Skocz do zawartości
Nerwica.com

Popadam w depresje, chce sie wygadac


PrzegrałemZycie

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie ;)

 

W sumie nie wiem od czego zacząć i po co tak właściwie to piszę, nie wiem czy to szukanie pomocy czy może chęć poużalania się nad sobą, a może po prostu wygadania się. Nie jestem w stanie określić swojego „problemu”, ciężko jest go jasno sprecyzować. Dodam na początku, że humanista ze mnie żaden do tego tekst który czytacie ( zapewne: JESZCZE CZYTACIE ) jest pisany z głowy na bieżąco po prostu spontanicznie dlatego też przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy. //Podchodzę do pisania drugi raz//. Wypadało by powiedzieć słowem wstępu coś o sobie** tak więc, jestem 19 letnim spokojnym, opanowanym i raczej cichym chłopakiem mieszkającym w małej miejscowości, chodzę do 4 klasy szkoły średniej – klasy maturalnej ( kierunek raczej nie dla mnie, jak to mówię minąłem się z powołaniem – informatyka ), moją pasją są samochody ale to wydaje mi się mało istotne :) Ostatnie dwa lata w moim życiu minęły nad wyraz szybko, jak mrugnięcie oka… do teraz doskonale pamiętam wydarzenia z ubiegłych wakacji, roku szkolnego czy też sylwestra ( o czym potem ) jakby to miało miejsce ledwie kilka dni wstecz. Stało się tak bowiem myślę, dużo myślę…bardzo dużo myślę jak to mówią „o wszystkim i o niczym” ale nie są to w każdym bądź razie optymistyczne myśli, bo wydaje mi się ( tak, znów WYDAJE MI się, niczego nie jestem pewien), że jestem z natury pesymistą, a może realistą? Sam już nie wiem. Ahh myślę, że warto dodać dlaczego nie podałem swojego imienia na początku wypowiedzi? Ano dlatego, że jestem cholernie nieśmiały, w zasadzie nie wiem czy to jest jeszcze nieśmiałość czy już fobia społeczna.

**Po przemyśleniu stwierdziłem, że się jednak NIE ujawnię kierując się myślą, że ktoś znajomy może rozpozna moją osobę ( dla niektórych to głupie ), tak samo moja pasja/hobby o którym wspominałem powyżej.

 

