inwestorów. Zaczęły się rozmowy i negocjacje, miałem bardzo konkretne oferty nawet na 10 mln zł. Był tylko jeden haczyk musiałem przygotować prototyp za swoje pieniądze. A ich nie miałem, więc wziąłem kredyt niektóre części robiłem bez pieniędzy na odroczoną fakturę płatności. I jakoś wyszło tak, że brakło mi pieniędzy aby dokończyć w pełni prototyp więc musiałem improwizować. Co zemściło się awariami i sporymi problemami. Osiągnąłem połowiczny sukces w testach. Pojawiły się pewne problemy których nie przewidziałem a które później rozwiązałem. W nowszej generacji projektu. Lecz na testy nie było pieniędzy i nie osiągnąłem w pełni działającego prototypu. Przyszedł czas spłaty zadłużeń i to mnie pogrążyło. Zaczęły się wezwania przedsądowe o spłatę zadłużenia. Ze szkoły wyleciałem po trzecim roku, oblałem jeden przedmiot i nie rozliczyłem się z niektórych prac np. takich jak praktyki, jeden obóz letni (z braku pieniędzy). Przyszło do domu pismo z tą informacją i matka to przeczytała. Tak się wkurzyła, że wyrzuciła mnie z domu następnego ranka. Było to w zimie i byłem jakieś dwa tygodnie bezdomny. Włóczyłem się po mieście nocami, czasem udało mi się przenocować w nocy u kolegi, czasem w dzień u kogoś. Po dwóch tygodniach, pojechałem do babci bo chciała abym przyjechał i jakoś zaczęła godzić mnie z matką. Dziś co prawda mieszkam jeszcze z matką ale stwierdziłem, że wyjadę za granicę na stałe. W ostatnich 2 latach ponieważ byłem ciężko zapracowany i nie miałem życia prywatnego. Założyłem sobie konto na portalu randkowym. I jak to było ? Z początku poznawałem jakieś osoby, rozmawialiśmy na GG, niektóre poznałem później osobiście. Ale jakoś te znajomości nie były niczym oprócz koleżeńskimi znajomościami. Później wyrzucili mnie ze szkoły, to i w profilu zmieniłem opcje wykształcenia ze student na średnie. Skutek był taki, że otrzymywałem informacje że chcą mnie dziewczyny poznawać. Jednak gdy wysyłałem informacje "Cześć" , "Jak mija dzień". Kończyło się to tak, że odwiedzały dopiero mój profil i rezygnowały z jakiejkolwiek konwersacji. A jedyne co zmieniło się w profilu to rubryka "wykształcenie". Co mnie zdołowało ponieważ jak zauważyłem, na takich portalach niemal wszyscy są studentami albo mają w rubryce "Wyższe". Że dałem sobie z tym spokój. Przypomniała mi się w tedy historia z pracy kiedy to poznałem pewną starszą panią, dorabiała do emerytury w hotelowym kiosku. I tak zaczęliśmy rozmawiać dla zabicia czasu. I powiedziała mi pewną historię jego sąsiada. Który był porządnym pracowitym facetem i ożenił się z azjatką. Opowiadała jaka ona jest, bo często wpadała na kawę rozmawiały. I dała mi pewną radę, że gdy będę chciał się kiedyś żenić, to abym poszukał sobie żony azjatki, bo naszym polką to się teraz w dupach z dobrobytu poprzewracało. Tak mi powiedziała, mówiła jak dziewczyny zachowywały się za czasów gdy ona była młoda i teraz jak patrzy na współczesne dziewczyny to odpowiedziała tylko, że w dupach im się poprzewracało i że jeśli kiedyś będę chciał się żenić to tylko z azjatką. W tedy nie myślałem o takich rzeczach bo miałem 18 lat i to była pierwsza moja praca. Ale przypomniałem sobie o tym, gdy po zmianie w swoim profilu rubryki wykształcenie przyszedł moment, że się załamałem. około 150 informacji, że chcą mnie poznać dziewczyny i 150 wejść na profil i rezygnacji. A jedyne co się zmieniło to informacja o wykształceniu. Więc stwierdziłem, że oleje to już na dobre i dam sobie z tym spokój. Ponieważ trafiłem na stronę polaka o tym jak żyje mu się w