Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość dyssocjalna (psychopatia)


pfompfel

Rekomendowane odpowiedzi

zadałem ci proste pytanie na które nie umiesz udzielic odpowiedzi tylko szukasz dziury w całym czyli

3 razy ?

na proste pytanie zawsze są trudne odpowiedzi ty wolisz robić swoje wywody socjopatyczne i

robić analize złożoną wypowiedzi innych forumowiczów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychciu z przeszłości jeszcze całkowicie się nie uwolniłem. Czasami te hardcorowe akcje wspominam z uśmieszkiem na ustach :smile: Aniołkiem nie byłem, ale prowodyrem zajść starałem się również nie być. Różnie to wychodziło, z różnym skutkiem i o dziwo bez większych konsekwencji do czasu. W Rodzinie tej najbliższej to różnie bywało. Nie było zbyt krwawo :D Jednak wiele słów co nie powinno paść, niestety padło pod wpływem nerwów. Na dzień dzisiejszy jest wiele lepiej, niż kiedyś i fajnie się widywać i rozmawiać :smile: W wczesnej młodości, byłem workiem do bicia. Potem się to zmieniło i ja też oddawałem. Otoczenie przeważnie hardcorowe. Mecze, picie i uliczne bicie. Bardzo lubiłem jeździć na mecze, napić się i czasami jakaś bójka do tego.

 

Czyli:

 

1. Żałujesz tego co robiłeś zamiast przyjąć postawę "to otoczenie/rodzina bla bla są za moje zachowania odpowiedzialni"

2. Uspołecznianie się i latanie na bójki było formą odreagowania i żeby zmienić się z ofiary w swojego rodzaju kata, miało też służyć poczuciu bezpieczeństwa i przynależności do jakiejś grupy ludzi bo samemu byłoby o wiele bardziej nieznośnie, poza tym pomogło w unikaniu odpowiedzialności bo była ona bardziej grupowa.

 

To raczej rodzaj buntu, znam takich ludzi. Zmienili środowisko i się w znacznym stopniu naprawili. Ja wiem czy to jest taka dyssocjalność? ;) trochę w to wątpię. Paradoksalnie wielu z nich jest mega w porządku bo gówno widzieli i postanowili więcej nim nie być, ludzie motywowani lękami nastawieni na innych lepiej uczą się przystosowania z tego co widzę.

 

A co było bodźcem do zmian w Twoim przypadku?

 

Do dzisiaj od czasu do czasu obejrzę sobie jakąś awanturkę w sieci

 

Och to się nigdy nie nudzi, wypadki drogowe, road rage, strzelaniny policyjne, wszelkiej maści zadymy, też to lubię pooglądać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychciu, strach przed Piekłem i chęć starania się i bycia dobrym. To szalenie ciężka sprawa, ale do ogarnięcia. Niestety Piekło istnieje, nie tylko w naszej głowie i tu na Ziemi. To moje główne powody, no i ogólnie strach przed śmiercią a to ma prawie każdy. Lubię męskie hobby tego typu, jak bójki itd. Oby to się śmiercią nie kończyło i kalectwem, wtedy jest ok :smile: Też miałem sporo takich znajomych. Już dawno nie widziałem WaRiatów :D Przeważnie to Dobre Chłopaki :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, nawet nie zliczę ile razy (głównie babcie) mnie tym straszyły, potem zauważyłem że starsi ludzie tak mają co wynika z ich wychowania i słabej wiedzy o świecie. Poobserwowałem trochę rzeczywistość i straciłem wszelką wiarę w nadprzyrodzone zjawiska i w obecność Boga kimkolwiek lub czymkolwiek były, bo dla wielu ma on inne wcielenia. Nie pasowało mi też założenie o tym że rzekomo miałby być ojcem wszystkich ludzi i był wszelkim dobrem, bo który dobry ojciec porzuca swoje dzieciaki na pastwę losu nie ingerując w ich życie? Pomijając wiele innych nieścisłości to się nie trzyma kupy.

 

Podobno nawrócenia przeżywają ludzie którzy opętaniu ulegną, ciekawił mnie ten temat po obejrzeniu kilku filmów ale nie mogłem dotrzeć do nikogo takiego. Co sprawiło że zacząłeś wierzyć w to i bać się piekła? Rzeczy z nim związane są bardziej fascynujące niż tymi dobrymi zjawiskami typu życie wieczne. A nawet jakbyś miał wiecznie żyć po śmierci, to stajesz się sługą i de facto niewolnikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

victoria jestes lekarzem czy psychologiem że diagnozujesz ludzi i ustalasz kto jest dyssocjalny a kto nie ???

 

Znowu te pytajniki. Nawyk albo ewidentne wkurwienie nadawcy.