Nieśmiałość… myślę, że to jeden z głównych punktów mojej depresji… Tak! Miałem, a raczej mam nadal depresję, myśli samobójcze, nawet „plan” jak skończyć o którym myślę lepiej będzie gdy nie napiszę, oczywiście jest dość „tchórzowski” jak cała moja persona. Nieśmiałość tak mocno się udziela, jest tak dokuczająca, że nie potrafię załatwić podstawowych spraw, mam nawet problemy by spokojnie zrobić zakupy w sklepie, nawet samoobsługowym ( tu może przesadzam ale przy kasie czuję przyspieszone bicie serducha i drżenie głosu , plączę się rozmawiając przez telefon, a w szkole gdy mam coś powiedzieć przy np. odpowiedzi pocą mi się ręce i serce podchodzi do gardła. O jakichkolwiek występach publicznych czy innych wygłoszeniach nie ma w ogóle mowy, zadukałbym się na śmierć i został pewnie wyśmiany– zawsze podziwiałem i zazdrościłem jednocześnie ludziom śmiałości i ogółem swobody w każdej sytuacji. O relacjach damsko męskich nie wspominam bo to już jest sprawą oczywistą. Nie ma mowy o jakimkolwiek ( podobno „normalnym” w moim wieku) zarywaniu, czy innych, w ogóle nie widzę siebie w takiej roli. Niska samoocena to mój drugi punkt do depresji i właściwie można go podpiąć pod nieśmiałość, pewnym czynnikiem do tego na pewno będzie wada postawy ( to akurat miło brzmi ;) ), piszę to tutaj bo wprost bym tego nikomu nie powiedział, zresztą niczego co wyżej napisałem… mam przemieszczony mostek, tzw. Zapadniętą klatkę piersiową… kto nie wie, niech wpisze w Google, pewnie większości osób w moim wieku wytworzy się w głowie obraz „klata jak szczur czoło” i ja zdaje sobie z tego sprawę. Tu kolejny ból, ‘koledzy’ ( do tego też wrócę zapraszają, a raczej zapraszali mnie niejednokrotnie na plażę, nad jezioro. Musiałem się wykręcać często „debilnymi” wymówkami, lecz gdy sytuacja była naprawdę krytyczna, jechałem z nimi i mimo 35 stopniowego upału siedziałem sam nad brzegiem, naturalnie – ubrany… Kolejny przykład basen, dla niektórych to niepojęte wręcz, ale nikt nie zrozumie problemu dopóki sam go nie doświadczy, motyw na przytoczonym basenie miałem zawsze prosty, rozebrać się w szatni tak by nikt nie widział przez co wydawało mi się, że wyglądam nawet podejrzanie, następnie jak najszybciej wskoczyć do wody. Wyjście podobnie – tak by nikt mnie nie zobaczył. Potrafiłem siedzieć 10 minut dłużej w niecce, jeżeli kręciło się nad taflą więcej osób… Wiadomo, że ludzi uniknąć się nie da, dlatego też wielokrotnie widziałem spojrzenia chłopaków pod prysznicami, w szatni czy też innych ludzi, dziewczyn, ratowników gdy przechodziłem obok, nie raz zdarzało się wytykanie czy głupie docinki. Szkolny WF pomijam, sytuacja podobna jak powyżej z tym, że ludzi na np. basenie nie znam co mnie mniej obchodzi aniżeli ludzie których widuje na co dzień. Zakodowałem sobie tak w głowie i zostało. Pewnie nikt tego już dawno nie czyta ale mi trochę może ulży jak wyrzucę z siebie wszystko . Wracając do sylwestra itp. Nie zapraszano mnie nigdzie i to oczywista rzecz, zresztą nie miał kto… KOLEDZY ograniczają się tylko do znajomości na terenie szkoły. Po podstawówce kontakt ze wszystkimi zniknął, po gimnazjum to samo. Teraz w technikum jest tak samo, ewentualnie czasem ktoś napisze baaaaardzo rzadko „po coś”. Utrzymywane relacje o ile można to tak nazwać ograniczają się do mówienia „cześć” na ulicy ale i to nie zawsze. Dawno przestałem się tym przejmować ale z drugiej strony szkoda patrzeć na ludzi z którymi niegdyś się świetnie dogadywałem tak po prostu mijają mnie na ulicy odwracają bądź spuszczają wzrok. Ponadto mówię wprost: przyjaciela nigdy nie miałem, nawet nie mam kolegów z którymi mógłbym wyjść poza lekcjami. (Nie uległem trendom i nie mam nawet „facebooka” bo po co skoro znajomych brak? hasło: nie masz ‘facebooka – nie żyjesz’, teraz widzę, że coś w tym faktycznie jest). Chociaż w szkole myślę, że nie jestem uważany za kogoś z problemami, raczej jak kogoś normalnego. Dodam, że na studniówkę się nie wybieram jako jedyny z całej 25 osobowej klasy. Cały mój dzień można przedstawić prosto i wygląda pi razy drzwi tak: wstać, zjeść, pójść do szkoły, wrócić do domu, komputer, jem obiad, komputer, kolacja, komputer, i idę spać. Niekiedy wplotę w to jakiś wypad rowerowy czy bieganie. Trochę złe miejsce wybrałem na dodanie notki ale później zapomnę, a sam nie wiem czy to istotne informacje. PRAWDOPODOBNIE mam dużo z materialisty, odkładam każdy grosz ciągle szukam sposobu by jakoś „chapnąć” trochę kasy, ale… kieszonkowych od rodziców nigdy nie brałem wiedząc jaką mamy sytuację finansową. Nie jesteśmy biedni, nie powiedziałbym tego, ale starcza „do następnego” i w zasadzie na nic więcej, na żadne przyjemności sobie nie pozwalam. Trochę smutne, że muszę patrzeć na wszystko przez pryzmat pieniądza, odmawiam sobie wielu przyjemności, nie kupuję nawet ubrań jeśli nie ma takiej potrzeby. Jadąc samochodem gdziekolwiek myślę o spalaniu samochodu, nie wiem czy tu się śmiać ? Zajeżdżając na stacje bliżej jednak do płaczu.