Polsce z żoną azjatką. Zacząłem z nim troszkę korespondować, dał mi kilka rad. I założyłem sobie konto na podobnym portalu międzynarodowym azjatyckim. Przekopiowałem swój polski profil na ten międzynarodowy o profilu azjatyckim, tłumacząc treść na angielski. I przeżyłem dosłownie szok pod względem zainteresowania. Miałem tak duże powodzenie, że nie szło rozmawiać z wszystkimi i spamiętać treści rozmów. A co powiem to tyle, że azjatki są bardzo zazdrosne i gdy czasem pomyliłem to o czym rozmawiałem z jedną i zapytałem się jej o coś np. o brata a ona nie miała brata. To dostawałem albo bana, albo też się obrażała. Poznałem tak wiele dziewczyn, kilka z Chin, Korei, Indonezji, Malty, Filipin, Japonii, Tajwanu itd. Jednak było ich zbyt wiele aby z wszystkimi rozmawiać. I odpuściłem sobie konwersacje dalsze, bo znowu brak czasu. Choć nie ukrywam, że niektóre mam na facebooku i dalej czasem pytamy się jak tam w życiu się układa. Czuje się samotny, i to mnie dobija. Do czego dochodzi czasem matka, która dorzuci swoje trzy grosze, że jestem nic niewart. Raz w życiu otarłem się o gigantyczne pieniądze, rozmawiałem z bardzo poważnymi osobami czułem się w tedy wyjątkowy, bo ciężką pracą wywalczyłem sobie dużą szanse. Ale zbankrutowałem głównie przez urzędników bo zastopowali mój kapitał, brakiem wydania decyzji. Przez co straciłem płynność finansową i upadłem z bardzo wysoka na ziemie. Bardzo dużo się w tym czasie nauczyłem, jednak jest coś jeszcze. Pochodzę z rozbitej rodziny, i nie znam swojego ojca. Brat utrzymywał z nim kontakty od wielu lat po cichu, przed matką. Ostatnio było wesele brata, i tak się złożyło, że był tam ojciec. I matka jak wiadomo też była. I widać, że do dziś go nienawidzi. Ale tak czy inaczej wujek który jest kombatantem i ma już 92 lata i był honorowym gościem na weselu. Chciał abym się z nim pogodził, to chwile porozmawialiśmy. I chciał teraz abym przyjechał do niego na weekend poznać się. Jest jeszcze coś, jak testament w którym mam zostać uwzględniony. I ponoć chce mnie wesprzeć finansowo jak kiedyś brata, który stanął na nogi po tym. Ja w przeciwieństwie do niego zawsze musiałem sam sobie dawać radę. Więc byłaby niby szansa na reaktywacje mojego projektu i od nowa rozkręcenie firmy własnej. Jednak nie jest to sednem do końca. Jest to dla mnie niezwykle ważne, ale ważniejsze to ta samotność którą odczuwam. Brak mi motywacji, po co mam zaczynać wszystko od nowa nie mam dla kogo. Czuje się osamotniony i wypalony, mój dzień wygląda tak, że praca dom, praca dom. Kuzyni i niektórzy koledzy którzy załapali się do mundurówek za dawnych czasów gdy jeszcze brali. Mają dziś bezpieczną posadkę zarabiają po 2.500 zł miesięcznie. Zazdroszczę im trochę tego życia. Mają normalne rodziny już a jesteśmy w tym samym wieku. Większość nie zdała matury a radzą sobie w życiu bardzo dobrze, są szczęśliwi. Ja natomiast zbankrutowałem i muszę zaczynać życie od nowa sam. I to sam jest najtrudniejsze dla mnie do poradzenia sobie w życiu. Bo sprawia, że czuje się pusty w środku, brak motywacji do walczenia i zaczynania wszystkiego na nowo. Nawet jeśli ojciec wsparłby mnie finansowo i kupiłbym maszyny które potrzebuje do reaktywacji firmy i projektu. To po co ? Żyje z dnia na dzień, bez nadziei. Głupio mi żyć z uczuciem, że gdybym nagle dokończył studia to nagle dziewczyny chciałyby mnie poznać. Wolałbym poznać kogoś gdy jestem w tych trudnych chwilach niż w tych dobrych. Bo jak niby na to patrzeć mam. Jestem osobą z natury spokojną, i chciałbym spokojnie żyć.