 

Zapewniam, mój drogi, że nie muszę być lekarzem, by umieć rozpoznawać u innych ludzi cechy, które sama posiadam, a już tym bardziej całe zaburzenie, które jest jasno nakreślone, chociażby na moim przykładzie. Należy też dopowiedzieć, że większość psychologów to zwykli kretyni, którzy nie wiedzą, jak sobie radzić z pacjentami dyssocjalnymi. Przyzwyczajeni do wypłakujących im się codziennie na sesjach ludzi z depresją, nerwicą, borderem, nie potrafią się zachować, gdy mają ze mną spędzić godzinę w gabinecie. Zdarzało się, że po kilku minutach byłam wypraszana, bo psycholog nie mógł wytrzymać natężenia zwrotów, jakie padały z moich ust, mimo iż nie było w nich nic wulgarnego. Mówienie otwarcie o problemie stawało się więc problemem samo w sobie, a psycholog urywał temat lub starał się zmienić go na inny, byleby nie wysłuchiwać "ogromu tych okropieństw". Bywało też, że patrzyli z niedowierzaniem, stosując tyle samo pytajników, co ty teraz. Wyjątkowo żałosne.

 

A psychiatrzy? Cóż, większość stara się doprowadzić wizytę jak najszybciej do końca. W końcu chodzi tylko wpisanie podstawowych informacji i objawów w komputer, co zajmuje połowę wizyty oraz uświadomienie pacjenta, że każdy problem da się rozwiązać przy odrobinie chęci i zaangażowania z jego strony. Nawet po diagnozę odsyłają do psychologa, bo sami, jak twierdzą, nie są od tego, by przeprowadzać testy diagnostyczne. Leci więc standardowy szablonik - relacje w rodzicami, dzieciństwo, związki, etc. Formułka, którą mogłabym spisać, pokserować i każdemu wręczać, bo znudziło mi się powtarznie w kółko zwrotów, których i tak nie potrafią trafnie zinterpretować. Lekarze, najczęściej ze sztucznym, przyklejonym do mordy uśmiechem, są tak ograniczeni umysłowo, że podczas wywiadu trzeba ich prowadzić za rączkę. Mówię, że mam osobowość dyssocjalną i lepiej, żeby w moim otoczeniu nie przebywały zwierzęta domowe, a lekarka odpowiada "Ale dlaczego nie? Nie rozumiem, przecież obecność zwierząt mogłaby Pani bardzo pomóc, zwierzęta mają działanie terapeutyczne".

 

Kończy się tak, że w pewnym momencie przestaję prowadzić za rączkę i pytam wpierw, czy mam mówić wprost. Dostaję, rzecz jasna, pozwolenie, bo przecież oto chodzi, by pacjent się nie krępował i wyrzucił z siebie to, co go gnębi, tak więc robię to, po czym zostaję wyproszona z gabinetu z karteczką "wizyta się nie odbyła" i w komplecie z fakturą idę do rejestracji po zwrot pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do lekarzy i psychologów mogę się z Tobą zgodzić _Victoria_. Bardzo dobrze to ujęłaś. Można by dodać jeszcze więcej negatywów na ich temat. Bo pozytywów jest znacznie mniej. Ja psychiatrów nazywam po swojemu "recepcjoniści". To tacy ludzie do których przychodzę tylko na chwilę by coś załatwić związanego ze swoją ważną sprawą tylko za ich pomocą. Czasem lubię pofantazjować (w moim przypadku to są rzeczy które odczuwam, przeżywam, przeżyłem) to wtedy spotykam się z dezaprobatą i mówieniem przez nich: to niemożliwe, to na pewno nie od tych leków, ma Pan urojenia. Bla bla bla :silence: Zazwyczaj wtedy staję się się stanowczy i wykładam kawę na ławę, czyli papierki z izb przyjęć gdzie inny lekarz potwierdza moje słowa. Wtedy trudno im przyznać się do własnej głupoty i stają się potulni jak baranki. Dostaję wtedy leki takie jakie sobie zażyczę, a nie takie jakie im się wydaję że powinienem brać. Ostatnio nawet wyrwałem leki na ryczałt gdzie nie mam przypisanych tych zaburzeń i zapłaciłem kilka złotych zamiast kilkaset. Lubię grać z nimi w swoją grę, nawet nie wiedzą że w niej uczestniczą ;)

Najbardziej cenię sobie psychiatrów od uzależnień. Gdy tylko im powiem że jestem uzależniony, to dostaję każdy neuroleptyk jaki zapragnę, najbardziej cenię clopixol, klozapol i tisercin ;) Mocarne substancje. Trudno było zdobyć. Ale gra warta świeczki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to Ciebie drażni taka rzecz jak pytajniki w zwiększonej ilości?

 

Nie, mnie to interesuje, zwraca moją uwagę.