 

Sylwesterrr… sylwestra spędziłem na mieście ( zaczyna się jakbym nie miał żadnego problemu, brzmi nieźle co?) z tym, że byłem się zwyczajnie w świecie przejść, w ustronne ciemne miejsce z dala od wszystkich ludzi, swoją drogą gdzie bym nie poszedł o 24.00 wszędzie pustki. Więc założyłem słuchawki i wyruszyłem porozmyślać, a refleksja o tej porze w takich okolicznościach jest naprawdę silna. Rozmyślałem i nadal rozmyślam o niczym innym jak o swoim życiu, doszedłem do wniosku, że dla takich ludzi jak ja w społeczeństwie po prostu nie ma miejsca. Parę faktów o mnie: nie jestem w niczym dobry ( nie ma tu ani trochę przesady), nie wiem co chcę robić w życiu, pesymistycznie patrzę na świat, ostatnio stwierdziłem, że w życiu nic nie osiągnę, straciłem dobry kawałek życia mimo młodego wieku. Pewien czas temu myślałem: jakoś to będzie, ułoży się ale nie! Złudne oczekiwanie do niczego nie doprowadziło, w sumie nie wiem czemu byłem taki naiwny. Ostatnio sporo myślę nad tym co robić w życiu czego się chwytać, opcji NIBY od groma ale nie wszystkie dostępne dla szarych ludzi ( jestem bez znajomości) począwszy od ratownika, policjanta, lekarza (śmieszne ale od czego są marzenia), aż do np. kierowcy ( mały kontakt z ludźmi/ czytaj podpunkt: nieśmiałość) i tak dożyć starości? A może spróbować dalej ciągnąć informatykę na studiach? – Mam tzn. miałem, tzn. mam … sam nie wiem, zamiar iść na studia, w końcu ludziom po studiach łatwiej o pracę ( generalizując ). Uczę się NIBY nie najgorzej, tzn. nie uczę się bo w domu skupić się na niczym nie mogę, tylko rozmyślam. Doszedłem do wniosku, że jedyne czego chcę w życiu to ŻYĆ. Znaleźć coś co lubię robić, dobrze płatne ( może za duże wymagania? – żyłka materialisty), by nie „wiązać końca z końcem” by się usamodzielnić, zejść z głowy rodzicom, kontynuować i poszerzać pasję aż do realizacji marzeń. O związku nie myślę, nigdy nie miałem dziewczyny i myślę, że nikt by takiego ponuraka nie chciał. Chociaż podobno najbrzydszy nie jestem :) Czy może… SKONCZYC Z TYM WSZYSTKIM ?

 

Na razie to tyle, dzięki, że mogłem się wygadać, napocić trochę przy pisaniu tego tekstu, chociaż literki same się układały i jak wspominałem na początku przepraszam za wszystkie błędy językowe, ortograficzne itp. Itd. Orłem nie jestem w żadnej dziedzinie, a zwłaszcza w języku pisanym :)

 

Chciałem tylko przypomnieć jedno zdanie:

 

„**Po przemyśleniu stwierdziłem, że się jednak NIE ujawnię kierując się myślą, że ktoś znajomy może rozpozna moją osobę ( dla niektórych to głupie ), tak samo moja pasja/hobby o którym wspominałem powyżej.”

 

Na początku tego tekstu zakładałem, że zakończę puentą „przegrałem życie”. Ale jakoś wygadanie się poprawiło mi humor i powstrzymam się :)

 

Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum :D

Po pierwsze życia nie przegrałeś, życie dopiero zaczynasz :D Od dziś zmieniasz sposób myślenia :D

 

Co tu dużo mówić; typowa deprecha. Ale znawcą nie jestem. Masz zaniżone poczucie własnej wartości. Izolujesz się od ludzi. Pesymizm. Widzenie w czarnych barwach. Próby samobójcze. Znajdź jakiegoś psychoterapeutę lub pogadaj o problemach z pedagogiem szkolnym. Od czegoś musisz zacząć. Głowa do góry, przede wszystkim, zacznij się częściej uśmiechać. Zamiast ciągle rozmyślać zajmij si czymś innym: np. czytaniem; znajdź sobie hobby, to dobry pomysł. A co robisz jak siedzisz przed komputerem? To dobry sposób aby poznawać ludzi. Wiem , że to nie to samo co w realu, ale ma sporo zalet. Spróbuj, kontakty z ludźmi naprawdę pomagają np. w leczeniu nieśmiałości.