 

-- 13 paź 2013, 20:17 --

 

Sami88, wielu jest takich jak Ty. Nie możesz się tym tak przejmować, zawsze jest jakaś droga wyjścia.

Zresztą co to za ludzie, którzy oceniają innych przez pryzmat ich wykształcenia - nic nie warci. Do jakich to wynaturzeń doszło w tym kraju.

Dzisiaj i taj studia są nic niewarte - liczy się tak praca. Próbowałeś ją poszukać?

Osobiście powiem Ci , że też rzuciłam studia. Z perspektywy czasu był to nawet dobry krok - przez studia zmarnowałabym tylko czas a tak zdobyłam jakieś doświadczenie w pracy.

 

Gdyby nie te studia zainwestowałbym te środki w maszyny i prowadził dziś własną firmę. Bo nie jestem ani leniwy, ani też głupi. Ale wyszło jak wyszło, dawniej byłem pod większym wpływem matki, presja. Powiedzmy, że moja matka sobie mnie za cel wybrała abym realizował jej ambicje, bo na brata straciła wpływ i choć pewnie chciała dobrze, to mnie izolowała zawsze i szantażowała emocjonalnie. A ja mam dobre serce i przez to ulegałem. Dużo się jednak zmieniło od czasu gdy mnie wyrzuciła z domu. Chyba zrozumiała, że straciła wpływ nade mną. Fajnie jest czuć, że ma się wsparcie niż iść samotnie pod wiatr. Też nie lubię gdy skreśla się człowieka za brak papierka. Wiem z doświadczenia po rówieśnikach na studiach. Że inteligencja nie idzie w parze z papierkiem, bo poznawałem tam sporych oszołomów że tak powiem. Ale jest jak jest.

 

-- 13 paź 2013, 20:23 --

 

Niewydaje mi sie ze to przez studia przeciez tylu "troglodytow" ma podstawowe i piekne dziewczyny. Nieukonczone studia to pewnie element jeden z wielu.

 

Pewnie tak tyle, że do pewnego wieku. Przeważnie te fajne dziewczyny do 23 roku życia już zajęte albo mężatki. Zwłaszcza te ze średnim czy zawodowym. Praktycznie wszystkie pożenione do tego wieku. Więc trochę mnie minęło, pytanie tylko gdzie teraz takie dziewczyny znaleźć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Sami, widzę, że za bardzo przywiązujesz wagę do tych studiów i ich znaczenia, a winna jest tutaj Twoja matka, która postąpiła jak postąpiła. Dlatego uważasz się "gorszy" w oczach płci przeciwnej i sądzisz , że nigdy żadnej nie znajdziesz. Głowa do góry, więcej wiary w siebie

Tyle ile osiągnąłeś niejeden mógłby Ci pozazdrościć :D Tylko pogratulować :great: Pewnie przez chore ambicje matki, której ciągle mało, spoglądasz na siebie zbyt krytycznie. A właściwie przecież nic takiego się nie stało. Studia zawsze możesz podjąć na nowo, tylko pamiętaj liczą się Twoje ambicje i Twoje szczęście.

 

Musi być z Ciebie nieprzeciętna osoba, skoro tworzysz nowe rzeczy :great: i to w tak młodym wieku. Brakuje Ci jednak cierpliwości, nie od razu przecież Kraków zbudowano.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątpię żeby dziewczyny a przynajmniej większość z nich miała taki wymóg aby jej potencjalny partner musiał mieć wyższe wykształcenie, chyba zaradność życiowa, pozycja społeczna dużo bardziej się liczą poza charakterem oczywiście. Zresztą nie ważny papierek a to co ma się w głowie i rękach, ja mam niby papierek ale nigdy mi się w życiu nie przydał, wręcz odwrotnie bardziej przeszkadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątpię żeby dziewczyny a przynajmniej większość z nich miała taki wymóg aby jej potencjalny partner musiał mieć wyższe wykształcenie, chyba zaradność życiowa, pozycja społeczna dużo bardziej się liczą poza charakterem oczywiście. Zresztą nie ważny papierek a to co ma się w głowie i rękach, ja mam niby papierek ale nigdy mi się w życiu nie przydał, wręcz odwrotnie bardziej przeszkadza.

Oczywiście, że nie ma takiego wymogu. Studia to nie wszystko. Najważniejsze w drugim człowieku jest to, że można z nim porozmawiać, przytulić się i mieć w nim oparcie, a do tego nie są potrzebne ukończone studia :smile:

Sami88 uwierz w siebie, bo jesteś wartościowym facetem. Jest dużo dziewczyn, dla których nie liczy się wyższe wykształcenie, tylko człowiek i na pewno się znajdzie taka w Twoim życiu :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Sami, widzę, że za bardzo przywiązujesz wagę do tych studiów i ich znaczenia, a winna jest tutaj Twoja matka, która postąpiła jak postąpiła. Dlatego uważasz się "gorszy" w oczach płci przeciwnej i sądzisz , że nigdy żadnej nie znajdziesz. Głowa do góry, więcej wiary w siebie

Tyle ile osiągnąłeś niejeden mógłby Ci pozazdrościć :D Tylko pogratulować :great: Pewnie przez chore ambicje matki, której ciągle mało, spoglądasz na siebie zbyt krytycznie. A właściwie przecież nic takiego się nie stało. Studia zawsze możesz podjąć na nowo, tylko pamiętaj liczą się Twoje ambicje i Twoje szczęście.