 

Wyobrażam sobie sytuację, w której kończę pisać zdanie i wciskam pytajnik trzykrotnie. Co musi kierować człowiekiem, że tak soczyście podkreśla to, co przed chwilą napisał. Do tego sytuacje, w których ludzie zaczynają pisać wszystko caps lockiem, a na końcu bonusowo dają "!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!". Trolling zrozumiały, ale gdy ktoś faktycznie odczuwa tak silne emocje podczas pisania odpowiedzi na czyjś post, że wyciska z klawiatury tyle krzyku, ile nie byłby w stanie wycisnąć z siebie samego, to coś jest na rzeczy. To samo z tymi "???". Jak widzę taki "potrójnik", to wyobrażam sobie nadawcę, który próbuje się przecisnąć przez monitor na drugą stronę, bo tak kurewsko pragnie zadać mi pytanie. Do tego ludzie nadużywają emotikon i przy okazji narzekają, że ja z nich nie korzystam. Patrzę teraz na tę paletę przeróżnych minek po prawej stronie i się zastanawiam, co za wariat je stworzył.

 

A w nawiązaniu do lekarzy, to oni często stosują taki właśnie zabieg, tyle że w świecie rzeczywistym. Wtedy to brzmi dokładnie tak: "To Pani zabija zwierzęta????!!".

 

Po tym można poznać, że niepotrzebnie przyszło się na wizytę, chyba że:

 

Najbardziej cenię sobie psychiatrów od uzależnień. Gdy tylko im powiem że jestem uzależniony, to dostaję każdy neuroleptyk jaki zapragnę, najbardziej cenię clopixol, klozapol i tisercin ;) Mocarne substancje. Trudno było zdobyć. Ale gra warta świeczki ;)

 

To wtedy zawsze warto zostać.

 

 

A teraz to w ogóle można wziąć i przyrównać:

 

victoria jestes lekarzem czy psychologiem że diagnozujesz ludzi i ustalasz kto jest dyssocjalny a kto nie ???
strach przed Piekłem i chęć starania się i bycia dobrym.

 

Faktycznie dyssocjalny jak cholera. Trzeba było stulić pysk i odmówić paciorek.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wtedy zawsze warto zostać.

 

Może i warto ale zazwyczaj nie zostaję. Psychiatrzy od uzależnień walą neuroleptykami na prawo i lewo. Od najsłabszych do najmocniejszych. Jakby to były cukierki. A benzo przepisać nie chcą. To tacy moi wybrańcy od tej grupy leków. Od benzo mam internistę i swojego długoterminowego lekarza, który leczył mnie prawie wszystkim i w końcu się poddał i zaczął przepisywać benzo (co ciekawe też od uzależnień).

SSRI też bardzo łatwo dostać na uzależnienie. I to po kilka paczek (zamiast benzo bo "uzależnia" i się pewnie martwią o pacjenta "haha"). Jestem kolekcjonerem leków. Uwielbiam patrzeć na swoją apteczkę psychotropową i mieć szeroki wybór substancji której działanie chce odczuć. Bądź użyć z innym przeznaczeniem. Wiele jest zastosowań takiej cholernej chemii.

Także na psychiatrów jest bardzo prosta metoda. Łatwo ich przestraszyć. Wywołać chęć jak najszybszego skończenia wizyty i przepisania leków "nie" uzależniających. Jak dla mnie super. Bardzo szeroka gama wykorzystania bardzo silnych substancji. A benzo to przy tym cukierki które uważają za bardziej niebezpieczne bo tylko/aż uzależniają. I to ma być powód ich nie przepisania? Dziękuję za to za cała apteczkę od A do Z neuroleptyków i innych psychotropów niebenzodiazepinowych ;) Ostatnio nawet wyrwałem topiramat i bardzo niebezpieczną olanzapinę w najwyższej dawce 20mg rozpadająca się w jamie ustnej na ryczałt :great: Nie wspominając o hioscynie która jak dla mnie to jeden z silniejszych leków działających bardzo upadlająco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech nadal mi przychodzi wredny uśmiech na mordę jak sobie o tym pomyślę :mrgreen: Znęcanie się typu "okrutny los"

 

Od 2 miesięcy mam w dziale taką przemądrzała kurwę (wprawdzie jest inteligentna i bardzo bystra no ale chuj), z przerostem ambicji, która tak mnie zaczęła wkurwiać swoim przemądrzało wyniosłym tonem, że zacząłem mieć ochotę ja zjebać i zwyzywać. No ale wiadomo, zaraz dostaniesz łatkę psychola i zaczną się ludzie ciebie obawiać ble ble. Więc inaczej podszedłem do tematu.

Wsiadłem raz na moto i przyśledziłem ja gdzie dokładnie mieszka. Ma nietypowy dojazd na posesję bo to jest polna droga z 200 metrów od asfaltowej wyłożona białym żwirkiem. Na miejscu wpadłem na zajebisty pomysł.