Masz w sobie naprawdę duży potencjał, musisz go tylko dostrzec i uwierzyć w siebie. Uwierz w siebie a wygrasz swoje życie :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki za odzew ;) Nie ukrywam, że liczyłem na krytykę z miejsca

 

pogadaj o problemach z pedagogiem szkolnym

 

Była taka rozmowa, pedagog rozłożył ręce. Nie lubię tak w 4 oczy opowiadać o intymnych wręcz dla mnie rzeczach.

 

Zamiast ciągle rozmyślać zajmij si czymś innym: np. czytaniem

 

Nie dam rady się skupić, jakoś nie ciągnie mnie do tego :(

 

znajdź sobie hobby, to dobry pomysł

 

Hobby mam lecz... drogie, aktualnie nie stać mnie na nie, nie zanosi się na zmiany.

 

A co robisz jak siedzisz przed komputerem?

 

Czytam jakieś artykuły nie mające nijakiego sensu w większości, oglądam YT i inne. w zasadzie sam nie wiem jak szybko i gdzie ten czas się ulatnia. Ale nadmienię, że nie jestem stereotypowym grającym maniakiem, gdybym tylko miał możliwość oderwania się...

 

 

 

@Atalanta

Dzięki jeszcze raz ;) Może ktoś mnie zrozumie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum :D

zacznij się częściej uśmiechać. Zamiast ciągle rozmyślać zajmij si czymś innym: np. czytaniem; znajdź sobie hobby, to dobry pomysł.

 

Uwierz w siebie a wygrasz swoje życie :great:

 

Brzmi jak tanie NLP ale co ja tam wiem.. Jak osoba która nie ma sił do życia ma się uśmiechać (jeszcze bez powodu).. albo szukać hobby i zajęcia jak jej się wszystko w rękach sypie i zanika zainteresowanie czymkolwiek..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum :D

zacznij się częściej uśmiechać. Zamiast ciągle rozmyślać zajmij si czymś innym: np. czytaniem; znajdź sobie hobby, to dobry pomysł.

 

Uwierz w siebie a wygrasz swoje życie :great:

 

Brzmi jak tanie NLP ale co ja tam wiem.. Jak osoba która nie ma sił do życia ma się uśmiechać (jeszcze bez powodu).. albo szukać hobby i zajęcia jak jej się wszystko w rękach sypie i zanika zainteresowanie czymkolwiek..

 

...czyli najlepiej nie robić nic, zatracać się i popadać w coraz większą rozpacz i beznadzieję, czekać jak życie Ci minie. Oczywiście, można i tak. Ale jeśli Ty sam nie chcesz ratować swojego życia, nie masz zamiaru go zmienić, to raczej nikt na siłę Cię nie zmusi. Twoje życie jest w Twoich rękach: kto chce ten szuka sposobu, kto nie chce ten szuka powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy to szukanie pomocy czy może chęć poużalania się nad sobą, a może po prostu wygadania się

 

Nie szukam powodu dla NIE ratowania życia, chciałbym je zmienić lecz jak wiadomo nie wszystko się da.

 

Brzmi jak tanie NLP[...] Jak osoba która nie ma sił do życia ma się uśmiechać

 

Zgadzam się z kolegą po całości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy to szukanie pomocy czy może chęć poużalania się nad sobą, a może po prostu wygadania się

 

Nie szukam powodu dla NIE ratowania życia, chciałbym je zmienić lecz jak wiadomo nie wszystko się da.

Oczywiście że wszystko się nie da, a przynajmniej nie wszystko na raz ;) Ważne jednak jest aby zacząć, z depresji wychodzi się latami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy doczytałem, czy może pominąłem - jeśli nie lubisz gadki z terapeutami itd, - spróbuj pogadać z starszymi o wizycie u psychiatry,magic pillsy co prawda sytuacji nie uratują i nie rozwiążą problemów,ale pozwolą na znośniejszą egzystencję,pomyśleć co dalej....