 

Musi być z Ciebie nieprzeciętna osoba, skoro tworzysz nowe rzeczy :great: i to w tak młodym wieku. Brakuje Ci jednak cierpliwości, nie od razu przecież Kraków zbudowano.

 

Co się stało to się nie odstanie. Czasu już nie cofnę. Chodzi tylko o to, że teraz czuje wewnętrzną pustkę. W pewnym sensie, ja jestem z natury melancholikiem. Nie szukam rozgłosu, ani jakiegoś ekstrawaganckiego życia. Ale chciałbym żyć w pełni. A moje życie bądź co bądź jest szare i monotonne. Nie chodzi o to aby jakąkolwiek znaleźć, ale znaleźć kogoś podobnego do siebie aby je wypełnić. Kogoś kto lubiłby np. posłuchać czasem muzyki instrumentalnej, poezji śpiewanej, muzyki z lat 60's 70's 80's. Pójść do kina czy teatru, wyjść na spacer. Kogoś kto prawdę stawia za autorytet a nie autorytet za prawdę. Kto ma otwarty umysł i może rozmawiać o rzeczach abstrakcyjnych. Kogoś komu nie potrzebne są drogie zabawki aby poczuć się lepszym człowiekiem. Kto stara się patrzeć poza to co widać. Kto otwarty jest na tematykę duchową i nie boi się pytań o sens istnienia, ma własne przemyślenia. Może i wymagam od siebie zbyt wiele i często mnie to dołuje. Ale brakuje mi bliźniaczej duszy i ostatnio na weselu bardzo to odczułem. A chciałbym kogoś poznać to mimo wszystko nie jest łatwo. Na portalach randkowych nie ma sensu zakładać kont, tak to widzę z doświadczenia swojego. Nie czuje się młody zbytnio, bo nie jestem już taki młody. Może jestem jeszcze młody ale inny niż kiedyś i wszystko jest inne. Ciężko jest poznać wrażliwą dziewczynę bo nie wiem gdzie takie nawet można spotkać. Przez te lata pracy zatraciłem umiejętność zabawy. Z pewnością jestem osobą o głębokim wnętrzu, posiadam też pewne urazy nabyte od dziecka. I nie wytrzymałbym z płytką osobą, dla której wiecznie musi się coś dziać. Bo mi wystarczy wybrać się motocyklem na odludzie, popatrzeć na zachód słońca, posiedzieć przed ogniskiem, posłuchać wieczorem spokojnej muzyki relaksując się. Przy osobach pobudliwych tematy filozoficzne nie są zbytnio do poruszenia, a poezja śpiewana, czy instrumentalna to jak zauważyłem nie jest dla nich. Poznałem parę takich dziewczyn w życiu prawdę mówiąc nie miałem z nimi o czym rozmawiać. Kilka razy w życiu byłem w klubach i to tylko dlatego, że koledzy mnie wyciągnęli. I poznałem tam kilka dziewczyn, ale zbyt wielka różnica osobowości. W dodatku nie czułem się tam dobrze, nie było to dla mnie miejsce odpowiednie. Już znacznie bardziej wole biesiady wiejskie, dożynki. Niż dyskotekowe klimaty. Nie wiem więc, czy coś się zmieni. Z jednej strony postanowiłem wyemigrować na zawsze w styczniu 2014 roku. Ale z drugiej pojawiła się szansa na reaktywacje własnej firmy i zaczęcie wszystkiego od nowa. Pojawiły się osoby które chcą mi pomóc, rzecznik patentowy odezwał się w sprawie rozszerzenia międzynarodowych praw autorskich. Ale nie chce wchodzić w to na nowo sam. Bo już raz przeszedłem tą drogę sam i drugi raz nie chce, bo jest bardzo ciężko. Więc nie wiem co zrobię. Moje życie zmieniło się od czasu gdy zacząłem medytować i rozwijać się duchowo. Ale jeszcze nie czuje wewnętrznego szczęścia.

 

Wątpię żeby dziewczyny a przynajmniej większość z nich miała taki wymóg aby jej potencjalny partner musiał mieć wyższe wykształcenie, chyba zaradność życiowa, pozycja społeczna dużo bardziej się liczą poza charakterem oczywiście. Zresztą nie ważny papierek a to co ma się w głowie i rękach, ja mam niby papierek ale nigdy mi się w życiu nie przydał, wręcz odwrotnie bardziej przeszkadza..