Wpadłem do marketu budowlanego i kupiłem w nim 2 wielkie gwoździe każdy po 30 cm długości. Spryskałem od strony główek białą farbą w sprayu i pojechałem tam z paroma narzędziami. Wbiłem te gwoździe w grunt między te kamyczki pośrodku linii koła ucinając na końcu ich łebki nożycami do prętów. Tak żeby wystawały ze 2, 3 cm na powierzchnię. Jak nie dostrzeżesz ich podłużnego cienia rzucanego przez słońce nie masz szans ich między nimi znaleźć.

 

Efekt pierwszego i drugiego dnia w pracy - pizda wprawdzie dojechała bo daleko do roboty nie ma ale na parkingu po wyjściu z pracy widziała 4 kapcie zamiast opon. Załamana wynalazła jakiś zakład wulkanizacyjny który przyjechał po te koła i jej wszystkie załatał za 2 stówy. Następnego dnia rano telefon w pracy bo u niej to samo - wracając z roboty nadziała się jeszcze raz na te gwoździe tyle że tym razem odkryła to rano :lol: No to następne 2 stówy w pizdu poszły. I wszystko jednego dnia. W piątek ta sama historia abarot czyli już z 8 stów w pizdu poszło.

 

Szkoda że nie musi jakiegoś kredytu spłacać. Na razie tylko dwa dni ale liczę cierpliwie i powstrzymuje się w robocie od śmiechu jak mogę :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda że nie musi jakiegoś kredytu spłacać. Na razie tylko dwa dni ale liczę cierpliwie i powstrzymuje się w robocie od śmiechu jak mogę :lol:

 

Zgrabna historia. Miło, że tak postąpiłeś. Odzyskuję wiarę w ludzi, a raczej w to, że w społeczeństwie jest więcej osób dyssocjalnych, niż można by było się spodziewać.

_________________________________________________________________________________________________________________

Rozmyślałam dzisiaj trochę i mam ochotę o tym napisać, jednocześnie dając odpowiedź na jedno pytanie kierowane do mnie przez wielu osób.

 

Jestem zdziwiona ilością osób, które piszą do mnie tutaj prywatne wiadomości. Ilością osób, które pragną mnie poznać i dowiedzieć się więcej na temat mojego zaburzenia osobowości - psychopatii. Pytają o dosłowny i metaforyczny smak krwi zwierząt, które zabijam. Opiszę więc to tutaj, skoro są to tak pożądane informacje.

 

W smaku jest delikatna, ciepła, ma metaliczny, jednocześnie lekko wyczuwalny słodkawo-mdły posmak, który pozostaje długo na podniebieniu. Zamykam wtedy oczy, opieram się o krzesło albo kładę się na łóżku i utrzymuję ten smak w ustach, lekko przełykając ślinę co jakiś czas, ale niezbyt często, by go nie utracić. Dotykam też językiem podniebienia, aby móc się delektować. Przypominam sobie wtedy przede wszystkim jej ciepło, gęstość i charakterystyczny rdzawy zapach oraz to, skąd się we mnie wzięła. Dlaczego zapragnęłam jej posmakować i czemu to wszystko wydaje się takie dobre. A jak smakuje samo odczucie? Smakuje luksusową, wykwintną przyjemnością, która zniewala zmysły. W takim momencie staję się degustatorką, a ten stan porównywalny jest do silnego, narkotycznego odurzenia i tak jak krew płynie wąskimi strużkami po ostrzu mojego noża, tak również płynie w moim ciele i umyśle słodkie zaspokojenie tym, co właśnie zrobiłam i z czego jestem dumna. Oblewa mnie fala błogiego spokoju i spełnienia - pełne wyciszenie, któremu się całkowicie oddaję, które sprawia, iż czuję, że żyję. Czuję obezwładniającą ciszę, harmonię, ale także nietypową pustkę. Jestem sam na sam ze swoją ofiarą, ale również sam na sam z moim własnym, psychopatycznym umysłem. Wiem wtedy, że każde odebrane życie odżywia moje własne. Tak się właśnie czuję zabijając.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie rodzaje emocji odczuwasz?

Czy są jakieś emocje, których nie odczuwasz, a które chciałabyś doświadczyć?

Czy stosujesz jakieś mechanizmy obronne?

Czy jest coś, co chciałabyś w sobie zmienić, gdybyś mogła?

Jak się czujesz, pisząc posty na tym forum? Co Ci to daje? Czy sprawia Ci przyjemność bycie w centrum uwagi?

Czy zabijanie zwierząt służy rozładowaniu stłumionej agresji?

Czy doświadczenia z dzieciństwa wywołały u Ciebie silne emocje, od których się odcięłaś?

Czy wokół tego odcięcia się od emocji zbudowałaś swoją osobowość?