Mówisz że masz hobby,wejdź na fora tego typu,zawsze to trochę zajmie człowieka,poczytasz,powymieniasz się wiedzą,może poznasz kogoś choćby na płaszczyźnie internetu...

Na studia idź jak najbardziej,lepsze to niż siedzenie w domu i wieczne dołowanie się .

 

Co do przegrania życia,to jest tylko możliwość/opcja,nie jest to przesądzone że żywot przegrasz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że wszystko się nie da, a przynajmniej nie wszystko na raz ;) Ważne jednak jest aby zacząć, z depresji wychodzi się latami

 

I takie zdanie mnie wystarczająco demotywuje. Nie chce wszystkiego od zaraz, od już ale perspektywa kilku lat hmm brzmi zatrważająco i totalnie mnie zniechęca.

 

Psycholog, psychiatra czy to pomoże? Nie doradzi, wygadam się i to wszystko, o ile w ogóle byłbym w stanie się otworzyć przed nim. Jeśli już połowę faktów bym pominął by ukrócić wizytę do minimum.

Bez porównan z forum, tutaj wiem ze jestem anonimowy, z ta swiadomoscia latwiej pisac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...czyli najlepiej nie robić nic, zatracać się i popadać w coraz większą rozpacz i beznadzieję, czekać jak życie Ci minie. Oczywiście, można i tak. Ale jeśli Ty sam nie chcesz ratować swojego życia, nie masz zamiaru go zmienić, to raczej nikt na siłę Cię nie zmusi. Twoje życie jest w Twoich rękach: kto chce ten szuka sposobu, kto nie chce ten szuka powodu.

 

Nie wiem jak inni ale mnie tego typu wlasnie rzeczy dodatkowo dobijaja zwlaszcza na forach o takiej tematyce bo sa podobne do wypowiedzi osob niemajacych kompletnie zadnego wyobrazenia o depresjii a zwlaszcza o tym ze dla osoby z depresja pojecie "zycie jest w twoich rekach" jest kompletna abstrakcja i tylko prowadzi do frustracji..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyobrazenie o lekach mam inne, potrafia leczyc przeziebienie ale zmiany emocjonalne? w glowie? hmm brzmi wlasnie jak abstrakcja :P

 

@grsec

mam identyczne zdanie, w zasadzie czuje sie jakbym to ja pisal...

 

pojecie "zycie jest w twoich rekach" jest kompletna abstrakcja i tylko prowadzi do frustracji

 

dokladnie, prosta 'diagnoza' ale jakos na mnie bardziej negatywnie dziala niz motywuje do dzialania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak inni ale mnie tego typu wlasnie rzeczy dodatkowo dobijaja zwlaszcza na forach o takiej tematyce bo sa podobne do wypowiedzi osob niemajacych kompletnie zadnego wyobrazenia o depresjii a zwlaszcza o tym ze dla osoby z depresja pojecie "zycie jest w twoich rekach" jest kompletna abstrakcja i tylko prowadzi do frustracji..

Jesli ktos jest na poziomie kontemplacji wlasnej beznadzieji (ooo, jakiijanieszesliwy :why: ), to moze wkurzac, a oczywista prawda jest taka, ze to jedyna rozsadna rada, bo wlasnie na tym do cholery polega zycie, by wziac je we wlasne rece, i przezyc po swojemu. Nikt w internecie cie nie zna, nie wie, jakie sa powody twoich problemow, ty wiesz to najlepiej, wiec jak ktos inaczej ma pomoc? Trzeba szukac na siebie sposobu do oporu. Albo twierdzic, ze wszystko frustruje, i faktycznie przegrac zycie w chvj, jak to woli 8) Nie wiem w takim razie, czego oczekuja osoby tutaj piszace, ze przez dziesiec stron ktos bedzie glaskal ich po glowach? Facetow tym bardziej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do gadki szmatki "życie jest w twoich rękach" "weź się w garść" i inne pierdolnięte puste frazesy które są godne propagandy jakiegoś podrzędnego dyktatora/dowódcy bojówki w zadupiu zadupia krajów 3 świata - racja.