 

Papierek też raczej nie przydałby mi się. Ale jak matka mówi, że gdybym go miał to ludzie by mnie szanowali. Ona jak na nią patrze to widzę, że w życiu sama dużo wycierpiała. Całe życie samotna właściwie jest, i ma w sobie dużo nienawiści do świata chyba.

 

Oczywiście, że nie ma takiego wymogu. Studia to nie wszystko. Najważniejsze w drugim człowieku jest to, że można z nim porozmawiać, przytulić się i mieć w nim oparcie, a do tego nie są potrzebne ukończone studia :smile:

Sami88 uwierz w siebie, bo jesteś wartościowym facetem. Jest dużo dziewczyn, dla których nie liczy się wyższe wykształcenie, tylko człowiek i na pewno się znajdzie taka w Twoim życiu :smile:

 

Wiem, ja nie patrze na papierek, tylko na to jak się czuje przy kimś. A poczucie własnej wartości ucierpiało u mnie bo zawsze mogło być lepiej jak matka mówiła. A dziś dotyka mnie samotność jednak. Bo nie dość, że nie mam wsparcia w tych trudnych chwilach w rodzinie bliskiej. To jeszcze czuje wewnętrzną pustkę. Ja działam w życiu dość metodycznie, jak z tamtym moim wcześniejszym biznesem. Musiałbym opracować sobie jakiś plan działania. Ostatnio przy piwie z kolegami usłyszałem historię. O Dziewczynie która zaszłą w ciąże z chłopakiem i chcieli być razem, ale on nie chciał ślubu brać. I matka dziewczyny postawiła warunek, że albo się ożenią albo nie pozwoli im być razem. To może brzmi śmiesznie, ale niektórzy rodzice są dla swoich dzieci bardzo brutalni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, ja nie patrze na papierek, tylko na to jak się czuje przy kimś. A poczucie własnej wartości ucierpiało u mnie bo zawsze mogło być lepiej jak matka mówiła. A dziś dotyka mnie samotność jednak. Bo nie dość, że nie mam wsparcia w tych trudnych chwilach w rodzinie bliskiej. To jeszcze czuje wewnętrzną pustkę. Ja działam w życiu dość metodycznie, jak z tamtym moim wcześniejszym biznesem. Musiałbym opracować sobie jakiś plan działania. Ostatnio przy piwie z kolegami usłyszałem historię. O Dziewczynie która zaszłą w ciąże z chłopakiem i chcieli być razem, ale on nie chciał ślubu brać. I matka dziewczyny postawiła warunek, że albo się ożenią albo nie pozwoli im być razem. To może brzmi śmiesznie, ale niektórzy rodzice są dla swoich dzieci bardzo brutalni.

Znam to doskonale. Mój ojciec ciągle mi powtarzał, że niczego w życiu nie osiągnę, że do niczego się nie nadaję. Właśnie jemu zawdzięczam moją niską samoocenę. Moim lekarstwem była prawie dosłownie ucieczka z domu i ułożenie sobie życia od nowa, z daleka od niego. Dzięki temu zaczynam normalnie żyć. Odcięłam się całkowicie od człowieka, który mnie niszczył całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie teraz radzisz ? Gdzie się wyprowadziłaś i czy masz jakiś kontakt z rodziną ?

Wyjechałam za granicę, do Anglii i myślę, że radzę sobie całkiem dobrze. Jestem tu już ponad trzy lata, mam stałą pracę, mam partnera, zajmuję się domem. Mam normalne życie, a pozostając w Polsce z moim ojcem nie miałabym nic z tych rzeczy, tylko pogłębiające się problemy z samą sobą. Powoli zaczynam zapominać o tamtym życiu, nabrałam dystansu i pewności siebie. Ważne jest dla mnie, że mam kogoś kto pozwala mi uwierzyć w siebie. Mogę szczerze powiedzieć, że w tej chwili jestem zadowolona z mojego życia.

Wyjazd kosztował mnie dużo, ponieważ nie miałam tu nikogo bliskiego, ale dzisiaj wiem, że było warto zaryzykować. Z ojcem nie mam kontaktu, tylko z mamą. Ją też chcę tutaj sprowadzić, nie chcę jej z nim tam zostawiać.

 

P.S. Ja nie obroniłam pracy licencjackiej, czyli też nie mam tytułu, ale nie uważam, żeby to było coś co mnie dyskwalifikuje w oczach innych ludzi. Pamiętaj wartości człowieka nie mierzy się wykształceniem :) Teraz wiem, że mój ojciec nie miał racji, że potrafię dużo i daję sobie radę w życiu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×