Czy gdybyś miała możliwość zdjąć ewentualną blokadę i w związku z tym otworzyć się na całą gamę uczuć i emocji, chciałabyś to zrobić?

Czy myślisz, że mogłoby to być dla Ciebie bolesne emocjonalnie?

Czy myślisz, że Twoja osobowość mogłaby się wówczas rozpaść?

 

 

EDIT: Czy uważasz, że różnice między psychopatą a "normalną" osobą są jakościowe/skokowe/kwantowe, czy ilościowe (czyli czy istnieje spektrum cech psychopatycznych)?

 

Twoja opowieść o zwierzętach jakoś skojarzyła mi się z Joan Fergusson z serialu "Wentworth".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochodziłeś sobie na jakąś śmieszną terapijkę i doszedłeś do wniosku że istotą tejże jest zadawanie głupich pytań, mających skłonić przepytywanego/ą do autorefleksji owocującej "satori" lub "nirvaną" tożsamą z nagłym i zdumiewającym ozdrowieniem, tudzież "ulgą" wynikającą ze "zrozumienia siebie" i "otwarcia na emocje" ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochodziłeś sobie na jakąś śmieszną terapijkę i doszedłeś do wniosku że istotą tejże jest zadawanie głupich pytań, mających skłonić przepytywanego/ą do autorefleksji owocującej "satori" lub "nirvaną" tożsamą z nagłym i zdumiewającym ozdrowieniem, tudzież "ulgą" wynikającą ze "zrozumienia siebie" i "otwarcia na emocje" ?
Nie wiem. Nie wyciągałbym aż tak daleko idących wniosków. To brzmi tak czarno-biało. Jestem ciekaw odpowiedzi. Na jakiej podstawie uważasz moje pytania za "głupie"? Jak rozumiesz pojęcie "głupiego pytania"? Masz coś przeciwko zadawaniu pytań? Masz coś przeciwko autorefleksji? Masz coś przeciwko zrozumieniu siebie? Masz coś przeciwko otwarciu na emocje?

 

Jesteś dyssocjalny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy stosujesz jakieś mechanizmy obronne?

Jak się czujesz, pisząc posty na tym forum? Co Ci to daje? Czy sprawia Ci przyjemność bycie w centrum uwagi?

Czy doświadczenia z dzieciństwa wywołały u Ciebie silne emocje, od których się odcięłaś?

Czy wokół tego odcięcia się od emocji zbudowałaś swoją osobowość?

Czy myślisz, że mogłoby to być dla Ciebie bolesne emocjonalnie?

Czy myślisz, że Twoja osobowość mogłaby się wówczas rozpaść?

 

Wybrałam najbardziej żałosne pytania z Twojej listy.

 

Każdy człowiek stosuje mechanizmy obronne. Nie sprawia mi przyjemności bycie w centrum uwagi. Moje zaburzenie jest organiczne, nie ma podłoża w wydarzeniach z przeszłości. Nie mogę wiedzieć, czy emocje, których nie znam, byłyby dla mnie bolesne. Każda osobowość ulegnie rozpadowi, gdy zresetujesz komuś mózg.

 

Twoja opowieść o zwierzętach jakoś skojarzyła mi się z Joan Fergusson z serialu "Wentworth".

 

Przestań oglądać seriale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pochodziłeś sobie na jakąś śmieszną terapijkę i doszedłeś do wniosku że istotą tejże jest zadawanie głupich pytań, mających skłonić przepytywanego/ą do autorefleksji owocującej "satori" lub "nirvaną" tożsamą z nagłym i zdumiewającym ozdrowieniem, tudzież "ulgą" wynikającą ze "zrozumienia siebie" i "otwarcia na emocje" ?
Nie wiem. Nie wyciągałbym aż tak daleko idących wniosków. To brzmi tak czarno-biało. Jestem ciekaw odpowiedzi. Na jakiej podstawie uważasz moje pytania za "głupie"? Jak rozumiesz pojęcie "głupiego pytania"? Masz coś przeciwko zadawaniu pytań? Masz coś przeciwko autorefleksji? Masz coś przeciwko zrozumieniu siebie? Masz coś przeciwko otwarciu na emocje?

 

Jesteś dyssocjalny?

 

Ha. Ujęła mnie Twoja odpowiedź, a właściwie konsekwencja w dalszym zadawaniu pytań :D ( zaraz Victoria mnie wyśmieje za durnego emotikonka, ale nieźle jej trochę zagrać na nerwach :D )

 

Jestem stuprocentowym socjopatą i częściowym psychopatą. Mądrale tego świata twierdzą, że nie można być częsciowym psychopatą, ale wali mnie ich opinia. Może inaczej. Mam potężny potencjał psychopaty, ale nie nadszedł jeszcze Jego czas, a ja, wielkim wysiłkiem potrafię póki co trzymać Go w klatce. Wiem jednak, mam absolutną pewnośc w tym aspekcie ,że może nadejśc chwila, impuls, który stopi klatke i wtedy nie będzie juz odwrotu.