Jednak coś tam prawdy w nich jest...człowiek musi wykazywać choć szczątkowe chęci do zmian,by jego życie wyglądało lepiej,w reszcie pomogą przyjaciele,partner/ka,psychoterapeuci,leki,whatever cokolwiek co pomaga,ale jednak....nikt nikogo nie zmusi by ten zaczął "żyć",tak się nie da niestety...(też bym tak chciał bo łatwiej,ale doopa,chęci do życia muszą w człowieku być i tyle,na siłę nikomu się nie pomoże ;_;.

Wyobrazenie o lekach mam inne, potrafia leczyc przeziebienie ale zmiany emocjonalne? w glowie? hmm brzmi wlasnie jak abstrakcja :P

A jednak,to possibru,jak najbardziej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia nie wszystko rozwiąże. Pomoże Ci tylko radzić sobie z nieśmiałością. Dostaniesz kilka tabsów i pa pa. A w głębi serca szukasz jak każdy po prostu akceptacji i RÓWIEŚNIKÓW. A tego Pan/i terapeuta Ci nie zapewni.

Moja rada: terapia a potem idź na studia. Kręcą cię samochody ? To szukaj studiów nawet na końcu Polski.

Piszesz, że kończysz 19 lat. Co będziesz robić jak większość znajomych zajmie się swoim życiem ? Już teraz wspominasz, że często wykręcasz się od spotkań z nimi. Uwierz mi potem zostaje często tylko "Cześć" na ulicy. A tak na Uczelni zawsze z kimś złapiesz kontakt. Akademik, potem wspólne wynajęcie mieszkania z osobami o podobnych pasjach. Tylko ucz się czegoś co sprawia, że twoje serce bije szybciej. A nie przespane noce przy książce będą czymś, co po latach będziesz wspominał z rozrzewnieniem. Imprezy nawet nudne to zawsze imprezy. Zobaczysz wtedy, że nie każdy to "kozak" i nikt nie jest "ideałem". Na koniec. Wg mnie nie jesteś pesymistą tylko realistą. Oceniasz "na chłodno" swoje życie. Nie można całe życie okłamywać się i wszystko podpinać pod depresję. Po prostu jedni są życiowymi szczęśliwcami, drudzy natomiast pechowcami. Ty możesz być przeciętniakiem. Ale szczęśliwym. Nie wymagaj od siebie za dużo. Rób to co chcesz i to co czujesz. A reszta sama się ułoży. Życzę powodzenia. :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ze to jedyna rozsadna rada, bo wlasnie na tym do cholery polega zycie, by wziac je we wlasne rece, i przezyc po swojemu

 

Wiec wlasnie udanie sie do specjalisty jest krokiem ku zdobyciu sil i nadzieji na przezycie tego zycia tak jakby sie chcialo ale drugie ja siedzace w czlowieku to uniemozliwia. Nie wiem czy to az takie trudne do zrozumienia.

 

Czasy sie zmienily i nie trzeba byc juz meczennikiem w dobie farmakologii i wszelakich terapii.. Przyznanie sie przed samym soba i zrozumienie ze jednak w nas siedzi jakies drugie (gorsze) ja ktore nam skutecznie proboje te zycie obrzydzic jest chyba lepsze od zycia z dnia na dzien w poczuciu beznadziejnosci, smutku + z innymi cechami depresji i wmawianie sobie ze wlasnie jest takie zycie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiec wlasnie udanie sie do specjalisty jest krokiem ku zdobyciu sil i nadzieji na przezycie tego zycia tak jakby sie chcialo ale drugie ja siedzace w czlowieku to uniemozliwia. Nie wiem czy to az takie trudne do zrozumienia.

moze to drugie ja, ktore teraz jako zadanie glowne ustalilo sobie cel...

kontemplacji wlasnej beznadzieji

...wiec kto moze tu cokolwiek zrobic, forumowicz, lekarz, ktokolwiek, skoro bedzie sie ulegac temu letargowi(-czy temu dugiemu ja-), i nawet nie sprobuje dopasowac sobie lekow/zmienic trybu zycia, by zlapac jakis wiatr w zagle? ok, wysluchac, jesli to komus pomaga, ale co tu dalej pisac? mnie to np. wcale nie pomoga, bo nic z tego nie wynika, za to pytanie o dawki/konfiguracje lekow/rodzaje terapii/rozne techniki radzenia sobie ze soba sa po prostu realnym sposobem szukania drogi wyjscia z problemu.

ide spac :zzz:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×