Oczywiście pisanie tutaj o wydarzeniach, ktore mogłyby mieć miejsce było by zbyt trywialne, tak więc proszę daruj sobie dalsze pytania akurat w tej kwestii.

Strasznie cierpię z powodu rozdwojenia jaźni polegającej na nieustannych zapasach, stale prześladujących mnie wewnętrznych dialogach popartych bardzo silnymi argumentami, jakie toczą ze soba moje dwie osobowości. Ów częściowy psychopata i przerażająco zgnojony, nadwrażliwy cyklofrenik ( bardzo celnie zauważyłeś czarno- białość )

Co do socjopatii nie mam absolutnie żadnych złudzeń.

Zrozumienie siebie niczego nie wnosi pozytywnego.

Twoje pytania uznałem za głupie, gdyż zbytnio przypominaja ksiązkową, studencka, teoretyzującą psychoterapię.

Socjo i psychopaci są ( niestety ) wysoce inteligentnymi kreaturami i takim chłamem nie da się ich ( nas ) podejść...

Dlaczego napisałem "niestety"? Ano dlatego, że inteligencja w chorobie podnosi cierpienie do potęgi.

Wiem, ponoć nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi, ale moim zdaniem intencje i efekt jaki się chce owymi pytaniami uzyskać juz pod głupotę mogą podlegać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorio te pytania kieruje głównie do Ciebie, co nie znaczy, że inni nie mogą się wypowiedzieć.

 

Czy socjopata mówi innym o tym, że jest socjopatą?

Jeśli tak, to po co?

 

Pytam, ponieważ niedawno poznałam faceta (nie jest szczególnie przystojny, ale za to jego pewność siebie, urok osobisty, sposób wypowiadania się, sprawia, że kolana się pode mną uginają. No i jest świetny w łóżku.)

Wczoraj podczas kolejnej fascynującej konwersacji, wyznał że był w psychiatryku na obserwacji, po napadzie lękowym. Chwilę później dodał, że jest socjopatą...

Póki co pasuje mi ten układ, piszemy do siebie, spotykamy się, rozmawiamy, wychodzimy razem no i ten mega seks.

Tylko co dalej? Nie chcę się angażować, ale jak doświadczenie pokazuje, jestem tylko człowiekiem i zapewne z czasem będę chciała więcej.

A jeżeli on jest faktycznie socjopatą to krótko mówiąc mam przejebane...

 

Co o tym sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy socjopata mówi innym o tym, że jest socjopatą?

 

Socjopata rzadko to robi, bo wie, że w ten sposób straciłby przewagę i kontrolę, która jest na wagę złota. Za to wiele osób posiadających zaburzenia aspołeczne przesadnie określa siebie tym mianem. Głównie są to jednostki o niskiej samoocenie i podatne na krytykę, które na starcie wyskakują z informacją "jestem socjopatą", żeby dać do zrozumienia, że zadawanie się z nimi do niczego dobrego nie doprowadzi, jednocześnie takie osoby spodziewają się, że ktoś się nimi szybko zaopiekuje.

 

Nie ma to nic wspólnego z socjopatią, ale ten termin jest regularnie nadużywany i nierozumiany. Wcześniej pisałam: aspołeczność, antyspołeczność, dyssocjalne zaburzenia osobowości - to różne pojęcia. Osoba skryta, nieufna, nieczująca się dobrze w otoczeniu ludzi nie musi być socjopatą. Takie osoby zwykle wykazują pewne cechy dyssocjalne, ale opisywałam już skalę dyssocjalności i radziłam na nią uważać.

 

Jeśli tak, to po co?

 

Prawdziwy socjopata (znam bardzo dużo zaburzonych osób, a tylko jednego, w pełni podlegającego pod to słowo osobnika), powie Ci prawdę o sobie najprawdopodobniej dla zmyłki. Jeżeli ktoś naprawdę w domu tłucze do krwi swoją matkę, powie Ci w trakcie luźnej rozmowy "czy wyglądam Ci na kogoś, kto tłukłby do krwi własną matkę?". Będziecie się z tego śmiać, bo jego intelekt i atrakcyjność nie pozwolą Ci sądzić, że może być w nim jakiekolwiek zło. Dopiero tutaj wchodzimy na stopnie dyssocjalności, gdy mówimy o jednostkach, które z łatwością podtrzymują społeczne wrażenie, że są perfekcyjne.

 

Prócz tego socjopata będzie kłamał jak z nut i bez trudu uda przed Tobą najgłębsze emocje, by omamić Cię swoją niewinnością, stawiając siebie w roli ofiary, by móc później przejąć kontrolę.

 

Pytam, ponieważ niedawno poznałam faceta (nie jest szczególnie przystojny, ale za to jego pewność siebie, urok osobisty, sposób wypowiadania się, sprawia, że kolana się pode mną uginają. No i jest świetny w łóżku.

 

Skoro niedawno go poznałaś i już wiesz, że jest świetny w łóżku, to raczej nie miał problemów ze zdobyciem Cię. Już się mu oddałaś. Seksualnie jesteś jego. Nie powiem Ci, czy jest socjopatą, bo musiałabym z nim minimum 2-3 minuty posiedzieć. Nie każdy atrakcyjny i inteligentny mężczyzna musi być dyssocjalny.

 

 

A jeżeli on jest faktycznie socjopatą to krótko mówiąc mam przejebane...

 

Jeżeli jest, to już dawno owinął Cię wokół palca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy psychopatia to ewolucyjny odrzut, czy ewolucyjne przystosowanie i koniecznosc istnienia takich osobowosci w ogole populacji ?

 

Pisałam już o tym:

 

Osoby dyssocjalne mają duże ambicje, zawsze chcą być lepsi od innych, lubią rywalizację. Taka dynamika napędza nie tylko gospodarkę, ale również jest odskocznią od ludzi, którzy całe życie nie potrafią znaleźć sobie celu i chodzą z kąta w kąt, narzekając na ogrom problemów, które dla osoby dyssocjalnej są błahostkami. Psychopata czy socjopata potrafiący kontrolować swoje zapędy posiada duży potencjał i jest w stanie bardzo dużo wnieść w społeczeństwo, jednocześnie kierując się zwykłym egoizmem. Dobro społeczne jest tu skutkiem ubocznym.

 

Tak samo jak bez introwertyków czy osób z zespołem Aspergera nie byłoby tylu znakomitych pracowników naukowych, bo dzięki ich cechom osobowości są w stanie skupić się na wykonywanej pracy, myśląc przy tym jasno. Ich zdolności intelektualne często są bardzo duże. Samotność im sprzyja, a alienacja pozwala spożytkować czas na naukę zamiast na kontakty towarzyskie.

 

I przypominam znów o selekcji naturalnej. Wyobraź sobie społeczeństwo, w którym każdy martwi się o każdego i nikt nie może podjąć odpowiednich kroków, bo nie pozwala mu na to sumienie. Przedsiębiorca decyduje się zbankrutować, bo gryzie go, że inna firma ucierpi, jeśli tego nie zrobi. Cały system upadłby, gdyby nie było ludzi bezwzględnych, często okrutnych w swoich działaniach, ale podejmujących słuszne decyzje.

 

Polecam również zapoznać się z postem i debatą prowadzoną tutaj:

osobowo-dyssocjalna-psychopatia-t8019-462.html#p2372390

 

jak również z publikacjami Kevina Duttona np. z "Mądrością psychopatów". Książka, która wyjaśnia wszystko przystępnie i dosadnie.

 

Trzeba przyznac, ze Bóg ma poczucie humoru.

 

Bóg to wymysł i zarazem największy błąd ludzkości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie leki najbardziej wam pomagają? Brałam moklobemid plus benzo, bupropion plus kwetiapine plus benzo doraznie i potem dodany escitalopram, który źle tolerowałam (pieczenie w głowie).

Dodałam selegiline i czułam sie świetnie dawki 20-50mg. Escitalopram odstawiłam oczywiście ze skutkami ubocznymi mimo, ze brałam lek krótko. Nawet po moklobemidzie przy dawce 900mg na dzień i odstawieniu bez zmniejszania dawek nie odczułam skutków ubocznych. Po tygodniu weszłam wtedy na wellbutrin z reszta lekow. Cena leczenia mnie przerastała, leki pomagały, ale nadal odwalalam cyrki, byłam agresywna, albo przeciwnie, wahania nastroju, manipulowanie na rozmowach o prace, prace szybko znajdowałam i szybko traciłam. Niszczyłam tez swój związek i reakcje z rodziną. Mam tylko ciotkę, ojciec zmarł przed moim urodzeniem a matka 7 lat temu nagle na nowotwór. W pracy nie mogłam dogadać sie z zespołem, chodziłam zestresowana, brałam benzo.

 

Zdecydowałam sie odstawić leki oprócz kwetiapiny która mimo ze jest neuroleptykiem, na dłuższa metę może zaszkodzić to jakoś mnie stabilizowała i ułatwiała zasypianie. Zniknęła gonitwa myśli. Lepiej spało mi sie tylko po zolpidemie ale wiadomo ze uzaleznia i brałam doraznie miałam dwa opakowania i na tym poprzestałam.

Oprócz kwetiapiny benzodiazepiny codziennnie w małych dawkach aż w końcu doszłam do 8mg dziennie clonazepamu. Czułam sie świetnie.

 

Jednak coś mnie tknęło ze to jednak już uzależnienie a nie leczenie i udałam sie do lekarza. Przepisal pregabaline na zejście z benzo, która uzależniła mnie bardziej od clonazepamu. Dodał pramolan doraznie na uspokojenie, kwetiapina została, topiramat na migreny i jako stabilizator, antydepresant duloksetyne. Pregabaline i duloksetyne wspominam najgorzej. Po dwóch miesiącach brania duloksetyny, kiedy zabrakło mi dwóch tabletek do następnej wizyty już miałam bardzo uporczywe skutki uboczne.

 

Leki na dopamine typu ndri albo inhibitory mao działały duzo lepiej napisałam mgr i skończyłam studia dzięki nim.

 

Teraz chce wrócić do brania moklobemidu, bupropion za drogi dla mnie, topiramatu, oraz selegiliny w dawkach 20-50mg. Możliwe ze zamiast selegiliny pirybedyl 50mg. Szkoda ze te leki nie są, tak jak w innych krajach, zarejestrowane jako antydepresanty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Skoro niedawno go poznałaś i już wiesz, że jest świetny w łóżku, to raczej nie miał problemów ze zdobyciem Cię. Już się mu oddałaś. Seksualnie jesteś jego. Nie powiem Ci, czy jest socjopatą, bo musiałabym z nim minimum 2-3 minuty posiedzieć. Nie każdy atrakcyjny i inteligentny mężczyzna musi być dyssocjalny.

 

 

 

Jeżeli jest, to już dawno owinął Cię wokół palca.

 

Często uprawiam seks i wiem, że rzadko trafia się ktoś, kto odpowiada mi jaki partner do łóżka. Poznając kogoś kto jest w jakiś sposób atrakcyjny dla mnie np. inteligentny i rozważam poznanie go bliżej, idę z nim do łóżka, bo nie chcę żeby po X czasie okazało się, że jest beznadziejnym kochankiem. Szkoda mi czasu.

 

Nie jestem osobą, która daje się przekonać do czegoś czego nie chcę. A wiem doskonale czego chcę. Problemem jest, że ciężko zrezygnować z dobrego seksu i rozmów, a nie paplaniny jak to Krysia czy Janek mają dylematy typu seriali "dlaczego ja". Jeśli będę musiała zrezygnować z relacji, bo za bardzo będzie ingerować w moją osobę, to będzie mi przykro i będę potrzebować chwili na regenerację i trzeba będzie szukać nowego partnera, a leniwa jestem strasznie. Nie umiem ocenić czy i jak bardzo negatywny ma to wpływ na mnie. Bo trochę sobie pocierpię a później wracam do normy.

 

Fascynacja odmiennością nie pomaga w chęci rezygnacji z tej relacji.

Twoja osoba też jest dla mnie fascynująca. Nie mam czegoś takiego, że oceniam każdego np. A to suka, zabiła dziecko i zakopała w ogródku. Pierwsze myśli to zastanawianie się co tą osobą kierowała i dlaczego jest jaka jest.

 

Ze mną napewno też do końca nie jest wszystko w "porządku", nie jestem do końca "normalna".

Zawsze trochę dziwna byłam

 

Dzięki za odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często uprawiam seks i wiem, że rzadko trafia się ktoś, kto odpowiada mi jaki partner do łóżka. Poznając kogoś kto jest w jakiś sposób atrakcyjny dla mnie np. inteligentny i rozważam poznanie go bliżej, idę z nim do łóżka, bo nie chcę żeby po X czasie okazało się, że jest beznadziejnym kochankiem. Szkoda mi czasu.

 

To naturalne i zdrowe podejście, gdy osoba decyduje się na sprawdzenie seksualnych kompetencji partnera przed zaangażowaniem się w trwały, poważny związek. Sfera seksualna to jedna z najważniejszych rzeczy w długotrwałej relacji.

 

Fascynacja odmiennością nie pomaga w chęci rezygnacji z tej relacji.

 

I to może okazać się dla Ciebie bardzo toksyczne.

 

Twoja osoba też jest dla mnie fascynująca.

 

Dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głównie przez to, że robisz rzeczy na które mam ochotę, ale powstrzymuje mnie przed tym.. i tu należałoby wkleić odpowiednio do sytuacji... Strach, konsekwencje danego czynu, opinia innych itp.

A poza tym Twoja inteligencja i możność oceniania na chłodno zysków i strat.

Chciałabym Cię poznać choć obaw mam tysiące. Chciałabym żebyś mnie przeanalizowała i oceniła. Spojrzeć w Twoje oczy i sprawdzić czy to spojrzenie jest takie jak mówią Ci którzy mieli okazję się przekonać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×